Autobiografia jogina ludziom dobrej woli



Yüklə 2,03 Mb.
səhifə35/42
tarix17.11.2018
ölçüsü2,03 Mb.
#80177
1   ...   31   32   33   34   35   36   37   38   ...   42

Pewnego dnia skarbnik publiczny, Kasturbai, nie potrafił się wyliczyć z czterech rupii. Gandhi słusznie opublikował wynik rewizji ksiąg, w którym nieubłaganie wytknął swej żonie niedobór czterech rupii.

Historię tę często opowiadałem swym amerykańskim uczniom. Na pewnym wykładzie jedna z kobiet na sali wybuchnęła oburzeniem:

- Mahatma czy nie Mahatma - krzyknęła - ale gdyby to był mój mąż, podbiłabym mu oczy za taką niepotrzebną publiczną obrazę!

Po kilku wesołych żartach na temat amerykańskich i hinduskich żon przystąpiłem do szerszego wyjaśnienia.

- Pani Gandhi uważa Mahatmę nie za swego męża, lecz za swego guru, który ma prawo ganić ją za błędy - powiedziałem.

W jakiś czas po publicznym zganieniu Kasturbai Gandhi został skazany na więzienie z powodów politycznych. Gdy spokojnie żegnał

387


się z żoną, ona upadła do jego stóp. - Mistrzu - powiedział pokornie - jeśli cię kiedy obraziłam, proszę cię, przebacz mi! 127 W owo popołudnie w Wardha, o godzinie trzeciej udałem się zgodnie z uprzednią umową do pracowni świętego, który z własnej żony potrafił uczynić niezłomnego ucznia - rzadki cud; Gandhi spojrzał na mnie ze swym niezapomnianym uśmiechem.

- Mahatmadżi - rzekłem, gdy tylko usiadłem obok niego na macie bez poduszki - proszę mi podać swe określenie ahimsy.

- Unikanie wyrządzania krzywdy jakiemukolwiek stworzeniu w myśli lub czynie.

- Piękny ideał! Świat jednak zawsze będzie pytał: Czyż można nie zabić kobry, aby obronić dziecko lub siebie samego?

- Nie mógłbym zabić kobry bez złamania dwóch mych ślubów: nieustraszoności i niezabijania. Starałbym się raczej wewnętrznie uspokoić węża wibracjami miłości. Nie mogę obniżać swych ideałów, aby dostosować się do okoliczności. - Ze swą zdumiewającą szczerością Gandhi dodał: - Muszę wyznać, że nie mógłbym prowadzić tej rozmowy, gdybym znalazł się naprzeciw kobry!

Zwróciłem uwagę na kilka nowych książek zachodnich o diecie, które leżały na pulpicie.

- Tak, dieta jest rzeczą ważną w ruchu satyagrahy - jak zresztą wszędzie - powiedział z uśmiechem. - Ponieważ bronię całkowitej wstrzemięźliwości u satyagrahów, przeto zawsze staram się znaleźć najdogodniejszą dietę dla stanu celibatu. Człowiek musi zwyciężyć swe podniebienie, zanim będzie mógł zapanować nad instynktem rozmnażania się. Głodzenie się na pół lub niezrównoważona dieta nie jest żadnym rozwiązaniem sprawy. Aby pokonać głód, satyagraha musi stale przestrzegać racjonalnej diety jarskiej z wszystkimi koniecznymi witaminami, solami mineralnymi i kaloriami. Dzięki wewnętrznej mądrości w stosunku do jedzenia, seksualny fluid satyagrahy z łatwością przeobrazi się w energię życiową całego ciała.

Porównywałem z Mahatmą swe wiadomości o substytutach mięsa. - Avocado jest znakomite - rzekłem. - W pobliżu mego ośrodka w Kalifornii rośnie wiele gajów avocado.

