Autobiografia jogina ludziom dobrej woli



Yüklə 2,03 Mb.
səhifə6/42
tarix17.11.2018
ölçüsü2,03 Mb.
#80177
1   2   3   4   5   6   7   8   9   ...   42

63

62



Zachichotałem, słysząc tak paradoksalny pogląd na wyrzeczenie się, pogląd, który czapkę Krezusa kładzie na głowę świątobliwego żebraka, a pysznego milionera obraca w nieświadomego męczennika.

- Porządek Boży mądrzej zabezpiecza naszą przyszłość aniżeli jakiekolwiek towarzystwo ubezpieczeń. - Konkluzja mistrza wyrażała głębokie credo jego wiary. - Pełno jest na świecie niespokojnych wyznawców zewnętrznego bezpieczeństwa. Gorzkie ich myśli są jakby szramami na ich czole. Ten Jedyny, który od pierwszego naszego tchnienia daje nam powietrze i mleko, wie najlepiej, jak dzień za dniem zaopatrzyć swych wiernych.

Często teraz po lekcjach pielgrzymowałem do drzwi świętego. Z milczącą gorliwością pomagał mi osiągnąć anubhawa. Pewnego dnia przeprowadził się na ulicę Ram Mohan Roya, położoną daleko od mojego mieszkania przy ulicy Gurpar. Miłujący go uczniowie zbudowali tam dla niego nową pustelnię, znaną pod nazwą "Nadżendra Math" (pełne jego imię: Nadżendranath Bhaduri. Ściślej rzecz biorąc, math oznacza klasztor, często jednak stosuje się tę nazwę do aszram czyli pustelni).

Wśród "unoszących się w powietrzu świętych" chrześcijańskiego świata znajduje się św. Józef z Cupertine z XVII wieku. Liczni naoczni świadkowie potwierdzali jego czyny. Św. Józef odznaczał się zupełnym zapominaniem o świecie. Jego życie w rzeczywistości było skupieniem się w Bogu. Klasztorni jego bracia nie mogli mu pozwolić, by podawał do wspólnego stołu, gdyż razem z glinianą miską unosił się pod sufit. Zaiste, w wyjątkowy sposób ten zdumiewający święty zwolniony został z konieczności pełnienia swych ziemskich obowiązków. Często widok świętego posągu wystarczał, aby św. Józef wznosił się w pionowym kierunku; można było wówczas oglądać, jak dwaj święci - jeden z kamienia, drugi z ciała - krążyli dokoła siebie w górze w powietrzu.

Św. Teresa z Avila, o wielkim dostojeństwie święta dusza, uważała lewitację fizyczną za bardzo kłopotliwą. Obciążona poważnymi obowiązkami organizacyjnymi, na próżno usiłowała zapobiec swym "wznoszącym ją wzwyż doświadczeniom". "Daremne są jednak - pisała - drobne środki ostrożności, gdy ?an chce inaczej". Ciało św. Teresy, które leży w kościele Alba,w Hiszpanii, od czterech stuleci nie wykazuje oznak rozkładu, lecz roztacza woń kwiatów. Miejsce to było świadkiem niezliczonych cudów.

Chociaż zmusza mnie to do przeskoczenia wielu lat, podaję tu statnie słowa, jakie wypowiedział do mnie Bhaduri Mahasaya. Na

krótko przed podróżą na Zachód odszukałem go i pokornie ukląkłem rzed nim, aby otrzymać jego pożegnalne błogosławieństwo:

" - jedź, synu, do Ameryki. Weź sobie za tarczę dostojeństwo tarożytnych Indii. Na czole twym wypisane jest zwycięstwo; dalecy,

szlachetni ludzie przyjmą cię dobrze.

64

ROZDZIAŁ 8



Największy uczony Indii J.C. Bose

- Odkrycia Jagadisa Chandry Bose'a w zakresie telegrafii bez drutu są wcześniejsze od odkryć Marconiego.

Usłyszawszy te intrygującą uwagę, zbliżyłem się do znajdującej się na chodniku grupy profesorów pochłoniętych naukową dyskusją: jeśli motywem mojego przyłączenia się do nich była duma narodowa, nie żałuję tego. Nie mogę zaprzeczyć, że żywo interesowałem się faktami dowodzącymi, że Indie mogą odgrywać czołową rolę nie tylko w metafizyce, ale także w fizyce.

