Dr Maria Boużyk Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego Egoizm czy altruizm?



Yüklə 63,92 Kb.
Pdf görüntüsü
tarix26.09.2017
ölçüsü63,92 Kb.
#1891




 

Dr Maria Boużyk  

Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego 

 

 



Egoizm czy altruizm? 

 

Altruizm  i  egoizm  są  postawami,  które  człowiek  zajmuje  wobec 



drugiego  człowieka.  I  choć  bez  specjalnych  wyjaśnień  czujemy 

przynaglenie,  by  być  wobec  drugiego  człowieka  bezinteresownymi,  to 

doświadczenie  siebie  jako  bytu  zamkniętego  w  granicach  własnego  ciała 

domaga  się  dbałości  o  tę  całość,  którą  jesteśmy.  Z  drugiej  strony  nasze 

bycie  w  społeczności  jest  kolejną  oczywistością.  Tak  więc  miejsce  dla 

innych  „ja”,  jakaś  świadomość  trwającego  „my”,  uczestniczenia  w  tym 

„my”  każe  zapytać  o  to  jak  ten  inny  -  drugi  „ja”  ma  być  przyjęty  przeze 

mnie,  jak  „ja”  mogę  oczekiwać,  że  zostanę  przyjętym  przez  niego. 

Znalezienie  odpowiedzi  dla  tych  niepewności  związane  jest  z 

rozpoznaniem  siebie  w  drugim,  ale  nie  ze  względu  na  prostą 

identyczność,  ale  na  osobową  równość  w  różnorodności  jednostkowych 

cech  oraz  na  świadomość  daru  swojego  bytu  –  darmowość  istnienia. 

Miłość  jest  odpowiedzią  na  te  dwie  prawdy:  prawdę  równości  i  prawdę 

daru. 


Metafizycznie stwierdza się i wyjaśnia odrębność każdego ludzkiego 

bytu. Gdyby  pozostać tylko  przy tym terminie „odrębność” to można,  by 

było  powiedzieć,  że  metafizycznie  jesteśmy  egoistami,  bo  zamknięci 

jesteśmy w  naszej substancjalności. W  naszym  pożądaniu, wyłaniającym 

się  z  nas  jak  ze  swoistego  centrum,  cały  świat  wydaje  się  przedstawiać 

jako  „dla  nas”.  Niemniej  w  naszej  naturze  leży  ten  rodzaj  ruchu, 

przemiany woli, który ustanawia intencjonalną  bytowość miłości. Miłość 





 

ludzka  nie  jest  substancjalna,  ale  intencjonalna  i  jako  przypadłość 

naszego bytu może otwierać nas na substancję drugiej osoby. 

 

1. Analiza struktury aktu miłości  

 

Analiza  aktu  miłości  prowadzona  przez  Tomasza  z  Akwinu 



pokazuje,  że  starał  się  on  ten  akt  zestawić  z  innym  ludzkim  aktem,  tzn. 

poznaniem.

1

 Kresem wsobnego  działania intelektu jest pojęcie, a kresem 



wsobnego  działania  woli  jest  miłość,  czyli  miłość,  ten  byt  to  coś 

wyłonionego w woli. Jej bytowość (bytowość miłości) polega na działaniu. 

Miłość bytuje na sposób działania. W działaniu mamy zawsze doczynienia 

z jakąś relacją do przedmiotu . Dlatego miłość bytowo będąca działaniem 

ma  zawsze  odniesienie  do  swego  przedmiotu.  Przez  miłość  podmiot 

miłujący  zostaje  pociągnięty  do  przedmiotu  umiłowanego.  Miłość  jest 

tym „przez co” stykamy się z przedmiotem, czyli przez co wola działa (id 

quo  voluntas  operatur).  Jest  pewne  podobieństwo  miedzy  pojęciem-

kresem  poznania,  a  miłością-  kresem  przemiany  woli.  Jednak  o  ile 

pojęcie  jest  pośrednikiem  w  stosunku  do  poznawanego  przedmiotu 

zewnętrznego  oraz  jest  tym  co  jest  poznawane,  bo  posiada  treści  (jest 

więc na sposób rzeczy), to miłość istniejąca w woli nie ma w sobie treści. 

