Portrety literackie



Yüklə 11,71 Mb.
Pdf görüntüsü
səhifə96/106
tarix01.08.2018
ölçüsü11,71 Mb.
#60023
1   ...   92   93   94   95   96   97   98   99   ...   106

napadał  ich  mieszkania  i  ścigał  po  ulicach.  K r y li  się  też 
gdzie  mogli  przed  wściekłością  tłumu.
„O d   trzech  dni  siedząc  w   tej  zawierusze—  pisze  Rze­
w uski  —  nie  miałem  żadnej  wiadomości  od  swoich  ludzi 
z  przedmieścia.  Wtem  zjaw ia  się  u  mnie  ja k iś   człowiek 
z  Meszarki  i   donosi,  że  mieszkańcy  tego  przedmieścia, 
pomni  dobrodziejstw  doznanych  ode  mnie,  a  mianowicie:  że 
mój  H a kim  baszi,  to je st  doktor Konstanty  Chotyniecki,  pie­
lęgnował  i   do  zdrowia  przyw rócił  ty lu   chorych,  udzielając 
rad  i  lekarstw   bezpłatnie;  że  ja   nareszcie  dałem  wsparcie 
k ilk u   ubogim  na  odprawienie  p ielgrzym ki  do  M ekki;  że 
udarowałem  życiem  trzech  feilahów,  których  Hurszid  basza 
przysłał  m i  razem  z  katem,  aby  za  porwanie  się  na  mnie 
b y li  ścięci;  —  otoż  mieszkańcy  Meszarki  lubo  ch w ycili  za 
broń,  wywdzięczając  się  za  to  wszystko,  n ie tylko   w zięli 
w  opiekę  pałac  mój  Gulistan,  lecz  i  ludzi  moich,  a  naresz­
cie  i   mnie zapraszają,  abym  w rócił,  a  włos  m i  z  głow y  nie 
spadnie.  Bardzo  m i  b yła   na  rękę  ta  wiadomość,  i  ju ż   po­
stanowiłem  b y ł  nazajutrz  wrócić  do  swego  mieszkania  —  
gdy  Opatrzność  pokierowała  inaczej.  N azajutrz  bowiem 
mieszkańcy  Meszarki,  z  obawy,  abym  szkody  ja k ie j  nie 
poniósł  od  rozhukanego  pospólstwa,  w p a d li  na  myśl  oc - 
prowadzenia  do  miasta  moich  koni,  lu d zi,  rzeczy;  odprowa­
dzili,  i   ta k   rad  nierad zostałem  jeńcem  w  oblężonym Halebie. 
Basza  bowiem  zaczął  ju ż   strzelać  do  zbuntowanego  miasta; 
załoga  zamkowa  także  sypała  nieustanny  ogień,  ale  po­
ciski  je j  nie  ro b iły   wiele  szkody.  Grube  m ury  i  w a ły   opie­
ra ły   się  kulom   baszowskim  na  zewnątrz,  a  zamkowe  ar­
m aty  bijące  ze  zbyt  w ysokiej  pozycyi,  zaledwie  m ogły 
ostrzeliwać  dwie  ulice.  W szystkie  b iam y  b y ły   ju ż   w  rę  u 
'pospólstwa,  które  wym ordowało  w a rty   arnauckie...  Ogrom­
ny  tłum   zebrawszy  się  w   Mekemeh  czyli  w  gmachu  spia- 
wiediiwości,  w y b ra ł  sobie  radę,  czyli  po  naszemu  kom itet, 
złożony  z  osób  najpopularniejszych  w   tym   buncie,  i   ten 
zarzadzał środkami  zaopatrzenia  miasta  w   żyw nosc.  Ulemo­
w ie  (praw nicy)  napisali  adres  do  baszy  w   im ieniu  miesz­
kańców,  w   tym   sensie,  że  je że li  powstali,  to  nie  w   bun­
towniczym   zamiarze,  lecz  ze  ju ż   dłużej  znosić  nie  m ogli 
zdzierstw  urzędników,  a  mianowicie  uciążliwego  podatku
E M IR   T A D Z -E L   F A H E R . 
291


