Spis treśCI



Yüklə 0,8 Mb.
səhifə1/9
tarix17.11.2018
ölçüsü0,8 Mb.
#80715
  1   2   3   4   5   6   7   8   9

SPIS TREŚCI
Wprowadzenie ..................................................................
Rozdział I: RELIGIA W PROCESIE POWSTAWANIA .....

Czynniki polityczne

Bóg Żydów

Ziarna Chrystyzmu

Tworzenie drugorzędnych bogów
Rozdział II. OFIAROWYWANY BÓG-ZBAWICIEL

Chrześcijańskie ukrzyżowanie

Moda na ludzkie ofiary

Spożywanie Boga


Rozdział III: POGAŃSKIE PRZEŻYTKI W JUDAIZMIE

Substytuty zwierzęce

Kozioł ofiarny, jako ofiara za grzechy

Przed-chrześcijański kult Jezusa

Żydowska eucharystia
Rozdział IV: POCZĄTKI MITU EWANGELICZNEGO

Sztuka misteryjna

Zdrada i ukrzyżowanie

Pogańscy zbawiciele


Rozdział V: NAUCZAJĄCY BÓG JAKO LOGOS

Koncept Logosu

Żydowskie spekulacje
Rozdział VI: POSZUKIWANIA HISTORYCZNEGO JEZUSA

Milczenie Pawła

Żydowski jezuizm

Mit i historia


Rozdział VII: MIT BUDDY

Serie Buddów

Ewidencja dokumentalna

Jak buddyzm się rozprzestrzenił

Budda, jako drugorzędny bóg

Odpowiedź na zastrzeżenia


Rozdział VIII: MANI I MANICHEIZM

Rozwiązanie manichejskie

Mit Manesa
Rozdział IX: APOLONIUSZ I JEZUS

Domniemane echo ewangelii

Cuda nie wystarczają
Rozdział X: EWOLUCJA MITRY

Bóg-Zbawiciel

Zabójca Byka

Bóg jaskini


Rozdział XI: MITRAIZM I CHRZEŚCIJAŃSTWO

Bezpodstawne oskarżenia

Bóg zrodzony ze skały

Baranek Boży


Rozdział XII: TRANSFORMACJA MITRY

Nieobecność kobiet

Przetrwanie najlepiej przystosowanych

Mitrajscy chrześcijanie

Krzesło Świętego Piotra
Rozdział XIII: RELIGIE STAROZYTNEJ AMERYKI

Wspólny symbolizm

Wcześniejsze cywilizacje

Rodzime rasy nad Pacyfikiem

Powstanie kapłaństwa

Ewoluujące mity


Rozdział XIV: OFIARA LUDZKA I SAKRAMENT

Deifikowana ofiara

Meksykańska etnika

Bóg na krzyżu

Meksykański Biały Chrystus

Fatalizm kapłaństwa


Treść na obwolucie:

Opublikowana po raz pierwszy w 1903 r. książka "Pogańscy Mesjasze" wykazuje, że rzekomo historyczne wydarzenia, na których oparte jest chrześcijaństwo, nigdy nie miały miejsca i że założyciel chrześcijaństwa nigdy faktycznie nie istniał.

J.M.Robertson był jednym z głównych eksponentów nurtu, który jest znany, jako "mitologiczna teoria chrześcijaństwa", która oparta została na licznych faktach źródłowych z zakresu antropologii i religii porównawczych, jak również innowacyjnych XIX-wiecznych badań nad początkami Biblii.

Najznaczniejszą z tez Robertsona jest ta, iż ewangeliczna opowieść o Ostatniej Wieczerzy, Agonii, Zdradzie, Ukrzyżowaniu i Zmartwychwstaniu, była sztuką misteryjną, która w późniejszym okresie została uznana za opis prawdziwych zdarzeń i że teatralny wątek dramatyczny jest ewolucją prymitywnej i dzikiej rzeczywistości ofiar ludzkich.

Głównym tematem książki jest to, że religia w postaci znanej nam dzisiaj, ewoluowała z prymitywnych konceptów i dzikich obrzędów, włączając ofiary ludzkie i kanibalizm. Jako, że chrześcijaństwo nie jest wyjątkiem od tej reguły, jest ono rzucającym się w oczy przykładem takowego rozwoju. Historia religii jest historią manufakturowania bogów przez ludzi. Pierwotne obiekty kultu ustąpiły miejsca w pewnym przeciągu czasu, bóstwom drugorzędnym. Najliczniejsi z nich są prawodawcami i nauczycielami moralności; niektórzy zaś są zbawicielami, którzy bywają poświęcani i ponownie przywracani do życia. Od przeróżnych bogów-zbawicieli, których śmierć i zmartwychwstanie bywają okresowo celebrowane, pochodzi tytuł tej książki "Pogańscy Mesjasze". W dowodzeniu swej tezy Robertson przemierza rozległą dziedzinę interdyscyplinarną, od "Mody na ludzkie ofiary" i "Spożywania Boga" do "Sztuk misteryjnych", "Poszukiwania historycznego Jezusa" poprzez "Mani i manicheizm", "Mitraizm i chrześcijaństwo" oraz "Fatalizm kapłaństwa".

WPROWADZENIE


Pierwsza edycja "Pogańskich Mesjaszy" została opublikowana w roku 1903 i miała ona zakończyć przedsięwzięcie, które J.M.Robertson rozpoczął we wcześniejszym tomie, pt. "Chrześcijaństwo i mitologia". Jego głównym celem było wykazanie, iż rzekome wydarzenia historyczne, na których chrześcijaństwo zostało oparte, nigdy nie zaistniały i że rzekomy Założyciel chrześcijaństwa nigdy nie istniał. Teoria mitu sięga wstecz aż do XVIII w., kiedy to Volney argumentował, iż Jezus był jedynie mitem solarnym, opartym na micie Kriszny. W 1840 r. Bruno Bauer spierał się z nim, że Jezus był wynalazkiem Marka. W pierwszej dekadzie naszego wieku rozszerzyło się zainteresowanie teorią mitu i dziełami Tomasza Whittakera, W.B.Smitha i Artura Drewsa - warianty których różnią się detalami od Robertsona. Opierali się oni na bogactwie danych z zakresu antropologii i religii porównawczych, które zawarte były w masywnych studiach Frazera, Jevonsa, Durkheima i innych, jak również na nowym świetle rzucanym na początki biblijne. Najbardziej wyróżniającą się tezą Robertsona było, iż opowieść ewangeliczna o Ostatniej Wieczerzy, Agonii, Zdradzie, Ukrzyżowaniu i Zmartwychwstaniu, była misteryjną sztuką, która została zaakceptowana, jako sprawozdanie z faktycznych wydarzeń. Początki tego obrzędowego dramatu znajdują się w starożytnym rytuale palestyńskim, w którym coroczna ofiara, znana, jako "Jezus (Joshua) syn Ojca" bywała faktycznie poświęcana.

Sztuki pasyjne bywały pospolitą cechą popularnych religii Grecji i Egiptu. Podobnie, jak Chrystus, tacy pogańscy bogowie, jak Adonis, Attis, Ozyrys i Dionizos byli zabijani w periodycznej mimikrze, po to, aby powstać ponownie w tryumfie. Tezą Robertsona jest, że teatralny dramat jest ewolucją od bardziej prymitywnej i dzikiej rzeczywistości ofiary ludzkiej. W Pogańskich Mesjaszach gromadzi on więc czyniący wrażenie materiał dowodowy, wykazujący, jak ewolucja idei i praktyk religijnych następuje według bardzo podobnego wzorca na całym świecie. W miarę rozwoju cywilizacji, ofiara z syna starożytnego króla zostaje zmodyfikowana poprzez użycie surogatu - albo przestępcy, albo zwierzęcia. Kolektywne spożywanie ofiary - kanibalizm we swym wcześniejszym ze stadiów - daje początek symbolicznej komunii chleba i wina. Rytuały współrzędne chrześcijańskiej eucharystii znajdywane są w kulcie Mitry i Dionizosa oraz bogów starożytnego Meksyku.

Inna z linii ewolucyjnych przebiega od pierwotnego bóstwa do drugorzędnych, czyli Nauczających bóstw. W najbardziej starożytnych religiach występują mity o boskich Nauczycielach, którzy byli prawodawcami, lub którzy zaprowadzili rolnictwo, pismo i budownictwo. Ci drugorzędni bogowie mogą być, ale mogą też nie być zarówno poświęcanymi zbawicielami, jak i nauczycielami. Jezus Chrystus był obydwoma. Budda nie został poświęcony w ofierze, ale zaspokajał on pragnienia Nauczyciela, który by zaopatrywał w moralne instrukcje i drogę do zbawienia. Ale Gautama był tak samo mityczną postacią, jak Mitra i Jezus.

Rozległe tło użyte przez Robertsona było niezbędnym, kiedy przedkładał on swoją teorię do rozważenia współczesnym uczonym, ale dla nie wyspecjalizowanego czytelnika, złożoność argumentacji i obfitość detali, powodowała niewątpliwie rozproszenie uwagi od zasadniczego zarysu tezy mitologicznej. W niniejszym wydaniu oryginalna wersja została znacznie skrócona, aby umożliwić zwyczajnemu czytelnikowi widzieć drewno, które mogło być zasłonięte przez drzewa. Rozwlekłe odpieranie zarzutów autorów obecnie już zapomnianych oraz odniesienia do dzieł, które są albo przestarzałymi, albo niedostępnymi, zostały tu wyeliminowane. Niewątpliwie, pociągnęło to za sobą niejakie uproszczenie obecnej prezentacji. Umysł Robertsona był tak przeładowany obecnie już zapomnianą wiedzą, iż sama waga erudycji jest czasami zdolną do przytłoczenia swego obiektu, za wyjątkiem może dla tych, których wiedza jest podobnie głęboka - a takich jest niewielu.

Fakt, że od śmierci Robertsona teoria mitologiczna zaczęła być uważana za niemodną może być nieprzypadkowo związany z faktem zupełnego zaniku uczonych biblioznawców, którzy nie należeliby jednocześnie do kleru. Odkrycie zwojów znad Morza Martwego może jednak użyczyć nowych i potężnych argumentów dla jej obrony. Nikt nie byłby bardziej zadowolony od Robertsona z tego rozwoju wypadków, jakie sugerowane były przez pana Johna Allegro. Ale Pogańscy Mesjasze mogą znieść najbardziej krytyczne badania i obronić swoje tezy. Informacje, które ta książka zawiera na temat brutalnego i dziwacznego świata fantazji religijnych, są równie zdumiewającymi, jak i trzeźwiącymi.
****

John Mackinnon Robertson urodził się na Wyspie Arran 14 listopada, 1856 r. i zmarł w 1933 r. Porzucił on szkołę w wieku lat trzynastu i odtąd całkowicie poświęcił się samo-edukacji. Pomimo wczesnych ograniczeń, jego nieugięta wola i energia umożliwiły mu kompletne opanowanie sześciu języków i osiągnięcie erudycji, która kwalifikowałaby go do współzawodnictwa na równych warunkach z wiodącymi uczonymi jego czasów. Nie tylko był on uznanym autorytetem w dziedzinie religii porównawczych, którą on jednak wolał nazywać "hierologią", ale był również wyróżniającym się uczonym w zakresie Szekspira. Jako młody człowiek, rozpoczął on od zawodu dziennikarza, który wydawał się w jego warunkach, przynosić najbardziej obiecujące perspektywy. Był on czołowym pisarzem wśród załogi Edynburskich Wiadomości Wieczornych aż do roku 1884, kiedy to zaproszony został przez Charlesa Bradlaugh'a do przyjazdu do Londynu i regularnej pracy dla Reformatora Narodowego . Po śmierci Bradlaugh'a stał się on wydawcą tego wolnomyślnego czasopisma i kiedy zaprzestano jego publikacji na skutek finansowych trudności, wtedy zaczął on wydawać Wolny Przegląd . Ten z kolei został transformowany w cztery lata później w Magazyn Uniwersytecki i Wolny Przegląd .

W latach 1897 - 8 Robertson odbył serię wykładów w Stanach Zjednoczonych, a w roku 1900 przyjął on zlecenie z Porannego Przywódcy , mające na celu wyjazd do Afryki Południowej i sporządzenie raportu odnośnie działania stanu wojennego. Jego literacka twórczość w artykułach i książkach była ogromna, a jednak znajdywał on czas, aby odgrywać jednocześnie prominentną rolę na arenie politycznej. Został wybrany na członka parlamentu dla okręgu Tyneside, w wielkim liberalnym zwycięstwie z roku 1906. W ciągu swych trzynastu lat w parlamencie zadziwił on wielu, którzy spoglądali na niego, jako na uczonego, którego absorbują głównie akademickie zagadnienia. Pozostawił swoje piętno w debatach na temat wolnego handlu i okazał się być zdolnym administratorem i człowiekiem znającym się na rzeczy. Był on sekretarzem parlamentarnym przy Komisji Handlu od r. 1911 do 1915, kiedy to uczyniono go tajnym doradcą.