Ona  nie  jest  tym,  co  bezpośrednio  się  kocha.  Bezpośrednio  jest  kochany 

sam  przedmiot. Miłość to impuls, który nakłania podmiot  do połączenia 

się  z  przedmiotem  umiłowanym.  Jest  pewnym  trwałym  „ciążeniem”  do 

umiłowanego  przedmiotu. To ciążenie, które jest wywołane w woli przez 

przedmiot  nie  polega  na  wyłonieniu  w  woli,  jak  w  procesie  poznania, 

jakiegoś  podobieństwa.  Dlatego  określając  to,  co  dzieje  się  w  naszym 

pożądaniu,  Tomasz  rezygnuje  z  terminów  typowych  na  określanie 

                                                             

1

 M.A. Krąpiec, Struktura aktu miłości u św. Tomasza z Akwinu, „Roczniki 



Teologiczno – Kanoniczne” , t.6(1959) 135-154.  




 

poznania  (transformatio,  informatio,  formatio).  Te  wyrazy  oznaczają 

jakieś  podobieństwo  rzeczy  w  intelekcie.  Przemiana  woli  daje  natomiast 

raczej  przystosowanie,  współmierność  do  przedmiotu  ukochanego. 

Tomasz  decyduje  się  użyć  słów  oznaczające  jakieś  dopasowanie  (coapto, 

consonatia, convenientia, connaturalitas, aptituudo).  

 

2.  Dlaczego  otwieramy  się  na  drugiego  człowieka 



miłością?  

 

Drugi  jest  dobrem  proporcjonalnym  dla  nas.  My  jesteśmy  dobrem 



proporcjonalnym  dla  niego.  Ta  równość  wartości  ustanawia  porządek 

jedności,  który  w  optymalnym  rozwoju  miłości  prowadzi  do  altruizmu, 

wyrażającego  się  w  postawie  służby.  Ona  (równość  osób)  upomina  się  o 

nas  w  każdym  naszym  działaniu.  Jest  sztuką,  której  się  uczymy. 

Rozpoznanie  prawdy  o  jakości  osobowej  równości  w  istnieniu  i 

uszanowanie  jej  w  odpowiedzi,  którą  dajemy  na  obecność  drugiego  to 

właśnie miłość bezinteresowna. Za bezinteresowną obecność drugiego nie 

można  zapłacić.  W  altruizmie  jest  napięcie  między  spotkaniem  siebie  i 

spotkaniem innego. Jest odkrycie swojej zależności od  niego w stawaniu 

się osobową pełnią. Bo w tym dopasowaniu się spotykam swoją miarę (tj. 

miarę bytu istniejącego samoświadomie, istniejącego dla siebie, a nie dla 

czegoś). W człowieku pożądanie może mieć dwojaki charakter. Może być 

miłością  pożądliwą,  a  więc  miłością  do  dobra  ze  względu  na  jedność 

samego  człowieka  -  podmiotu  bądź  może  być  właśnie  miłością 

wychodzącą  poza  siebie,  by  niejako  zjednoczyć  się  z  przedmiotem-

dobrem. W pierwszym wypadku przedmiot jest traktowany jak własność 

(środek ) przyporządkowany podmiotowi, w drugim jest rozpoznany jako 

inne „ja” - jako osoba.  






 

3. Spotkanie drugiego  

 

W opisie spotkania drugiej osoby, w bezinteresowności, jest przede 



wszystkim stwierdzenie tego faktu i próba odtworzenia go w słowach. G. 

Marcel  wskazuje  na  jakąś  inklinację  do  drugiego  osobowego  bytu  (a  w 

głębi  do  Ty-Absolutu).

2

  Jest  więc  w  nas  jakaś  podatność  do  bycia  z 



drugim i ona domaga się w nas tego przekraczania siebie i szukania więzi 

z  drugą  osobą.  Ona  wyraża  się  już  naszą  osobową  obecnością.  Marcel 

mówi  o  apelu  –  zaproszeniu  do  własnej  subiektywności,  którą 

manifestujemy  przez  całą  symbolikę  ciała.  Odbiór  tego  apelu  wymaga 

pokory  i  jest  też  okazją  do  odkrywania  mnie  dla  siebie  samego,  mojej 

subiektywności  i  mojej  niewystarczalności.  W  tym  odkryciu  siebie  rodzi 

się  gotowość  udzielenia  się  innemu.  Ofiarowania.  Ten  ruch  wymaga 

myślenia  o  innym  i  o  sobie  nie  jako  o  zbiorze  przymiotów,  tego 

wszystkiego,  co  posiadam,  co  zdobyłem.  Takie  myślenie  w  perspektywie 

„mieć”  zamienia  nasz  stosunek  do  nas  samych  w  bardzo  rzeczowy. 