- Co pan ma na myśli?

Profesor wyjaśnił uprzejmie: - Bose pierwszy wynalazł kohe-rer bez drutu oraz instrument wykazujący załamania fal elektrycznych. Jednakże uczony hinduski nie wykorzystał swego wynalazku komercyjnie. Uwagę swą skierował bowiem od świata nieorganicznego do organicznego. Jego rewelacyjne odkrycia jako fizjologa roślin przewyższyły nawet jego własne podstawowe osiągnięcia w fizyce.

Podziękowałem grzecznie memu informatorowi, który dodał: - Ten wielki uczony jest jednym z moich kolegów profesorów w Presidency College.

Następnego dnia złożyłem wizytę wielkiemu uczonemu w jego domu, który znajdował się blisko mego domu na ulicy Gurpar. Długo podziwiałem go z pełnej szacunku odległości. Poważny i skromny botanik powitał mnie łaskawie. Był on przystojnym, krzepkim mężczyzną koło pięćdziesiątki, o gęstych włosach, szerokim czole i zadumanych oczach nauczyciela. Ścisłość jego wypowiedzi świadczyła o jego wieloletnich nawykach naukowych.

- Niedawno powróciłem z podróży na Zachód, gdzie byłem gościem towarzystw naukowych. Członkowie ich wykazywali żywe zainteresowanie precyzyjnymi instrumentami, które wynalazłem, a które dowodzą niepodzielnej jedności życia44. Crescograph Bose'a potrafi powiększyć dziesięć milionów razy. Mikroskop powiek" sza tylko kilka tysięcy razy, a przecież dał naukom biologicznym

66

impuls rozwojowy. Crescograph otwiera nie dające się ogarnąć perspektywy.



- Uczynił pan ogromnie dużo dla przyspieszenia zjednoczenia

Wschodu i Zachodu pod bezimiennym herbem nauki.

- Studiowałem w Cambridge. Jakże podziwu godna jest zachodnia metoda poddawania każdej teorii skrupulatnemu eksperymentalnemu sprawdzaniu! To empiryczne postępowanie szło u mnie ręka w rękę darem introspekcji, który jest mym dziedzictwem Wschodu. Pozwoliło mi to wniknąć w milczący świat przyrody. Wykresy, które pisze wskazówka mego crescographu, stanowią dowód dla najbardziej sceptycznego umysłu, że rośliny mają także wrażliwy system nerwowy i zmienne życie emocjonalne. Miłość, nienawiść, strach, przyjemność, ból, pobudliwość, odrętwienie i niezliczone, odpowiednio zróżnicowane reakcje na bodźce są równie powszechne u roślin, jak u zwierząt.

- Przed panem, panie profesorze, myśl, że we wszystkich stworzeniach pulsuje jedno jedyne życie wydawała się tylko fantazją poetycką! Pewien święty, którego kiedyś poznałem, nigdy nie zrywał kwiatów. "Czyż mogę obrabować krzak róży z przepychu jego piękna? Czyż mam znieważyć jego dostojność przez me nieokrzesane postępowanie?" Piękne jego słowa znalazły dosłowne potwierdzenie w pańskich odkryciach.

- Poeta obcuje z prawdą w sposób bliski i zażyły, natomiast uczony zbliża się do niej niezgrabnie. Przyjdź kiedyś do mego laboratorium i zobacz jednoznaczne świadectwo crescographu.

Z wdzięcznością przyjąłem zaproszenie i pożegnałem się. Dowiedziałem się później, że uczony botanik opuścił Presidency College i przygotowywał nowy ośrodek badań w Kalkucie.

Gdy instytut Bose'a został otwarty, uczestniczyłem w uroczystościach z tym związanych. Setki entuzjastów przechadzało się po jego terenie. Byłem oczarowany artystycznym pięknem i duchowym symbolizmem nowego przybytku nauki. Jego brama frontowa, jak zauważyłem, była zabytkowym, zachowanym sprzed wieków szczątkiem jakiejś odległej świątyni. Ponad lotosowym46 wodotryskiem znajdowała się wyrzeźbiona postać kobieca z pochodnią w ręku, która wyrażała inauski szacunek dla kobiety niosącej wieczne światło. W ogrodzie y»a również mała świątynia poświęcona noumenom. Brak jakiegokolwiek obrazu na ołtarzu wyrażał myśl o bezcielesności Boga.

