Portrety literackie



Yüklə 11,71 Mb.
Pdf görüntüsü
səhifə71/106
tarix01.08.2018
ölçüsü11,71 Mb.
#60023
1   ...   67   68   69   70   71   72   73   74   ...   106

ko w i,  że  koń  mię  zrzucił,  winienem  odkrycie  tego  zabyt­
k u   sięgającego  czasów  Aleksandra  W . 
Mówiłem  o  tem 
Alemu  bejowi,  k tó ry   dwa  razy  tam tędy  przejeżdżał,  a  tego 
nie  w id zia ł;  um arł  on  na  moich  reku,  w   blizkości  Meze- 
rib u ,  ua  pustyni. 
Szczegóły  jego  zgonu  spisałem  w   moim 
dzienniku;  będziesz  m iał  również  i  rełacyę  o  la d y   Stanho- 
pe,  u  k tó re j  17  dni  ciągiem  mieszkałem;  istota  to  rzadka 
i  nieoceniona.
„B iegam   około  moich  interesów,  i  mam  nadzieję,  że 
dobrze  pójdą. 
J a k   ty lk o   przyjdę  do  m ajątku,  zaraz  po­
myśle  najprzód  o 
dalszem  w ydaw n ictw ie   Funclgruben, 
a  wtenczas  zapewnione  mieć  będzie  powodzenie  i   utrzym a­
nie. 
W y p a d k i  dzisiejsze  dają  ogromną  wagę  A zyi;  dla 
tego 
niemożna  zaniedbywać 
encyklopedyi  wschodniego 
kontynentu. 
C ierpliw ości  ty lk o   i  w ytrw a n ia !  Pracujm y 
i  nie  zrażajm y  się  niczem  —  to  mój  system  i  charakter. 
Zasługa  m oja,  że  umiem  być  w y trw a ły m   i  jestem  takim ,  po­
dobny  w   tem  do  p łynu;  je że li  go  ściśniesz  z  jednej  stro­
fy *   w y try s k a   z  d ru g ie j.  Powietrze,  choć  ta k   le k k ie ,  ma 
także  ten  przym iot.  Nie  wiem,  może  w   tej  c h w ili  ja k ie  
inne  nazwisko  niż  moje  ma  zaszczyt  figurować  ua  w y d a w ­
nictw ie  F undgrub en. 
G dybym   kochał  się  w   próżności, 
byłoby  to  bolesnym  dla  mnie  ciosem;  atoli  dbam  ty lk o  
0  postęp  n auki,  i nie  obchodzi  mię  wcale, ja k ie   tam  nazwi­
sko  fig u ru je   w   miejscu  mojego,  k ie d y   cel  osiągnięty.  Wolę 
dobro  publiczne  niż  dogodzenie  własnej  am bicyi.  N iełatw o 
to  w yrzec  się  15-letniego  przyjaciela.  Pamiętasz,  ja k   pod 
drzewem  w   W eidlingu  pow zięliśm y  myśl  w ydaw ania  tego 
dzieła,  w zyw ając  w   pomoc  uczonych  trzech  części  świata? 
M arok  i  Ganges  podały  sobie  ręce,  by  nas  wspierać  w  przed­
sięwzięciu. 
N ie  było  jeszcze  dzieła  założonego  na  ta k  ol­
brzym ią  skalę. 
To  ja k b y   moralna  zdobycz  dokonana  na 
A zyi. 
Samo  przeznaczenie  dawrnło  mu  ten  charakter. 
Ja 
byłem  wtenczas  na  polach  Asperu,  kie d y  ty   oblężony 
w   W iedniu,  w idziałeś  ja k   do  tw e j  pracow ni  w padł  granat 
t  uie  pękł...  bo  uszanował  naukę...  Dawne  te  wspomnienia 
dla  mnie  niezrównany  urok... 
Proszę  cię,  pojedź  do 
W eidlingu  i  w  mojem  im ieniu  odwiedź  to  drzewo  i  w y r y j 
niem  mój  znak  ukochany  AfiL,  abym  go  kiedyś  m ógł