od  domów,  k tó ry   grożąc  ruiną  m ajątków ,  p rzyw ió d ł  ich 
do  tego  rozpaczliwego  kro ku ;  nareszcie,  że  je d y n ą   przy­
czyną  tego  wzburzenia  je s t  musselim,  urzędnik  dokuczliw y 
i   chciwy. 
„Odmień  go  baszo,  znieś  podatek  od  domów, 
rzą d y  sprawuj  sam  przez  siebie,  a  żołnierzy  trzym aj  w   k o ­
szarach,  nie  zaś  po  kwaterach,  bo  klęską  są  dla  obyczajów 
publicznych.”
„N a ib   c z y li  nam iestnik  kadego  zaniósł  ten  adres  do 
baszy,  lecz  ten  został  bez  odpowiedzi  i   skutku,  chociaż 
poparty  b y ł  notami  konsulów  francuzkiego,  hiszpańskiego 
i   duńskiego.
„N a   tem  zgromadzeniu  łudowem  jednogłośnie  obrano 
naczelnikiem  miasta  M uhameda  agę  Ibn-Hassan-Kaczego. 
B y ła   to  m ała  i   chuda  figurka,  o  żyw ych  oczkach,  lisiem 
spojrzeniu,  przytem   wygadana  i   pełna  wybiegów.
„W e w n ą trz  miasta,  ja k   ju ż   wspomniałem,  niektóre 
gm achy  osadzone  A lbańczykam i,  długo  trzym a ły  się.  Mię­
dzy  innemi  w   pałacu  Hasnadara  zamknęło  się  dwustu  A l- 
bańczyków  i   dawało  potężny  odpór  powstańcom,  którzy 
naokoło  porobili  zasieki  i   blo ko w a li  Albańczyków.  Hassan 
b e j,  dowódca  oblężonych,  widząc,  że  zaczyna  brakować 
ładunków ,  a  żywność  się  kończy  —   napisał  lis t  do  konsu­
ló w  europejskich  z prośbą  o  wyjednanie  dla niego  honorowej 
ka p itu la cyi.  Uwiązawszy  kamień  do  listu   cisnął  go  na  ta­
ras  konsula  hiszpańskiego,  k tó ry   zaraz  zw ołał  innych  k o n ­
sulów,  zaprosił  naczelnika  miasta  Kaczego  i   inne  znacz­
niejsze  osoby,  m iędzy  którem i  i   ja   się  znajdowałem. 
Na 
te j  radzie,'  gdy  b y ły   zdania  za  i   przeciw,  w ystąpiłem   z  prze' 
mową  w   tym   sensie: 
;,Z  A lbańczykam i  w ypada  postąpić
po  ludzku;  to  um iarkow anie  z  naszej  strony  rozbroi  gniew 
sułtana;  nareszcie  i  potężny  Skander,  padyszach  północy, 
nie  ścierpiałby  k rz y w d y   wyrządzonej  tym   nieszczęśliwym, 
i   pewnie  przysłałby  w ojska  swoje,  aby  pomścić  się  ich 
śmierci.  Sądzę  bowiem,  że  ju ż   wie  o  wszystkiem  z  listu, 
k tó ry   zaraz  w ypraw iłem   do  niego.  W   każdym   razie  mo­
narcha  ten  może  być  pośrednikiem   między Halebem  a  Jego 
Sułtańską  Mością.  D la  tej  przyczyny  radzę  w   im ię  W ie l­
kiego  Skandera  zezwolić  na  kapitulacyę;  w   przeciwnym  
bowiem  fazie  niezliczone  jego  tryb u ty,  za  jednem  skinie­
292 
D Z IE Ł A   Ł U C Y A N A   Ś lE M IE Ń S K IE G O .


