Autobiografia jogina ludziom dobrej woli



Yüklə 2,03 Mb.
səhifə26/42
tarix17.11.2018
ölçüsü2,03 Mb.
#80177
1   ...   22   23   24   25   26   27   28   29   ...   42

Sam koniec Starego Testamentu wyraża przepowiednię reinkarnacji Eliasza i Elizeusza: "Oto Ja poślę proroka Eliasza przed nadejściem dnia Pańskiego, dnia wielkiego i strasznego" (Malachiasz 3.23). W ten sposób Jan (Eliasz) posłany "przed przyjściem... Pana" urodził się nieco wcześniej, aby być zwiastunem Chrystusa. Anioł ukazał się Zachariaszowi, ojcu Jana, aby zaświadczyć, iż mający się urodzić jego syn jest właśnie Elijah (Eliaszem).

"A rzekł do niego anioł: Nie bój się Zachariaszu, bo wysłuchana została prośba twoja, a żona twoja Elżbieta urodzi ci syna, a nazwiesz jego Jan... i nawróci wielu synów izraelskich do Pana Boga ich: a sam pójdzie przed Nim (tzn. "przed Panem") w duchu i mocy Eliaszowej, aby obrócić ojców ku synom, a niedowiarków ku mądrości sprawiedliwych, by zgotować Panu lud doskonały" (Łukasz 1: 13-17).

Jezus dwukrotnie w sposób jednoznaczny utożsamił Eliasza z Ja; nem: "Eliasz już przyszedł, a nie poznali go... Wtedy zrozumieli uczniowie, że im o Janie Chrzcicielu powiedział" (Mateusz 17:12-13)-Kiedy indziej znów Chrystus mówi: "Bo wszyscy prorocy i Zakon aż do Jana prorokowali. A jeśli chcecie przyjąć, on jest Eliaszem, który miał przyjść" (Mateusz 11:13-14).

Gdy Jan zaprzeczał, że jest Eliaszem (Jan 1:21), wówczas miał na myśli to, że będąc w skromnej szacie Jana nie przybył w zewnętrzny^

286


dostojeństwie Eliasza, wielkiego guru. W poprzedniej swej inkarnacji dał "płaszcz" swej chwały i swe duchowe dziedzictwo uczniowi swemu Eliszy. "Tedy rzekł Elizeusz: Proszę, niech będzie dwójnasób-ny duch twój we mnie. Ale on mu odpowiedział: Trudnejś rzeczy pożądał, wszakże ujrzysz mnie, gdy będę wzięty od ciebie, tak ci się stanie... I podniósł płaszcz Eliaszowy, który spadł z niego" m

- Król. 2:9-13).

Role odwróciły się, ponieważ Eliasz-Jan nie był już potrzebny jako widzialny guru Elizeusza-Jezusa, doskonałego już przez urzeczywistnienie Boga w sobie.

W czasie przemienienia Chrystusa na górze (Mat. 17:3) obecny był jego guru Eliasz i Mojżesz. Podobnie w ostatniej swej godzinie na krzyżu Jezus zawołał wymawiając imię Boże: "Eli, Eli, lama sabach-tani". To znaczy: Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił? A niektórzy



LAHIRI MAHASAYA Jogawatar, uczeń Babadżi.

stojący tam i słyszący to - mówili: Eliasza ten woła... zobaczymy, czy przyjdzie Eliasz, aby go wybawić" (Mat. 27:46-49).

Wieczysty związek łączący guru z uczniem, który istniał między Janem a Jezusem, istniał również między Babadżi i Lahiri Mahasayą. Z tkliwą pieczołowitością nieśmiertelny guru przepłynął wody otchłani, które rozdzieliły ostatnie dwa życia jego ucznia i pokierował kolejnymi krokami dziecka, a potem dorosłego mężczyzny Lahiri Mahasayi. Dopiero wtedy, gdy uczeń osiągnął wiek trzydziestu trzech lat, Babadżi uznał, że dojrzał wreszcie czas jawnego odnowienia nierozerwalnego nigdy związku. A wtedy po krótkim ich spotkaniu w pobliżu Ranikhet, pełen troski o los ludzi mistrz nie zatrzymał przy sobie ukochanego swego ucznia, lecz posłał go z misją do zewnętrznego świata. "Synu mój, przybędę, ilekroć będziesz mnie potrzebował". Jakaż to ziemska miłość może dać taką nieskończoną obietnice?