Twarz Gandhiego zapłonęła z zaciekawieniem. - Zastanawiam się, czy avocado mogłoby rosnąć w Wardha? Wszyscy ucieszyliby się z nowego pożywienia.

- Postaram się niezawodnie przysłać pewną ilość sadzonek avocado z Los Angeles do Wardha. - Dodałem - Jaja są pożywieniem zawierającym dużo proteiny, czy są zakazane dla satyagrahów^

388

- Nie zapłodnione jaja - nie. - Mahatmą uśmiechnął się, coś sobie przypominając. - Przez lata nie mogłem propagować ich jedzenia, nawet obecnie ja sam ich nie jadam. Jedna z mych synowych była umierająca z niedożywienia; jej lekarz domagał się dla niej jaj. Nie mogłem się na to zgodzić i radziłem mu, aby jej dał jakąś równorzędną namiastkę.



- Gandidżi - rzekł wówczas lekarz - nie zapłodnione jaja nie zawierają wcale zarodków życia; jedzenie ich nie powoduje więc zabijania życia.

- Wobec tego chętnie zezwoliłem synowej jeść jajka i wkrótce odzyskała ona zdrowie.

Poprzedniego wieczoru Gandhi wyraził życzenie zapoznania się z krija-jogą Lahiri Mahasayi. Byłem poruszony otwartością umysłu Mahatmy i jego duchem poszukiwań. W swym poszukiwaniu Boga jest on podobny do dziecka i przejawia tak czystą gotowość przyjęcia prawdy - za jaką Jezus chwalił dzieci... "takich jest Królestwo Niebieskie".

Nadeszła godzina mego zapowiedzianego wykładu; kilku satyagrahów weszło do pokoju: Desai, Dr Pingale i kilku innych, którzy pragnęli poznać technikę kriya-jogi.

Najpierw nauczyłem tę małą grupę ćwiczeń jagoda. Należy sobie wyobrazić, że ciało jest podzielone na dwadzieścia części; wola kieruje energię do każdej z tych części po kolei. Niebawem każdy wibrował przede mną jak ludzki motor. Można było oglądać zjawisko falowania na dwudziestu częściach ciała Gandhiego, które przez cały czas były dostępne obserwacji! Chociaż jest on bardzo chudy, to jednak nie w sposób nieprzyjemny, skóra jego ciała jest gładka, nie pomarszczona. Gandhi poddawał się licznym krótkim i długim postom. Cieszył się on wyjątkowo dobrym zdrowiem. Jego książki: Diet and Diet Reform (Dieta i jej reforma), Naturę Cure (Leczenie naturalne) i Key to Health (Klucz do zdrowia) wydano w Indiach.

Potem zapoznałem całą grupę z wyzwalającą techniką kriya-jogi.

Mahatmą studiował z szacunkiem wszystkie religie świata. Pisma święte Dżainów, Nowy Testament i pisma społeczne Tołstoja (Thore-au, Ruskin i Manzini to trzej inni zachodni pisarze, których poglądy społeczne Gandhi studiował starannie) - to główne źródła Gandhiego o niewyrządzaniu krzywdy i nieposługiwaniu się przemocą. Sformułował on swoje credo w następujący sposób:

"Wierzę, że Biblia, Koran i Zend-Avesta (Pismo święte dane Persji około 1000 r. przed Chr. przez Zoroastra) są natchnione przez Boga,

389

podobnie jak Wedy. Wierzę w misję Guru, lecz w tym wieku miliony ludzi musi żyć bez Guru, ponieważ bardzo rzadko można spotkać połączenie doskonałej czystości i doskonałej nauki. Nie trzeba jednak rozpaczać z powodu niemożliwości poznania prawdy swej religii, gdyż podstawowe zasady hinduizmu jak i każdej wielkiej religii są niezmienne i łatwe do zrozumienia.