niem,  w   przeciągu  dwóch  miesięcy  staną  pod  mu ram i  Ha- 
lebu,  i   kamień  nie  zostanie  na  kam ieniu.”
„Przemowa  ta  wygłoszona  spokojnie,  zrobiła  w yborny 
skutek,  i   niemało  m i  potem  dopomogła  do  wydostania  się 
z  miasta.
„Z am knięto  naradę  i  posłano  Albańczykom   pozwolenie 
na  kapitulacyę.  Niebawem  p rz y b y ł  icb  dowódca  Hassan 
bej  do  konsula  D uringkella,  gdzie  podpisał  w a ru n k i  i   udał 
się  ze  swoimi  do  obozu  baszy  w   Szeick-Bekirze.  T ym   spo­
sobem  miasto  wolne  ju ż   było  od  tureckiego  żołnierza, 
z  w yją tkie m   załogi  zamkowej,  któ rą   dowodził  Tufendżi 
baszi  —   lecz  tej  niemożna  było  nic  zrobić.
„H alebianie  z chęcią  przyjm ow ali wszystkich,  eo  przy­
b yw a li  z  okolic,  aby  ofiarować  im   swoje  usługi.  To  też 
miasto  napełniło  się  bultajstwem   różnego  rodzaju,  które 
dniem  i  nocą  z  wrzaskiem  wałęsało  się  po  ulicach  i  w y ­
p raw iało  ekscesa. 
Podrożała  tem  samem  i  żywność. 
Za 
m iarkę  jęczmienia  płacono  po  5  dukatów,  z  czego  można 
mieć  stosunkowe  wyobrażenie  o  innych  cenach. 
Czasami 
robiono  wycieczki  na  rezydencyę  baszy,  lecz  dzielnie  się 
bronił,  i   buntow nicy nic  nie  wskórawszy,  cofali  się za  m ury. 
On  tymczasem  rzucał  bomby  na  miasto  i   zrządzał  w ie lkie  
szkody.  Konsulowie  europejscy  widząc  na  co  się  zanosi, 
a  obawiając  się  o  składy  towarów  będących  własnością 
F ranków ,  posłali  a rz u a l  czyli  supplikę  z  przełożeniem 
do  baszy,  k tó ry   odpowiedział  im   węzłowato,  że  niech  w y j­
dą  z  miasta,  a  on  im   bezpieczeństwo  zaręcza.  Lecz  przyjąć 
tego  nie  m ogli  przez  w zgląd,  że  opuszczając  Haleb  z  ro­
dzinami,  m usieliby  m agazyny  swoje  i  domy  zostawić  na 
łasce  zbuntowanej  tłuszczy,  która  nikogo  nie  słucha.
„O d   tej  c h w ili  Halebianie  kazali  sobie  w ydać  broń 
w   posiadaniu  chrześcian  będącą  i  zapłacili  za  nią;  przytem 
zabrali  wszystkie  zapasy  prochu  i   ołowiu. G dy  się  to  działo, 
nadciągnęła  karaw ana  z  Damaszku,  i   p rzyw iodła  dość 
znaczny  zastęp  janczarów   i   bandytów   wszelkiego  rodzaju. 
M iędzy  in n ym i  p rzyb ył  sław ny  buntow nik  Czaus  janczar 
w ygnany,  k tó ry   pierwszego  dnia  odznaczył  się  w   wyciecz­
ce,  a  nazajutrz  w   form alnej  bitw ie  na  cmentarzu  za  brama 
U aab-el-D iensin.
E M IR   T A D Z -E L   F A H E R . 
293


Yüklə 11,71 Mb.

Dostları ilə paylaş:
1   ...   92   93   94   95   96   97   98   99   ...   106




Verilənlər bazası müəlliflik hüququ ilə müdafiə olunur ©genderi.org 2024
rəhbərliyinə müraciət

    Ana səhifə