Prąd wielkiego duchowego odrodzenia, chociaż nieznany dla wielkiego społeczeństwa, zaczął płynąć z odległego zakątka Benaresu. Podobnie jak nie można stłumić zapachu kwiatu, tak Lahiri Mahasayą

- żyjący spokojnie jako idealny ojciec rodziny, nie mógł ukryć przyrodzonej mu chwały. Powoli ludzie pobożni ze wszystkich stron Indii zaczęli szukać jak pszczoły boskiego nektaru u wyzwolonego mistrza.

Angielski naczelnik urzędu był jednym z pierwszych ludzi, którzy zauważyli dziwną metafizyczną zmianę w podwładnym, zwanym przez niego przyjaźnie "Ekstatycznym Babu".

- Pan jest smutny. Z jakiego powodu? - zapytał życzliwie pewnego poranku Lahiri Mahasayą swojego zwierzchnika.

288

- Żona moja w Anglii jest bardzo ciężko chora. Drżę z niepokoju.



- Postaram się przynieść wiadomość o niej. - Lahiri Mahasayą wyszedł i usiadł na krótko w ustronnym pokoju. Gdy powracał, uśmiechał się pocieszająco.

- Pańska żona wraca do zdrowia; w tej chwili pisze do pana list. Wszystkowiedzący jogin przytoczył kilka urywków z listu.

- Ekstatyczny Babu, ja już wiem, że nie jesteś zwykłym człowiekiem. Mimo to jednak nie potrafię uwierzyć, że zależnie od swej woli możesz pokonywać czas i przestrzeń!

Zapowiedziany list nadszedł wreszcie. Zdumiony zwierzchnik przekonał się, że nie tylko przynosi on dobre wiadomości o wyzdrowieniu żony, ale także zawiera te same zdania, które kilka tygodni wcześniej Lahiri Mahasayą zacytował.

W kilka miesięcy później żona Anglika przybyła do Indii. Odwiedziła urząd, w którym Lahiri Mahasayą siedział spokojnie przy swym biurku. Kobieta podeszła do niego ze czcią.

- Panie - rzekła - przed kilku miesiącami podczas mej choroby w Londynie widziałam twoją postać otoczoną aureolą światła. W tym samym momencie zostałam całkowicie uzdrowiona! Wkrótce potem mogłam podjąć długą podróż przez ocean do Indii.

Codziennie ludzie pobożni prosili guru o wtajemniczenie w kriya--jogę. Oprócz tych duchowych obowiązków, jak i zawodowych i rodzinnych, wielki mistrz zajmował się entuzjastycznie sprawami wychowania. Zorganizował on wiele stowarzyszeń oraz aktywnie uczestniczył w rozbudowie wielkiej szkoły średniej w dzielnicy Benaresu: Bangalitola. Regularne jego wykłady na tematy z pism świętych zyskały sobie miano "Gita Assembly" (zebrania Gity); uczęszczało na nie wielu szukających prawdy.

Z pomocą tych różnorodnych czynności Lahiri Mahasayą starał się dać odpowiedź na częste pytanie: "Gdzież jest czas na duchową medytację po spełnieniu zawodowych i społecznych obowiązków?" Harmonijnie zrównoważony tryb życia wielkiego guru, będącego zarazem głową rodziny, stał się natchnieniem dla tysięcy pytających. Mistrz nie zwracał na siebie uwagi, był prosty i przystępny dla każdego. Zarabiając tylko skromne wynagrodzenie, odznaczał się oszczędnością i prowadził proste i szczęśliwe życie codzienne.

Chociaż miał wstęp do siedziby Najwyższego, Lahiri Mahasayą okazywał szacunek wszystkim ludziom niezależnie od ich różnych Zalet. Gdy pobożni pozdrawiali go, on nawzajem pochylał się przed

i. Z dziecięcą pokorą mistrz często dotykał stóp innych ludzi, lecz

289

rzadko pozwalał im oddawać sobie podobną cześć, chociaż tego rodzaju pokłon przed guru jest starożytnym obyczajem Wschodu



Było to rzeczą znamienną, że Lahiri Mahasaya udzielał wtajemniczenia w krija-jogę osobom wszelkich religii. Wśród przodujących jego uczniów znajdowali się nie tylko hindusi, ale także mahometanie i chrześcijanie. Zarówno moniści jak i dualiści, ludzie każdej wiary jak i niewiary byli jednako przyjmowani i nauczani przez tego uniwersalnego guru. Jednym z jego wysoko zaawansowanych uczniów był mahometanin Gafur Khan. Choć sam Lahiri Mahasaya należał do najwyższej, bramińskiej kasty, walczył odważnie o przezwyciężenie sztywnej hierarchii pod skrzydłami wszędzie obecnego Mistrza. Jak wszyscy przez Boga natchnieni prorocy, Lahiri Mahasaya udzielał nowej nadziei pariasom i wszystkim uciskanym.