Jak każdy Hindus wierzę w Boga i Jego Jedność, w odradzanie się i zbawienie... Nie mogę lepiej opisać swego uczucia dla hinduizmu, jak porównując uczucia do swej żony. Rozczula mnie ona jak żadna inna kobieta na świecie. Nie dlatego, że nie ma wad; śmiem powiedzieć, że ma ich więcej, niż ja widzę. Istnieje jednak poczucie nierozerwalnego związku. Podobne uczucia mam dla hinduzmu z wszystkimi jego wadami i ograniczeniami. Nic nie sprawia mi większej przyjemności jak muzyka Tulsidasa do Gity lub Ramajany. Gdy wydawało mi się, że oddaję swe ostatnie tchnienie, Gita była moim pocieszeniem.

Hinduzim nie jest separatystyczną religią. Jest w nim miejsce na oddawanie czci wszystkim prorokom świata. (Hinduizm wyróżnia się spośród wszystkich religii tym, że nie wywodzi się od jednego wielkiego założyciela, lecz od bezosobowych wedyjskich pism świętych, dzięki temu daje on możność włączenia w jego krąg z pełną czcią proroków wszystkich czasów i wszystkich krajów. Wedyjskie pisma święte regulują nie tylko pobożne praktyki, ale także obyczaje społeczne, usiłując zharmonizować z boskim prawem wszystkie poczynania człowieka). Hinduizm nie jest misjonarską religią w pospolitym tego słowa znaczeniu. Bez wątpienia wchłonął on do swej owczarni wiele plemion, jednakże wchłonięcie to miało ewolucyjny, niedostrzegalny charakter. Hinduizm każdego człowieka uczy czcić Boga zgodnie z jego własną wiarą lub dharmą128 i wobec tego żyje on w pokoju ze wszystkimi religiami".

O Chrystusie Gandhi napisał: "Jestem pewny, że gdyby obecnie żył wśród ludzi, błogosławiłby on życie wielu ludzi, którzy może nawet nigdy nie słyszeli Jego imienia... Tak jest napisane: ,Nie każdy, który mi mówi: Panie, Panie... ale którzy pełnią wolę Ojca mego' (Mateusz 7:21). W lekcji własnego życia Jezus dał ludzkości wspaniały cel i jedyne zadanie, do którego wszyscy powinniśmy dążyć. Wierzę, iż należy on nie tylko do chrześcijaństwa, lecz do całego świata, do wszystkich krajów i narodów".

W ostatni wieczór mojego pobytu w Wardha przemawiałem na zebraniu, które w sali miejskiej urządził Desai. Około 400 osób, które przyszły posłuchać wykładu o jodze, wypełniło salę tłoczno aż po

390

parapety okien. Z początku mówiłem w języku hindi, a potem po angielsku. Nasza mała grupa powróciła potem do aszramy, aby na dobranoc spojrzeć na Gandhiego pogrążonego w spokoju i korespondencji.



Noc jeszcze nie minęła, gdy o godzinie piątej rano wstałem. Życie wiejskie już się budziło; najpierw zjawił się u bramy aszramy wózek zaprzężony w byczka, a potem wieśniak z ogromnym chwiejącym się na jego głowie brzemieniem. Po śniadaniu nasza trójka odszukała Gandhiego, aby mu złożyć pożegnalne pronamy. Święty wstaje o godzinie czwartej na swą poranną modlitwę.

- Mahatmadżi - żegnaj! - Ukląkłem, aby dotknąć jego stóp. - India jest bezpieczna pod twoją opieką!

Minęły lata od czasu tej idylli w Wardha; ziemia, oceany i niebiosa pokryły się mrokami wojny światowej. Wśród wielkich przywódców tylko Gandhi proponował jako praktyczną alternatywę nie odwoływanie się do przemocy przeciw zbrojnej sile, aby wyrównać krzywdy i usunąć niesprawiedliwość. Mahatma zastosował środki wyrzekające się gwałtu, których skuteczność raz po raz sprawdzał. Doktrynę swą ujmuje w tych słowach:

"Przekonałem się, że życie trwa wśród zniszczeń. Dlatego musi istnieć jakieś wyższe prawo niż to, które jest degradacją. Na zdrowy rozum tylko pod rządami takiego prawa możliwe jest dobrze uporządkowane społeczeństwo, a życie warte życia.