Nie można wątpić, że z wszystkich dziedzin, które jego potężny intelekt przebadał, najbliższą jego sercu stała się kontrowersja religijna. Był on jednym z wiodących eksponentów tego, co znane było, jako "mitologiczna" teoria chrześcijaństwa. Tematyka ta rozwinięta została w książce Chrześcijaństwo i mitologia , po której przyszła kolej na Pogańskich Mesjaszy (1903). Z jego studiów historycznych Historia wolnej myśli w XIX wieku oraz Krótka historia wolnej myśli , są wciąż najbardziej autorytatywnymi pracami w tym temacie. Pisał on obficie z dziedziny polityki, socjologii i krytycyzmu literackiego, a pomiędzy tymi dziełami można wspomnieć takie jak: Współcześni humaniści , Wprowadzenie do polityki angielskiej, Montaigne i Szekspir oraz Czy Szekspir napisał Tytusa Andronikusa ?


Chociaż nie był on oratorem, obdarzonym wielką elokwencją Bradlaugh'a i Ingersolla, Robertson był wielce skutecznym mówcą politycznym. Nie miał on zbytniej cierpliwości dla głupców i jego polemiki cechowała ostrość i czasami szorstkość. Drobiazgowo ostrożny w weryfikowaniu faktów, był on jednocześnie bezlitosnym w eksponowaniu niechlujnych argumentów i nieprecyzyjnego myślenia.

Głównym tematem tej książki jest teza, że religia, jak ją znamy dzisiaj, ewoluowała z prymitywnych konceptów i dzikich obyczajów, włączając ofiary ludzkie i kanibalizm. Tak więc chrześcijaństwo, dalekie od bycia tu wyjątkiem, jest rzucającym się w oczy przykładem takowego rozwoju. Historia religii, jest historią manufakturowania bogów przez ludzi. Pierwotne obiekty kultu ustąpiły miejsca, na przestrzeni czasu, drugorzędnym bogom. Większość z nich jest prawodawcami i nauczycielami moralności; niektórzy są zbawicielami, którzy bywają składani w ofierze i ponownie przywracani do życia. Różni bogowie-zbawiciele, których śmierć i zmartwychwstanie bywają okresowo celebrowane, składają się na tytuł tej książki - Pogańscy Mesjasze.

Podczas, gdy ogólnie przypuszcza się, iż Jezus Chrystus był rzeczywistą postacią, która została ukrzyżowana w Palestynie na rozkaz Poncjusza Piłata, nikt nie twierdzi na serio, że Adonis, Attis i Ozyrys byli charakterami historycznymi. Podobnie Mitra, którego kult współzawodniczył z chrześcijaństwem przez cały czas trwania Cesarstwa Rzymskiego, jak również Huitzilopochtli i Quetzalcoatl, bogowie starożytnego Meksyku, wydają się w sposób oczywisty postaciami mitycznymi. Dlaczego zatem wyjątek się czyni z rzekomym Założycielem chrześcijaństwa ? Nie może to być jedynie dlatego, że cudowne wydarzenia związane z 'Pogańskimi Mesjaszami" są niewiarygodnymi, gdyż nie są one bardziej niewiarygodnymi od ewangelicznej narracji. Fakt, że religie starożytnego Egiptu, Grecji i Meksyku nie mają dzisiaj wyznawców, nie niweluje ich roszczeń. Dana historia może być prawdziwą, nawet gdy nikt w nią nie wierzy. Ostatecznie, można by argumentować, że chrześcijaństwo wprowadziło nowy kod etyczny, zatem musi być ono dziełem godnej uwagi osobowości. Taka wielka innowacja nie mogła w końcu powstać spontanicznie. Podobnie, jak buddyzm i mahometanizm, nauki te noszą piętno co najmniej religijnego geniuszu.

Aby rozprawić się z tymi obiekcjami i ustalić fakty przemawiające na korzyść teorii, że Jezus jest postacią tak samo mityczną, jak Attis i Ozyrys, koniecznym jest wykazanie, iż wszyscy bogowie-zbawiciele na całym świecie, posiadają wspólne rysy na skutek posiadania wspólnych przodków. Nie znaczy to, że wszystkie te kulty musiały powstać w jednym centrum, z którego dopiero uległy one rozproszeniu, ale że wszystkie ewoluowały z tego samego typu prymitywnego rytuału, czyli z ofiary ludzkiej. Wiemy, że w Meksyku i Peru praktykowane były ofiary ludzkie na ogromną skalę w XVI w. n.e. W grecko-rzymskim świecie, jednakże, wymarły one faktycznie z początkiem naszej ery. To, że przeważały one niegdyś na Bliskim Wschodzie, włączając Palestynę, jest sprawą całkiem pewną i opowieść o Abrahamie i Izaaku jest jedną ze wskazówek co do praktyki ofiar ludzkich wśród wcześniejszych Hebrajczyków.

Ogólny wzorzec rytuału ofiarnego aż do czasów chrześcijaństwa, może być prześledzony, jak następuje:

Wszelkie ofiary, zwierzęce czy ludzkie, były zabijane, a następnie spożywane. Oprócz ofiar dla bogów istniały tam dwa typy ofiar: (1) Ofiary totemowe, w których ofiara była albo spożywana, jako bóg, albo też jako sposób jednoczenia się z boskim przodkiem czy totemowym gatunkiem; (2) Ofiary ludzkie, zwykle składane z jeńców wojennych, którzy byli zjadani dla innych powodów. Mogły to być ofiary dziękczynne za zwycięstwo, czy też ofiary za grzechy, albo też dla zapewnienia urodzajów czy dla poświęcania nowych budynków.

W późniejszym stadium odnajdujemy ideę kapłańskiej skuteczności, w której posiłek sakramentalny błogosławiony jest przez kastę sakredotalną. Kiedy ta żąda ludzkiej ofiary, wówczas ofiara: (a) reprezentuje boga, (b) jest królewskim synem lub córką, (c) jest pierworodnym lub jedynym synem. Po tych barbarzyńskich początkach, używanie surogatów jest już naturalnym krokiem naprzód w kierunku bardziej cywilizowanych społeczności. Zwierzęta następnie zajmują miejsce ludzkich ofiar, a kiedy wreszcie stawia się obiekcje wobec ofiar zwierzęcych, starożytny rytuał bywa odprawiany symbolicznie. Są tam dramaty misteryjne, na przykład, w których aktor reprezentuje niesłusznie zabijanego boga. Z dalszym rozrostem kapłaństwa, ustanawia się oficjalny rytuał i to, co ongiś było kanibalistyczną ucztą, zostaje wysublimowane w symboliczną komunię, w której chleb i wino zastępują rzeczywiste ciało i krew.

Chrześcijaństwo nie jest unikalnym w tym odniesieniu. Obrzędy eucharystyczne zapowiadane były w zoroastriańskiej deifikacji specjalnego napoju (Haoma) i w wedyckim napoju (Soma) z Indii. W kulcie Dionizosa komunia z bogiem następowała poprzez wino. W obrzędach Mitry komunię uskuteczniano poprzez chleb i wodę, a wcześni chrześcijanie byli tak zaszokowani przez jej podobieństwo do Wieczerzy Pańskiej, że opisywali ją, jako diabelski wynalazek dla zwiedzenia wiernych. Były też inne, uderzające paralele, które nawet i jaśniej nawiązywały do dzikiej przeszłości. Zbawienie i życie wieczne zapewniane były dla mitraistów poprzez chrzest, czy to we krwi byka, czy też barana, skąd pochodzi fraza "Obmyty we krwi baranka" oraz inwokacja "Agnus Dei qui tollis peccata mundi" - (Baranek Boży, który gładzi grzechy świata ).

Bliskie związki centralnego obrzędu kościoła chrześcijańskiego z podobnymi obrzędami, które same w sobie były sublimacją pierwotnego zwyczaju ofiar ludzkich, nie podważają historyczności Jezusa, choć podnoszą znaczne wątpliwości. Wołają one o przeegzaminowanie opowieści ewangelicznych w świetle tego, co jest już wiadomym o religiach starożytnych. Gdyż jeżeli w przed-chrześcijańskiej erze rytuał ofiarny ustąpił w pewnym okresie dramatom pasyjnym, czyż nie jest możliwym, że narracja ewangeliczna może nie być historią, ale dramatycznym skryptem ? Taka hipoteza może być sprawdzona na kilka sposobów. Zostałaby ona potwierdzona, jeżeli niektóre ze szczegółów udałoby się wykazać, jako analogiczne względem procedur prymitywnych ofiar ludzkich, a następnie, czy ograniczenia sceniczne odnośnie czasu i przestrzeni, nie mogłyby wyjaśnić niektórych zagadkowych sprzeczności w opowieści.

Istnieje wiele przykładów we wczesnych religiach, iż ofiara ludzka bywała deifikowana w procesie ofiarnego rytuału. Przykład, który na szczęście poddany został naukowej obserwacji, wydarzył się tak późno, jak w połowie XIX wieku w indyjskiej prowincji Orissa. Khondowie, miejscowe plemię górskie, posiadają źródło ofiar, które zdają sobie sprawę z tego, że pewnego dnia będą złożeni w ofierze. Zostali oni albo zakupieni, jako dzieci, lub też zgłosili się dobrowolnie, jako że przez taką śmierć stają się oni bogami. Zabijani są oni będąc przywiązanymi do krzyża, ale w pewnym stadium daje im się otępiający napój i ich nogi są łamane.

Najbardziej znaczącymi analogiami w obrzędzie Khondów i w chrześcijańskim ukrzyżowaniu są krzyż, litościwa oferta napoju, fakt, że ofiara boga-człowieka jest dobrowolną ale jednak 'kupioną za pewną cenę". Normalnym trybem, nogi Chrystusa byłyby złamane, jako że taka była pospolita praktyka w wielu formach zwierzęcych i ludzkich ofiar. Na wyższych stadiach ewolucji, jednakże, odczuwa się, że uszkodzona ofiara jest nieskuteczną.

Pomiędzy Semitami istniała tradycja, że ofiarowanie królewskiego syna jest nadzwyczaj skutecznym. Odniesienie u Mateusza 27.16.17 do Barabasza, było długo przyjęte w prymitywnym kościele w znaczeniu "Jezus Barabasz", co z kolei jest tłumaczone, jako 'Syn Ojca' (Bar-Abba). Istnieją podstawy do przypuszczeń, iż przed-chrześcijański kult Jezusa (Joshua), związany był w odległych czasach z ofiarami ludzkimi. Inne wpływy również były obecne w kształtowaniu chrześcijańskich dramatów misteryjnych, m.in. godne uwagi , szeroko rozpowszechnione mity o umierającym i zmartwychwstałym bogu oraz ofierze rzekomego króla na Rodos w obchodach ku czci Kronosa. W semickiej mitologii Kronos, "którego Fenicjanie nazywają Izraelem", poświęca swego jedynego syna, po uprzednim nałożeniu nań królewskich szat. W okresie historycznym, ofiarą, która odgrywała rolę królewskiego syna, był skazany przestępca.

Szydercze koronowanie i przyodziewanie w purpurę Chrystusa, przypomina również ceremoniał Sacaea w starożytnym Babilonie. We wszystkich tych przypadkach, kiedy to coroczna ofiara mogła być trudna do zdobycia, istniała tam przynęta nieograniczonych luksusów i wolności przez cały rok. Przy końcu tego okresu, w Azji, podobnie, jak i w Meksyku, ofiara musiała być zdyskredytowana przed zabiciem. Bywało również zwykłą praktyką ofiarowywanie narkotyku dla złagodzenia bólu w czasie egzekucji.

W Egipcie i na Bliskim Wschodzie, jest niekwestionowanym faktem, iż przedstawiane były sztuki misteryjne, które odgrywały obrzęd ofiarny. Egipcjanie odgrywali śmierć Ozyrysa. Podobizny Adonisa i Attisa używane były w reprezentacji ich śmierci i zmartwychwstania. Podobnie, również, był odgrywany pogrzeb Mitry i jego tryumfalne powstawanie z grobu. Nie byłoby więc rzeczą zbyt zdumiewającą, gdyby i chrześcijańskie opowieści były podobnie dramatyzowanymi. Paweł w liście do Galacjan (iii-I) wydaje się referować do uosobienia ukrzyżowanego Chrystusa. Jedynym dowodem, że opowieść o Wieczerzy, Pasji, Zdradzie, Rozprawie i Ukrzyżowaniu oparta jest na dramacie, znajduje się w kompresji wydarzeń dla powodów czysto teatralnych. Jednym uderzającym fragmentem jest modlitwa włożona w usta Jezusa w czasie, kiedy to nikt nie mógł słyszeć, co on mówił. Jedynie w transkrypcji z dramatycznego tekstu, takie niezgodności mogłyby powstać.

Jedną z obiekcji przytaczanych przeciwko teorii mitu jest ta, iż tak wzniosłe nauki etyczne, jakie zawarte są w Nowym Testamencie, mogły być zapoczątkowane jedynie przez religijny geniusz. Przeciwko temu argumentowi można łatwo wykazać, że etyczna zawartość ewangelii nie obejmuje niczego nowego, co nie byłoby znalezione już w Starym Testamencie. I ze wszystkich religii, tą, która kładzie najwyższy nacisk na etykę - przynajmniej w swej dziewiczej formie - jest buddyzm. A jednak nauki Gautamy nie były spisywane przez długi czas po jego przypuszczalnej śmierci i istniało tam wielu innych Buddów, gdyż "Budda", podobnie, jak "Chrystus" jest tytułem, a nie właściwym nazwiskiem.

