Przywódcy Maryawitów.
K s Czesław Czerwiński.
Ks. Leon Gołębiowski.
Ks. Ludwik Ryttel.
Ks. Wiesław Żebrowski.
Ks. Kazim ierz P rzyjem ski.
Ks. Kowalski.
Ks. Wład. Zbirochow icz.
F ilipina z Nowego Miasta.
Poczciwa ta kobieta nie wie na-
^vet pewno o istnienia mankietników
1 0 płockiej „mateczce".
Staruszka przeszło sześćdziesię
cioletnia, z mieszczan drobnych pocho
dząca, znana i szanowana w calem
mieście, całe życie swoje sprowadziła
do chrześcijańskiego czynu.
Ojciec Feliks, gwardyan Kapu
cynów, mówił naszemu wysłańcowi:
*
da nie wiem, dlaczego wmie
szano tę prostą i dobrą kobietę w spra
wę całkowicie jej obcą...
Plotka już czyni swoje.
Chyba.
Filipina nia zajmuje
się wcale dogmatycznemi sprawami.
Cała jest na usługach ludzi, którzy
jej potrzebują. Podczas wybuchu cho-
lery n^e było jednego chorego, które-
muby Filipina nie usługiwała,
nie
doglądała go, nie pielęgnowała. Usłu
żność jej nie ma granic.
Czy bańki
postawić, czy przy chorym posiedzieć,
czy coś dostać, coś zanieść komu
wszystko
to
robi
bezinteresownie,
ochoczo,
słodko popularna Filipina.
Ale nic nad to.
Notujemy...
Ewentualny je n e ra ł m ankietników.
Pisma wskazują na ks. Kowal
skiego z dyecezyi kieleckiej, jako na
najtęższą głowę śród zbuntowanych
księży.
Jeden z duchownych, który wczas
S1ę cofnął z manowców mankietnickich,
zapewniał mnie:
— Mankietnicy niewątpliwie zor
ganizują się w nowy kościół. To jest
kwestya czasu.
I w takim razie ks.
Kowalski zostanie niewątpliwie wy
brany na naczelnika nowej sekty.
Jest to wychowoniec petersbur
skiej akademii duchownej.
Człowiek
więc, któremu nie brakuje wiedzy teo-
Medale M aryawitów.
logicznej.
On też najwyraźniej pod
niósł chorągiew buntu przeciw bisku
pom, twierdząc głośno, że:
— Kościół katolicki
już zgnił...
Z relacyi, podanych
„z za przyłbicy" w „Ku-
ryerze Warszawskim “ do
wiadujemy się, że man-
kietnikom, choć ci ślubo
wali ubóstwo, na niczem
nie zbywa.
Ks. Kowal
skiemu chłopi dostarczyli
w ostatnich czasach —
tysiąc korcy^żyta.
A prawie setkę już ty
sięcy rubli zebrali wierni.
I wszystko to poszło do głównej
kasy
av
Płocku.
M ankietnicy u O jca św.
Ks. Wiechowicz, jeden z głów
niejszych mankietników, współpraco
wnikowi pisma „Dzień dobry“ wyło
żył pewne maryawickie poglądy. Punk
tem wyjścia jest zawsze „objawienie"
mateczki płockiej, która w dzień Ma
tki Boskiej Anielskiej, podczas nabo
żeństwa, usłyszała „głos z nieba".
Ten głos kazał jej zwrócić się do
kilku kapłanów i polecić im, aby,
przyjąwszy trzy śluby św. Franciszka’:
czystość, posłuszeństwo i ubóstwo,
szerzyli kult adoracyi Najświętszego
Sakramentu i N. M. P. Nieustającej
pomocy.
W jakiś czas potem, w
r .
1902,
papież Leon XIII wydał encyklikę
o adoracyi Najświętszego Sakramentu.
Mankietnicy widzieli w tern potwier
dzenie objawienia płockiej
„mate
czki". Pierwsza encykli
ka Piusa X, zredagowana
w sposób nie zawsze dość
jasny, wydała się mankie-
tnikom
potwierdzeniem
innego objawienia panny
Kozłowskiej:
o
końcu
świata.
W tym właśnie cza
sie bawiła w Rzymie de-
legacya
m a r y a w ic k a ,
w skład której wchodzi
li włościanie z dyecezyi lu
belskiej, sejneńskiej ipło-
Kościół w Lesznie.
7
Budynki w ystaw ione w Płocku przez „M ateczkę” , gdzie sią m ieszczą zakłady m ankietnickie.
ckiej, aby u stóp Piusa X złożyć
świętopietrze.