Jeśli takie jest prawo egzystencji, musimy je wprowadzać w codzienne życie człowieka. Gdziekolwiek istnieje wojna, gdziekolwiek spotykamy się z przeciwnikiem, trzeba zwyciężać miłością. Przekonałem się, że niezawodne prawo miłości dawało w mym własnym życiu skuteczną odpowiedź, czego nie czyniło nigdy prawo niszczenia.

W Indii mieliśmy naoczny dowód działania tego prawa na największą możliwą skalę. Nie twierdzę, że zasada niewyrządzania krzywdy przeniknęła 300 milionów ludzi w Indii, lecz utrzymuję, że przeniknęła ona głębiej niż jakakolwiek inna doktryna w niewiarygodnie krótkim czasie.

Potrzebne jest dosyć wytrwałe ćwiczenie, aby przyswoić sobie umysłową postawę niewyrządzania krzywdy. Potrzebne jest do tego zdyscyplinowane życie na wzór żołnierza. Doskonałą postawę osiąga się tylko wtedy, gdy umysł, ciało i mowa są należycie skoordynowane. Każdy problem rozwiąże się sam przez się, jeśli postanowimy uczynić prawo życia prawem prawdy i niewyrządzania krzywdy".

Ponury bieg politycznych wydarzeń świata nieubłaganie dowodzi prawdy, że bez duchowej wizji naród ginie. Nauka, ale nie religia,

391

obudziła w ludzkości mroczne poczucie niepewności, a nawet nie-rzeczywistości materialnych rzeczy. Zaprawdę, dokąd człowiek ma się teraz udać, jeśli nie do swego Źródła i Początku, do Ducha w sobie.



Sięgnąwszy do historii świata można słusznie stwierdzić, że problemów człowieka nigdy nie dało się rozwiązać brutalnym użyciem siły. Pierwsza wojna światowa zrodziła przejmującą dreszczem kulę śnieżną strasznej karmy, która stoczyła się na świat w postaci lawiny drugiej wojny światowej. Tylko ciepło braterstwa narodów może stopić tę ogromną kulę śnieżną krwawej karmy, która w przeciwnym razie przyniesie ludzkości trzecią wojnę światową. Bezbożna trójca dwudziestego wieku! Posługiwanie się logiką dżungli zamiast rozumem ludzkim w załatwianiu sporów zamieni Ziemię z powrotem w dżunglę. Jeśli nie będziemy braćmi w życiu, będziemy braćmi w gwałtownej śmierci. Jeśli Bóg pozwolił człowiekowi odkryć wyzwolenie energii atomowej, to na pewno nie dla takiej niegodziwości!

Wojna i zbrodnia nigdy się nie opłacają. Biliony dolarów, które poszły z dymem wybuchających nicości, wystarczyłyby, aby stworzyć nowy świat niemal wolny od chorób i całkowicie wolny od ubóstwa. Zamiast ziemi strachu, chaosu, głodu, zarazy, prawdziwego "danse macabre" powstałby szeroki świat pokoju, dobrobytu i coraz większej wiedzy.

Głos Gandhiego wzywający do niewyrządzania krzywdy apeluje do najszlachetniejszego głosu sumienia ludzkiego. Niechaj narody nie sprzymierzają się dłużej ze śmiercią, lecz z życiem! Nie ze zniszczeniem, lecz z budowaniem, nie z nienawiścią, lecz z twórczym cudem miłości!