Przemówienie, jakie Bose wygłosił przy tej sposobności, mogło być Ypowiedziane równie dobrze przez usta któregoś z natchnionych starożytnych riszich: '

67

- Otwieram dziś ten instytut nie tylko jako laboratorium, ale także jako świątynię. - Uroczysta powaga mówcy niczym niewidzialna zasłona zawisła nad wypełnionym tłumem audytorium. - W toku mych badań zostałem nieświadomie wprowadzony na pogranicze fizyki i biologii. Ku własnemu zdumieniu stwierdziłem, że linia graniczna zanika a pojawiają się punkty styczności pomiędzy królestwami materii ożywionej i nieożywionej. Materię nieorganiczną traktowano dotąd tylko jako bezwładną masę, która pod działaniem różnorodnych sił była niema.



Uniwersalna reakcja podporządkowała metal, roślinę i zwierzę temu samemu wspólnemu prawu. Każde z nich wykazuje te same w istocie rzeczy zjawiska zmęczenia i depresji, z możliwością odpoczynku i powrotu do stanu pierwotnego, jak i trwałego braku odpowiedzi, związanego ze śmiercią. Przejęty czcią do tego zdumiewającego uogólnienia ogłosiłem swe wyniki poparte eksperymentami w Królewskim Towarzystwie (Royal Society). Jednakże obecni na odczycie fizjologowie poradzili mi, abym ograniczył się raczej do badań w zakresie fizyki, gdzie powodzenie moje było pewne, zamiast wdzierać się w ich rezerwat. Nieświadomie zabłąkałem się jednak w domenę niezwykłego systemu kastowego i obraziłem jego etykietę!

Odegrało w tym pewną rolę także teologiczne uprzedzenie, które utożsamia ignorancję z wiarą. Często się zapomina, że On, który otoczył nas dokoła tajemnicą wciąż rozwijającego się stworzenia, posiał w nas pragnienie badania i rozumienia. W ciągu wielu lat błądzenia doszedłem do poznania, że życie człowieka oddanego nauce jest w sposób nieunikniony wypełnione niekończącą się walką. Musimy rzucić swe życie jako całopalną ofiarę, uważając zysk i stratę, powodzenie i zawód za jedno i to samo.

Z biegiem czasu główne towarzystwa naukowe świata przyjęły moje teorie i wyniki mych badań oraz uznały doniosłość hinduskiego wkładu w naukę47. Czyż może kiedykolwiek coś małego lub ograniczonego zadowolić umysł Indii? Dzięki ciągle żywej tradycji i prężnej zdolności odmładzania się kraj ten przystosował się do niezliczonych przemian. Zawsze pojawiali się Hindusi, którzy odrzucając bezpośrednie, absorbujące korzyści dnia szukali urzeczywistnienia najwyższych ideałów życia - nie przez bierne wyrzeczenia się, lecz przez aktywną walkę. Człowiek słaby, który porzucił walkę, nie zyskuje niczego, niczego też nie wyrzeka się. Tylko ten, kto walczy i wygrywa, może wzbogacić świat w owoce swego zwycięskiego doświadczenia.

Praca, jakiej już dokonano w instytucie Bose'a na temat reagowania materii oraz niespodziewane odkrycie w zakresie życia roślin

68

twarły bardzo szerokie dziedziny badań w fizyce, fizjologii, medycynie, rolnictwie, a nawet i w psychologii. Problemy, które dotąd ważane były za nierozwiązalne, weszły obecnie w sferę eksperymentalnych badań. .,..,.



Wysokich osiągnięć nie można uzyskać bez naukowej ścisłości. Dlatego konieczna jest bateria precyzyjnych przyrządów i aparatów mojego pomysłu, które stoją dla każdego widoczne w gablotkach w sali wejściowej. Mówią wam one o długich wysiłkach, mających na celu wyjście poza zwodnicze pozory i wejście w świat niewidzialnej rzeczywistości; mówią o nieustannym trudzie, wytrwałości i pomysłowości, mających na celu przezwyciężenie ograniczeń ludzkich. Każdy twórczy uczony wie, że prawdziwym laboratorium jest jego umysł, w którym poza zasłoną złudy odkrywa prawa prawdy.