W religijnej historii istnieje wiele Nauczających bogów, ale niewielu byłoby uznawanych, jako realnych, przez świeckiego historyka. Wyjątkiem jest tu Mahomet. Ufundował on nową religię i istnieje jasna ewidencja okoliczności jego życia, ale nigdy nie został on też deifikowany. I choć Gautama nie jest bogiem, uważany on jest za istotę superludzką i jego biografia zawiera zwyczajową garść legend. Należy on do mitu, nie do historii.

Mesjasze tego świata funkcjonują, jako drugorzędni, Nauczający bogowie, jakiekolwiek teologiczne lub metafizyczne wyjaśnienia nie byłyby przygotowywane przez ich wyznawców. Paradoksalną sprawą jest, iż najwyższe nauki etyczne bywają czasami łączone z dzikimi i spragnionymi krwi obrzędami. W starożytnym Meksyku kapłaństwo było w większości celibantami i nauczali oni ludzi życia w pokoju, cierpliwego znoszenia krzywd, współczucia dla chorych i biednych. A jednak przesadzali oni w masowych ofiarach ludzkich.

W przypadku mitraizmu i chrześcijaństwa, pamięć o tym prymitywnym i barbarzyńskim kulcie została zagubiona, ale pozostałe szczątki mogą być rozpoznane pod symbolicznym przebraniem dramatu religijnego. To, co kiedyś było dosłownym spożywaniem rzekomo boskiej ofiary, stało się komunią z bogiem w symbolicznym obrzędzie. Ci, którzy z oddaniem uczestniczyli w dramatycznej reprezentacji śmierci i zmartwychwstania oraz w spożywaniu boga, zostali przekonani, że Mitra czy Chrystus byli faktycznymi postaciami. Podobnie, jak wielu innych bogów-zbawicieli, byli oni personifikacjami, które wynurzyły się z rytuału i ich doktryny odzwierciedlają ludzkie aspiracje.


Londyn, Maj, 1966r. Hector Hawton

Rozdział 1.


RELIGIA W PROCESIE POWSTAWANIA
Petroniusz miał z całą pewnością rację, powiadając, iż "strach kreuje bogów ". W prymitywnych czasach strach przed nieznanym był czymś normalnym; poczucie wdzięczności dla czegoś nieznanego było niemożliwością. Inne motywy zaczęły wchodzić w grę w późniejszych stadiach, ale nawet i wtedy poczucie wdzięczności dla Boga u wyższych religii, bywało często związane z obawą przed złymi duchami, które ów Bóg odpędzał. Nie istnieje nic szczególnie etycznego w dziękowaniu Opatrzności za uratowanie nas samych podczas trzęsienia ziemi, w którym zginęło wielu innych.

Nie możemy więc uczynić wyraźnego rozróżnienia pomiędzy bogami strachu i bogami miłości. Niemniej jednak pewne bóstwa są tak dalece kształtowane przez ludzkie afekty, iż mogą one być określane mianem Ukochanych Bogów. Mogą oni być nazywani Chrystusami ** światowego panteonu. Taki tytuł obejmowałby kilka figur, które nie zaliczały się ściśle do bogów, ale jeżeli podejdziemy do historii religii w ten sposób, zauważymy, że wszystkie religie ludzkości są produktem ludzkim. Nie zmusza nas to na wstępie do jakiejkolwiek opinii na temat historyczności Chrystusa, czy Buddy. Sednem sprawy jest to, iż wszelkie prymitywne wierzenia i praktyki, jakkolwiek dziwaczne i absurdalne by nie były, mogą być zrozumiane, jako naturalne produkty. Wywodzą się one z mylnych osądów o przyczynowości i naturze rzeczy.

Dla prymitywnego człowieka nie istniały żadne podziały konceptualne pomiędzy religią i nauką, adoracją i sztuką. Magia i tabu nie należą do wcześniejszego stadium, po którym dopiero zaistniała religia. Sama religia jest na wskroś przeniknięta magią. Tak więc prymitywne posiłki sakramentalne, bywały w sposób jasny oparte na magii sympatycznej. Był to sposób zaprzyjaźniania się z Bogiem poprzez bratanie się z ludźmi.

Teoria, iż religia nie jest jedynie wrogo nastawiona wobec magii, ale jest od niej zupełnie czymś oddzielnym, jest tak samo błędna, jak rozróżnienia pomiędzy religią a przesądem. Jak wykazywał to już Hobbes, religia jest tym "co jest dozwolone", a przesąd jest tym, "co dozwolone nie jest". Ponownie, nie jest prawdą powiedzenie, że "magia religijna" skierowana jest na dobro publiczne, a "czysta magia" ma na celu prywatną szkodę. Publiczny magik bywa więc często notorycznie mordującym łajdakiem, podczas gdy prywatny czarownik może być niewinnym człowiekiem skazanym na śmierć.

Gdyby magia i religia były zupełnie oddzielnymi, Eljasz musiałby być uważany za niereligijnego magika. Stosownie do legendy. zawezwał on ogień z nieba, a zatem działał on jako czarownik o absolutnym zaufaniu do swej potęgi kontrolowania woli Boga. Nie wystarczy tu powiedzenie, iż była to raczej demonstracja wiary, niż magii, jeśli jednocześnie będziemy potępiać wierzenia zwyczajnych magików w kontrolę nad ich bóstwami.

Kiedy rozpoczniemy poważne dociekania nad tym, co spowodowało więcej szkody w hamowaniu postępu, duszeniu nauki i propagowaniu ludzkiego okrucieństwa, sądzę, iż wkrótce odkryje się fakt, że to zorganizowane kulty potępiające magików, były o wiele bardziej zgubnymi. Zło dokonane przez przesąd tych paru, którzy praktykowali czarną magię, było drobnostką w porównaniu z tymi, nie mniej przesądnymi, wieloma, którzy skazywali wiedźmy na śmierć. Kapłani kościoła chrześcijańskiego byli zawsze wrogo nastawieni wobec magii, podczas gdy jednocześnie sami przejmowali wiele z magicznych funkcji. Eucharystia, która rozwinęła się w kult państwowy w Europie, jest faktycznie formą magii sympatycznej. Podobnie, roszczenie sobie przez kapłaństwo praw do używania takich supernaturalnych instrumentów, jak święte relikwie, czy też posiadania potęgi egzorcyzmu, wykazuje, jak dalece magia wrośnięta bywa w religię.

Magia i religia są wzajemnie przemieszane, gdyż obydwie wywodzą się z tego samego, animistycznego poglądu na naturę. Wczesny człowiek oglądał naturę poprzez pryzmat swych własnych idei moralnych. Było więc rzeczą nieuniknioną, iż uciekał się on na przemian do błagalnych modłów i magii oraz odczuwał na przemiany strach i wdzięczność. Czasami zanosił on dzięki do tej samej potęgi, której się obawiał. Ale równocześnie tworzył on bóstwa na swój własny obraz i podobieństwo, poprzez prosty proces deifikacji swych przodków. Gdy już raz uwierzył on, iż jego przodkowie istnieli nadal, jako duchy, różnili się oni jedynie w stopniach od niewidzialnych bóstw. Stąd było już łatwo dokonać następnego kroku, wznosząc przodka do rangi aktualnego boga.

Istnieją niezliczone sposoby tworzenia bogów i bogiń. Bywają oni stwarzani z ludzkich potrzeb i namiętności, z ich wyobrażeń i potknięć, z ich obaw i nadziei. Byłoby rzeczą dziwną, gdyby nigdy nie stworzyli oni ich również ze swego szacunku i ciepłych wspomnień o swych przodkach. Wokół tych właśnie starszych i przodków, ludzie uformowali swoje pierwsze pojęcia prawości, obowiązku i posłuszeństwa. I konsekwentnie, było już rzeczą nieuniknioną, że idee religijne i etyczne musiały ulec połączeniu.

Proces manufakturowania bogów prześledzić można wstecz, poza religie "rodziny i ogniska domowego", aż do okresu nomadów. Wielce prawdopodobnym jest, iż prymitywna horda miała swego Boga, Plemiennego Przodka: jako że dlaczegoż by Grecy mieli mawiać o swych rodzimych bóstwach, bóstwach ich krwi, ojcowskich bóstwach i bóstwach nieżydowskich ? W aryjskiej hordzie było rzeczą naturalną, iż starszych musiało się szanować i że tęskniło się za autorytetem utraconych ojców i matek. Nie istniał żaden inny sposób, w jaki wczesny człowiek mógłby wyobrazić sobie opatrznościowe lub karzące bóstwo, za wyjątkiem używania do tego celu terminów tych samych punitywnych i dobroczynnych praktyk swych starszych wobec młodszego pokolenia, lub też wodzów i patriarchów wobec podporządkowanych im grup, czy też terminologii wrogich grup i osób. W taki to więc sposób prymitywny umysł wyobraził sobie abstrakcyjnego boskiego sędziego, prawodawcę i mściciela, przyzywanego w celu usankcjonowania praw, czy zwyczajów, kreowanych przez starszych lub patriarchów.

Plemienna etyka stopniowo kształtowała plemienną religię i była wzajemnie przez nią modelowana. Nie było to dlatego, że człowiek był niezdolnym do formułowania idei moralnych, jako takich, w odcięciu od religii. To, co się stało, było wzajemną interakcją norm postępowania. Teizm miał pomóc królom: monarchia w zamian wspomagała teizm. Jako rezultat tegoż, cała etyka społeczeństwa otrzymywała kształt religijny, z którego tylko mógł ją stopniowo wyzwolić racjonalny krytycyzm.


CZYNNIKI POLITYCZNE
Pogląd, iż religia narodziła się z prymitywnej ignorancji co do działania natury, jest, oczywiście, negowany przez tych, którzy wierzą w to, że gdy elementy przesądu bywają odrzucone, tym co pozostaje, jest żywa prawda. Często powiada się, że cokolwiek byłoby właściwym odnośnie genezy wczesnych religii, wyższy ich rozwój zawdzięcza się geniuszowi kilku utalentowanych jednostek. Ale błędnie odczytywalibyśmy historię, gdybyśmy sądzili, że wyższe formy moralności, czy religii, mogłyby być łatwo narzucone masie ludzkiej. Nic nie byłoby trudniejszą rzeczą do osiągnięcia. Nie istnieje, jak sądzę, żaden znany przypadek, aby rozwinięte kapłaństwo zreformowało swój własny kult, w sensie dobrowolnego dokonania ważnej zmiany linii moralnej. Achnaton z Egiptu, z całą swą autokratyczną potęgą, nie zdołał wymusić swego monoteizmu na narodzie. Oparło mu się potężne kapłaństwo, którego chleb był smarowany masłem po stronie politeizmu.

Rodzajem reform inicjowanych czasami przez kapłaństwo, był jedynie ten, w którym sam kapłan był przedmiotem ofiary, ale zmiana polegała głównie na obarczeniu innych tym ciężarem. W starożytności ofiary z ludzi bywały czasami ograniczane przez królów, ale nigdy przez kapłaństwo. Król Eurypylus* kojarzony jest z zakazem ludzkich ofiar dla Artemidy Triclaria: Kekrops z substytutem ciasta w miejsce żywych ofiar dla Zeusa Licejskiego; Ifikrates i Gelon z zamiarem powstrzymania ofiar ludzkich w Kartaginie. W Japonii, około początków chrześcijaństwa, cesarz wprowadził substytut glinianych figur w miejsce służby, która wcześniej bywała grzebana żywcem na pogrzebie swego księcia. Podobne przypadki notowane były w starożytnych Chinach i w innych miejscach.

Gdziekolwiek reformatorzy religijni próbowali wprowadzać jakieś ważne zmiany, ich głównym problemem było perswadowanie rządzącym lub kapłanom i ich współ-wyznawcom, iż taka zmiana jest pożądana. Geniusz zarządzania bywa w pełni tak samo ważny, jak geniusz prawości. W starych kultach czysty nakaz powstrzymania się od , czy odwrócenia ustabilizowanego rytuału, byłby czymś oszałamiającym dla wyznawców. Jedynym sposobem, aby uczynić go zdatnym do akceptowania, było wynalezienie nowego mitu. Na przykład, wiadomo, iż należało do obyczajów wczesnych Hebrajczyków, składanie ofiar z pierworodnych, zarówno dzieci, jak i zwierząt. Mit Abrahama i Izaaka dostarczył wystarczającego pretekstu aby dokonać zmiany ogólnie akceptowanej.