"Należy przebaczać każdą krzywdę", mówi Mahabharata. Powiedziano, że kontynuowanie jest świętością. Dzięki przebaczaniu utrzymuje się świat w całości. Przebaczenie jest siłą silnego; przebaczenie jest ofiarą; przebaczenie jest spokojem umysłu. Przebaczenie i łagodność to właściwości człowieka, który nad sobą panuje. Przedstawiają one wieczystą cnotę.

Niewyrządzanie krzywdy jest naturalną latoroślą prawa przebaczania i miłości. "Jeśli w sprawiedliwej walce staje się konieczną utrata życia, głosi Gandhi, trzeba być jak Jezus przygotowanym, aby wylać własną, a nie cudzą krew. Wówczas mniej będzie rozlewu krwi na świecie".

Przyjdzie czas, kiedy epicy opisywać będą indyjskich satyagrahów, którzy nienawiści przeciwstawili się miłością, gwałtowi wstrzymaniem się od gwałtu, którzy pozwalali raczej siebie bezlitośnie zabijać, niż

392

nosić broń. Rezultatem tego było to, że w pewnych (historycznych) wypadkach przeciwnicy rzucali swą broń i uciekali - zawstydzeni, wstrząśnięci do głębi widokiem ludzi, którzy wyżej cenili cudze życie niż własne.



"W razie potrzeby będę raczej czekał przez wieki", mówił Gandhi, "aniżeli miałbym szukać wolności swego kraju w przelewaniu krwi". Biblia przestrzega nas: "Wszyscy, którzy miecz biorą, od miecza poginą" (Mateusz 26:52).

"Nazywam się nacjonalistą, pisał Mahatma, lecz mój nacjonalizm jest szeroki jak wszechświat. Zasięgiem swym obejmuje on wszystkie narody ziemi (Niechaj człowiek nie szczyci się, że kocha swój kraj, niechaj raczej szczyci się, że kocha swój rodzaj - przysł. perskie). - Nacjonalizm mój obejmuje dobrobyt całego świata. Wcale nie chcę, aby moja India powstała na gruzach innych narodów. Nie chcę, aby India wyzyskiwała choćby jedną istotę ludzką. Chcę, aby India była silna i aby mogła inne narody »zarazić« swą siłą. Nie jest dziś takim ani jeden naród w Europie, który by się nie przeciwstawiał innym narodom."

Prezydent Wilson sformułował czternaście słynnych punktów i powiedział: "Jeśliby jednak mimo wszystko te nasze wysiłki zawarcia pokoju zawiodły, to mamy broń, do której możemy się odwołać. Szukajmy więc teraz czegoś nowego; spróbujmy siły miłości i Boga, który jest prawdą. Gdy tę mieć będziemy, nie będziemy potrzebowali żadnej innej".

Ćwicząc tysiące prawdziwych satyagrahów, którzy z kolei szerzą posłannictwo Gandhiego, cierpliwie wychowując hinduskie masy, aby zrozumiały duchowe i ewentualne materialne korzyści z niewyrządzania krzywdy - mianowicie niewspółdziałania z niesprawiedliwością i gotowość raczej znoszenia zniewag, więzienia, a nawet śmierci, nieuciekania się do broni, i zyskując dzięki niezliczonym przykładom męczeństwa satyagrahy sympatię świata, Gandhi zobrazował w sposób dramatyczny praktyczną stronę zasady niewyrządzania krzywdy, jej poważną siłę rozwiązywania sporów bez wojny.

Gandhi uzyskał z pomocą środków nie odwołujących się do agresji większą ilość politycznych koncesji dla swego kraju aniżeli jakikolwiek przywódca innego kraju - bez użycia broni. Metoda usuwania z korzeniem wszystkich niesprawiedliwości i grzechów bez wyrządzania krzywdy została zastosowana w sposób zdumiewający nie tylko na arenie polityki, ale także w delikatnej i złożonej dziedzinie hinduskiej reformy społecznej. Gandhi i jego zwolennicy usunęli wiele za-

393


starzałych sporów pomiędzy hindusami a mahometanami, setki tysięcy muzułmanów uważa Mahatmę za swego przywódcę. Niedotykalni znaleźli w nim swego nieustraszonego i tryumfującego bojownika. "Jeśli wypadnie mi narodzić się ponownie", napisał Gandhi, "pragnę narodzić się pariasem wśród pariasów, ponieważ dzięki temu będę mógł skuteczniej im służyć".