- Zawsze pamiętajcie, że nie należycie do nikogo i że nikt nie należy do was. Rozważcie, że pewnego dnia każdy z was nagle opuści wszystko na tym świecie - i dlatego zawrzyjcie teraz znajomość z Bogiem - mówił wielki guru do swych uczniów. - Przygotowujcie się do czekającej was astralnej podróży pośmiertnej przez codzienne postrzeganie Boga. Wskutek ułudy dostrzegacie siebie jako zespół ciała i kości, który w najlepszym razie jest gniazdem trosk. ("Jakże wiele rodzajów śmierci znajduje się w naszych ciałach! Nie ma w nich nic prócz śmierci" - Marcin Luter). Medytujcie nieustannie, abyście szyj)ko ujrzeli siebie jako Nieskończoną Esencję, wolną odTwszelkiego" cierpienia. Przestańcie być więźniami ciała; jpósFugując się tajemnym kluczem krija-jogi uczcie się wnikać w dziedzinę Ducha.

Wielki guru zachęcał swych różnorodnych uczniów, aby przestrzegali dobrej tradycyjnej dyscypliny swej religii. Kładąc nacisk na wszechstronny charakter krija-jogi jako praktycznej techniki wyzwolenia, Lahiri Mahasaya pozostawiał swym uczniom swobodę życia w sposób zgodny z warunkami ich środowiska i wychowania.

- Muzułmanin - wskazywał mistrz - powinien kilka razy dziennie odmawiać główną modlitwę "namaj", hindus powinien kilka razy dziennie medytować. Chrześcijanin powinien kilka razy dziennie klęknąć i modlić się do Boga, a potem czytać Biblię.

Według swego mądrego rozpoznania guru kierował swych uczniów jedną ze ścieżek: bhakti-joga (ścieżka pobożności), karma-joga (ścieżka działania), dżnana-joga (ścieżka mądrości) i radża-joga (ścieżka królewska czyli zupełna), odpowiednio do naturalnych u każdego człowieka skłonności. Mistrz nie spieszył się z udzielaniem swego zezwolenia uczniom, którzy pragnęli stać się formalnymi mnichami, lecz zawsze

290


przestrzegał ich, aby najpierw dobrze się zastanowili nad surowością zakonnego życia.

Wielki guru zalecał swym uczniom, aby unikali teoretycznych dyskusji na temat pism świętych. - Ten jest mądry - mówił - kto" poświęca się wprowadzaniu w życie, a nie tylko czytaniu starożytnych objawień. Rozwiązujcie wszystkie swe problemy z pomocą medytacji. (Prawdy szukaj w medytacji, a nie w zakurzonych książkach. Aby ujrzeć księżyc, patrz na niebo, a nie na sadzawkę - przysłowie perskie). Zastępujcie jałowe spekulacje religijne prawdziwym ob cowaniem z Bogiem. Oczyśćcie swe umysły z dogmatycznych teologi cznych strzępów i obmyjcie je świeżymi, uzdrawiającymi wodami bezpośredniego postrzegania. Zharmonizujcie się z aktywnym we-' wnętrznym głosem. Głos Boży daje odpowiedź na każdy dylemat życia. Chociaż pomysłowość człowieka w zaplątywaniu się w coraz HćJwę kjojrótjTjesi; nieskończona, to pomóc Nieskończonego^jesf mewyczergana. . - ---.,-

"Wszechobecność mistrza stała się pewnego dnia oczywistą dla grupy uczniów, którzy słuchali jego wykładu na temat Bhagawad Gity. W chwili gdy wyjaśniał znaczenie 'Kutasha Chaitanya (Chrystusowej Świadpmftścj) we wszelkim stworzeniu, Lahiri Mahasaya nagle brak tchu i krzyknął:

- Tonę w ciałach wielu dusz u wybrzeży Japonii!