W celu wyjaśnienia ewolucji religijnej, zatem, musimy poszukiwać nie tyle geniuszu prawej myśli, jak raczej geniuszu, który by zadowalał pospolity gust, lub pozwolił wymanewrować rywalizujące kulty. Niewątpliwie, najczystszym przypadkiem kultu, czy wyznania, ukształtowanego pojedynczym geniuszem, jest przypadek Mahometa. Ale była to polityczna ekspansja islamu w krytycznym momencie historycznym, która stworzyła korzystne warunki dla wyznania, a nie powstanie wyznania, które stworzyło korzyści dla muzułmanów. Gdyby Saraceni nie najechali osłabionego imperium chrześcijańskiego w momencie, kiedy rodził się mahometanizm, nowa religia mogłaby nie wyjść poza ramy ciemnego wyznania plemiennego.

Tym, co ostro ukształtowało muzułmański dogmat, było poczucie tryumfującej opozycji wobec chrześcijańskiego triteizmu i kultu maryjnego. Gdy już raz religia ma swoją świętą księgę, swą tryumfującą tradycję i swe ustabilizowane wyznanie, konserwatyzm instynktu religijnego liczy się bardziej w zachowaniu istniejącego status quo, niż miara geniuszu, która potrzebna była dla jego stworzenia. Każda religia, oczywiście, widzi najwyższy geniusz, zarówno literacki, jak i religijny, w swojej własnej Biblii. Żaden chrześcijanin nie może mieć silniejszego przekonania o wspaniałości swych świętych ksiąg, niż muzułmanin ma odnośnie Koranu, bramin odnośnie Wed, czy buddysta w odniesieniu do rozległej literatury swego systemu. Ale postęp systemu religijnego jest w większości określany przez czynniki polityczne i społeczne.
BÓG ŻYDÓW
Nominalny monoteizm Hebrajczyków w Palestynie, na przykład, został ustabilizowany przez procesy polityczne. Podobnie bywał ustabilizowany politeizm w innych państwach. Wszelkie plemiona i miasta miały tendencje do wielbienia bóstwa, które było utożsamiane z "powodzeniem" danej społeczności. Najpierw bóstwo było bezimienne, ale podobnie jak przodkowie, osiągało ono swe generyczne imię. Inne bóstwa bywały dodawane w miarę, jak plemiona zawierały małżeństwa między swymi członkami i obce kobiety przynosiły bóstwa swego klanu, aby formować panteon. Okrutne mity Hebrajczyków mówią obszernie o niepokoju odczuwanym przez kapłanów Jehowy, odnośnie tejże naturalnej tendencji. Robili oni, co tylko mogli, aby się temu oprzeć, ale historia żydowska, aż do okresu Niewoli, wykazuje ich ostateczną klęskę.

Wszystkie wczesne plemiona Palestyny miały tendencje do bycia zarówno monoteistycznymi, jak i politeistycznymi na ten sam sposób. Kiedy plemiona scalały się i formowały miasto, głównym bóstwem stawało się bóstwo kultu przeważającego plemienia. Jahwe ( czy też Jah lub Jaha) był po prostu miejscowym bóstwem, wywyższonym przez króla i nałożonym na fikcyjną historię Hebrajczyków w okresie o wiele późniejszym. Istnieje przytłaczające świadectwo nieograniczonego politeizmu mas ludowych nawet w Jerozolimie, specjalnej siedzibie Jehowy, tuż przed okresem Niewoli. Monoteizm nie miał faktycznie większego poparcia w świętym mieście, aż do czasu, gdy dłuższe serie politycznych presji i konwulsji nie zbudowały tego wyjątkowego fanatyzmu dla jednego kultu. Kult ten reprezentował etykę kapłaństwa, poszukującego swych własnych celów.

Główną tezą prorockich i historycznych ksiąg Biblii jest ta, że Jahwe jest Bogiem Izraela i że cierpienia Izraela są karą za wielbienie innych bóstw. Wszelkie kłopoty narodu widziane są, jako rezultat odejścia od wyłącznego wielbienia plemiennego boga. Kiedy Jeremiasz głosi, iż "deszcze zostały wstrzymane " przez "Boga, który zsyła deszcz", jest on na poziomie intelektualnym jakiegokolwiek innego szamana plemiennego. Gdyby wyznawcy tej doktryny byli w stanie zrozumieć wszystko, co ona obejmowała, staliby oni wciąż poniżej intelektualnego i moralnego poziomu politeistów, zamieszkujących dokoła nich. Gdyż implikowała ona, iż ten jedyny Bóg pragnął wyłącznie czci od samego Izraela, pozostawiając wszelkie inne ludy wielbieniu chimer.

Monoteizm tego typu jest w każdym przypadku moralnie niższym od politeizmu, gdyż ci, którzy go wyznają, nie sympatyzują ze swymi sąsiadami. Wydaje się on rodzić z gniewnej odmowy przyznania tego, co przyznawali i wierzyli inni jahwiści: czyli faktu, iż inne narody miały bogów, podobnie, jak Izrael.

Większość żydowskich królów była politeistami. Monoteizm wyrósł z politeizmu. Nie istnieje absolutnie żaden znany przypadek monoteizmu, który nie wyrósłby wśród ludzi, którzy normalnie przyznawali egzystencję wielości bogów.

Czemu ośmielę się tu rzucić wyzwanie, to założeniu - stosownemu do wpływów chrześcijaństwa - że monoteizm żydowski jest zasadniczo wyższym od politeizmu i stanowi wielki krok naprzód w postępie religijnym. Zwykłymi argumentami dla tego punktu widzenia są: 1) że monoteizm zabronił sporządzania wizerunków Boga, tak więc odrzucił bałwochwalstwo: 2) że prorocy hebrajscy wyrażali idee etycznie wyższe, od większości idei ludów starożytnych w tamtych czasach: 3) że seksualny kod Hebrajczyków był czystszym od podobnego kodu ich sąsiadów.

Prawdą jest, że żadne wizerunki Jehowy nie były zezwolone. Ale ta zdobycz wydaje się nikła, kiedy przypomnimy sobie, iż ten Bóg był wyobrażany w terminach antropomorficznych z lokalnym miejscem zamieszkania. Bóg Hebrajczyków z okresu przed wyjściem, traktował wszystkich obcych, jako znajdujących się poza zasięgiem jego opieki. Jeśli by jedynie afirmacja Najwyższego Stworzyciela Boga uważana była za znak wyższości, pewne prymitywne plemiona, które posiadały takąż samą doktrynę, a mimo wszystko praktykowały ofiary z ludzi, musiało by się uważać, za posiadające "wyższą" religię, niż późniejsi Grecy i Rzymianie.

Nie musimy sugerować, z drugiej strony, że wielkie politeistyczne państwa Egiptu i Babilonu były bardziej etycznie zaawansowanymi, niż Hebrajczycy, chociaż w jednym, ważnym odniesieniu, ich politeizm posiadał zdecydowaną przewagę. Z samej swej natury zachęcał on tolerancję religijną. Kiedy miasto dodawane było do miasta, królestwo do królestwa, na skutek podbojów, bóstwa pokonanego ludu bywały zazwyczaj absorbowane. Całe populacje nie mogły być tak łatwo wyprowadzane z jednej wiary w drugą. Z poczucia jedności narodowej wynikał obyczaj, iż kapłaństwo stolicy zobowiązane było do zaakceptowania bóstw podległych im ludów.

Jest więc jedynie bezkrytyczną konwencją, aby uważać zachowanie wyznania hebrajskiego, jako zdobyczy cywilizacyjnej, równej zwycięstwu Greków nad perskimi najeźdźcami. Aby ocenić racjonalnie rywalizujące kulty, musimy ocenić ich służbę albo w dziedzinie etyki, albo też w dziedzinie nauki i filozofii. Według tego kryterium religia Żydów wydaje się plemienną, trywialną i ciasną. Pozostała ona plemienną i lokalną aż do ostatecznego upadku Jerozolimy. Była to ewangelia rasowego uprzywilejowania i praktykowania barbarzyńskich ofiar - prawo tabu i ceremonii, proklamujące Boga rytuału i obrządku, zamieszkującego niewidzialnie w swym wybranym domu i przejawiającego nadmierną troskę o jego umeblowanie i zarząd.

Protesty czynione od czasu do czasu na temat przeważającej korupcji jedynie przyciągały uwagę do istniejącego stanu rzeczy. Po wygnaniu, hebrajski stosunek do seksu jest zauważalnie znacznie bardziej wyrafinowany, niż luźne praktyki innych narodów. Mogło to być rezultatem walk z konkurującymi kultami sąsiedzkimi. Ale nie przyniósł on żadnego ulepszenia w położeniu kobiet. Nie tylko występek szerzył się podobnie, jak gdzie indziej, ale hebrajskie prawo rozwodowe było niesprawiedliwym. Prawo wyjątkowego karania kobiecych występków pozostawało przynajmniej formalnie barbarzyńskim, aż do ery chrześcijańskiej.

Nie ma wątpliwości, co do tego, iż Żydzi na wygnaniu nauczyli się wiele ze swego pobytu w Babilonie. I jest wysoce prawdopodobnym, że gdyby Cyrus nie podbił Babilonu, hebrajski "monoteizm" mógłby zupełnie zaniknąć. Nawet bez tego, miał on tendencje do rozwijania się w kierunku dualizmu, pod wpływem babilońskiej i perskiej doktryny o "Przeciwniku". Wiara w anioły i złe duchy była czymś pospolitym na całym Bliskim Wschodzie i sprowadzała się, w przypadku Żydów, do politeizmu w przebraniu. Trudno dopatrzyć się, aby doktryna tyranii Najwyższego Boga nad zastępami aniołów, z uwzględnieniem zbuntowanej grupy, była w jakiś sposób moralnie wyższą nad feudalną oligarchią rodzinną Olimpu.

Żydzi, rzecz jasna, umieścili większy dystans pomiędzy Bogiem i aniołami, niż ludy Mezopotamii, ale istnieje tam niewielka różnica w stanie umysłu. Jest jednak rzeczą znaczącą, że fundamenty racjonalnej nauki i etyki, nie zostały położone przez hebrajskich monoteistów, ale przez babilońskich i greckich politeistów. Ci ostatni zaszli daleko w filozofii kosmicznej i moralnej, podczas gdy Żydzi po wyjściu, pozostali czcicielami Boga, którego namiętna i kapryśna wola zajęła miejsce naturalnego prawa.


ZIARNA CHRYSTYZMU*
Perskie zwierzchnictwo na Środkowym Wschodzie ustąpiło zwierzchnictwu macedońskiemu i grecka kultura ostatecznie przeniknęła syryjskie życie we wszystkich kierunkach. Asymilacja zaszła tak daleko, że żydowska hierarchia stanęła w obliczu hellenizującej partii, przekonanej o bezużyteczności starej religii plemiennej. Zeloci z Jeruzalem zostali sprowokowani poza granice wytrzymałości. W rezultacie tegoż rewolta machabejska (165 - 140 p.n.e.) doprowadziła do ustabilizowania państwa, w którym król był zarazem kapłanem, podobnie jak poprzednio kapłan był królem. W napięciu tych zmagań odnajdujemy wiarę w nadejście Mesjasza już tak dalece rozwiniętą, iż sprowadza się ona do stworzenia drugorzędnego boga. Chrystus z "Księgi Enocha" jest już zasadniczo Bogiem: "Zanim słońce i znaki zostały stworzone, zanim gwiazdy na niebie zostały utworzone, jego imię było wywołane przed Panem Duchów ". Jest on zarazem Wybrańcem, Synem Boga i Synem Człowieczym; jest on sędzią w Dniu Sądu Ostatecznego. Jako Syn Kobiety, nawiązuje on jasno do babilońskiego mitu w "Księdze Objawienia". I widząc w nim zamieszkiwanie ducha Mądrości, jest on skutkiem tego Sofią i Logosem Apokryfów i platonizującego Filona.

W miarę jak państwo żydowskie wciągane było coraz to bardziej w wir walczących imperiów, królowie-kapłani przeminęli. Hellenizm się umocnił i jeszcze raz plemienna wiara uległa dezintegracji. Jednym z ruchów, który podówczas się pojawił - chociaż nie narodził się w tym samym czasie - był kult związany z quasi-historycznym imieniem Jezus ( lub Joshua =Jozue). Głównym rysem tego kultu, tak jak pojawiał się on w najstarszych dokumentach, była eucharystia. Ta instytucja była wspólną dla wielu otaczających religii i była znaną i tajemnie używaną przez niektóre sekcje Żydów. Będąc przekazywana tradycyjnie, być może od totemistycznych czasów, naśladowała ona pewien rytuał, czy symbolizm spożywania boskiej ofiary. Ofiarowywany Bóg-człowiek był naturalnym, mitycznym uzupełnieniem rytuału.

Aktualna osoba historyczna mogła, ale nie musiała wiązać się z tą doktryną. Istnieje, na przykład, nieuchwytna figura Jezusa, który wydaje się być skazany na śmierć przez ukamienowanie lub powieszenie, na cały wiek przed śmiercią Heroda. Z drugiej zaś strony, samo imię w swym hebrajskim i aramejskim znaczeniu, miało prawdopodobnie boski status, będąc noszonym przez mitycznego Zbawiciela Jozue'go i ponownie przez quasi-mesjańskiego wysokiego kapłana okresu Odnowy.