Mahatma jest naprawdę "Wielką Duszą", lecz rozpoznały to najpierw miliony niewykształconych ludzi, którzy obdarzyli go tym tytułem. Szlachetny ten prorok spotyka się ze czcią we własnym kraju. Skromny wieśniak potrafił sprostać wysokim wymaganiom Gand-hiego. Mahatma z całego serca wierzy we wrodzoną szlachetność człowieka. Nieuniknione zawody nie rozczarowały go. "Nawet jeśli przeciwnik dwadzieścia razy oszuka", pisze Gandhi, "satyagraha jest gotów zaufać mu po raz dwudziesty pierwszy, gdyż bezwzględne zaufanie do natury człowieka stanowi zasadniczą treść jego wiary".

- Mahatmadżi, jesteś wyjątkowym człowiekiem. Nie możesz oczekiwać, że świat będzie postępował tak jak ty - zauważył raz pewien krytyk. - Dziwne to, że potrafimy się łudzić, wyobrażając sobie, że można doskonalić ciało bez pomocy ukrytych w nim sil duchowych - odpowiedział Gandhi. - Staram się wykazać, że jeśli rozporządzam którąś z tych sił, to jestem równie słabym śmiertelnikiem jak każdy z nas i że nigdy nie wyróżniałem się niczym niezwykłym ani teraz się nie wyróżniam. Wyznaję jednak, że posiadam dość pokory, aby przyznać się do błędu i cofnąć się. Wyznaję, że mam niewzruszoną wiarę w Boga i Jego dobroć oraz żywię niespożytą namiętność w stosunku do prawdy i miłości. Czyż jednak nie kryją się one w każdym człowieku? - Potem dodał on: - Jeśli możemy czynić odkrycia w świecie zjawisk materialnych, to czy musimy ogłaszać bankructwo w dziedzinie ducha? Czyż nie można rozłożyć tak wyjątków, aby uczynić z nich regułę? Czy człowiek musi być najpierw zwierzęciem, a dopiero potem człowiekiem, jeśli w ogóle jest nim potem?129

Amerykanie mogą sobie z dumą przypomnieć pomyślny eksperyment niewyrządzania krzywdy przeprowadzony przez Williama Penna, gdy w siedemnastym wieku zakładał kolonię w Pensylwanii. Nie miał on "żadnych fortów, żołnierzy, policji ani broni". Wśród dzikich pogranicznych wojen i rzezi, jakie rozgrywały się pomiędzy nowymi osadnikami a czerwonoskórymi Indianami, tylko kwakrzy w Pensylwanii nie byli niepokojeni. "Innych mordowano, innych wyrzynano w pień, lecz oni byli bezpieczni. Ani jedna kobieta

394

kwakierska nie została zaczepiona, ani jedno dziecko kwakrów zabite, ani jeden kwakier nie był torturowany". Gdy w końcu kwakrzy zmuszeni zostali oddać rządy kraju, "wybuchła wojna i niektórzy Pensylwańczycy zostali zabici. Lecz tylko trzech kwakrów zostało zabitych, trzech, którzy tak dalece sprzeciwili się swej wierze, że dla obrony podjęli oręż".



"Odwołanie się do siły w pierwszej wojnie światowej nie przyniosło spokoju", wskazywał Franklin D. Roosevelt. "Zwycięstwo i klęska są jednakowo jałowe. Świat musi się nauczyć tej lekcji".