Wykłady, które tu będą się odbywać, mają informować o nowych odkryciach dokonanych po raz pierwszy w tych właśnie salach. Dzięki regularnym publikacjom, wydawanym przez instytut, wyniki badań hinduskich dotrą do całego świata. Staną się publiczną własnością. Nigdy nie będziemy żądać patentu. Duch naszej narodowej kultury wymaga, abyśmy zawsze byli wolni od profanowania wiedzy przez wykorzystywanie jej do osiągania osobistego zysku.

Dalszym moim pragnieniem jest życzenie, aby praca w tym instytucie była dostępna, w granicach możliwości, naukowcom wszystkich krajów. Usiłuję kontynuować pod tym względem tradycje mego kraju. Co najmniej dwadzieścia pięć stuleci temu Indie przyjmowały do swych starożytnych uniwersytetów w Nalanda i Teksila uczniów ze wszystkich części świata.

Chociaż nauka nie jest ani wschodnia, ani zachodnia, lecz międzynarodowa, to jednak Indie mają szczególne warunki, aby wnieść do mej wielki wkład48. Płomienna wyobraźnia hinduska, która potrafi narzucić nowy ład masie pozornie sprzecznych faktów, trzymana jest w karbach przez nawyk koncentracji. Te rygory użyczają nieodzownej s»y, aby umysł poszukiwał prawdy z nieskończoną cierpliwością."

Stanęły mi łzy w oczach przy końcowych słowach uczonego. Czyż cierpliwość nie jest synonimem Indii?

Wkrótce po dniu uroczystego otwarcia odwiedziłem ośrodek badań ponownie. Wielki botanik, pomny swego przyrzeczenia, wprowadził mnie do swej spokojnej pracowni.

- Połączę crescograph z tą paprocią. Powiększenie jest ogromne. Gdyby w tej samej proporcji powiększyło się pełzanie ślimaka, to

wydawałoby się, że ślimak pędzi jak pociąg pośpieszny.

69

Wzrok mój zatrzymał się z przejęciem na ekranie, na którym odbjł się powiększony cień paproci. Drobne ruchy życia były teraz wyraźnie widoczne; roślina bardzo powoli rosła przed mymi oczarowanymi oczami. Uczony dotknął koniuszka paproci metalową sztabką. Ruch paproci ustał nagle, lecz gdy pręt został odsunięty, wymowny rytm odżył na nowo.



- Widziałeś, jak szkodliwe może być słabe zewnętrzne zakłócenie dla wrażliwych tkanek - zauważył Bose. - Patrz, teraz podziałam chloroformem, a potem dam antidotum.

Wpływ chloroformu przerwał całkowicie proces wzrostu, antidotum znowu ożywiło wzrost. Procesy życiowe na ekranie zajęły mnie bardziej aniżeli uczyniłaby to fabuła filmu w kinie. Towarzysz mój (tym razem w roli złoczyńcy) przebił ostrym narzędziem część paproci: ból zaznaczył się spazmatycznym trzepotaniem. Gdy brzytwa przeszła częściowo przez łodygę, cień gwałtownie się poruszył, a potem uspokoił się w ostatecznym momencie śmierci.

Po zachloroformowaniu wielkiego drzewa po raz pierwszy dokonałem z powodzeniem jego przesadzenia. Zazwyczaj taki król lasu bardzo szybko umiera po przesadzeniu go. Jagadis uśmiechnął się szczęśliwy, opowiadając mi o zabiegu ocalającym życie. - Wykresy mego delikatnego aparatu wykazały, że drzewa posiadają swój system krążenia - ruchy soków odpowiadają ciśnieniu krwi w ciałach zwierząt. Wznoszenie się soków nie daje się wytłumaczyć na podstawie wyłącznie mechanicznej, na przykład na zasadzie ciśnienia włos-kowatego. Zjawisko to zostało wyjaśnione z pomocą crescographu jako działanie żywych komórek. Fale perystaltyczne wychodzą z walcowatej rury, która rozciąga się aż do podstawy drzewa i działa faktycznie jak serce! Im dokładniej obserwujemy, tym bardziej się przekonywujemy, że jednorodny plan łączy wszystkie formy wielorakiej przyrody.