Najstarsze dokumenty i tradycja wykazują, że kult Jezusa Chrystusa był usilnie lansowany, jako rywalizujący z czystym judaizmem, pomiędzy Żydami na Wygnaniu (Diaspora), przed zniszczeniem świątyni. Takie współzawodnictwo było tym łatwiejsze, iż życie synagogi było w znacznej mierze niepodległym od centralnej świątyni i spragnione było rytuałów i nauk, które miały na celu zaspokojenie użytków ofiarnych w Jerozolimie.

Jak długo istniała świątynia, głównego ustabilizowanego kultu nie dało się poruszyć. Ale w obliczu istnienia rywalizujących kultów, a specjalnie tych związanych z legendarnym Jozue'm, możemy zauważyć źródła idei i praktyk, które dały początek mesjanizmowi. Imię Jesus samo w sobie jest wariantem imienia Jozue (Jeshu) i ten ostatni jest starożytnym bóstwem, zredukowanym do statusu człowieka. Żydzi okresu hellenistycznego uważali go za faktycznego założyciela obrządku obrzezania. Stosownie do tradycji, rozpoczął on swoją zbawicielską pracę w dniu wyznaczonym dla wyboru paschalnego jagnięcia i zakończył ją w święto Paschy. Hipoteza, że Jozue jest oryginalnym Jezusem - początek mitów, które zmieszane w złożony wzorzec bierze się za faktyczną historię - rozwiązuje wiele problemów.

Żydowska literatura wykazuje kilka uderzających przykładów rozwoju idei politeistycznych, które istniały przez całe wieki. Do Dobrego Ducha Nehemiasza i Logosu, czyli Słowa, dodana została uosobiona Sofia z Księgi Przypowieści, Eklezjastów oraz Enocha. Samarytanie stworzyli ideę kobiecego Ducha Świętego, symbolizowaną, podobnie jak kilkoro bogów i bogiń, przez gołębia. Żydzi, którzy weszli w kontakt z myślą grecką, rozwinęli wschodnie pojęcie Logosu w nowe bóstwo żydowskie. Tak dalece pragnęli oni uniknąć wielbienia jakiejkolwiek bogini, że przedstawili oni Boga, rodzącego syna z samego siebie.

Powiązanie Jozuego z koncepcją Logosu, Syna Bożego i Mesjasza jest już obecne w Pięcioksięgu. Jozue i "Anioł" (Mal'ak) Jehowy. który był przyobiecany w Księdze Wyjścia w celu przepędzenia wrogich narodów, są jedną i tą samą istotą i z oświadczenia, iż imię Jehowy jest " w Aniele ", możemy wnioskować, iż sam Jehowa rozumiany był, jako ów walczący pod ukryciem ludzkiej formy. Co więcej, Talmud utożsamia owego "Anioła" z mistyczną figurą Metatrona, który z kolei jest inna formą Logosu.

Będziemy rozważać doktrynę Logosu nieco później w sposób bardziej szczegółowy. Jozue jest, jak gdyby, punktem spotkania idei, które stopiły się razem na długo przed powstaniem chrześcijaństwa. Imię Jesus (Joshua) było czczone w niektórych częściach Palestyny i odgrywało znacznie tę samą rolę w żydowskiej liturgii dla eklezjastycznego Nowego Roku, co judajski Jezus w Apokalipsie opisującej Dzień Sądu.


TWORZENIE DRUGORZĘDNYCH BOGôW
Ten krótki przegląd ewolucji idei religijnych wykazuje, że zmieniają one swoje wzorce według tych samych praw. Pomimo awersji do zmian, nie są one w stanie się im oprzeć. Tworzenie bogów jest procesem uniwersalnym i różne linie rozwoju istnieją stosownie do różnych warunków środowiskowych. Pod wyznawanym monoteizmem znajdujemy wciąż żywe tendencje politeistyczne, dające początek idei drugorzędnego bóstwa - Logosu, Mądrości, Ducha Świętego, Chrystusa. Żydowski monoteizm szedłby tym samym torem, gdyby nie gwałtowna przerwa, która miała miejsce wraz z zaistnieniem chrystyzmu (mesjanizmu).

Odnośne zapisy żydowskiego monoteizmu nie popierają roszczenia, które czynił on sobie co do wyższego życia. Nie przekazał on żadnej moralizującej lub jednoczącej koncepcji życiowej, gdyż nie miał niczego takiego do ofiarowania. Kiedy kontemplujemy masę jego ceremonialnych praw, niekończące się kompleksy tabu, ofiar i przesądu, możemy tylko dojść do wniosku, że jeżeli istnieli dobrzy ludzie pod takim reżimem, to nie było to dzięki niemu, ale raczej pomimo niego. Ci Żydzi, którzy poszukiwali bardziej idealistycznych religii, zwrócili się z nadzieją ku nowemu, oderwanemu ruchowi mesjanistów. Z tego ruchu wyłonił się nowy, drugorzędny bóg, w tym samym procesie co i gdzie indziej. Relacje pomiędzy nowym bóstwem, a starym, były relacjami pomiędzy Synem i Ojcem.

Bóstwa są w stanie przetrwać jedynie w takim stopniu, w jakim mogą one być zaadaptowanymi do nowych potrzeb i warunków. W ortodoksyjnej Trójcy chrześcijańskiej, Duch Święty od początku do końca nie spełniał zadania, technicznie rzecz biorąc. Dla praktycznych więc celów Ducha Świętego zastąpiła Dziewica Matka, a dla filozoficznych celów połączony on został z Logosem po jednej stronie i z Bogiem Ojcem po drugiej. Podobnie, jak Jezus miał tendencje zastąpienia Jehowy, tak Maria w znacznej mierze miała tendencje do zastępowania Jezusa i odgrywania roli Mediatorki. Istnieją nawet w sztuce średniowiecznej ślady prób, aby zastąpić Boga Ojca - Św. Anną, matką Marii w nowej trójcy. Podobna tendencja do stworzenia drugorzędnej trójcy z Józefa, Marii i Jezusa nie została jeszcze wyczerpana.

Tworzenie Mesjaszy (Chrystusów) jest jedynie stopniem pośrednim w tworzeniu bogów, jako że Mesjasze, czy Synowie Boży już są drugorzędnymi bóstwami. Z konieczności ewoluują oni z materiału pierwotnego - materiału prymitywnych kultów, do których ludzkość ucieka się w chwilach zmartwień, kiedy rozpaczliwie szuka pomocy bogów w obliczu nominalnej siły. Stary materiał bywa transformowany i rezultatem tego jest nowy bóg o świeżej witalności uzyskanej poprzez kontakt z pierwotnym źródłem emocji religijnych. Jest on zapisywany na konto nowej fazy emocji i potrzeb moralnych.

Na przykład, w hellenizowanym kulcie trackiego Bachusa, z samego rozpasania dzikości, smrodu krwi i żywego ciała rozrywanego rękami i zębami oszalałych winem Menad, powstaje marzenie o stopieniu się z bóstwem i najgłębszym poddaniu jego woli, podobne do tego, jakie spotykamy w poszukujących śmierci transportach wczesnych chrześcijan. I nawet taka tajemnica, jaką helleńskie ręce wykuły z hipostazy piwnego bóstwa, też same helleńskie ręce mogły ukształtować z hipostazy człowieka smutków, modelując z ponurej figury ofiary ludzkiej, zabijanej miliony razy poprzez całe eony ignorancji, Boga innego, bardziej wytrzymałego pokroju.

W zrozumieniu tego drugorzędnego procesu leży zrozumienie historii "religii kulturowej " jako odróżniającej się od "religii naturalnej", studiowanej przez antropologów. Wraz z typowo drugorzędnymi bogami, kończy się antropologia i zaczyna hierologia. Ale jest rzeczą zasadniczą z naukowego punktu widzenia zapamiętanie faktu, że nie było tam żadnych przerw w ewolucji, żadnych supernaturalnych interpozycji. Stanie się to dostatecznie jasnym, kiedy przestudiujemy ewolucję drugorzędnych bogów bardziej szczegółowo.
ROZDZIAî II
OFIAROWYWANY BÓG ZBAWICIEL
Ofiara z istot ludzkich, która była kiedyś bardzo popularną, przybierała wiele różnych form. Czasami ofiarami byli jeńcy wojenni, czasami byli nimi niewolnicy lub też żony wodzów. W każdym jednak przypadku otrzymywali oni zadanie do wykonania w świecie duchów. Jeńcy mieli ułagodzić duchy tych zabitych w walce. Niewolnicy i żony posyłane były, aby służyć swym zmarłym panom podobnie, jak czynili to na ziemi. Ściśle mówiąc, owe zabójstwa nie są dokładnie tym samym, co rytualne ofiary, kiedy to ofiara bywa składana, jako dziękczynienie za zwycięstwo, czy dla ułagodzenia rozgniewanego bóstwa. Wspólnym czynnikiem jest wierzenie, że jakaś korzyść wyniknie z takiej ofiary - czy to dla danej społeczności, czy też dla wybitnej jednostki. Kiedy zaś sama ofiara uważana jest za Boga - nawet jeśli może ona być tylko kozłem ofiarnym - wtedy mamy do czynienia z aktem rytualnej magii.

Najbardziej zauważalnym z kultów, w których zabijany bywa człowiek-bóg, jaki został faktycznie zaobserwowany przez antropologów, jest kult Khondów. Są to ludy górskie, zamieszkujące w Orisie i praktykowali oni składanie ofiar ludzkich aż do połowy XIX wieku. Oddają oni cześć Najwyższemu Stwórcy, znanemu jako Boora Pennu. Poniżej niego znajduje się Tari Pennu, Bogini-Ziemi i drugiej klasy bóstwo deszczu, wegetacji, polowania, wojny, granic, etc. Następni w hierarchii znajdują się ubóstwieni, bezgrzeszni ludzie pierwszego wieku stworzenia i ostatecznie po nich wielość lokalnych duchów.

Nie wszystkie plemiona Khondów parały się ofiarami ludzkimi. Te, które to czyniły, zanosiły swe ofiary do Tari. Przyjmowali oni teoretycznie do wiadomości, iż była ona podrzędną w stosunku do Boora, ale adresowali swe główne uwielbienie do niej. Wielbiciele Boora natomiast brzydzili się ofiarami ludzkimi i wierzyli iż zostały one zaadoptowane na skutek monstrualnej iluzji, stworzonej przez Tari po to, aby ostatecznie zniszczyć swych wyznawców. Stosownie do mitów, Boora pragnął zapobiec ludzkim ofiarom i przy jednej okazji podstawił cudownie bawołu, zamiast człowieka. Wyjaśnienie tej schizmy może równie dobrze być takie, iż kult ofiarny został początkowo przyjęty przez część Khondów od podbitej rasy. To z tej właśnie podbitej rasy pochodziły owe ofiary ludzkie.

Nie brakowało więc źródła ofiar. Meriah , który jest jednym z imion nadawanych ofierze, bywał albo kupowany, albo też hodowany z dziedzicznej rodziny, wyselekcjonowanej dla tego celu. Poprzez akt ofiary meriah stawał się Bogiem. W czasach głodu Khondowie dobrowolnie sprzedawali własne dzieci dla tego celu, aby mogły one spotkać tę zaszczytną śmierć. Meriah posiadał nieograniczoną swobodę seksualną. Jego żona bywała również wyznaczoną ofiarą oraz matką przyszłych ofiar.

Celem rytuału było głównie zapewnienie urodzajów rolnych, chociaż mógł on być odprawiany również, jako przebłaganie, kiedy wydarzające się nieszczęścia wydawały się wskazywać na niezadowolenie bóstwa. Specjalnym religijnym i etycznym rysem było wierzenie, że za wyjątkiem, kiedy ofiara zgłaszała się na ochotnika, musiała ona ( czy on) być "kupowana za pewną cenę " i ponieść śmierć dla całego rodzaju ludzkiego, a nie tylko dla Khondów.

Rytuał trwał 3 lub 5 dni. W pierwszym dniu głowa meriaha zostawała ogolona i ludność spędzała czas na rozwiązłej hulance. Następnego dnia był on wykąpany, przybrany w nowe szaty i zaprowadzony do świętego gaju. Przywiązany do słupa, bywał on namaszczony olejkiem i czerwoną kurkumą, przybrany w girlandy kwiatów i czczony. Następowała kolejna noc rozpusty. W ostatnim stadium, specjalnie instruowany kapłan dokonywał obrządku w sposób, który nie pozostawia wątpliwości co do religijnej natury ceremonii. Kapłan musi być celibantem, którego czystość jest pokazywana publicznie. Meriah zaś zdobył świętość poprzez osobistą nieczystość. Pierwotną funkcją kapłana jest wystawienie się na przekleństwo poświęcanej i deifikowanej ofiary. Z jednej strony ofiara przeklina swych zabójców, ujawniając jednocześnie, że przez ich czynność zostaje uczyniona Bogiem: z drugiej zaś strony kapłani i wódz bronią się poprzez wykazywanie, iż meriah został kupiony i poświęcony i że zgodził się na tę rolę jeszcze w dzieciństwie.