"Im więcej broni zadającej gwałt, tym więcej nieszczęścia dla ludzkości", nauczał Lao-Tse. "Tryumf gwałtu kończy się świętem żałoby".

- Walczę o rzecz tak wielką jak pokój świata - oświadczył Gandhi. - Jeśli hinduski ruch satyagrahów, wolny od cudzej krzywdy, doprowadzi do osiągnięcia celu, to nada to nowy sens patriotyzmowi i, jeśli mogę to rzec z całą pokorą, samemu życiu.

Zanim Zachód odrzuci program Gandhiego jako plan niepraktycznego marzyciela, niechaj wpierw zastanowi się nad określeniem satyagrahy podanym przez Mistrza z Galilei:

"Słyszeliście, iż powiedziano: oko za oko, ząb za ząb. A ja wam powiadam, żebyście się nie sprzeciwiali złu (złemu); ale jeśli cię ktoś uderzy w prawy policzek twój, nadstaw mu i drugiego" (Mateusz 5:38-39).

Epoka Gandhiego przypadła z piękną precyzją kosmicznego zegara na stulecie zniszczone już i spustoszone przez dwie wojny światowe. Na granitowej ścianie jego życia pojawia się boski napis: przestroga przeciw dalszemu rozlewowi bratniej krwi.

Mahatmie Gandhiemu - In Memoriam

"Był on prawdziwym w tego słowa znaczeniu Ojcem Narodu, a człowiek szalony go zabił. Miliony są pogrążone w żałobie, ponieważ światło odeszło... Światło, które świeciło nad tym krajem, nie było zwyczajnym światłem. Przez tysiąc lat światło to będzie widoczne w tym kraju i świat będzie je widział". Tak mówił pierwszy minister Indii wkrótce po zabiciu Mahatmy Gandhiego 30 stycznia 1948 r. w New Delhi.

Pięć miesięcy wcześniej India pokojowo zdobyła swą niepodległość. Dzieło 78-letniego Gandhiego dokonało się; rozumiał on, że godzina jego jest bliska. "Abha, przynieś mi wszystkie ważne papie-

395


ry", powiedział do swej wnuczki rano w dniu tragedii. "Muszę dziś odpowiedzieć. Jutra może nie być". W licznych ustępach swych pism Gandhi zamieścił wzmianki o ostatecznym swym losie.

Gdy umierający Mahatma skłaniał się powoli na ziemię, z trzema kulami w swym słabym i steranym ciele, podniósł dłonie w tradycyjnym hinduskim geście pozdrowienia (pronam), w milczeniu wyrażając swe przebaczenie. Gandhi, który był na każdym kroku swego życia prostym artystą. Dzięki wszystkim ofiarom jego bezinteresownego życia stał się możliwy ten ostatni gest miłości.

"Przyszłe pokolenia", napisał Albert Einstein w hołdzie Mahat-mie, "być może nie będę wierzyć, że człowiek taki jak On - człowiek z krwi i kości - chodził po ziemi". Depesza z Watykanu głosiła: "Morderstwo wywołało tu głęboki smutek. Obchodzimy żałobę po Gandhim jako apostole chrześcijańskich cnót".

Żywoty wszystkich wielkich ludzi, którzy zjawili się na Ziemi w celu spełnienia jakiejś szczególnej misji, pełne są symbolicznego znaczenia. Dramatyczna śmierć Gandhiego, którą poniósł dla sprawy jedności Indii, oświetliła jaskrawym światłem jego posłannictwo w świecie szarpanym brakiem jedności na wszystkich kontynentach. Posłannictwo to wypowiedział On w proroczych słowach:

"Niewyrządzanie krzywdy przyszło pomiędzy ludzi i będzie żyć. Jest ono zwiastunem pokoju."