Wielki uczony zwrócił mi uwagę na inny instrument swego pomysłu:

- Pokażę ci eksperyment z kawałkiem cyny. Siła życia w metalach odpowiada na bodźce dodatnie lub ujemne. Sztyft zarejestruje rozmaite reakcje.

Z głębokim przejęciem obserwowałem wykres, który zapisywał charakterystyczne fale budowy atomowej. Gdy profesor podziałał na cynę chloroformem - drgania wibracyjne na wykresie ustały. Pojawiały się z powrotem w miarę jak metal odzyskiwał powoli swój stan normalny. Towarzysz mój potraktował cynę trującymi chemikaliami-

70

J0bnie w końcu drgania cyny ustały, igła zanotowała na wykresie dramatyczną śmierć.



Instrumenty Bose'a dowiodły, że metale, jak na przykład stal

żywana do scyzoryków i maszyn, podlegają zmęczeniu i odzyskują

sprawność po okresowym odpoczynku. Puls życia w metalach

leea poważnemu uszkodzeniu lub nawet zgaszeniu po zastosowaniu

prądu elektrycznego lub wielkiego ciśnienia.

Rozejrzałem się dokoła po pokoju, spoglądając na liczne wynalazki wymowne świadectwo niezmordowanej pomysłowości.

'- Proszę pana, należy żałować, że masowe rolnictwo nie korzysta należycie z pańskich cudownych instrumentów i nie przyspiesza swego rozwoju. Czyż nie można by z łatwością zastosować niektórych z nich do przeprowadzenia szybkich eksperymentów laboratoryjnych, które by wykazały wpływ rozmaitych nawozów na wzrost rośliny?

- Masz rację. Przyszłe pokolenia dokonają niezliczonych zastosowań instrumentów Bose'a. Uczony rzadko' uzyskuje uznanie u współczesnych; musi mu wystarczyć radość twórczego odkrycia.

Z wyrazami szczerej wdzięczności żegnałem nieznużonego mędrca. "Czy zadziwiająca płodność geniuszu może się kiedykolwiek wyczerpać!" - pomyślałem sobie po rozstaniu.

Pomimo upływu lat w niczym się nie zmniejszyła. Wynalazłszy skomplikowany aparat "kardiograf rezonacyjny", Bose prowadził intensywne badania na niezliczonych indyjskich roślinach. Odkrył ogromną ilość użytecznych lekarstw nie znanych farmakologom. Kardiograf odznacza się wielką dokładnością, gdyż na wykresie zaznacza jedną setną część sekundy. Zapisuje on niezmiernie małe pulsowanie u roślin, zwierząt i człowieka. Wielki botanik przepowiedział, że posługiwanie się jego kardiografem doprowadzi do poglądowych sekcji roślin zamiast zwierząt.

- y Równoległe wpływy lekarstwa podanego równocześnie roślinie 1 zwierzęciu wykazały zdumiewającą zgodność - podkreślił Bose.

- Wszystko, co jest w człowieku, znajduje swą odpowiedź w roślinie. Eksperymentowanie na roślinach przyczyni się do zmniejszenia ludzkiego cierpienia.

wiele lat później pionierskie odkrycia Bose'a w świecie roślin zostały potwierdzone przez innych uczonych. O pracy wykonywanej w r. 1938 w Uniwerytecie Columbia tak pisał "New York Times":

"." ostatnich latach stwierdzono, że gdy nerwy przekazują impulsy pomiędzy mózgiem a innymi częściami ciała, wówczas wywiązują się

delikatne prądy elektryczne. Prądy te mierzono z pomocą precyzyj-

71

nych galwanometrów i spotęgowano miliony razy z pomocą współ, czesnych aparatów wzmacniających. Dotychczas jednak nie odkryto zadowalającej metody badania impulsów biegnących w tkance nerwowej żywych zwierząt lub człowieka, a to z powodu wielkiej prędkości tych impulsów.



