I co się komu kiedy marzyć śmiało
w snach najgorętszych o kobiecym pięknie:
tu ma w cielon e ręką mistrza śmiałą.
S tro n ą ak ty w n ą, nadaw cą w rażeń i w zruszeń jest dzieło odsłania
jące istotę „czystego”, nagiego” piękna, rozkoszny azyl, w k tó ry m rzą
dzą reg u ły sztu k i klasycznej.
Skoro ciała kobiet zaklęte w posągach i uw iecznione na p łó tn ach po
zw alały hedonistom um knąć przed o krucieństw am i n a tu ry i zam ienić
u lo tn ą chw ilę seksualnego upojenia na trw ały , ocalony z p u łap ek czasu
stan eroty czn ej fascynacji, czyż zatem m łodopolscy Pigm alioni p rag n ęli
ożywić swe G alatee? Nie! W poezji M łodej Polski sp otykam y częściej
in w ersję m itu: A nty-P igm alion nie pragnie ożywić sztucznego piękna,
lecz dąży do p e try fik a c ji żyw ej kobiety w k sz ta łt posągu.
Teorię m iłosnej p e try fik a c ji m oderniści mogli odnaleźć u T héophile’a
G au tiera, ulubionego pisarza parnasistów .
Patrzałem na m iłość w św ietle starożytności coś niby na bryłę m niej lub
w ięcej doskonałej rzeźby. ([...] piersi dobrze osadzone i o dobrym zarysie, linia
bioder spływ a dość krągło, ramiona pulchne i dobre w typie. Z tej kobiety
byłby niezły model, warto by z niej odlać to i owo. Kochajmy ją.
Zawsze byłem taki. Mam dla kobiet spojrzenie rzeźbiarza, nie k och an k a42.
Je d y n y m m an k am en tem posągu jest znieruchom ienie (ta ,,im pred i-
bilité”, k tó rą z kolei wysoko cenił de Lisie), zmusza bow iem patrzącego
do p rze ry w a n ia ko n tem p lacji i zm iany p u n k tu w idzenia w celu o d k ry
cia w szystkich w alorów podziw ianej postaci.
Kobieta ma nad posągiem tę niezaprzeczoną przewagę, że obraca się sama
w stronę, w którą sobie życzysz, gdy statuę trzeba obchodzić dokoła i dobie
rać punkt w idzenia — co jest nużące 48.
W podtekście erotycznej p e try fik a c ji łatw o dostrzec lęk przed n a tu
rą, obaw ę przed niespodziankam i życia.
Rozumiem doskonale posąg, nie rozumiem człowieka; gdzie zaczyna się
życie, staję i cofam się bezradny, przerażony, jakbym ujrzał głow ę M edu zy44.
W podobną m otyw ację, choć w yrażoną nieco oględniej, uzbroił sw e-
go Pigm aliona Adam A snyk. W praw dzie jego b o h a te r p ró bu je ożyw ić
G alateę, lecz w końcu o d kry w a w artość petry fik acji: posąg jest znakiem
wieczności, nieprzem ijalności piękna, pełni w ażną fu n k cję m oralną i w y
chowawczą, odwodzi od „żądzy” , k ieru je k u „pięknościom d uch a” 45.
42 G a u t i e r , Panna de Maupin, s. 222.
48 Ibidem, s. 231.
44 Ibidem, s. 275.
45 Zasadnicza różnica m iędzy Gautierem a A snykiem czy Langem polega na
tym, że autor Panny de Maupin w ielb i w posągach piękno pogańskie („Chrystus
nie zjaw ił się dla mnie; jestem poganinem jak Fidiasz i A lcybiades” (s. 221), na
tom iast według Asnyka i Langego petryfikacja uobecnia ideał etyczny i m eta
fizyczny.
Ty będziesz niebios jasnym objawieniem ,
Przed którym dzikie plemiona uklękną,
Czcząc w tobie boskie, nieśm iertelne piękno.
Piękność w ystąpi jako nowa siła,
Co ponad żądzę zmysłową, namiętną,
Serca pokoleń będzie podnosiła.
(A. Asnyk, Pigmalion) 46
Nieco później A ntoni L ange podobnie (ale już bez akcentów m o ra
lizatorskich) p ro jek to w ał „posągow y”, „ m a rm u ro w y ” k sz ta łt wieczności.
Do spokoju m y dążym. Spokój jest w marmurach.
W marmury się przemienić, w granit przelać ducha!
Zamknąć się w nieśm iertelnych liniach i konturach!
(A. Lange, Rozmyślania, LIV) 47
A m łody K asprow icz ta k opiew ał powab dziew czyny w yzw olonej od
niepokoju p rag n ień i przy p ły w ó w nam iętności:
I oto leży w yrzeźbiona w głazie,
Na wpół odziana, na w spół odsłonięta,
Nęcąca w dziękiem dziewiczych obnażeń;
Jej twarz nam iętnej n ie podlega skazie
I pierś nadm iarem pragnienia n ie wzdęta.
(J. Kasprowicz, Chwila zadumy) 48
Jeśli pojaw ia się w y raźn e pragn ien ie ożyw ienia posągu, to p rzy b ie
ra form ę reto ry czn ej apo stro fy (np.: „O zejdź z m arm u ró w tw ego po
stu m en tu , / A frodis b iała!” ), k tó ra jest tylko ozdobnikiem w ypow iedzi
w y rażającej fascynację pięk n em posągów w kom ponow anych w idyllicz
n y ogród (Ogród lesbijski, P 360).
G dy m arzenia n ad ają posągowi pozór cielesności („Nie wiem , jaki
czar ta jn y ożywił głaz chłodny. / Posąg m iłością dla m nie żył w to złote
rano...” (L. Staff, S k a r b y ) 49), to ów cud tylko potw ierdza intu icję este
ty, że k o n ta k t z pięknym p rzedm iotem przynosi w ięcej szczęścia niż spot
k anie z żywą osobą.
Ja św iętem marzeń pustki napełniłem wnętrze...
A raz szukając próżno w yśnionej, jedynej,
Posąg dziewczyny-m ujrzał na cokołu piętrze
Stojący w lesie... Usta wśród tęsknot godziny
W biel stóp jej wpiłem ... Były gorące... gorętsze
Niż stopy kochającej i żywej dziewczyny...
(Staff, Skarby)
48 A. A s n y k , Poezje, W arszawa 1974, s. 527.
47 A.
L a n g e , Rozmyślania i inne wiersze. Wybrał i w stępem poprzedził
J. P o r a d e c k i . Warszawa 1979, s. 106.
48 J.
K a s p r o w i c z ,
P ism a zebrane. U tw o r y literackie. T. 1. Opracował
A. L o t h . Kraków 1973, s. 111.
49 S t a f f , Poezje zebrane, t. 1, s. 350 (z tomu Dzień duszy).