Nazajutrz uczniowie dowiedzieli się z gazet o śmierci wielu ludzi, których okręt poprzedniego dnia zatonął w pobliżu Japonii.

Dalecy uczniowie Lahiri Mahasayi często mieli poczucie jego bezpośredniej obecności. - Jestem zawsze z tymi, którzy praktykują krija-jogę - rzekł pocieszając uczniów, którzy nie mogli pozostawać razem z nim. - Będę kierował wami na drodze do Kosmicznego^ Domu przez rozszerzenie się waszego postrzegania. "--Swami Satyananda słyszał od jednego z uczniów, który nie mógł przybyć do Benaresu, że mimo to otrzymał pełne wtajemniczenie ^krjja-jogę we śnie. (LjijhjrjL Mahasaya. pojawił się, aby- udzieJić-muA wsKzówekw odpowiedzi na jego modlitwy.

leśli uczeń-zaniedbywał się w którymś ze swych obowiązków świeckich, Mistrz łagodnie zwracał mu uwagę i skłaniał go do Dyscyplinowania siebie.

- Słowa Lahiri Mahasayi były łagodne i kojące, nawet jeśli duszony był mówić otwarcie o wadach ucznia, powiedział mi Pewnego razu Sri Jukteswar, po czym dodał z żalem: - Nigdy żaden Uczeń nie uciekał przed naganą naszego mistrza. - Nie mogłem

291

powstrzymać się od śmiechu, lecz zgodnie z prawdą zapewniłem Sr' Jukteswara, że każde jego słowo, ostre czy łagodne, jest dla mych uszu jak muzyka.



Lahiri Mahasaya wydzielił czjtejry^jrtoj^nie^ które zdaniem jgg0 zawierają..sednojogi j które mają największą wartość w codziennei praktyce.

- Mistrzu - rzekł - chyba jestem już gotowy do drugiego wtajemniczenia.

W tejże chwili otwarły się drzwi i wszedł skromny uczeń Brinda Bhagat. Był to listonosz w Benaresie.

- Brinda, usiądź tu przy mnie. - Wielki guru uśmiechnął się do niego przyjaźnie. - Powiedz mi, czy jesteś już gotowy do przyjęcia drugiej techniki krija-jogi^

Mały listonosz złożył ręce błagalnie.

- Gurudewa - rzekł z trwogą - proszę nie dawać mi żadnego wtajemniczenia! W jaki sposób potrafię przyswoić sobie wyższy stopień nauki? Przyszedłem dziś, aby cię prosić o błogosławieństwo, gdyż pierwszy stopień boskiej krija-jogi tak mnie upoił, że nie potrafi? doręczać listów!

- Brinda już pływa po oceanie Ducha - rzekł Lahiri Mahasaya. Na te słowa uczeń zwiesił głowę i powiedział:

- Mistrzu - widzę, że jestem lichym pracownikiem, zwalającym winę na swe narzędzia.

Listonosz, który był człowiekiem bez wykształcenia, rozwinął później z pomocą kirja-jogi intuicję w takim stopniu, że niekiedy uczeni zasięgali jego zdania na temat trudnych tekstów w księgach świętych. Mały Brinda, nie znający ani grzechu, ani gramatyki, zyskał sobie sławę wśród uczonych filozofów.

Oprócz licznych uczniów mieszkających w Benaresie przybywały do Lahiri Mahasayi setki innych z odległych stron Indii. On sam niekiedy podróżował do Bengalu w celu złożenia wizyty teściom swoich dwóch synów. Toteż dzięki błogosławieństwu jego fizycznej obecności Bengal pokrył się małymi grupami uczniów krija-jogi- W szczególności w okręgach Krisznagar i Bisznupur wielu cichych uczniów otrzymywało do dziś niewidzialny prąd błogosławieństwa duchowej medytacji. - - -- -

Spośród wielu świętych, którzy przyjęli krija-jogę bezpośrednio z rąk Lahiri Mahasayi, można wymienić Swamiego Whasakaranafl" Sarazwati z Benaresu i ascetę wysokiej miary z Deoghardu Balananw Brahmaczariego. Przez pewien czas Lahiri Mahasaya był prywatny"1

292


maharadży Iswari Narayan Sinha Bahadura w Benaresie. Uznając duchowe osiągnięcia mistrza, zarówno maharadża jak i jego syn prosili o wtajemniczenie ich w krija-jogę, podobnie jak to uczynił maharadża Dżotindra Mohan Thakur.