Dr K.S. Cole i H.J. Curtis ogłosili w swym odkryciu, że długie pojedyncze komórki słodkowodnej rośliny nitella, której się używa w akwariach ze złotymi rybkami, są w istocie swej identyczne z komórkami pojedynczych włókien nerwowych, co więcej, odkryli oni, że pod wpływem bodźca we włóknach nitelli rozchodzą się fale elektryczne, które pod każdym względem, wyjąwszy prędkość, są podobne do fal elektrycznych we włóknach sercowych zwierząt i człowieka. Stwierdzono, że elektryczne impulsy nerwowe w roślinach są o wiele powolniejsze aniżeli u zwierząt. Odkrycie to zostało wyzyskane przez pracowników Columbii jako środek do wykonywania powolnych zdjęć filmowych biegu impulsów elektrycznych w nerwach.

W ten sposób nitella może się stać czymś w rodzaju kamienia z Rosetty do odszyfrowania najskrytszych tajemnic z samego pogranicza umysłu i materii".

Poeta Rabindranath Tagore był gorącym przyjacielem idealistycznego uczonego Indii. Słodki śpiewak Bengalu poświęcił mu następujący wiersz:

O pustelniku, wołaj starożytnymi słowy

Hymn zwany Sama49: "Powstańcie! Zbudźcie się!"

Wołaj ludzi, co szczycą się nauką swych szastr,

Od pustych pedantycznych sporów.

Wołaj ich, prostych pyszałków, by wyszli

Na łono przyrody, ziemi szerokiej,

Wezwij grono swych uczniów;

Wokół ognia ofiary zgromadź ich

Wszystkich, niechaj India nasza,

Nasz kraj starożytny do siebie powróci,

Raz jeszcze niech wróci do wielkiego dzieła,

Do obowiązku i samooddania, do głębokiej

Medytacji; niech znów zasiądzie spokojna

Bez żądzy, bez sporów i czysta,

Niechaj jeszcze raz zasiądzie za katedrą

Jako wszystkich krajów nauczyciel.

ROZDZIAŁ 9

Szczęśliwy święty i jego kosmiczna miłość

- Proszę cię, młodzieńcze, usiądź. Rozmawiam z moją Boską Matką. - W milczeniu wszedłem z wielką czcią do pokoju. Anielski wygląd Mistrza Mahasayi całkiem mnie onieśmielił. Jedwabista biała broda i wielkie lśniące oczy sprawiały wrażenie, że jest on wcieleniem czystości. Wzniesiony nieco do góry podbródek i złożone ręce mówiły mi, że moja pierwsza u niego wizyta zakłóciła mu medytację.

Proste słowa jego powitania wywołały we mnie gwałtowny skutek, jakiego jeszcze nie doświadczyłem. Gorycz rozstania z matką z powodu jej śmierci uważałem dotąd za miarę wszelkiej boleści. Obecnie udręka z powodu rozłąki z moją Boską Matką stała się dla mnie nieopisaną torturą ducha. Padłem z jękiem na podłogę.

- Uspokój się, młodzieńcze. - Święty był do głębi zmartwiony. Popadłszy w bezradny smutek objąłem jego stopy jako jedyną ostoję mego ocalenia.

- Święty panie, wstaw się za mną! Zapytaj Boską Matkę, czy znajduję jakąś łaskę w jej oczach!

Obietnicy takiej niełatwo udzielić, Mistrz był zmuszony do milczenia.

Nie miałem cienia wątpliwości, że Mistrz Mahasaya rozmawiał z Matką Powszechną. Było to dla mnie głębokim upokorzeniem, gdy zrozumiałem, że oczy moje są ślepe, aby ją widzieć, chociaż nawet w tej chwili była widzialna dla niewinnych oczu świętego. Trzymając kurczowo jego stopy, głuchy na jego łagodne sprzeciwy, błagałem go raz za razem o łaskę wstawienia się.

- Przedstawię twą sprawę Umiłowanej. - Ustępstwu Mistrza towarzyszył melancholijny, współczujący uśmiech.

Jakaż moc kryła się w tych kilku słowach, że istota moja poczuła S1? odwołana z burzliwego wygnania?

- Panie, proszę pamiętać o przyrzeczniu! Wnet powrócę po wiadomość od Niej! - Radosne przeczucie brzmiało w mym głosie, w którym jeszcze przed chwilą łkał smutek.