odszukać.  W yryłe m   go  ju ż   na  kolum nie  Tedmoru,  na  Ce­
drach,  w y ry ję   jeszęze  na  piram idach...”
Obok  tych  sentymentalno-mistycznych  dziw actw ,  Rze- 
w uski  oddawał  rzeczywistą  usługę  nauce  ta k   pod  w zglę­
dem  ję z y k ó w   oryentalnycli,  ja k   geograficznych  i   archeolo­
gicznych  badań.
Nieodżałowana  szkoda,  że  nigdzie  żadnych  nie  zna­
lazłem  wzm ianek  o  pierw szych  chw ilach  przybycia  naszego 
podróżnika  do  portu  Aleksandretty,  gdzie,  ja k   się  domyślać 
mogę  z  jego  własnych  natrąceń,  m usiał  n atrafić  na  p rzy­
krości,  które  mu  to  miasto  zbrzydziły.  Niezawodnie  zao­
patrzony  w   lis ty   polecające  go  ta k  europejskim   konsulom, 
ja k   baszom  i   innym   dygnitarzom   sułtańskim ,  wszędzie 
wstęp  znalazł,  uprzedzające  przyjęcie  i  gotowość  do  wspie­
rania  go  czy  to  w   zakupnie  koni,  czy  w   innych  przedsię­
wzięciach. 
Głownem  je d n a k  
zadaniem  przybywającego 
cudzoziemca  b y ły   konie.  Znawca  w y tra w n y ,  prędko  prze­
konał  się,  że  nie  m ógłby  znaleźć  ta k ic h   ja k   potrzebował 
ani  w   pobrzeżnyeh  miastach  S y ry i,  ani  po  wsiach  przypie­
rających  do  pustyni.  Te  bowiem,  co  się  znajdują  w   mias­
tach,  liczą  się  do  pośledniej  kategoryi;  po  wsiach  b yw a ją  
ju ż   lepsze,  a  najdoskonalszych  dostarcza  ty lk o   pustynia. 
A ra b   koczowniczy,  je że li  kie d y   pokaże  się  w   mieście,  to 
najczęściej  na  dromaderze  łu b   na  najgorszej  szkapie,  a  to 
z  powodu,  że  nie  dowierza  muselimom  czyli  gubernatorom, 
k tó rzy  nie  robią  sobie  żadnego  skrupułu  brać  gwałtem,  je ­
żeli  się  im   co  podoba. 
Te  zaś  klacze,  które  dają  urzęd­
n ikom   P o rty  w   prezencie,  zw ykle  należą  do  braków .  T ym  
sposobem  nie  znajdziesz  tam  praw ie  nigdzie  szlachetnej  k r w i 
neźdów. 
Zostaje  w ięc  ty lk o   jedno  źródło,  udać  się  do  pu­
stynnych  Beduinów,  gdzie  ko n i  znajdzie  się  na  w y b ó r— ale 
mało  kto  z  mieszkańców  miasta  odważy  się  na  tę  w y p ra ­
wę  połączoną  z  licznemi  trudnościami  i  niebezpieczeństwy.
„Z a   mojej  bytności  —   m ówi  Rzewuski  —   w   Halebie 
(Aleppo)  b y ł  ty lk o   jeden  Orm ianin, a  w   Damaszku  dwóch> 
co  się  puszczali  za  końm i  między  try b u ty ,  ale  i   ci  się  nie 
znali  na  koniach.  Na  pięćdziesiąt  sztuk  przyprowadzonych 
przez  nich,  zaledwo  wybrałeś  parę  niezgorszych.  Arab  nie 
lu b i  się  pozbywać  dobrego  konia,  to  raz,  a  podrugie,  je ś li
218 
D Z IE Ł A .  L U C Y A N A   S IE M IE Ń S K IE  G 0 .