Traktujemy  wtedy  siebie,  swój  byt,  na  kształt  mienia,  które  posiadamy, 

które  możemy  określić  ilościowo  i  które  jest  utracalne.  Kocham  wtedy 

drugiego  za  coś,  tak  jak  kocham  siebie  za  coś.  Jeśli  takie  spojrzenie  na 

siebie  i  drugiego  staje  się  podstawowe  egzystencjalnie  to  człowiek  jest 

egoistą. Egoizmu nie  należy mylić z tym, że  chcemy być  doceniani przez 

innych za nasze zdolności, walory, że potrzebujemy akceptacji innych. To 

obecne  w  nas  pragnienie  jest  też  ważne,  ale  nie  pierwotne.  Ma  być 

przeżywane w perspektywie osobowego istnienia, rozwoju, doskonalenia, 

które  jest  częścią  osobowego  bycia.  J.  Pieper  słusznie  zauważa,  że  nie 

można  oddzielić  bycia  od  bycia  takim  oto.

3

  Te  dwie  strony  zbyt  mocno 



                                                             

2

 G. Marcel, Być i mieć, Warszawa 1986; tenże, Homo viator, Warszawa 1984. 



3

 J. Pieper, O miłości, Warszawa 1993; tenże, O miłości, nadziei i wierze, Poznań 

2000. 





 

łączą się w każdym z nas. Patrząc na kochaną osobę mamy jedno i drugie 

na  myśli.  Miłość  jest  jednak  przede  wszystkim  wrażliwością  na  istnienie 

drugiej  osoby.  Gdy  miłość  się  rozwinie  ogarniając  akt  istnienia  tworzący 

osobę  przymioty  przestają  być  pierwszoplanowe.  Pragniemy  po  prostu, 

by drugi był. 

 

4. Wspólnota 

 

G.  Marcel  zauważa:  By  powstała  rzeczywistość  „my”  potrzeba 

wzajemnego  „goszczenia”  „ty”  w  sferze  prywatności  „ja”.  M.  Nedoncelle 

nazywa  to  wolą  wzajemnej  osobowej  promocji  –  czyli  sprzyjaniem 

wzajemnemu  rozwojowi  osobowemu.

4

  G.  Marcel  porównuje  ten  akt 



miłości  do  dzielenia  się  swoją  pełnią,  udzielania  siebie  jako  pewnego 

„kredytu”,  by  ubogacić  drugiego.  Miłość  to  dawanie  i  przyjmowanie.  To 

także  otwartość  na  zranienia.  To  zdolność  do  odczuwania  smutku,  a 

nawet przyjęcie nieotrzymania. To bycie dotkniętym, przebaczającym. To 

trwanie.  By  miłość  dokonywała  się,  urealniała,  potrzeba  stałości, 

obecności  i  świadectwa  –  tzw.  twórczej  wierności.  W  doświadczeniu 

miłości  dwie  osoby  mają  odczucie  uczestniczenia  jakby  w  jednym 

istnieniu. Współistnienie i współtworzenie. Ten  sposób bycia dla  drugiej 

osoby  jest  najdoskonalszą  formą  osobowego  istnienia.  M.  Nedoncelle, 

zauważa,  że  miłość  tworzy  stan  synergii  dwóch  świadomości,  jest 

stopniowym  odnajdywaniem  drugiego.  Ten  proces  wiedzie  od 

świadomości  egzystencji,  przez  rozpoznawanie  myśli  jego  o  mnie,  dalej 

przez  ich  akceptację,  by  wreszcie  w  całkowitej  wzajemności,  która  jest 

jakąś  przeźroczystością  dwóch  świadomości,  zamknąć  „obwód  miłości”. 

                                                             

4

 M. Nedoncelle, Wartość miłości i przyjaźni, Kraków 1993. 






 

We  wspólnocie  „my”  nie  znikają  podmioty.  Rozwój  wzajemności  jest 

zawsze ograniczony 

 

5. Bezinteresowność  

 

W  miłości  zapłatą  jest  drugi.  Radość  płynąca  z  bycia  z  nim.  Z 



obcowania z wartością równą mojej. Tak altruizm łączy się ze szczęściem 

ku  któremu  ciąży  ludzkie  życie  i  miłością  siebie.  J.  Pieper,  idąc  za  św. 