Otrzymali oni osobną audyncyę
u Ojca świętego.
I wtedy przedstawili memoryał
o nieprzychylnem traktowaniu „Ma
ry awitó w “ przez wyższe władze du
chowne w kraju.
Ojciec
święty rzekł wtedy do
nich:
—
A oh te timere.
Nos dcbems pnidcntęr
agere
—
non posswnus
contra episcopos agere
.
(Nie bójcie się. Musimy
działać rozważnie.
Nie
możemy występować prze
ciwko biskupom).
„ ki ary a wici “ otrzy
mali wtedy wdzerenek Oj
ca świętego z własnorę
cznym podpisem.
Był to upominek, za
świadczający
pobożność
Ks. Furmanik.
pielgrzymów.
Oni do wzięli za aprobatę swoich
praktyk.
Nasz lud.
Rozmiary złego są bardzo duże.
Niema co już skrywać prawdy. Księ
ży mankietników było około ośmdzie-
sięciu, ale prawie połowa cofnęła się
z fałszywej drogi.
Zło nie byłoby groźne, gdyby za
księżmi mankietniczymi nie stanął
sfanatyzowany przez nich lud.
— Nic to dziwnego — mówiono
nam w konsystorzu— jeżeli weźmie
się pod uwagę, że chłop polski jest
przywiązany n ie: tylko do religii, nie
tylko do Kościoła, ale i do księdza
swojego.
Niema jednej tranzlokacyi
wikaryusza z parafii na parafię, żeby
sie obyło bez lamentów, bez wyrze-
kań, bez próśb do biskupa.
A gdy
jeszcze który z księży
okaże większą bezintere
sowność,
większą dba-
łośćą parafian, taki ksiądz
z łatwością lud weźmie
w rękę ..
— Na zawsze?
— Dzida Bogu, nie.
W ludzie naszym skłon
ności do fanatyzmu nie
ma. Opatrzy się on, we
wsiach
mankietnictwem
dotkniętych, szybko. Wię
cej trochę oświaty, niż
ma, a ma jej tak niewiele,
z jednej strony, gorliwsza
służba Boża kapłanów naszych z dru
giej,
wreszcie
nacisk społeczeństwa
z trzeciej strony, zrobią swoje nieza
wodnie.
Sekta bronić się będzie za
wzięcie i może długo, ale rezultaty
nie mogą być wątpliwe.
; Światowy.
Wizyonerstwo.
Sceptycyzm tilozoficzny zrobił swoje—
doprowadził do tandety materyalistycz-
nej—pozytywizmu, który nikogo nie za-
dowolnił, nikogo z tych co prawdy po
szukiwaniem na wszelkich drogach są
zajęci. Wmawiano w myślącą ludzkość
przez cały wiek ubiegły: jako metafizyka
z przesądem się kuma i że wybieganie
poza obręb pozornej rzeczywistości obłę
du piętno na sobie nosi. Stąd oportu
nizm, który człowieka do ziemi nagina,
ziemskie cele wyłącznie mu wskazując,
stąd też i bunt, rodzący się w duszach
na taką tyranję umysłu ludzkiego.
Sponiewieraną, przenicowana tenden
cyjnie atmosfera średniowiecza ku nam
zawraca, pragnienie czegoś innego, cze
goś, co ideału zaziemskiego jest źródłem,
przemożnie wyrywa się z głębin okalecza-
łych serc ludzkich. Gdyby tó były tyl
ko uniesienia, układające się w poetycką
formę marzeń wieszczych, gdyby to były
jedno teorje akademickie, moglibyśmy
nad tern przejść do porządku dziennego.
Ale, niestety, tak nie jest. Wytrą
cono z równowagi ducha ludzkiego, po
grążonego do tej pory w śpiączce.
To co na potrzeby życiowe podaje
naukaoficyalna, politykaoficyalna, religja
przechodząca częstokroć w formalistykę...
nie wystarcza: wszystkie one noszą cha
rakter biurokratyczny, a są u nas dla spe-
cyalnych przyczyn specyalnej krytyce
idącej w dwóch kierunkach poddane.
W Europie zachodniej pod tym wzgl y
dem panuje jeszc e spojtój, ale u nas
nie.
Nowa herezya — myśleliśmy, że już
0 herezyach wszelkich nawet mowy nie
będzie wokresie pozytywistycznego rozma-
su — nowy illuininizm, nowa egzaltacya
1 fanatyzm,—nowe wizyonerstwo...
8