ju ż   przystanie  na  sprzedaż— to  stawia  takie  trudności,  że 
kto  nieświadomy  ich  ję zyka ,  obyczajów  i  narowów 
ani 
marzyć  może,  żeby  co  w s k ó ra ł.”
Ś w iat  pustynny  ciągnął  go  więc  samą  tajemniczością 
swoją  i  w y z y w a ł  do  zapasów  z  niebezpieczeństw}",  które 
ty lk o   małodusznych  zrażają. 
On,  syn  rycerskiego  naiodu, 
w id zia ł  tam  piękną  sposobność  pokazać  się  takim ,  ja k im  
b ył.  Poetyczna  fantazya  staw iała  przed  nim   obraz},  w  któ - 
rych  jego  rycerskość  znajdzie  pole  popisu,  a  miłość  bez­
względnej  wolności  nie  spotka  żadnego  z  ty c li  hamulców, 
ja k ie *k a ż d a   cyw ilizow ana  społeczność  nakłada  na  w y ją t­
kowe  indyw idualności,  k tó rym   zawsze  pow ietiza  i   pize- 
strzeni  brakuje.  Być  też  może,  że  nosząc  się  w   duszy  z  j a ­
kąś  niewyleczoną  namiętnością,  chciał  ulgę  znaleźć  w  tem 
nowern  dla  siebie  życiu  odzierającem  go  ze  wszystkich 
prerogatyw,  ja k ie   dają  stosunki,  urodzenie,  wychowanie, 
nauka,  a  ty lk o   sama  osobista  dzielność  popłaca.  Zapalony 
zresztą  m iłośnik  koni,  gdy  nie  mógł  ich  znaleźć  w   miejs­
cach  przystępnych  dla  każdego—pow iedział  sobie.  „P ójdę 
po  nie  do  źródła!”  I   nie  zważał  na  żadne  trudności  czeka­
jące  go  w   tej  ekscentrycznej  w ypraw ie:  ani  na  k lim a t  p ie ­
kie ln y,  ani  na  zabójczy  samum,  ani  na  głód,  pragnienie? 
lichą  żywność,  trud  bez  wytchnienia,  zbyt  le kką   odzież
0  bosych  nogach,  noclegi  na  gołej  ziemi  przy  zimnej,  a  lip - 
k ie j  rosie;  ani  co 
n a j
przykrzejsza  dla  cywilizowanego  czło 
wieka,  na  podzielanie  pod  je d n ym   namiotem  wygórowanego
niechlujstwa  koczowniczego  lu d u  
 
Ostatni  ten  w zg  ą
m ógłby  najodważniejszemu  odjąć  odwagę 
,jo0 ° 
nie
w strzym ał.
Polecony,  ja k   rzekłem,  konsulom  europejskim,  baszom
1  muselimom' sultańskim ,  doznał  ja k   najlepszego  p rz }ję c ia  
w   Halebie  i  Damaszku,  dwóch  głów nych  miastach  na  po­
graniczu  pustyni...  H urszyd  basza  Halebu  przeznaczył  naw et 
dla  niego  pałac  Bastan  el  Ketab,  k tó ry   on  przezwał  G u li- 
stanem,  dla  tego  ja k   mówi,  że  tam  odbyw ały  się  posiedze­
nia  literackie.  Rzewuskiemu  w iele  zależało  na  tern,  żeby 
przez  stosunki  z  uczonymi  n abył  wiadomości  o  stanie  k ia - 
ju ,  wyobrażeniach  i   obyczajach  mieszkańców,  a  głów nie 
w yćw iczył  się  w  ję zyku ;  słowem,  żeby  m ógł  uchodzić  za


Yüklə 11,71 Mb.

Dostları ilə paylaş:
1   ...   67   68   69   70   71   72   73   74   ...   106




Verilənlər bazası müəlliflik hüququ ilə müdafiə olunur ©genderi.org 2024
rəhbərliyinə müraciət

    Ana səhifə