H edonizm arty fic ja listy c zn y zastępow ał intensyw ność seksu analizą
w rażeń w yw ołanych przez jakości estetyczne, prom ieniu jące z p rzed
m iotu pożądania. D ynam ikę m iłosnego a k tu zastąpiła ko n tem p lacja cia-
ła-posągu, ciała — dzieła sztuki, um ieszczonego niekied y w sztucznym
a rk a d y jsk im pejzażu. M om ent upojenia, dionizyjskiego szaleństw a za
m ieniał się w apolliński spokój zachw ytu w yw ołanego uprzedm iotow io
n ą cielesnością.
Na arty fic ja listy c zn ą ero ty k ę Młodej Polski znaczący w pływ w y w a rł
parnasizm . Théodore de B anville i Leconte de Lisie naw iązyw ali do a n
tycznego ideału piękna, w k tó ry m zgodnie z tra d y c ją W inckelm annow -
ską dostrzegali przede w szystkim „szlachetną prostotę i spokojną w iel
kość” 38.
Leconte de Lisie w Poèmes antiques n am iętnej C yprydzie przeciw
staw iał W enus z Milo, „sym bol p orządku i harm onii u n iw e rsa ln e j” 39.
Posąg bogini jest rów nież dowodem doskonałości k u n sztu arty sty . Rzeź
biarz, p e try fik u jąc ciało w niezm iennej form ie, w yzw ala je od n a m ię t
ności i przem ijania, w yjaw ia w kształcie posągu w ieczną ideę rad o sn e
go spokoju.
W siłę, w geniusz obleczon najśw iętszy marmurze,
O bogini zwycięska, urodą wspaniała,
Błyskawicy, Harmonii dorównasz naturze;
[ ·
1
Nigdy szloch w twojej piersi kamiennej n ie gościł
Ni płacz ludzki nie przyćmił blasku twej urody.
[.....................................................................1
Spraw, niechaj złotym rytm em m yśl moja w ypływa,
Jako do kształtnej formy kruszec w yciekł b o sk i40.
U tw ó r de Lisle’a, zaw ierający apologię piękna zaklętego w m a rm u
rze (,,poème de m a r b r e ”) 41, m ożna uznać za wzór tej odm iany m łodo
polskiej poezji erotycznego hedonizm u, w której dom inow ał „kom pleks
P igm aliona” . Z „kom pleksem P ig m alio n a” w iążem y tak ą sy tu ację poe-
m ijania, symbolem opozycji wobec Natury, w której nie w szystko jest godne po
chw ały, z której podstawowym prawem: śm iercią, nie można się pogodzić. Jest
sygnałem oznaczającym zatrzym anie się czasu”. W edług M.
P r a z a
(Z m y s ł y ,
śm ierć i diabeł w literaturze romantycznej. Przełożył K. Ż a b o k l i c k i . War
szaw a 1974, s. 288) dekadencki artyficjalizm jest formą „sadystycznego zn iew ole
nia natury”. Zob. też J.
P i e r r o t ,
L ’Imaginaire décadent (1880—1900). Paris
1977.
33 J. J. W i n с k e 1 m a n n, Myśli o n aśla downictw ie greckich dzieł w m a la r
s t w i e i
w rzeźbie. Przełożyła O. D o b i j a n k a - W i t c z a k o w a . W: Filozofia
niemieckiego Oświecenia. W arszawa 1973, s. 495.
ss P. M a r t i n o , Parnasse et Sym bolism e (1850—1900). Paris 1925, s. 52.
43 L. d e L i s i e , Wenus z Milo. W: Poezje. Wybrał i opracował J. S t r a s
b u r g e r. Warszawa 1980, s. 96—97 (tłum. К. К n o t he ) .
41 Zob. R. C a n a t, L ’Hellénisme des romantiques. T. 2. Paris 1953, s. 211—258.
tycką, gdzie głów nym ośrodkiem estetyczno-erotycznych w zruszeń je st
kobiecy p o rtre t (akt) lub posąg.
Poeci Młodej Polski odkryli erogenność dzieł sztuki. N ajprostszym
sposobem ożyw iającym erotyczne treści obrazu b y ła ekfraza, poetycki
opis dzieła m alarskiego. W podobnych opisach nie ty le szło o p rzek ład
w alorów obrazu n a język poezji, ile raczej o w zbudzenie przekonania,
iż arcydzieło je st najdoskonalszym p rzekaźnikiem erotycznego dośw iad
czenia, źródłem delectatio amorosa.
Uw agę konesera skupiały w artości estety czn e podziw ianego dzieła
i one w łaśnie pozw alały naw iązać in ty m n y i k o n tem p lacy jn y k o n tak t
z pięknem kobiecego ciała. W w ierszu T e tm a je ra Danae Tycjana obser
w a to r obrazu id en ty fik u je się z p ersp e k ty w ą w idzenia nie p rzed staw io
nej przez a rty stę postaci pożądliwego Zeusa.
N agie jej ciało w idzi i błękitu
jej w ielkich cudnych źrenic blask przymglony,
senny, wśród boskiej rozkoszy zachwytu.
(Danae Tycjana, P 386)
E kfraza stała się okazją do przed staw ien ia „w iecznej” chwili zm y
słow ej przyjem ności.
O bserw ator Ledy, posągu M ichała A nioła, p rz y jm u je p u n k t w idzenia
zn am ienny dla m łodopolskiego Pigm aliona. J e st m arzycielem , k tó ry b ie r
nie poddaje się erogennej atm osferze em an u jącej z obrazu.
Nagości owej prom iennego czaru
w żadnym się słow ie w ypow iedzieć n ie da;
m yśli się mroczą od zm ysłów pożaru
i od rozkoszy, jaką czuje Leda.
(Leda, P 204)
O bserw ator im aginacyjnie uczestniczy w rozkosznej chw ili uw iecz
nionej przez renesansow ego m istrza. N ie ożyw ia postaci jak w p ierw o t
n ej w ersji m itu Pigm aliona, lecz naw iązując in ty m n ą więź z przedm io
tem podziw u zostaje „w ch ło n ięty ” przez rzeczyw istość obrazu. W yobraź
nia erotyczna pobudzona w yglądem dzieła zam yka m arzyciela w św ię
cie zm ysłowości całkow icie izolow anym od rzeczyw istości pozaartysty cz
nej. A ktyw ność m arzyciela ogranicza się do p asy w n ej kontem placji do
skonałego piękna, nie usiłu je zaw ładnąć podziw ianym przedm iotem , nie
wzbogaca go ani nie przekształca. Jak ież bowiem a try b u ty piękna moż
na dodać do k ształtu doskonałego?
R om antycy i m łodopolscy w yznaw cy „religii m iłości” kreow ali obraz
ukochanej, n ato m iast h edonista-P igm alion ulegle poddaw ał się aurze
em anującej z obrazu, posągu, ry su n k u . Spotkanie ze zm ysłow ym ideałem
kobiecości przedstaw ionym w dziele sztuk i w yw oływ ało emocje siln iej
sze niż k o n ta k t z żyw ą kochanką, pobudzało m arzen ia i sugerow ało ich
spełnienie (nie zakłócone kap rysam i ciała) w p ercep cji jakości estety cz
nych.