Gdy schodziłem po długich schodach, ogarnęły mnie wspomnienia. Ten dom przy ulicy Amherst 50, będący obecnie siedzibą Mistrza

Mahasayi, był kiedyś moim domem rodzinnym, w którym umarła moja matka. Tu moje serce zostało rozdarte z bólu z powodu utraty matki i tu także dusza moja przeżyła dzisiaj jakby ukrzyżowanie z powodu nieobecności Boskiej Matki. Uświęcone ściany, które były milczącym świadkiem moich bolesnych ran i ostatecznego ich wyleczenia!

Kroki moje były znacznie żywsze, gdy wracałem do domu na ulice Gurpar. Schowawszy się w mej małej attyce, siedziałem w medytacji aż do godziny dziesiątej. Ciemność ciepłej nocy indyjskiej została nagle rozświetlona cudowną wizją.

Otoczona nimbem blasku Boska Matka stanęła przede mną. Tkliwie uśmiechnięta jej twarz była uosobieniem piękności.

- Zawsze cię kochałam! Zawsze będę cię kochać!

Jeszcze brzmiały w powietrzu niebiańskie słowa, gdy Ona już zniknęła.

Następnego poranka, gdy tylko słońce wzniosło się do przyzwoitego poziomu, złożyłem drugą wizytę Mistrzowi Mahasayi. Wspinając się po schodach domu tak pełnego dla mnie wspomnień, dotarłem do pokoju na trzecim piętrze. Klamka zamkniętych drzwi była owinięta płótnem, co odczułem jako wskazówkę, że święty pragnie pozostać sam. Gdy stanąłem niezdecydowany na korytarzu, witająca mnie ręka Mistrza otwarła drzwi. Uklęknąłem u jego świętych stóp. Dla żartu przybrałem uroczystą minę, ukrywając swe mistyczne podniecenie.

- Panie, przyznaję, przyszedłem nieco wcześniej po wiadomość. Czy Boska Matka wspomniała cokolwiek o mnie?

- O ty figlarzu!

Nie mógł doprawdy nic innego powiedzieć. Widocznie moja udawana powaga zrobiła wrażenie.

- Dlaczego, panie, mówisz tak tajemniczo i wymijająco? Czy święci nigdy nie mówią jasno? - prowokowałem nieco świętego.

- Czy musisz mnie wypróbować? - Spokojne jego oczy były pełne zrozumienia. - Czyż mogę dziś rano dodać choć jedno słowo do zapewnienia, które o dziesiątej wieczór otrzymałeś od samej Pięknej Matki?

Mistrz Mahasaya panował nad bramą do mej duszy; ponownie rzuciłem mu się do stóp. Tym razem jednak oczy moje wezbrały łzaffli szczęścia, a nie bólu minionej przeszłości.

- Czy sądzisz, że twoje oddanie się i pobożność nie wzruszy Nieskończonego Miłosierdzia? Macierzyństwo Boskie, któremu cześć oddawałeś zarówno w ludzkiej jak i boskiej postaci, nie może nigdy nie odpowiedzieć na twój osamotniony krzyk.

74

Kimże był ten prosty święty, którego najskromniejsza prośba Huchowa została spełniona? Jego rola w świecie była tak skromna, jak wypadało spełniać człowiekowi największej pokory jaką znałem. y tym domu przy ulicy Amherst Mistrz Mahasaya50 prowadził małą szkołę średnią dla chłopców. Wargi jego nigdy nie wypowiadały słów kary, dyscypliny w jego szkole nie podtrzymywał żaden regulamin ani rózga. W skromnych salach szkolnych uczono zaprawdę wyższej matematyki i chemii miłości, której nie ma w podręcznikach. Rozpowszechniał on swą mądrość raczej drogą jakiegoś duchowego promieniowania aniżeli trudnych wskazówek. Płonący niewyrozumowanym uczuciem do Boskiej Matki święty nie wymagał więcej zewnętrznych form szacunku aniżeli małe dziecko.



- Ja nie jestem twym guru; zjawi się on później - powiedział mi. - Dzięki jego kierownictwu twoje doświadczenie miłości Boga i pobożności przemieni się w niezgłębioną mądrość.


Yüklə 2,03 Mb.

Dostları ilə paylaş:
1   2   3   4   5   6   7   8   9   ...   42




Verilənlər bazası müəlliflik hüququ ilə müdafiə olunur ©genderi.org 2024
rəhbərliyinə müraciət

    Ana səhifə