Pewna ilość uczniów znajdujących się na wpływowych stanowiskach pragnęła rozszerzyć wpływ krija-jogi przez publiczne jej propagowanie. Guru jednak odmówił. Jeden z jego uczniów, królewski lekarz władcy Benaresu, podjął zorganizowany wysiłek upowszechnienia nowego tytułu mistrza: "Kaszi Babu" (Wzniosły z Benaresu). Inne tytuły nadawane Lahiri Mahasayi przez jego uczniów to: Jogibar (największy z Jogów), Jogiradż (król Jogów) i Munibar (wcielenie Jogi). - Guru znów tego zakazał.

- Niechaj zapach kwiatu krija-jogi rozchodzi się w sposób naturalny, bez jakichkolwiek zabiegów - powiedział. - Nasiona jego zakiełkują w glebie urodzajnych duchowo serc.

Chociaż wielki mistrz nie przyjął systemu nauczania z pomocą współczesnych sposobów organizacji za pośrednictwem druku, to wiedział on, że na podobieństwo przypływu morza potęga jego posłannictwa wzniesie się niepokonaną falą i z własnego rozpędu wedrze się na brzegi umysłów ludzkich. Zmienione i oczyszczone życie oddanych mu uczniów było najlepszą gwarancją nieśmiertelnej żywotności krija-jogi.

W 1886 r., a więc w dwadzieścia pięć lat po swym w wtajemniczeniu w Ranikhet, Lahiri Mahasaya przeszedł na emeryturę. (Spędził on ogółem 35 lat w służbie jednego z departamentów rządu. Jako jogin będący zarazem głową rodziny Lahiri Mahasaya przyniósł światu praktyczne posłannictwo dostosowane do potrzeb współczesnego świata. Znakomite ekonomiczne i religijne warunki starożytnych Indii już nie istnieją. Dlatego wielki guru nie zachęcał do kierowania si? starożytnym ideałem jogina - wędrownego ascety z żebraczą miseczką. Kładł nacisk na korzyści, jakie współczesnemu człowiekowi daje zarabianie na swe utrzymanie, które czyni go niezależnym od tyjącego w ucisku społeczeństwa oraz pozwala uprawiać jogę w zaciszu własnego domu. Radę tę Lahiri Mahasaya popierał skutecznie swym własnym przykładem. Reprezentował on najnowszy, "elastycz-ty model jogina. Jego tryb życia, zgodnie z zamierzeniami Babadżi, |fia być wskazówką dla aspirantów jogi nie tylko na Wschodzie, ale na Zachodzie). Wobec jego dostępności w ciągu całego dnia Uczniowie przybywali teraz do niego w coraz większej liczbie. Odtąd lelki guru większość swego czasu spędzał w milczeniu, siedząc

293


w spokojnej lotosowej postawie. Rzadko opuszczał swój salonik nawet na przechadzkę czy w celu udania się do innych części domu Spokojny strumień uczniów przepływał niemal bez przerwy, aby uzyskać darszan (święte widzenie guru).

Ku zdumieniu wszystkich, którzy odwiedzali Lahiri Mahasayę, ciało jego odznaczało się nadludzkimi cechami fizjologicznymi; ustawaniem oddechu, bezsennością, ustawaniem pulsu i bicia serca, nieruchomością oczu bez mrugania powiek w ciągu wielu godzin, a przy tym głęboką atmosferą spokoju. Nikt z odwiedzających nie odszedł bez pokrzepienia na duchu; każdy wiedział, że otrzymał błogosławieństwo prawdziwie bożego człowieka.

Teraz mistrz pozwolił swemu uczniowi Panczanonowi Bhattaczari założyć w Kalkucie Ośrodek Jogi "Arya Mission Institute". Ośrodek ten podjął się rozprowadzenia pewnych jogicznych lekarstw roślinnych114 i ogłosił pierwsze tanie wydanie Bhagawad Gity w języku bengalskim. Bhagawad Gita wydana przez "Arya Mission Institute" w językach hindi i bengalskim trafiła do tysięcy domów.

W celu wyleczenia z różnych chorób mistrz dawał im, zgodnie ze starożytnym zwyczajem, olej nimlls. Gdy mistrz polecał uczniowi destylować olej, uczeń mógł wykonać to zadanie bez trudu: jeśli jednak próbował kto inny, napotykał na dziwne trudności. Okazywało się bowiem, że po przejściu przez nakazaną procedurę olej leczniczy wyparowywał prawie w całości. Najwidoczniej błogosławieństwo Mistrza było koniecznym składnikiem lekarstwa.

