87
nie przeraża to, że stopień poznania, na którym dziś się znajdu
jemy, jest równie niedostateczny jak wszystkie poprzednie. Obej
muje on już ogromny materiał danych i wymaga poważnych
studiów specjalistycznych od każdego, kto chce głębiej wnik
nąć w jakąś gałąź nauki”.
I dalej: „Prawda i błąd, jak wszystkie kategorie myślowe,
poruszające się w ramach biegunowych przeciwieństw, posia
dają walor absolutny tylko w bardzo ograniczonym zakresie -
jak to właśnie widzieliśmy i o czym mógłby wiedzieć również
pan Diihring przy pewnej znajomości najprostszych elementów
dialektyki, które traktują właśnie o niedostateczności wszelkich
biegunowych przeciwieństw. Gdy tylko zastosujemy przeciwień
stwo prawdy i błędu poza tym wyżej scharakteryzowanym wą
skim zakresem, staje się one względne, i tym samym bezuży
teczne dla dokładnej terminologii naukowej; a jeżeli spróbujemy
poza owym zakresem zastosować to przeciwieństwo jako bez
względnie obowiązujące, dopiero wpadamy w prawdziwy kło
pot; każdy biegun przeciwieństwa przechodzi w swoją odwrot
ność, prawda staje się błędem, błąd - prawdą”. [Marks, Engels
1982, t. 3, s. 215].
Z pracy
Ludwik Feuerbach...
wynotujemy z kolei myśl na
stępującą: „...za życia Feuerbacha nauki przyrodnicze znajdo
wały się jeszcze w owym gwałtownym procesie fermentacji,
który dopiero w ostatnich piętnastu latach zakończył się pew
nym względnym wyklarowaniem. Nagromadzono nowy mate
riał poznawczy w niesłychanych dawniej ilościach, ale ustano
wienie związku, a co za tym idzie, i ładu, w tym chaosie
prześcigających się odkryć stało się możliwe dopiero ostatnio”.
[Tamże, s. 623].
Po czym: „Ujęliśmy więc znowu materialistyczne pojęcia
naszej głowy jako odbicia rzeczywistych rzeczy, zamiast w rze
czywistych rzeczach dopatrywać się odzwierciedleń tego czy
88
innego szczebla rozwoju absolutnego pojęcia. (...) Wielka pod.
stawowa myśl, że świat nie powinien być ujmowany jako ze.
spół gotowych rzeczy, lecz jako zespół procesów, w którym
rzeczy pozornie niezmienne, jak również ich odbicia myślowe
w naszej głowie, tj. pojęcia, podlegają nieustannym zmianom
stawania się i zanikania, przy czym, pomimo całej pozornej przy.
padkowości i wszelkich chwilowych odwrotów, przebija sobie
ostateczną drogę rozwój postępowy - ta wielka podstawowa
myśl przeniknęła zwłaszcza od czasów Hegla tak dalece do
świadom ości powszechnej, że w tym ogólnym sformułowaniu
nie natrafia ju ż chyba na sprzeciw. Ale uznać j ą w słowach,
a stosować j ą w rzeczywistości w każdym poszczególnym przy.
padku, w każdej dziedzinie badań, to dwie różne rzeczy”. [Tam
że, s. 634-635],
Na podstawie zacytowanych tekstów następujące ustalenia
uznaję za dobrze ugruntowane. Engels uważał:
(I) za niewątpliwe, że w historii ludzkiego poznania daje się
wyodrębnić etap żmudnego zbierania materiału „poznawczego”;
(II) że na tym etapie zachowuje walor biegunowe przeci
wieństwo „prawdy i błędu” . Przeciwieństwo to staje się mylące
dopiero przy wykroczeniu poza obszar kompletowania „mate
riału poznaw czego”;
(III) że dopiero przy przejściu do etapu myślenia teoretycz
nego, a więc wówczas, gdy naukowiec przystępuje do „ustana
wiania związku” i poszukiwania „ładu w tym chaosie prześci
gających się odkryć”, niezbędne staje się dialektyczne ujęcie
zagadnienia prawdy i fałszu.
Czytelnik, który zechciałby sięgnąć do kolejnej klasycznej
pracy Engelsa, a mianowicie do jego broszury
Rozwój socjali
zmu od utopii do nauki,
znalazłby tam dodatkowe potwierdze
nie zaproponowanej wyżej rekonstrukcji. Pochodząca stamtąd
opinia Engelsa o przygodach poznawczych tak zwanego zdro-
89
wego rozsądku składa się z dwóch części: Engels najpierw pod
kreśla epistemiczną przydatność zdrowego rozsądku „w obrę
bie swoich czterech ścian” i jego nieprzydatność w szerszym
obszarze poznawczym. „Tak na przykład na użytek codzienny
wiemy i możemy powiedzieć z całą pewnością, czy jakieś zwie
rzę
istnieje, czy nie; ale przy dokładniejszym badaniu okazuje
się,
że jest to niekiedy ogromnie zawiła kwestia, o czym wiedzą
doskonale prawnicy, którzy daremnie biedzili się nad tym, by
znaleźć racjonalną granicę, od której poczynając uśmiercenie
dziecka w łonie matki staje się morderstwem...” [tamże, s. 341].
Trzeba ponadto stale mieć w pamięci kantowskie odróżnienie
rozsądku i rozumu, przejęte następnie przez Hegla przy założeniu,
że każda z tych wyidealizowanych władz poznawczych jest
w pełni kompetentna do rozstrzygania pytania o prawdę we właści
wym sobie obszarze epistemicznym. Warto wreszcie odnotować
interesującą uwagę, jaką na temat „sofizmatu podwójnego faktu”
uczynił Antonio Gramsci w swojej ogromnie cennej krytyce książ
ki Bucharina20. Sygnalizowane tu kwestie przedyskutujemy w pod
punkcie 5.3., poświęconym problematyce prawa i istoty.
M „Badanie szeregu zjawisk w celu ustalenia stosunków między nimi za
kłada istnienie «pojęcia», które pozwala odróżniać ten szereg zjawisk, które
mają stać się sprawdzianem słuszności własnego przedsięwzięcia, jeżeli nic
dysponuje się przedtem kryterium wyboru. Ale czym jest owo kryterium wy
boru, jeśli nic czymś wyższym ponad każde pojedynczo badane zjawisko? Ja
kąś intuicją, jakąś koncepcją, której historia nie jest prosta, jakim ś procesem
rozwoju kultury itd. Uwaga ta łączy się ze spostrzeżeniem dotyczącym prawa
«socjologiczncgo», które nic jest niczym innym jak dwukrotnym powtarza
niem tego samego faktu, raz jako faktu, raz zaś jako prawa (sofizmat podwój
nego faktu, a nic prawo)”. [Gramsci 1961, t. I, s. 146].
Dostları ilə paylaş: |