40
jego rzeczywisty sens: jest nim ludzka praktyka przekształcenia
konkretu materialnego w ten sposób, aby - w formie deski czy
mebla - stał się użyteczny. Jest to więc proces tworzenia warto
ści użytkowej.
Każdy proces produkcji materialnej zaczyna się od a b stra
how ania, a mówiąc po polsku: wydobycia. Deski stolarskie są
„wyabstrahowane” z żywych drzew, gwoździe - z rudy żelaza
(różnych takich magnetytów czy syderytów), kleje abstrahowa
liśmy kiedyś z kości zwierzęcych. Te drzewa, te rudy i te kości
istniały wcześniej, nim uruchomiono produkcję, i są obecne we
wszystkich jej wytworach, nawet najbardziej wyrafinowanych.
Wróćmy do problemu produkcji duchowej, ja k ą jest pozna
nie. Tu również pojawia się pozór, któremu uległ Althusser, po
zór zamkniętości procesu poznania. Wydaje się zatem, że czło
wiek poznający zamknięty jest w obrębie swoich subiektywnych
określeń czy abstrakcji, które jedynie przetwarza, dochodząc
do pojęcia. Jednostronność takiego obrazu zamaskowana jest
dodatkowo przez fakt, o którym była mowa w poprzednim pod
punkcie, a mianowicie przez to, że problem analizy konkretu
materialnego, a więc problem abstrakcji, jest u M arksa jedynie
zasygnalizowany. A jednak Marks doprawdy nie daje żadnych
podstaw do przypuszczenia, że abstrahowanie nie istnieje. Owe
„proste określenia” czy „konkretne abstrakcje” były i są wydo
bywane z rzeczywistości materialnej.
Jeżeli zatem używać terminu „empiryzm” w tym sensie tego
słowa, jaki zechciał nadać mu Althusser („Cały empiryczny pro
ces poznania polega w gruncie rzeczy na dokonywaniu przez
podmiot operacji zwanej abstrahowaniem” [por. Althusser 1975,
s. 62]), to nie ulega wątpliwości, że marksizm (podobnie jak
heglizm), choć w tej kwestii powinny być poczynione pewne
zastrzeżenia, je st em piryzm em . Oczywiście nie mamy żadnych
powodów, aby mieć za złe Althusserowi, że on sam nie chce
41
być empirystą. Nie możemy się jedynie zgodzić na to, aby od
rzucając empiryzm, czynił to na rachunek Marksa, a nie własny.
Jeśli teraz spróbować ująć rzecz nieco głębiej, to zauw a
żymy, że błąd Althussera je st konsekw encją akceptacji przed-
marksowskiej koncepcji podm iotu obserw ującego. Była ju ż
o tym mowa, że dopóki rozpatrujemy podmiot jedynie w funkcji
odbiornika i przetw ornika inform acji, dopóty przeciw staw ie
nie przedmiot - podm iot je st absolutne, podm iot nie je st czę
ścią świata, lecz przeciw staw ionym św iatu człow iekiem -
Bogiem. Iluzja ta znika natychm iast, jeżeli - śladem M arksa -
przejść do kategorii podm iotu d ziałająceg o . W działaniu,
a więc w praktyce przedm iotow ej, człowiek wchodzi w rze
czywisty kontakt ze światem materialnym i rozpoznaje się jako
część tego świata.
W tym ujęciu filozoficznym nie jest m ożliwe (tak ja k to
czynił Althusser) radykalne przeciw staw ianie praktyki m ate
rialnej i praktyki duchowej. Ani nie jest prawdą, ż e - j a k pisze
Althusser - „proces produkcji ekonom icznej przebiega całko
wicie w gospodarce”, ani - tym mniej - nie je st prawdą, aby
„praca myśli” sprowadzała się do „pracy przetw orzenia oglą
du i wyobrażenia pojęcia” [tam że, s. 72]. Praca stolarza -
o której była mowa - je st rów nież pracą myślową. Budując
stół, stolarz poznaje własności desek i wydaje heglowski „sąd
pojęcia” [por. Hegel 1968, t. 2, s. 485-495], orzekając na ko
niec, że produkt jego pracy jest taki, jakim być powinien. Sto
larz - a w każdym razie stolarz „odpow iadający swojemu po
jęciu” - nie może nie być teoretykiem stolarstwa.
Popatrzmy z kolei na pracę uczonego. Jeżeli usunąć pozór
wynikający z podziału pracy w nauce (np. z podziału fizyki na
tak zwaną fizykę dośw iadczalną i fizykę teoretyczną), a więc
jeżeli rozpatrywać pracę uczonego jak o pracę a b stra k c y jn ą ,
to okazać się musi, że uczony nie tylko „przetw arza ogląd
42
i w yobrażenia”, ale - i to na każdym etapie rozwoju nauki
przekształca konkret materialny, którego ów „ogląd i wyobra
żenia” dotyczą.
Najbardziej uderzającego przykładu dostarczył tutaj sam
Karol M arks. W przem ówieniu na pogrzebie M arksa Fryde-
ryk Engels, po przypom nieniu naukowych osiągnięć zmarłego
m yśliciela, powiedział, co następuje: „Taki był jako człowiek
nauki. Ale to nawet w połowie nie oddaje całego bogactwa
jego osobowości. Nauka była dla Marksa siłą poruszającą dzie-
je , siłą rewolucyjną. Jakkolwiek żyw ą radość sprawiało mu
now e odkrycie w tej lub owej dziedzinie wiedzy teoretycznej,
jeśli nawet jego praktyczne zastosow anie zrazu nie dawało się
jeszcze przewidzieć - zupełnie inna była radość, ja k ą odczu
w ał z powodu każdego odkrycia, które natychm iast oddziały
w ało rew olucjonizująco na przem ysł lub w ogóle na rozwój
historyczny. (...) Bo M arks był przede wszystkim rewolucjo
nistą. Przyczynić się w ten lub inny sposób do obalenia społe
czeństw a kapitalistycznego i stw orzonych przez nie instytucji
państw ow ych, przyczynić się do w yzw olenia nowoczesnego
proletariatu, którem u on pierw szy dał świadom ość jego włas
nego położenia i jego potrzeb, św iadom ość warunków jego
w yzw olenia - oto było praw dziw e powołanie jego życia. Wal
ka była jego żywiołem. Toteż w alczył z taką namiętnością
z takim uporem, z takim powodzeniem , jak niewielu”. [Marks,
Engels 1972, t. 19, s. 373-375].
Althusserowska koncepcja „praktyki teoretycznej” okazuje
się całkowicie nieprzydatna do zrozumienia rzeczywistego prze
biegu naukowego i politycznego procesu, jakim było życie twór
cy marksizmu.
Dostları ilə paylaş: |