Augustynem,  św.  Tomaszem  z  Akwinu  ,  dostrzega  w  tym  pragnieniu 

szczęścia, dobra dla siebie, praźródło wszelkiej miłości do innych. Miłość 

będzie opierała się na tym, że zachowujemy się do innych jak w stosunku 

do  siebie.  Ta  miłość  siebie,  która  jest  związana  z  pragnieniem 

urzeczywistnienia  celu  stojącego  przed  każdym  z  nas,  jest  strażniczką 

naszej  wolności,  naszej  godności.  Miłość  innych  jest  odbiciem  miłości, 

którą mamy do siebie, jako osoby. To przejście od jednej do drugiej formy 

miłości  (od  miłości  siebie  do  miłości  drugiego)  nie  jest  jakimś  skokiem 

nad  przepaścią,  ale  spokojnym  splataniem  się  tych  wątków.  Jeśli  coraz 

pełniej  rozumiem,  że  kochanie  w  perspektywie  celu  ostatecznego  jest 

czymś dobrym to szczęście innych harmonizuje z moim szczęściem, wręcz 

tworzy cząstkę mojego szczęścia. 

Miłość  jest  więc  jakąś  jednością  i  pozwoleniem  na  „być”  osoby.  J. 

Pieper  nazywa  to  nawet  mocniej:  udzielenie  prawa  istnienia  drugiemu. 

Nie  żeby  w  naszej  mocy  leżało  stworzenie  kogoś(taka  jest  tylko  miłość 

Boga),  ale  raczej  chodzi  o  opowiedzenie  się  za  czyimś  istnieniem. 

Wpuszczenie  go  do  mojej  świadomości  bycia  i  w  tym  sensie  udzielenie 

drugiemu  prawa  do  życia  i  tylko  w  takim  wymiarze  dokonuje  się  jakaś 

kontynuacja  Bożego  stwarzania.  Miłość  jest  sposobem  chcenia  właśnie 

przez zgodę na to, że coś jest. Gdy J. Pieper zadaje sobie pytanie, po co to 






 

utwierdzanie drugiego w dobru jego bytu, w końcu przecież każdy wie, że 

jest,  jego  odpowiedź  nie  jest  zaskakująca:  człowiek,  by  rozwinąć  się, 

potrzebujemy  tego  spotkania  z  drugą  osobą,  z  jej  bezinteresownym 

potwierdzeniem  własnego  dobra.  Tylko  tak  miłość  ludzka  dopełnia 

bezinteresowną  miłość  Boga.  Chodzi  o  miłość  właśnie  niezasłużoną, 

konfrontującą  nas  z  naszą  „nie-wspaniałością”,  przedzierającą  się  przez 

naszą niedoskonałość, w ocenie wynoszącą nas ponad nas. 

 

6. Egoizm  

 

Dopuszczenie  takiej  (bezinteresownej)  miłości-  daru  uderza  w 



podstawę  formowania  się  w  nas  egoizmu.  Walczy  z  naszą  chęcią 

samowystarczalności.  M.  Nedoncelle  dostrzega,  że  choć  autentyczny 

status  osoby  jest  kolegialny,  to  nasza  zdolność  do  współtworzenia  „my” 

jest  nieustannie  zagrożona  od  strony  naszej  natury  cielesnej,  witalności, 

oddziaływanie  bytów  nieosobowych.  Tu  kryje  się  też  trud  spotykania 

drugiego.  Pragnienie  samowystarczalności zamyka nasz świat w naszych 

potrzebach  używania,  pcha  nas  w  kierunku  rywalizacji.  C.  S.  Lewis 

zauważa, że jest w nas taka niezgoda na dar, którym jesteśmy. 

5

 Przyjęcie 



siebie  jako  daru  odczytujemy  w  darze  miłości  drugiego.  To  jest  dla  nas 

trudne.  Nie  chcemy nic za darmo, jakby nie  chcemy takiego  darmowego 

istnienia.  Wolimy  być  kochani  za  nasze  walory.  W  darmowości 

(darmowością)jesteśmy 

zawstydzeni. 

Potrzebujemy 

jednak 

tego 


zawstydzenia,  ono  może  być  owocne.  Można  powiedzieć  też  tak: 

ponieważ  nasze  życie  jest  nieustannym  stawaniem  się  w  swoim 

człowieczeństwie,  ponieważ  ubieramy  się  w  różne  walory,  powrót  do 

                                                             

5

 C. S. Lewis, Cztery miłości, Warszawa 1993. 






 

świadomości  daru  jest  niezbędną  równowagą.  W  tym  jest  trudność 

miłości. 

Miłość  jest  wymagająca.  Nie  bagatelizuje  zła,  ale  przebacza. 

Kochając  kogoś,  dbamy,  by  sprawy  kochanej  osoby  przedstawiały  się 

dobrze.  Nie  ze  względu  na  nas,  ale  na  tę  osobę.  W  miłości  jest  więc,  jak 

mówił Arystoteles, Tomasz z Akwinu, życzliwość (benevolentia – życzymy 

innemu tego co, uważa się za dobre.) Współ-chcemy z drugim. To jest to 

dopasowanie w woli. Patrzenie w jedną stronę. A więc nie kocha się osób 

użytecznie, jak kocha się rzeczy. 

