― 196 ―
rismos jest tym samym, co doświadczenie wolności: doświadczeniem
dystansu wobec realnych przedmiotów, sensem niezależnym od tego,
co przedmiotowe i zmysłowe, który uzyskujemy odwracając się od to-
warzyszącego nam „przyrodzonego” kierunku życia, doświadczeniem
odrodzenia, „drugich narodzin” właściwych wszelkiemu duchowemu
życiu, znanym człowiekowi religijnemu, wtajemniczonemu w sztukę
i w nie mniejszej mierze filozofowi. Dla filozofii doświadczenie wol-
ności jest tym, co ją broni przed potencjalnym rozproszeniem w nau-
kach ograniczonych, przedmiotowych, jednoznacznych, co jej daje
i zapewnia autonomię. Jeśli rozpatrywalibyśmy ideę metafizycznie,
mającą być skrótem od chorismos, a ten symbolem wolności, to można
by stwierdzić, że filozofia trzyma się i upada wraz z rozumieniem idei
i że nikt nie pojmie filozofii, dla kogo nie jest pojmowalna idea. Jed-
nakże w dokładnym znaczeniu tego słowa nie sposób stawiać idei, tego
absolutnego przedmiotu, na równi z wolnością, ale raczej na odwrót,
trzeba jeszcze ideę samą przezwyciężyć, wyprzedzić ją w jej przed-sta-
wiającym, przedmiotowym, obrazowym charakterze.
Oczywiście idea, jak nakreślił ją Platon, zawiera dwie strony: jest
niewątpliwie absolutnym przedmiotem, jest Formą samą w sobie, ale
jest również czymś bardziej podstawowym niż to, co widzialne, niż
wygląd i forma, jest tym, co umożliwia widzenie, bycie postrzeganym.
Nie chodzi tu o widzenie w znaczeniu czysto instynktownie-zmysło-
wym, którego używa również zwierzę, ale o widzenie w „duchowym”
sensie, o którym można powiedzieć, że dostrzega w tym, co dane,
przedłożone, więcej, niż w bezpośredniej daności zawarte. Co umożli-
wia nam dostrzeganie tego czegoś więcej, aniżeli tylko tego, co widać?
Co umożliwia nam wewnętrzny akt widzenia? Otóż jest to zupełnie to
samo, co sprawia, że w tym albo prawie w tym patrzeniu dostrzegamy
wciąż coś nowego i nowego – to samo, co czyni nas istotami, które
zmieniają siebie i swe otoczenie, a więc to, co czyni człowieka „dziejo-
wym”. Dziejową jest wszakże istota, która nie żyje w wieczności, czy
to w sensie wzniesienia się ponad czasowe rozproszenie w ogóle, czy
w wiecznej teraźniejszości, w nieskończonej chwili, ale która rzeczy-
wiście rozróżnia to, co jest dane – od tego, co już minęło i nieuchronnie
zniknęło, i od tego, czego jeszcze nie ma, inaczej niż w sensie niespeł-
nionych możliwości teraźniejszości. Dziejowa istota bazuje na tym, co
przeszłe, rozszerzając w ten sposób horyzont tego, co dane i za pomocą
czego przekracza je wraz z teraźniejszym. Może to czynić jednakże tyl-
ko wówczas, kiedy aktywny jest potencjał dystansu względem zwykłej
daności i teraźniejszości – siła wyzwalania od czysto przedmiotowego
Kwartalnik Filozoficzny, tom XLIII, 2015, zeszyt 4
© Copyright by Polska Akademia Umiejętności, Uniwersytet Jagielloński, Kraków 2015
― 197 ―
i danego, w terminologii platońskiej: siła idei. Oczywiście tak pojęta
idea nie może nigdy być sama dostrzeżona, daleko do tego, aby była
Przedmiotem samym w sobie, jest wyłącznie genezą i źródłem wszel-
kiego ludzkiego uprzedmiatawiania, ale tylko dlatego, że jest przede
wszystkim podstawowo siłą odprzedmiotawiania i derealizacji, siłą,
z której wypływają wszystkie nasze umiejętności zmagania się ze
„zwykłą rzeczywistością”, która w innym przypadku narzucałaby się
nam jako absolutne, nieodwracalne i niezbywalne prawo. Tutaj mają
swe źródło siły pamięci i wspomnień proporcjonalnie do tego, co już
nie istnieje, siły uprzytomniające to, co nie jest już dane bezpośrednio,
a co samo się nie przechowuje, siły fantazji, skojarzenia, syntezy tego,
co poza nami nigdy nie występowało razem. Tutaj załamują się zdol-
ności negacji we wszelkich jej formach: od zwykłego stwierdzania nie-
istnienia i zaprzeczania, aż po zamierzenia zniszczenia tego, co istnieje,
sprofanowania tego, co uznane za sacrosanctum, potępienia rzeczywi-
stego w imię tego, za czym się tęskni, a czego tutaj nie ma.
Pojęta w ten sposób idea nie może jednak być hierarchicznym sys-
temem substancji, esencji, ousii. Jej głównym problemem nie może
wszak być Jedność gatunków i rodzajów, która dotyczy dużo niższego
porządku, niż wreszcie zakorzenienie w o wiele wyższej jedności. Jed-
ność, na którą wskazuje duchowe doświadczenie wolności jest bardziej
absolutne, niż jedność jakiegokolwiek rodzaju. Gatunki i rodzaje, po-
dobnie jak cały świat języka, wytworzone są niewątpliwie przez idee.
Idea jednakże nie jest ani gatunkiem, ani rodzajem, jak prezentowane
to jest w ujęciu metafizycznym. Arystoteles w swojej nauce oὔτε τὸ ἕν
oὔτε τὸ ὄν εἶναι γένος
15
prawdopodobnie jest nawet bliższy Idei, niż
Platon w swoim „logicznym” okresie. Jednakże Platon i Arystoteles
wiedzieli o kimś wielkim, kto po raz pierwszy w sposób niezwykle
głęboki zrozumiał Jedność w jej wzniosłym i negatywnym charakterze.
Patrząc z naszego punktu widzenia nie ma niczego niezrozumiałego,
a także nie występuje tu celowe odejście od sokratejskiej tradycji (któ-
ra jest dla nas czymś symbolicznym, skrótem najstarszej pra-filozofii
w ogóle), kiedy w Sofiście miejsce kierującego rozmową miast Sokra-
tesa zajmuje eleacki cudzoziemiec.
Idea, rozumiana jako symbol wolności, posiada tu w przeciwień-
stwie do „doświadczenia aktywnego” i „doświadczenia wolności”
szczególną przewagę, ponieważ wymyka się subiektywizmowi. Filo-
15
„Ani ,jedno’, ani byt’ nie są rodzajem” – Arystoteles, Metafizyka, III,
998b22.
Kwartalnik Filozoficzny, tom XLIII, 2015, zeszyt 4
© Copyright by Polska Akademia Umiejętności, Uniwersytet Jagielloński, Kraków 2015