93
Znaczy to - w zastosowaniu do konkretnego przykładu - że owa
róża, której dotyczył sąd istnienia, dana była w treści wielu na
stępujących po sobie spostrzeżeń. Istniejąprocesy odbicia, któ
rych przebieg z góry wyklucza substancjonalność ich rzekome
go przedm iotu. M am tu na m yśli te w szy stk ie pro cesy
poznawcze, w których przedmiot, dany w treści ulotnego spo
strzeżenia, nie znajduje kontynuacji w treściach spostrzeżeń na
stępnych. W takich procesach poznawczych jakaś „rzecz” zda
je się wyłaniać z nicości, aby po chwili w nicość się obrócić.
Otóż wolno przypuszczać, że w takich razach akceptacja sądu
istnienia byłaby subiektywnie nieprawomocna. Nie można użyć
poprawnie wyrażenia „ta róża” do określenia czegoś, co zaczer
wieniło się tylko przez moment, znikając następnie bez śladu
(cała ta kwestia znajduje szczegółowe rozwinięcie w fenome
nologicznej koncepcji retencji i protencji [por. np. Ingarden
1974, s. 97]).
W dialektyce heglowskiej czasowość procesu odbicia ujaw
nia się w trakcie przejścia od sądu istnienia na wyższy poziom
sądu refleksji. W sądach refleksji podmiot przypisuje przedmio
towi pewne właściwości - jak byśmy dzisiaj powiedzieli - dys
pozycyjne. Paradygmatycznymi przykładami takich sądów mogą
być następujące: „ten człowiek jest śmiertelny”, „ta róża jest kłu
jąca”. Mamy tu bez wątpienia do czynienia z wyjściem poza bez
pośrednio daną treść spostrzeżenia. W żadnym momentalnym spo
strzeżeniu cechy dyspozycyjne nie m ogą wchodzić do danego
w tym spostrzeżeniu wyglądu. Z drugiej strony każdy, kto do okre
ślenia przedmiotu użyje wyrażenia „ta róża”, ujawni tym samym
swoje domniemanie, że opisywany przedmiot w przeszłości lub
przyszłości może być źródłem ukłucia. W tym sensie wprowa
dzenie określeń dyspozycyjnych (czy, w języku Hegla, „reflek
syjnych”) poświadcza trwałą obecność w świadomości subiek
tywnej całości zgromadzonej wiedzy przedmiotowej.
94
W całej tej sferze poznania zjaw iskow ego (lub faktualne-
go) praw da i fałsz w ykluczają się nawzajem . Zjaw isko poję.
te jak o jedność przedm iotu i wyglądu (w języku Hegla: jed
ność egzystencji i pozoru) może zachodzić lub nie, nie matu
w żadnym razie m ow y o częściow ej czy - w jakim ś sensie -
relatyw nej realizacji zjaw iska. Stąd też praw da w nauce
o zjaw isku je st zaw sze praw dą absolutną, fałsz - absolutnym
fałszem .
Pierwsze istotne kom plikacje pojaw iają się przy przejściu
z poziom u epistem icznego sądów istnienia i refleksji na po.
ziom sąd u konieczności. W sądzie konieczności dochodzi do
zestaw ienia dwóch określeń p rzedm iotow ych, na przykład
w zdaniu „róża je st rośliną” lub ,je ż e li Słońce wschodzi, t0
je s t dzień”22. Sąd konieczności, jak widać z obu zaczerpnij
tych od Engelsa przykładów, stw ierdza wewnętrzny związek
zachodzący między dw om a różnymi zjaw iskam i. Dlatego też
sąd konieczności nie może być traktowany jako sąd „spostrze
żeniow y”, który zdaje jedynie sprawę z treści zawartej w do
znaniu zmysłowym. Sąd konieczności, aczkolwiek dotyczy zja
w isk, wym aga ugruntow ania czy uzasadnienia poza sferą
poznania faktualnego: w poznaniu pojęciowym.
W kwestii sądu konieczności trzy uwagi warte są odnotowania
(I)
Podmiot gram atyczny w sądzie konieczności nie wska
zuje konkretu m aterialnego. Jeżeli mówimy, że róża jest rośli
ną, to twierdzenie takie bynajm niej nie dotyczy jakiejś kon
k re tn e j róży, k tó re j w y g lą d d an y je s t w spostrzeżenia
zm ysłowym . Słowo „róża” je st tutaj raczej rozumiane jako
określenie g atu n k u .
22
Przez „zdanie” - inaczej niż u Hegla - rozumie się tu po prostu dowd*
werbalizację sądu.
95
(II) Zdania „róża jest rośliną” i „róża musi być rośliną” są
na gruncie logiki Hegla inferencyjnie równoważne, werbalizują
ten sam „kategoryczny sąd konieczności”.
(III) Prawdziwość sądu konieczności staje się wątpliwa
w tych sytuacjach poznawczych, w których wadliwa okazuje
się klasyfikacja danej dziedziny badań w kategoriach gatunków
i rodzajów. Takim wątpliwym sądem konieczności - zgodnie
z przykładem Engelsa - będzie sąd „prapłaziec jest rybą”. Ła
two też wskazać przykłady bliższe współczesności. Chociażby
„światło jest faląeteru”, „gazy szlachetne nie wchodzą w związki
chemiczne”, „chłoporobotnicy stanow ią klasę społeczną” .
Z punktu widzenia teorii poznania pojęciowego takie „wątpli
we” sądy konieczności uzyskują walor
prawdy względnej.
Czytelnik może w tym miejscu oczekiwać przeprowadzenia
porównania przedstawionego fragmentu dialektyki Hegla ze
standardowymi ustaleniami dwudziestowiecznej metodologii
nauk. Istotnie: porównanie takie mogłoby mieć pewien walor
poznawczy. Trzeba jednak zauważyć, iż z całą pewnością nie
jest możliwy adekwatny przekład teorii poznania Hegla na ję
zyk współczesnej „filozofii nauki”, budowanej w całości w tra
dycji pozytywizmu. Zresztą samo żądanie takiego przekładu
ujawnia założenie, którego marksista nie mógłby zaakceptować.
Jest to mianowicie domniemanie, jakoby metodologia pozyty
wistyczna dostarczała narzędzi wystarczających do rekonstruk
cji całej tradycji filozoficznej, a przynajmniej tej jej części, któ
ra zachowała trwałą wartość. Pozytywizm dawałby wówczas ową
..anatomię człowieka”, bez której niemożliwe jest rozszyfrowa
nie „anatomii małpy”.
Ze stanowiska marksistowskiego sprawy przedstawiają się
^pełnie inaczej. Współczesny pozytywizm, aczkolwiek
chro
nologicznie późniejszy od heglizmu, reprezentuje w istocie
Prcedheglowski - a więc anachroniczny - etap refleksji episte-
Dostları ilə paylaş: |