W  kochaniu  drugiego  jest  jednak  radość  i  nasze  szczęście. 

Naturalnym  owocem  miłości  jest  radość.  Lewis,  Pieper  mówią,  człowiek 

jest  „głodną  istotą”.  Potrzebuje  miłości,  ale  jednocześnie  nie  ma  mocy 

sprawić,  by  coś  lub  ktoś  był  godny  miłości.  Porządek  metafizyczny  jest 

następujący:  najpierw  coś  jest,  potem  jest  doświadczenie  istnienia 

(prawda),  a  potem  miłosna  afirmacja  (dobro).  W  afirmacji  czyjegoś 

istnienia  jako  dobra  dla  mnie  jest  pierwotniejszy  fakt  jego  dobra  (ja  nie 

czynie  go  dobrym)  i  ten  fakt  spotyka  fakt  ludzkiej  umiejętności 

rozpoznania tego dobra. Ludzka miłość (jako odniesienie do osób) jest ze 

względu na dobro osoby.  

Czym jest egoizm? Jest jakoś zawłaszczaniem  sobie drugiego, bądź 

przez  użycie  bądź  przez  obojętność.  Jest  świadomością  świata,  którego 

centrum staje się „ja” (dany człowiek), dysponujący innym jak rzeczą. W 

egoizmie  jest  brak  tej  współmierności,  która  robi  miejsce  dla  inności 

drugiego  człowieka,  przez  uznanie  jego  równości  w  byciu  osobą  i  chęć 

zaświadczania  o  tym  w  działaniu  –  służbie.  Egoista  nie  odnosi  się  także 

do  siebie  z  miłością,  ale  z  pożądliwością.  Nie  widzi  głębi  swojego 

istnienia. Jego wymiaru duchowego. 






 

Filozoficznym  uzasadnieniem  miłości  jest  wyjątkowość  ludzkiego 

bytu.  Podmiotowość  istnienia  człowieka  (jestem  samoświadomie 

istniejącym  bytem)  ustanawia  prymat  osób  nad  rzeczami,  hierarchię 

wartości,  dalej  -  wagę  moralności,  która  chroni  dobro  osoby  i  która  ma 

swoje źródło w decyzji człowieka, jego sumieniu i która musi być poddana 

wychowawczej  trosce,  by  fakt  posiadania  nie  zdominował  samego 

osobowego  istnienia 

oraz  by  sprawiedliwość  była 

dopełniona 

miłosierdziem 

To,  co  wydaje  się  być  kluczowe,  to  ukazanie  głębokiego  konfliktu 

miedzy altruizmem a brakiem miłości do siebie, oraz egoizmem i miłością 

siebie.  A  więc,  o  ile  kocham  siebie  jako  osobę,  kocham  drugiego 

człowieka.  Jeśli  nie  kocham  siebie  okazuje  fałszywą  wzajemność  w 

relacjach z innymi ludźmi - jestem egoistą. Dlatego dla miłości ważne jest 

poznawcze ujęcie podobieństwa, co do formy, z drugim osobowym bytem 

i  miłość  siebie  jako  wzór  miłości  względem  innych  osób.  W  tym 

rozpoznawaniu  siebie  są  ważne  i  rozumność,  i  wolność,  i  ograniczoność 

ciała,  i  emocjonalność  człowieka.  One  wszystkie  tworzą  niepowtarzalną 

siatkę jego osobowości i daru jakim człowiek jest dla innych. O ile pojmę 

siebie jako  osobę, o  tyle „wpuszczę” w  swoją przestrzeń  drugiego - ty  na 

równych prawach. W egoizmie nie ma tego rozpoznania. 

Miłość  własna  jest  istotą  postaw  społecznych,  które  będziemy 

ujawniać w naszym działaniu. Faktem jest, że człowiek nie może być sam, 

ale to czy nie jest sam zależy od tego jak jest sam ze sobą. Miłość wiąże się 

ze  świadomością  swojego  istnienia,  a  ta  kształtuje  się  w  ciągu  ludzkiego 

życia. Miłość siebie dorasta w nas wraz z naszą pogłębiającą się relacją ze 



światem innych osób. 

 

Yüklə 63,92 Kb.

Dostları ilə paylaş:




Verilənlər bazası müəlliflik hüququ ilə müdafiə olunur ©genderi.org 2024
rəhbərliyinə müraciət

    Ana səhifə