Ostatecznie bywa on przymocowywany do krzyża, którego poprzeczne ramię przewiercone jest przez pionowe, tak, że może ono być dowolnie podnoszone i opuszczane; albo też alternatywnie bywa on umieszczany w rozszczepionej gałęzi zielonego drzewa, w którą wetknięto jego kark lub pierś. Skutkiem tego jest uwięzienie go w drzewie, tak że on sam staje się pionowym drzewcem krzyża. Jeden z najbardziej znaczących aktów w całym rytuale wydarza się podczas tego stadium. Było rzeczą zasadniczą, aby ofiara w końcu nie opierała się. Aby się upewnić co do tego, łamano jej ręce i nogi i zobojętniano go narkotykiem. Wtedy kapłan rani go lekko toporkiem a tłum natychmiastowo tnie go na kawałki, pozostawiając jedynie nietkniętą głowę i wnętrzności. Te są następnie spalane i prochy rozrzucane po polach, albo rozsmarowywane jako pasta na domach i spichrzach. Porcje pociętego ciała są zaś uroczyście zanoszone do wiosek uczestniczących w ceremonii i rozdzielane pomiędzy ludzi w celu pogrzebania ich na polach.

Rytuał różnił się w detalach, stosownie do dystryktów. Najbardziej ludzką formą bywało upojenie ofiary przy pomocy opium i datury, przed zaprowadzeniem go na miejsce egzekucji. Czasami jednakże kapłani wyznawali przeciwną zasadę, wierząc, iż zadawanie bólu wzmaga skuteczność ofiary. Sądziło się, iż bogini Ziemi będzie zaopatrywać w deszcz proporcjonalnie do ilości wyciśniętych łez. Sposób umierania również się różnił. Ofiary bywały kamienowane, bite na śmierć tomahawkami lub ciężkimi pierścieniami z żelaza, duszone, miażdżone. Czasami kapłan wtykał drewnianą figurynkę w otwartą ranę, tak aby manekin mógł być skąpany we krwi. Jedynym elementem stałym była zasada odkupiającej krwawej ofiary.

Kiedy wyperswadowano Khondom zrezygnowanie z ofiar ludzkich, zaczęli oni podstawiać na to miejsce bawołu i traktowali go w bardzo zbliżony sposób. Podobną substytucję odnotowano na festiwalu Dassara w Jeypore, gdzie baranowi odcinało się łeb po tym, jak był on przybrany i posadzony, jako człowiek. To pozwala nam docenić oświadczenie znajdujące się w Satapatha Brahmana , iż "na początku ofiarą najbardziej akceptowaną przez bogów, był człowiek " i że " za człowieka był podstawiony koń, potem wół, potem owca, potem koza, aż w końcu odkryto, iż bogów najbardziej zadowalają ofiary z ryżu i jęczmienia ". Postęp od człowieka do zwierzęcia wydarzał się coraz to częściej i jest rzeczą niemożliwą wyjaśnienie takich przypadków, jak przeżytki , czy ponowne odżywanie totemowych ofiar ludzkich. Jest rzeczą rozsądną założenie, iż ta sama ewolucja wydarzyła się w starożytnej Grecji i wszędzie indziej, przynajmniej w samych ofiarach zastępczych.

CHRZEŚCIJAŃSKIE UKRZYZOWANIE


Dla tych, którzy nie zdają sobie sprawy z tego jak wszystkie religie ewoluowały ze swych dzikich początków, będzie wydawać się czymś ekstrawaganckim sugestia, iż historia chrześcijańskiego ukrzyżowania została zbudowana z praktyk podobnych do tych, jakie opisaliśmy powyżej. A jednak istnieje bardzo silny grunt dla wyciągania takich wniosków.

Frazer przyciągnął naszą uwagę do ofiary udawanego króla w persko-babilońskim festiwalu Sacaea*. Wnioskuje on jednak, iż opowieść o ukrzyżowaniu jest opowieścią historyczną. Analogia pomiędzy szyderczym koronowaniem i biczowaniem Chrystusa, nie zmusza nas do uwierzenia, iż to ostatnie było faktycznym wydarzeniem. Istnieją inne rysy, których Frazer nie uwydatniał, a które jednak dostarczają istotnych clue. Niektóre z nich są wyjaśnione w rytuale Khondów.

Na przykład, Khondowie umieszczali swe ofiary na krzyżu, lub w rozszczepionej gałęzi drzewa w taki sposób, aby uczynić z nich żywy krzyż. Niemniej sugestywną paralelą jest łamanie rąk i nóg ofiary, aby uniemożliwić opór oraz używanie opium dla złagodzenia okrucieństwa. Już tak daleko, jak w Meksyku, w corocznym festiwalu boga-Ognia, ofiary były malowane na czerwono, podobnie, jak meriah u Khondów i narkotyczny puder rzucany był w ich twarze. Bóg bywał wyraźnie reprezentowany poprzez drzewo odarte z kory i gałęzi, ale pokryte malowanym papierem.

Przyjrzyjmy się obecnie chrześcijańskim paralelom.

Czwarta ewangelia powiada nam, iż po śmierci Jezusa, Żydzi poprosili Piłata, aby ofiarom połamać nogi i usunąć ich przed nastaniem Sabatu. Żołnierze złamali więc nogi "pozostałych dwu", jako że oni jeszcze żyli. Jezusa oszczędzono, jego serce było przebite oszczepem "aby się wypełniło Pismo: żadna kość w nim nie będzie złamana ". Pozostałe ewangelie nie wspominają nic w tym punkcie, ale wszystkie cztery mówią o oferowanym napoju.

U Mateusza "ocet zmieszany z żółcią " oferowany jest wcześniej i odrzucony po spróbowaniu. Gąbka nasycona octem ofiarowana jest w sposób oczywisty ze współczuciem, po okrzyku " Eli, Eli ...". Wulgata i wersja etiopska, Kodeks Synajski , Watykański i Bezan i wiele starych MSS, mają wino, zamiast octu, podczas gdy wersja arabska zamiast żółci ma mirrę. U Marka, pierwszy z oferowanych napoi staje się " winem przyprawionym mirrą " i odrzucony jest bez próbowania. Komentatorzy przypuszczają, iż celem napoju było spowodowanie oszołomienia i w ten sposób ulżenia cierpieniu. U Łukasza ten detal całkowicie znika i ocet oferowany na krzyżu bywa w sposób szyderczy. Również u Jana, jedynie napój oferowany na krzyżu jest wspomniany i co do tego powiedziane jest: "Kiedy Jezus otrzymał ocet, powiedział on 'To się kończy. '" Potem następuje ów szczegół o łamaniu nóg.

To, co nas tu zajmuje, to raczej źródło symbolizmu, niż te rozbieżności. Jeden z kompilatorów w jasny sposób wie o napoju oferowanym przed ukrzyżowaniem i implikuje on, iż napój ten miał spowodować eutanazję, gdyż odnotowuje on, iż napój został odrzucony. Boska ofiara musi znosić cierpienie świadomie. Późniejszy kompilator ignoruje ten detal i odnotowuje jedynie, że ofiara dręczona była napojem z octu. Oba te detale nie są pochodzenia rzymskiego. Męka bywała wówczas czymś trywialnym, a podawanie narkotyku byłoby sprzecznym z samym celem tego, co miało być odstraszającą karą. Czwarta ewangelia każe ofierze zaakceptować ocet, jako ostatni, symboliczny akt cierpienia, a następnie wspomina o łamaniu nóg. Boska ofiara jest z tego wyłączona dla powodów dogmatycznych, ale o fakcie jego śmierci upewniać ma bok przebity lancą. Inni kompilatorzy ominęli ten szczegół. Autor, czy też interpolator czwartej ewangelii, zauważył potrzebę jednoznacznego wyjaśnienia, iż kości Mesjasza pozostały niezłamane. Jako prawdziwa ofiara paschalna, było tu rzeczą ważną, aby prawo Paschy wypełnione zostało w Mesjaszu.

Na jakich więc danych opierali się pozostali ewangeliści ? Nie była to żadna oryginalna opowieść, jako że nie różnili by się aż tak bardzo. Nie na żadnej z oficjalnych praktyk rzymskiego ukrzyżowania, gdyż trzecia z ewangelii traktuje, jako akt szyderstwa, to co pierwsza i druga widzą, jako akt litości. Czwarta zaś ewangelia opisuje łamanie kości, jako dokonane dla zadośćuczynienia żydowskim żądaniom. Samo łamanie nóg nie jest na tyle adekwatnym sposobem upewniania się o śmierci ofiar, w porównaniu z przebiciem lancą: a jednak tylko jedną ofiarę oszczędzono.

Jedna tylko hipoteza wyjaśnia całą sprawę. Różne opowieści są świadectwem istnienia rytuału, czy też rytuałów ukrzyżowania, czy quasi - ukrzyżowania. Dwie procedury co do łamania nóg i podawania narkotyku bywały różnymi formami rytu. Owe procedury nie były w pełni rozumiane przez ewangelistów i ich konflikt jest tak samo nie do rozwiązania, jako że ich świadectwo nie jest świadectwem historycznym.

Gdyby rytuał krzyżowanego zbawiciela-boga przechodził podobną ewolucję w świecie śródziemnomorskim, jak to już widzieliśmy pomiędzy Khondami, mielibyśmy warunki, które mogłyby wyjaśnić owe różnice w opowieściach ewangelicznych. Historia zdrady Judasza, niewiarygodna w swej wersji oryginalnej, staje się zrozumiała, kiedy ogląda się ją, jako kolejny element praktyk ofiarnych. Paulińska fraza " kupiony za cenę " (I Kor. VI.20) ostentacyjnie przekazuje znaczenie "okupiony" i nie jest stosowana wobec Jezusa. Ale zapłacenie ceny Judaszowi przez wysokiego kapłana byłoby całkiem zrozumiałym, jako jeden detal więcej w dramacie misteryjnym, wyrastającym z rytuału ludzkiej ofiary. "Judasz" wywodzi się przypuszczalnie z "Joudaios", czyli Żyd i fundamentem epizodu byłaby imputacja pochodzenia nie-żydowskiego, rozumiana w ten sposób, iż to Żydzi sprzedali Pana, jako ofiarę ludzką. Doktryna włożona w usta Kajfasza w czwartej ewangelii (XI.50-51) jest doktryną ludzkiej ofiary.

MODA NA LUDZKIE OFIARY
Jaki to pozytywny dowód posiadamy na istnienie ludzkich ofiar w świecie śródziemnomorskim około początków ery chrześcijańskiej ? Nie ma wątpliwości, co do przewagi rytuału pomiędzy bardziej prymitywnymi ludami. Plemiona w północnej i wschodniej Europie w czasach ich kontaktów z Rzymianami, są znane z faktu ofiarowywania jeńców. Istnieje wiele opowieści, które świadczą o istnieniu w Grecji prymitywnego zwyczaju składania ofiary ludzkiej. Zastąpione to zostało w okresie późniejszym surogatem zwierzęcym. Ofiarę z chłopca zastąpiono kozą na ołtarzu Dionizosa w Potni i jeleniem zastąpiono dziewicę w Leodycji. Ale Król Athamas został wezwany przez wyrocznię delficką do złożenia ofiary ze swego pierworodnego syna: Menelaus złożył w ofierze dwoje dzieci w Egipcie, kiedy był opóźniany przez przeciwne wiatry: trzech perskich chłopców złożonych zostało w ofierze z okazji bitwy pod Salamis.

Składanie w ofierze dzieci bywało kiedyś rzeczą tak normalną pomiędzy Semitami, jak pomiędzy starożytnymi Meksykanami i Peruwianami. Praktyki te bywały coraz to rzadsze w miarę postępu cywilizacji, chociaż przetrwały one w jednym czy dwu miejscach nawet w imperium rzymskim. To dopiero w czasach Hadriana doroczna ludzka ofiara ku czci Zeusa została zakazana w Salamis na Cyprze.

Strabon opisywał rytuał praktykowany przez prymitywnych Albańczyków, żyjących na południe od Kaukazu i na zachód od Morza Kaspijskiego. Koresponduje on w jednym ważnym szczególe z ewangeliczną narracją. Jeden z poświęcanych niewolników wysokiego kapłana bogini-Księżyca, doznał boskiego opętania i wędrował samotnie w lasach. Został potem schwytany, związany w święte pęta i obficie karmiony przez okrągły rok. Kiedy nadszedł dzień festiwalu, został on namaszczony wonnymi olejkami i zabity poprzez przeszycie serca świętą lancą, z lewego boku. Podobnie, w dorocznym festiwalu wiosennym w Salamis, ofiara była oprowadzana trzy razy dookoła ołtarza i przeszywana lancą przez kapłana, a ciało było ostatecznie spalane na stosie.

Świadectwo Tertuliana zbliża nas do podobnej cywilizacji, chociaż nie jest on najlepszym ze świadków. Kiedy twierdzi on, iż dzieci były potajemnie ofiarowywane w Kartaginie w jego czasach, powtarza on plotkę, która nie została przez nikogo sprawdzona. Ale kiedy opowiada on o dzieciach publicznie poświęcanych Saturnowi i to już tak późno, jak za prokonsulatu Tyberiusza, który w następstwie tego ukrzyżował pewną liczbę kapłanów na świętych drzewach wokół ich świątyni, to mówi on coś, co się sprawdza w znacznym stopniu ze świadectwem praktyk semickich.