"Arya Mission Institute" podjął publikację licznych komentarzy do pism świętych. Podobnie jak Jezus i inni wielcy prorocy, sam Lahiri Mahasaya nie pisał ksiąg, lecz jego wnikliwe wyjaśnienia były zbierane i spisywane przez rozmaitych uczniów.

Wnuk mistrza, Sri Ananda Mohan Lahiri, napisał interesującą książeczkę o krija-jodze. "Tekst Bhagawad Gity stanowi część wielkiej epopei Mahabharaty, która posiada szereg punktów węzłowych", pisze Sri Ananda. "Jeśli przyjmiemy te punkty bezkrytycznie, to. wówczas znajdziemy w tekście tylko mistyczne opowiadanie pewnego szczególnego, łatwo zrozumiałego typu. Jeśli tych punktów nie wyjaśnimy, to utracimy naukę, którą Wschód przechowywał z nadludzką cierpliwością, a którą zdobyto po tysiącletnich eksperymentalnych poszukiwaniach. Na wielu pieczęciach, które niedawno zostały odkopane na archeologicznych stanowiskach w dolinie Indusu, a które datuje się na trzecie tysiąclecie przed Chr., widnieją postacie w postawach medytacyjnych, których obecnie używa się w systemie

294

jogi- Nie bez podstaw możemy wysnuć wniosek, że systematyczna jntrospekcja oparta na wystudiowanych metodach była praktykowana w Indii przez pięć tysięcy lat... India rozwinęła pewne wartościowe podstawy religijne i pojęcia etyczne, które są niezrównane, jeśli chodzi o szerokość ich zastosowania w życiu. Jedną z nich jest tolerancja w zakresie wierzeń religijnych. Doktryna, która jest zdumiewająca dla Zachodu, gdzie w ciągu wielu stuleci było rzeczą pospolitą ściganie heretyków oraz częste krwawe wojny pomiędzy narodami na tle rywalizacji sekt". Komentarze Lahiri Mahasayi ujawniły prawdziwą, wolną od alegorii naukę religii, która tak przemyślnie została ukryta w zagadkach i fantazjach pism świętych. Mistrz wykazał, że niezrozumiałe formuły wedyjskiego kultu, wyglądające na nierozumne żonglerstwo słów, pełne są naukowego znaczenia...



Wiadomo, że człowiek jest zwykle bezsilny wobec panoszącego się zła, ale nie ma też powodu do pobłażania mu, gdy zaświta w nim świadomość wyższego i trwałego szczęścia osiąganego z pomocą krija-jogi. Zerwanie z niższymi namiętnościami wiąże się w tym przypadku z podjęciem poszukiwania błogosławieństwa. Bez takiego toku sprawy setki moralnych maksym, które wypowiadają tylko zakazy, pozostanie dla nas bez pożytku.

Nasza skwapliwość do działania w tym świecie zabija w nas poczucie duchowej rzeczywistości. Nie potrafimy zrozumieć Wielkiego Życia ukrytego poza wszystkimi nazwami i formami, ponieważ nauka oswaja nas ze sposobami posługiwania się siłami przyrody; to spoufalenie się zrodziło w nas pogardę dla jej największych tajemnic. Nas stosunek do przyrody jest czysto praktyczny. Tarmosimy ją, że tak powiem, aby przekonać się, jakby ją można było wyzyskać do naszych potrzeb; korzystamy z jej energii, których źródło jest nam jednak nieznane. Nasz stosunek do przyrody w nauce jest stosunkiem pana do służącego lub w filozoficznym sensie przyroda jest podobna do oskarżonego na ławie sądowej. Zarzucamy ją krzyżowymi pytaniami, wyzywamy ją i drobiazgowo ważymy jej odpowiedzi na ludzkiej wadze, która nie może zmierzyć ukrytych jej wartości. Z drugiej strony, gdy świadomość człowieka zjednoczy się z wyższą potęgą, Przyroda automatycznie jest posłuszna woli człowieka bez napięcia !!Jl°wysiłku z jego strony. Wolne od wysiłku rozkazywanie przyrodzie SS2}Wa się dla nierozumiejącego istoty rzeczy materialisty - "cudównym"