ROZDZIAŁ 45 Bengalska "Radością Przepojona Matka"

- Panie, proszę nie opuszczać Indii nie zobaczywszy przedtem Nirmala Dewi. Jej duchowa moc jest ogromnie intensywna; jest ona znana szeroko i daleko jako Ananda Moyi Ma (Radością przepełniona matka). - Moja siostrzenica, Amijo Bose, spoglądała na mnie poważnie.

- Naturalnie! Bardzo pragnę zobaczyć tę świętą kobietę - rzekłem. - Czytałem, że głęboko urzeczywistniła w sobie Boga. Mały artykuł o niej ukazał się przed laty w "East-West".

- Sama zetknęłam się z nią - mówiła dalej Amijo - gdy niedawno odwiedziła moje miasteczko Dżemszedpur. Na prośbę pewnego ucznia Ananda Moyi Ma weszła do domu umierającego człowieka. Stanęła przy jego łóżku; gdy ręką dotknęła jego czoła, rzężenie przedśmiertne ustało, choroba znikła natychmiast; z radosnym zdumieniem człowiek ów stwierdził, że jest zdrów.

W kilka dni później usłyszałem, że Pełna Szczęścia Matka zatrzymała się w domu pewnego ucznia w Bhowanipur, dzielnicy Kalkuty. Gdy ford nasz zbliżał się do owego domu w Bhowanipur, ujrzeliśmy obaj z mym towarzyszem niezwykłą scenę na ulicy.

Ananda Moyi Ma stała w otwartym samochodzie błogosławiąc tłum około setki uczniów. Najwidoczniej był to moment jej odjazdu. Mr Wright zatrzymał forda w pewnej odległości i towarzyszył mi pieszo w stronę tego spokojnego zebrania. Święta spojrzała w naszą stronę, wysiadła z auta i podeszła ku nam.

- Ojcze, przybyłeś! - Ż tymi gorącymi słowy objęła mnie za szyję i oparła głowę na mym ramieniu. Mr Wright, któremu dopiero co powiedziałem, że nie znam świętej, ucieszył się ogromnie tą niezwykłą formą powitania. Oczy setki uczniów wpatrywały się z pewnym zdumieniem w ten nastrojowy obraz.

Natychmiast spostrzegłem, że święta znajduje się w stanie samadhi. Nie dostrzegając swej zewnętrznej kobiecej postaci, wiedziała, że jest niezmiennym duchem; z tego poziomu radośnie witała drugą duszę oddaną Bogu. Poprowadziła mnie za rękę do swego samochodu.

397


- Ananda Moyi Ma, opóźniam twoją podróż! - protestowałem.

- Ojcze, po wiekach spotykam cię po raz pierwszy w tym życiu!

- odrzekła. - Proszę nie opuszczać mnie jeszcze.

Usiedliśmy razem na tylnym siedzeniu wozu. Pełna szczęścia Matka weszła niebawem w niewzruszony stan ekstazy. Piękne jej oczy spojrzały w niebo i zastygły w wewnętrznej wizji szczęścia. Uczniowie śpiewali: "Zwycięstwo dla Boskiej Matki"!

Poznałem w Indiach wielu ludzi, którzy urzeczywistnili Boga w sobie, lecz nigdy przedtem nie spotkałem tak zachwycającej świętej. Szlachetna jej twarz płonęła niewypowiedzianą radością, która nadała jej imię: "Radością Przepojona Matka". Długie, czarne warkocze leżały swobodnie poza jej odkrytą głową. Czerwona kropka z sandałowej pasty na jej czole symbolizowała duchowe oko, zawsze u niej otwarte. Drobna twarz, drobne ręce, drobne stopy - prawdziwy kontrast jej duchowej wielkości!


Yüklə 2,03 Mb.

Dostları ilə paylaş:
1   ...   31   32   33   34   35   36   37   38   ...   42




Verilənlər bazası müəlliflik hüququ ilə müdafiə olunur ©genderi.org 2024
rəhbərliyinə müraciət

    Ana səhifə