Hamilkar poświęcił swego własnego syna przy oblężeniu Agrigentum w 407 r, p.n.e. Istnieje ewidencja corocznego ofiarowywania chłopca Kronosowi w Tyrze, która została zarzucona w czasie, kiedy Aleksander oblegał miasto. Pomiędzy Arabami wydaje się rzeczą pewną iż istniały ofiary ludzkie w pokoleniu przed Mahometem. Nie posiadamy jasnego zapisu daty zaprzestania ofiar ludzkich na festiwalu Turgelii w Atenach. Jest rzeczą prawdopodobną, iż połączone to zostało z rytualną egzekucją przestępcy. Nie ma żadnego powodu do przypuszczania, iż jakikolwiek Ateńczyk by się krzywił na uśmiercanie przestępców według obrządków religijnych. Takie praktyki mogły być kontynuowane długo po wieku Peryklesa, jako że nie były one już nazywane ludzkimi ofiarami.

Podobnie, jak składanie ludzkich ofiar stało się tak odrażającym, iż rozmaitego typu surogaty zajmowały ich miejsca, tak i prymitywny kanibalizm związany z tą ofiarą został udoskonalony poprzez zastąpienie zwierzęcego ciała chlebem i ciastami. Ponieważ wczesny rytuał był zasadniczo religijnym, ofiara taka miała charakter sakramentalny. Pierwotne ofiary uważane były za boskie. Jest to rozsądny wniosek z licznych mitów, kiedy zdamy sobie sprawę, iż mity są często wynajdywane długo po rytuałach, które mają one za zadanie rzekomo wyjaśnić.

Tak więc legendy dotyczące Tytanów oraz narodzin, śmierci i ponownych narodzin Dionizosa, wyjaśniają poświęcanie chłopca w Potni oraz późniejsze zastępowanie go przez kozę. Początkowo chłopiec, a następnie zwierzę, bywały spożywane, jako sposób komunii z Bogiem. Podobnie, synajscy Arabowie z czwartego wieku, zastępowali ludzką ofiarę białym wielbłądem. Krew wielbłąda była wypijana przez członków plemienia i zwierzę było cięte na kawałki i natychmiastowo spożywane na surowo. Istnieje mocna ewidencja, iż ofiary ludzkie bywały normalnie spożywane przez prymitywne ludy, podobnie jak to było u pół-cywilizowanych mieszkańców Meksyku w czasach podboju przez Hiszpanów. Kanibalizm był praktykowany we wszystkich częściach świata i przetrwał on w swej formie religijnej na długo potem, kiedy już przestał być normalną praktyką plemienną. Odwrót od kanibalizmu, który znaczy dojrzewanie ludzkości, prowadził w bardziej cywilizowanych państwach do selekcjonowania przestępców w tym celu, a w innych - do zastępowania ofiar zwierzętami. Surogaty owe uważało się za reprezentantów i wcielenie Boga, a jednocześnie służyły one za posiłek sakramentalny.

Trudności musiano napotykać jednakże w przypadku przestępców. Istniała prawie uniwersalna zasada pomiędzy wyższymi rasami starożytności, iż ofiara musiała być czysta i bez zmazy. Zbrodniarz wydawał się ostatnią osobą, która by pasowała do opisu tej roli. Ale idea tego, co stanowi ów wzorzec, różni się zauważalnie. W prymitywnych społecznościach akt egzekucji natychmiast przybierał charakter ofiarny. Złoczyńcy traktowani byli w podobny sposób, jak jeńcy wojenni i ich używanie, jako substytutów mogło równie dobrze wyróść z wcześniejszego zwyczaju ofiarowywania jeńców. Cezar opisuje, iż Galowie uważali tych, którzy popełniali przestępstwa kradzieży i inne za "bardziej wdzięcznych dla bogów nieśmiertelnych " i gdy ich źródło wysychało, musieli się oni uciekać do poświęcania niewinnych. Nie potrzeba dodawać, iż proste wstrzymywanie się od rozmyślnego ofiarowania niewinnych w okresach bardziej cywilizowanych, zachęcało uciekanie się do ofiar skazanych na śmierć nie bez powodu.

Porfiriusz zaświadcza, iż skazany więzień był wybierany na doroczną ofiarę ludzką dla starożytnego bóstwa semickiego, Kronosa na Rodos. Więzień prowadzony był poza bramy miejskie i po podaniu mu do wypicia wina, był tam uśmiercany. Tutaj mamy śródziemnomorską paralelę, co do typowego szczegółu w ewangelicznych misteriach. Ofiara dla Kronosa w początkach nie mogła być złoczyńcą. Jest bardziej prawdopodobnym, iż początkowo uosabiała ona albo samego boga Kronosa, albo też jego "jednorodzonego syna " Jeonda, którego, jak głosi fenicki mit, Kronos rzekomo miał poświęcić, przybrawszy go uprzednio w królewskie szaty.

Możemy stąd wnosić zatem, iż gdy zachodziła taka konieczność, barbarzyński umysł nie odczuwał specjalnych trudności w zastąpieniu ofiary ludzkiej, złoczyńcą skazanym na śmierć. Co więcej, kiedy doszło do substytutów zwierzęcych, powody spożywania ich mogły być z gotowością znalezione przez czcicieli, którzy stworzyli mity z niezrozumiałych przeżytków totemizmu. Czciciele Dionizosa mogli odczuwać, że upamiętniali oni rozczłonkowanie swego boga, kiedy spożywali surowe mięso byka czy jagnięcia. I założywszy, że taka modyfikacja miała miejsce, musimy się liczyć z tendencją łatwo zauważalną poprzez całą historię religii, polegającą na powrotach do niektórych archaicznych obrzędów w czasach narodowego zagrożenia i niepewności.


SPOŻYWANIE BOGA
Rzymianie uciekali się do wschodnich i egipskich bóstw w czasach rozpaczliwej wojny. Magiczne obrzędy mnożyły się w rozpadających się cywilizacjach. W każdym wieku odnajdujemy powroty do wróżbiarstwa w okresach napięcia. I idea religijnej antropofagii* w sposób oczywisty przeważała w świecie pierwszych chrześcijan. Formuła: "Bierzcie i jedzcie, to jest ciało moje " oraz "Pijcie z niego wszyscy, bo to jest moja krew " nie może być w żaden sposób niczym innym, jak jedynie adaptacją obrzędowych misteriów, w których poświęcany Bóg przemawia przez usta swych kapłanów.

W czwartej ewangelii akt symbolicznej teofagii jest wzmocniony, tak, że czyni się z niego środek dla nieśmiertelności. "Ja jestem chlebem życia... Ja jestem żywym chlebem, który przybył z nieba: ktokolwiek spożywa ten chleb żyć będzie na zawsze: tak, i chlebem który wam daję jest moje ciało, dla przeżycia świata ... Jeśli nie będziecie spożywać ciała Syna Człowieczego i pić jego krwi, nie będziecie mieć w sobie życia. Ten, który spożywa moje ciało i pije moją krew, ma życie wieczne: i ja go wskrzeszę w dniu ostatnim. Gdyż moje ciało jest prawdziwym pokarmem i moja krew prawdziwym napojem. Ten, kto spożywa moje ciało i pije moją krew, zamieszkuje we mnie i ja w nim. "(Jan,vi.48-56).

Eucharystia, zarówno w micie, jak i w naturze kultu, pozostaje w najściślejszym związku z aktem ludzkiej ofiary. Dla kompilatorów czwartej ewangelii, Ukrzyżowany jest ostateczną i uniwersalną ofiarą paschalną. Został on zabity w czasie paschalnego spożywania jagnięcia, podczas gdy u synoptyków uprzednio współuczestniczył on już w ofierze. Ze taka koncepcja istniała już przed czasem napisania ewangelii, jest rzeczą jasną, wynikającą z Księgi Objawienia, gdzie Jezus jest identyfikowany z Alfą i Omegą ( tj. Bogiem Wszechmogącym), a jednocześnie z "Barankiem który zostaje zabity ".

W ewangelii - Bóg musi odnaleźć swoją własną eucharystię przed śmiercią. A ponieważ to on sam jest ofiarą, Bóg spożywa swoje własne ciało. Jest rzeczą niewątpliwą, iż poprzez rafinowanie wcześniejszej praktyki spożywania ciała, Bóg u synoptyków nazywa swoim ciałem chleb. W trakcie wieczerzy spożywał on przypuszczalnie przepisane ciało swego specjalnego symbolu i przedstawiciela, czyli jagnięcia. Istnieją paralele w misteriach Mitry, w mistycznej eucharystii Egipcjan, w kulcie Dionizosa. W wielu chrześcijańskich kościołach istniał starożytny zwyczaj ofiarowywania i spożywania faktycznego jagnięcia. Kiedy to ustało, zamieniono je pieczonym z ciasta wizerunkiem baranka. Istniały dwa poglądy na eucharystię we wczesnym Kościele. Jeden z nich uważał rytuał Świętej Wieczerzy za czysto mistyczny: inny zaś, realistyczny pogląd, oparty jest na całej historycznej analogii ofiary, która oznaczała komunię z Bogiem, poprzez współuczestnictwo we wspólnym posiłku.

Ten wzorzec sakramentalnej ofiary wydaje się bardziej pierwotnym. Jest on kojarzony z ideą zmartwychwstania, która rozwinęła się, jako doktryna personalnej nieśmiertelności z pierwotnej koncepcji corocznego odżywania wegetacji. Stała się ona częścią rytualnych misteriów Ozyrysa i Dionizosa oraz misteriów eleuzyńskich na długo przed erą chrześcijańską. Tym, co musimy teraz prześledzić, jest, jak ów starożytny rytuał mógł dać początek opowieści o ukrzyżowaniu.

Jedna z teorii głosi, iż mit z ewangelii zapożycza niektóre ze szczegółów z festiwalu noworocznego w starożytnym Babilonie, za pośrednictwem żydowskiego festiwalu Purim. Frazer wykazywał podobieństwa pomiędzy wyszydzaniem, cierpianym przez Jezusa i rytuałem Sacaea, z którym Żydzi na wygnaniu musieli być zapoznani w Babilonie.

Babilończycy celebrowali Sacaeę poprzez uśmiercenie przestępcy, który przebrany był za króla, nosząc koronę i królewski płaszcz, zanim został powieszony lub ukrzyżowany. Nie jest to zupełnie nieprawdopodobnym, że post, który poprzedzał Purim , był w Babilonie ceremonialnym opłakiwaniem Boga, który umarł podobnie jak Tammuz, czy Adonis i zmartwychwstał trzeciego dnia. Ale istnieje ta trudność tutaj, iż Purim miał miejsce wcześniej, niż święto Paschy i choć nie jest to samo w sobie nie do wyjaśnienia, bardziej poważną obiekcją jest ta, że istnieją ważniejsze detale w opowieści o ukrzyżowaniu, które są o tyle obce dla Purim'u, o ile są zbliżone do obrzędów paschalnych. I Frazer, jak zauważyliśmy, przyjmuje, iż ukrzyżowanie jest kwestią historyczną, a nie mitologiczną. Z tego jedynie powodu, iż wykazał on, że praktykowanie ofiar ludzkich dla celów wegetacyjnych lub dla Boga, bywało niemalże uniwersalną praktyką, niekoniecznie musi się przypuszczać, aby Żydzi mieli zawdzięczać swój wariant jedynie późniejszemu kontaktowi z innym narodem. Jest bardziej prawdopodobnym, że mit o ukrzyżowaniu jest częściowo oparty na starym semickim rytuale, przypominającym Sacaeę w niektórych zarysach i znany w Palestynie w prostszej formie jeszcze przed wygnaniem. Musimy więc zawrócić raczej do święta Paschy, niż do Purim'u. Gdyż pamięć ludzkiej ofiary jest jasno odciśnięta na paschalnym święcie.

ROZDZIAŁ III


POGAŃSKIE PRZEŻYTKI W JUDAIZMIE
Pomiędzy aspektami opowieści ewangelicznej, które wszelkie analogie do babilońskiej Sacaei pozostawiają nietkniętymi, są: 1) opłakiwanie ofiary, 2) jego sugerowana boskość oraz tytuły Syna Bożego i Syna Człowieczego, 3) jego współuczestnictwo w sakramentalnym posiłku, w którym spożywane jest w sposób mistyczny jego ciało, 4) jego egzekucja wraz z dwoma przestępcami, 5) jego zmartwychwstanie, 6) jego następny status, jako Mesjasza, lub Chrystusa. Pierwsze cztery aspekty posiadają ewidentny związek z obrzędem paschalnym. Nie ma potrzeby spoglądania poza Paschę, aż do Purim'u, dla aktualnego zabijania królewskich ofiar, czy przestępców, na ofiarnym festiwalu. Legenda o powieszeniu siedmiu synów Saula "przed Panem ", wydarzyła się, jak nam powiadają, w czasie festiwalu jęczmienia, to znaczy, w czasie Paschy. Sam zaś rytuał był w oryginale poświęcaniem pierworodnych dzieci i konflikt lub przepisy na ten temat sugerują, iż późniejsze zastępowanie go ofiarami ze zwierząt, dokonywane było z trudnością.