Życie Lahiri Mahasayi stanowi przykład, który podważa błędne pojęcie, że joga jest jakąś tajemniczą praktyką. Dzięki krija-jodze

295


każdy człowiek może zrozumieć swój własny stosunek do przyrody i odczuć duchową cześć dla wszystkich zjawisk, zarówno mistycznych jak i całkiem pospolitych, niezależnie od stanu rzeczy stwierdzanego przez nauki przyrodnicze. (Nasuwa się tu na myśl spostrzeżenie wypowiedziane przez Carlyle'a w jego Sartor Resartus: "Człowiek którego nie zadziwia świat i który nie czci go codziennie, to choćby byj prezydentem niezliczonych Królewskich Towarzystw i nosił w swej głowie... streszczenie wyników prac laboratoriów i obserwatoriów

- jest tylko parą okularów, za którymi nie ma oczu"). Musimy też pamiętać, że to, co przed tysiącem lat było czymś mistycznym, dziś już nim nie jest i że to, co dziś jest tajemnicze, za sto lat może się stać zrozumiałe na podstawie prawa przyrody. Poza wszystkimi zjawiskami znajduje się Nieskończone - Ocean Potęgi.

Prawo krija-jogi jest wieczyste. Jest ono prawdziwe jak matematyka; jak proste prawidła dodawania i odejmowania, tak i prawo krija-jogi nie może być nigdy obalone. Choćbyśmy spalili na popiół wszystkie książki matematyczne, to człowiek logicznie myślący zawsze odkryje matematyczne prawdy; podobnie można zniszczyć wszystkie święte księgi o jodze, lecz jej fundamentalne prawa ukażą się znowu, ilekroć pojawi się prawdziwy jogin, który będzie miał w sobie czystą żarliwą pobożność i w konsekwencji tego czystą wiedzę.

Jak Babadżi należy do największych awatarów i jest Mahawata-rem, a Sri Jukteswar jest Dżanawatarem, czyli wcieleniem mądrości, tak Lahiri Mahasaya może być słusznie nazwany Jogawatarem, czyli wcieleniem Jogi. Zarówno pod względem jakościowym jak i ilościowym podniósł on duchowy poziom społeczeństwa. Dzięki swej mocy podnoszenia swych najbliższych uczniów do poziomu postawy Chrystusowej oraz rozpowszechnianiu prawdy wśród szerokich mas Lahiri Mahasaya należy do rzędu zbawicieli ludzkości.

Wyjątkowość jego jako proroka kryje się w położeniu przez niego nacisku na określoną metodę krija, otwierającą po raz pierwszy wszystkim ludziom drogę do wolności, którą daje joga. Niezależnie od cudów własnego życia Jogawatar dokonał niewątpliwie najwyższego cudu upraszczając złożoność starożytnej jogi i sprowadzając ją d° prostej, dostępnej każdemu formy.

Nawiązując do sprawy cudów, Lahiri Mahasaya często powtarzał:

- O działaniu subtelnych praw, nieznanych powszechnie ludziom, nie należy mówić publicznie ani niczego publikować bez należytego zastanowienia się.

296


Jeśli ja sam na stronach tej książki pozornie zaprzeczam ostrzegawczym jego słowom, to czynię to tylko dlatego, że dał mi on na to wewnętrzne przyzwolenie. Podobnie pisząc o życiu Babadżi, Lahiri fylahasayi i Sri Jukteswara uznawałem za stosowne pominąć wiele prawdziwie cudownych zdarzeń, ponieważ nie mógłbym o nich pisać nie dodając całego tomu zawiłej filozofii.

Nowa nadzieja - dla nowych ludzi! Zjednoczenie z Bogiem, głosił Jogawatar, jest możliwe dzięki własnemu wysiłkowi i nie zależy ono od teologicznych wierzeń czy arbitralnej woli jakiegoś kosmicznego Dyktatora.

Człowiek, który nie może zdobyć się na uwierzenie w Boskie dziedzictwo któregokolwiek z ludzi, dzięki studiowaniu krija-jogi dostrzeże w końcu w pełni boskość siebie samego.


Yüklə 2,03 Mb.

Dostları ilə paylaş:
1   ...   22   23   24   25   26   27   28   29   ...   42




Verilənlər bazası müəlliflik hüququ ilə müdafiə olunur ©genderi.org 2024
rəhbərliyinə müraciət

    Ana səhifə