O tym, że powieszenie synów Saula było aktem pojednania, można wnioskować z uwagi: "po tym błagano Boga o ziemię ". Podobnie wyrażenia "przed Panem" i "dla Pana " oznaczało ofiarę, albo nic. Również czynnością ofiarną, choć zwykła formuła nie została do tego zastosowana, było powieszenie pięciu królów Jozuego w tej pseudo-historii. Procedura jest ta sama przy wieszaniu Króla Ai przez Jozuego. Wyraźnie powiada się tam po hebrajsku, że "poświęcił " on wszystkich ludzi Ai, podobnie, jak uczynił z tymi z Jerycha. Jako że Ai jest wyimaginowanym miastem, musimy wnioskować, iż ta legenda wskazuje na zwyczajowy obrządek.

Greckie słowo anathema posiada podwójne znaczenie: "oddany" i "oskarżony". Pasaż w Deuteronomii mówi, iż każdy powieszony człowiek znosi "klątwę Boga ". Posiada to identyczne znaczenie, jakby był on "oddany Bogu " (w Księdze Jozuego). Dokładnie ta sama procedura stosowana bywa w obydwu przypadkach: powieszona ofiara jest zdejmowana i grzebana tego samego dnia.

Wszyscy wieszani mężczyźni w starożytnym Żydostwie byli ofiarami dla boga Słońca i boga Deszczu. Można przyjąć jako historyczny pewnik iż ludzkie ofiary w tym aspekcie były rozpoznaną częścią religii żydowskiej aż do Wygnania. I jak w wielu innych punktach, istnieją paralele z innymi prymitywnymi ludami.

Wieszanie nie sprowadza się tu do ciasnego znaczenia śmierci poprzez zaciśnięcie pętli na szyi. Normalną metodą starożytnego krzyżowania, było wieszanie za napięstki. Zwierzęce ofiary wieszane były na drzewie w kulcie syryjskiej bogini w drugim wieku naszej ery. Ludzkie ofiary były przywiązywane lub wieszane na drzewach w ofiarnych obrzędach starożytnych Meksykan. Ludzkie ofiary dla Odina i innych teutońskich bóstw były często wieszane. Jest rzeczą znaczącą, iż pomiędzy wczesnymi wielbicielami Odina, podobnie jak pomiędzy Grekami i Semitami, synowie królewscy bywali często zastępstwem za samego króla, chociaż później nieco ich miejsce zajęli niewolnicy i przestępcy. W niektórych z przypadków skandynawskich, ofiara była zarówno raniona oszczepem, jak i wieszana.

Późniejsze mity o Abrahamie, Izaaku i Wyjściu, używane były w celu uskutecznienia zmian z ofiary dziecięcej, na zwierzęcą. To w tym stadium, prawdopodobnie, rozpoczęła się praktyka łamania kończyn ofiar, a następnie narkotyzowania ich, aby zapobiec szamotaniom, które miały niekorzystnie wpływać na samą ofiarę. Sposób, w który ostrzeżenie o nie łamaniu kości paschalnego jagnięcia bywa wprowadzone, wskazuje na to, iż albo była to późniejsza klauzula przeciwko praktykom, która przypominała obrzęd ludzkich ofiar, albo też specyficzne zastrzeżenie nt. zasady, iż ofiara musiała być bez zmazy, którą gwałciłoby zarówno narkotyzowanie, jak i cielesne uszkodzenie.

SUBSTYTUTY ZWIERZĘCE
Wskazówki wyciągane z wielu paralel pomiędzy obrzędami ofiarnymi na całym świecie, sugerują następującą linię ewolucji:
1) Początkowo było rzeczą niezbędną, aby ofiara była dobrowolną. Współpraca w tym zakresie zapewniana była poprzez przekupstwo okresem luksusowego życia i swobody seksualnej.

2) Kiedy ten typ ofiary stał się trudnym do zdobycia, ofiara bywała "kupowana za cenę ". Reprezentowała ona dobrowolne ofiarowanie przez tych, którzy byli jej właścicielami.

3) Aby stworzyć pozory, iż ofiara była dobrowolną, łamano jej kończyny, aby nie była w stanie walczyć.

4) Kiedy zaczęto odczuwać, że taka uszkodzona ofiara nie była wiele warta, zaczęto ją upajać narkotykiem.

5) Na wyższym stopniu ewolucji socjalnej zaczęto się powstrzymywać od idei poświęcania niewinnej ofiary. Zaczęto się uciekać do skazanych na śmierć przestępców i tych zazwyczaj otępiano narkotykiem.

6) W końcu zaczęto czuć obiekcję nawet wobec otępionych ofiar. Taka ofiara bez cierpienia wydawała się niewłaściwą, czy nieskuteczną. Stosownie więc wynaleziono substytut zwierzęcy. W pewnych przypadkach zwierzętom nadawano atrybuty ludzkie: w innych zaś otrzymywały one niektóre z przywilejów, którymi wcześniej cieszyły się ludzkie ofiary otaczane tabu. Nie uważano za konieczne z zasady łamanie kości, czy też podawanie zwierzęciu narkotyku. Reformatorzy podkreślali unikanie łamania kości, mające wskazywać na wyższość nowego typu ofiary. Stąd pojawia się potrzeba zakazu imitacji dawniejszych praktyk.

Jako dodatek do święta Paschy istniały dwa inne festiwale żydowskie, które noszą ślady początkowych ludzkich ofiar: święto Czerwonej Jałówki, o którym się mówiło, iż obchodzone było jedynie osiem razy od czasów Mojżesza i święto ofiarne w Dniu Pokuty.

Obrzędy Czerwonej Jałówki miały mieć miejsce na Górze Oliwnej. Wyższy Kapłan, jego najstarszy syn i Mesjasz Milchama - deputowany Wyższy Kapłan, namaszczony na wojnę - bywali wszyscy pomazani olejem i znak krzyża czyniony był na ich czołach. Stosownie do jednej z relacji, ciężarna kobieta trzymana była w komorze świątynnej, dopóki jej dziecko się nie narodziło. Było ono wychowywane w świętych pomieszczeniach, tak więc wolne było ono od zmazy. Podczas obrzędu dziecko sadzane było w drewnianej lektyce i zawożone przez woły do sadzawki Siloah. Dziecko schodziło i czerpało wodę ze źródła w gliniane naczynie. Potem zawożone bywało z powrotem do Świątyni. W innej wersji, więcej niż jedna z ciężarnych kobiet trzymana była w pomieszczeniach, zbudowanych na skale, z podziemnymi przejściami. One same i ich dzieci trzymane tam były "do użytku czerwonej jałówki", dopóki dzieci nie miały 7, 8 lat, kiedy to przestawały być one ceremonialnie czystymi.

Jest sprawą całkiem jasną, iż regularne zaopatrzenie w dziecięce ofiary bywało w starożytności przewidziane dla celu ich poświęcania w ofierze i że jałówka była reprezentantem dziecka. Istnieje w Talmudzie powiedzenie o wątpliwym znaczeniu, że "podobnie, jak czerwona jałówka jest okupem za grzech, tak samo śmierć sprawiedliwego jest okupem za grzech ". Będąc poświęcana z pyskiem skierowanym na południe i rogami na zachód, jałówka była prawdopodobnie poświęcana albo zachodzącemu, lub zimowemu słońcu, albo też bogini Księżyca.
KOZIOŁ OFIARNY JAKO OFIARA ZA GRZECHY
Rytuał poświęcania kozła ofiarnego również daje clue co do jego pierwotnego charakteru. Wyższy Kapłan bywał usuwany ze swego domu do komory radnych na siedem dni wcześniej i wyznaczano deputowanego w przypadku, gdyby zaniemógł.

W noc poprzedzającą ofiarę, nie wolno mu było spożywać mięsa, ani spać: był on obserwowany przez młodszych kapłanów. Starszyzna Sanhedrynu przekazywała go następnie starszyźnie kapłańskiej, która go zaprzysięgała. Administrując przysięgę wypowiadali oni: "Mój panie, wyższy kapłanie, my jesteśmy ambasadorami Sanhedrynu i ty jesteś również ambasadorem Sanhedrynu i naszym ambasadorem również. Zaprzysięgamy cię w imię Tego, Który każe swemu Imieniu zamieszkiwać w tym domu, że nie odstąpisz od niczego, co przygotowaliśmy dla ciebie ". Kiedy się po tym żegnali "zarówno on, jak i oni płakali".

Jest wystarczająco jasnym, iż rytuał ten był początkowo obrzędem ludzkiej ofiary, w którym kapłan, lub jego deputowany, byli uśmiercani, jako ambasadorowie ludzkości przed Bogiem, czy bogami - to znaczy, jako kozły ofiarne za grzechy ludzkości. Według wszelkiego prawdopodobieństwa, Hebrajczycy praktykowali pewne formy tego obrzędu na długo przed Niewolą. I co dotyczy ostatniej, zmodyfikowanej praktyki, istnieje tam znacząca wskazówka w Talmudzie w powiedzeniu Rabbiego Eleazara, iż jest zgodnym z prawem zabicie Amhaaretz'a (nie znającego prawa, wiejskiego poganina) w Dniu Pokuty, kiedy przypada ono w Sabat. Jest tam dalej wyjaśnione, iż ofiara nie może być zabita przy pomocy noża, jako, że wymagało by to formalnego błogosławieństwa; ale dla zabicia go poprzez rozerwanie nozdrzy, żadne błogosławieństwo nie jest potrzebne. Stosownie do innego Rabbi, jest zgodnym z prawem rozcięcie Amhaaretz'a, jak ryby.

Zmodyfikowane poświęcanie kozła ofiarnego zatem było jedynie odmiennym wariantem pierwotnej zasady ludzkiej ofiary lub "okupem za grzechy" dla dobra ludu i bywało w wielu odniesieniach uzupełnieniem Paschy. Pascha bywała wyodrębniona w dziesiątym dniu cywilnego Nowego Roku, który datowało się od wiosny: Dzień Zadość-uczynienia był zaś dziesiątym dniem, licząc od początku kościelnego Nowego Roku, który zaczynał się w jesieni. Jest prawdopodobnym, iż ten ostatni był starszym z tych dwu; ale obydwa utrzymywały się w odniesieniu do obiegu słońca, wiosenny festiwal oznaczał jego młodość i przybytek, a okres jesienny jego dojrzałość i ubytek. Obydwa festiwale miały jako wspólną cechę składanie czystej ofiary, jak można zobaczyć z faktu, iż ofiara trzymana była przedtem w "wyższej komorze ", aby uniknąć skażenia. I obydwa festiwale mogły być celebrowanymi poza Świątynią. Pascha była zarówno świętem domowym, jak i festiwalem świątynnym: Dzień Pokuty był zaś celebrowany zarówno w Babilonie, jak i w Jerozolimie.

Chociaż żydowskie ofiary bywały ściśle nacjonalistycznymi, to kiedy kontaktowali się oni z innymi rasami, pociągały ich pewne idee kosmopolityczne. Nie-żydowscy chrześcijanie zbudowali swoje ewangelie na koncepcji ofiary dla dobra "ludzkości ". Musimy zanotować również ogólne wierzenie, iż ofiarowanie królewskiego syna, w miejsce ojca, miało specjalną moc. Euzebiusz przechował pewien mit, pochodzący od Filona z Byblos, wg którego Kronos, "którego Fenicjanie nazywali Izraelem ", przybrał swego jedynego syna Jeonda w atrybuty królewskie, po czym złożył go w ofierze. Istnieje również opowieść o Maleusie, który ukrzyżował swego jedynego syna, ukoronował go i przybrał w purpurę pod murami Kartaginy, po to, aby móc zdobyć miasto.

Zawsze bywa to typowo boski lub rasowy "ojciec " - Kronos, Izrael, Abraham , który figuruje w micie o poświęcaniu syna. Imię "Tammuz" oznaczało "syn życia "w swej oryginalnej, akadyjskiej formie i interpretowane było przez Semitów, jako "latorośl " lub "jedyny syn ". Możemy z tego wnosić, że śmierć i zmartwychwstanie boga utrzymywało swą moc zarówno w semickich, jak i w nie-semickich rasach. Hebrajski kult śmierci i zmartwychwstania Tammuza kontynuowany był przed Wygnaniem poprzez sam tryumf Jehowy.


PRZEDCHRZEŚCIJAŃSKI KULT JEZUSA
Naturalnym wnioskiem z ewangelicznej historii Barabasza jest ten, iż było rzeczą zupełnie zwyczajną wydawanie ludowi, około święta Paschy, więźnia, któremu kazano odgrywać rolę w pewnym obrzędzie pod imieniem Barabasza, czyli "Syna Ojca " (bar-Abba). Dowiadujemy się od Orygenesa, iż "
Yüklə 0,8 Mb.

Dostları ilə paylaş:
  1   2   3   4   5   6   7   8   9




Verilənlər bazası müəlliflik hüququ ilə müdafiə olunur ©genderi.org 2024
rəhbərliyinə müraciət

    Ana səhifə