Marta Pilch, „Tam gdzie skóra...” - o znaczeniu narządu dotyku w poezji Anny
Świrszczyńskiej
Abstrakt
Swoją pracę chciałabym poświęcić refleksjom na temat funkcji doświadczenia cielesnego w
utworach Anny Świrszczyńskiej. Pragnę przyjrzeć się emocjom związanym z dotykiem,
zastanowić się nad rolą skóry w kształtowaniu tożsamości ale też w budowaniu jedności ze
światem. Poezja Świrszczyńskiej – liryka ciała i liryka o ciele – bogata jest w opisy
doświadczeń zmysłowych. Poetka wielokrotnie transponuje sensualne doznawanie świata
na język literacki, często niezwykle obrazowy, obfitujący w metafory i porównania nierzadko
zaskakujące, otwierające nowe perspektywy w patrzeniu na kobiecą cielesność. Transpozycje
te wielokrotnie dotyczą zmysłu dotyku ukazując jego zróżnicowane aspekty i mnogość
doświadczeń, których może dostarczyć skóra. Korzystając z rozważań Brach-Czainy
zamierzam rozważyć ambiwalencję pojawiającą się w biologiznej funkcji skóry, a więc
zbadać, w jaki sposób ukazywana jest obronna rola powłoki cielesnej, jej funkcja odgrodzenia
delikatnych organów wewnętrznych od szkodliwych wpływów środowiska zewnętrznego. Ta
rola skóry niejednokrotnie jednak zostaje w poezji ukazana jako „szklany klosz”, będący w
rzeczywistości więzieniem – ograniczeniem wolności, wepchnięciem w formę,
niepozwalającą na swobodne kształtowanie siebie i całkowite zespolenie z otoczeniem. Z
drugiej strony świat dotyka człowieka właśnie poprzez skórę, jest to więc część organizmu,
która umożliwia dotyk, bliskość, zjednoczenie. Nie oddziela, ale jest połączeniem obu
oddzielnych sfer – wnętrza i zewnętrza, zjednoczeniem człowieka z wszechświatem.
Analiza poezji Świrszczyńskiej rozszerza to dualistyczne pojmowanie roli skóry,
wzbogacając każdą opcję o nowe zabarwienia; ukazuje więc skórę jako odległy kraniec ciała
podmiotu, przeprowadzając rozróżnienie pomiędzy kształtem „ja” a „workiem kości i mięsa”,
w którym zawiera się jednak także i tożsamość.
Dotyk jest sferą, która łączy obcość i zewnętrzność z wewnętrzną tożsamością – dlatego
chciałabym poświęcić mu sporo uwagi w niniejszych rozważaniach. Dotyk to ciepło
przepływające od ciała dziecka do ciała matki, dotyk to źródło rozkoszy erotycznej, to jednak
także – jako, że nierozerwalnie łączy się także z funkcjami skóry – więzy, łączące dwa ciała,
niezwykle trudne do rozerwania. Dotyk przeciwdziała rozstaniu, w związku z czym utrudnia
całkowite uwolnienie się od drugiego człowieka i więzi z nim. W rozważaniach tych
pomocny będzie mi artykuł Parczyńskiej, traktujący o traumie, ale i o uzdrowieniu, będących
wynikiem dotyku. Tutaj również wciąż przebija ambiwalencja doznań sensualnych,
pozwalająca na lepsze poznawanie siebie i pogłębioną refleksję nad funkcją zmysłów, nad ich
wpływem na odczuwanie i współodczuwanie, nad sposobem korzystania z percepcji
zmysłowej.
Pojawia się pytanie o wpływ podmiotu na kształt jego doznań dotykowych, a szerzej – o
możliwość uzyskania jakiejkolwiek władzy nad cielesnymi procesami poznawania i
doświadczania rzeczywistości, w tym – Innego. Rola podmiotu w odbieraniu wrażeń
sensualnych – zaznawaniu samego siebie i zaznawaniu świata zewnętrznego – jest zagadką,
na którą w pewnym stopniu odpowiada liryka Świrszczyńskiej. Odpowiada kobieco,
cieleśnie, dotykalnie, w dużej mierze intuicyjnie. W opisach prób wyćwiczenia ciała można
dostrzec nie tylko dążenie do samodyscypliny i osiąganie kondycji fizycznej, różne operacje
dokonywane na skórze – szorowanie żelaznym zgrzebłem, bicie biczem zimnej wody, próby
zamknięcia się z niej, kondensacji, wyjścia poza – wszystko to może wskazywać jeszcze
bardziej na próby ujarzmienia świata zmysłów, zwłaszcza zaś najbardziej pierwotnego,
najbardziej podstawowego, najbardziej wreszcie prawdziwego – zmysłu dotyku.
Jak nierozerwalne są świat wewnętrzny i zewnętrzny, tak i dotyk trudno ograniczyć jedynie
do tego, co styka się z wszechświatem. Budowa wnętrza człowieka także tam zapewnia
bezustanny przepływ bodźców odbywający się poza świadomą percepcją, jest to przestrzeń
bezustannego dotyku, mieszania się różnych właściwości, różnych sfer – duchowych i
biologicznych. Tak więc mowa o dotyku nie może być jedynie ograniczona do tego, co widać,
dużo głębsze może być to, co zachodzi poza innymi zmysłami, co jest samą esencją dotyku, a
częstokroć sprowadzone jest do czystego biologizmu i jako takie uznane za nieczyste i
niewłaściwe.
Dotyk to temat tabu, dotyk zakłada nieczystość – przeniesienie na siebie cząstki czegoś
innego, a więc wprowadzenie też tego w obręb własnej tożsamości, w obręb własnego
istnienia. W obecnej kulturze wizualnej zaniedbany i zapomniany wraca w gestach
najprostszych, pozwalając na zbliżenie się do najbliższego człowieka, pozwalając także na
wyznaczenie granic. Bardzo wyraźnie widać to w poezji Świrszczyńskiej, w ukazywaniu
autonomii ciała, w nasycaniu skóry świadomością i wolą. Poza konotacjami erotycznymi
istotną rolę odgrywa dotyk w relacjach siostrzanych – jednym z głównych wątków
tematycznych, zawartych w utworach omawianych przeze mnie.
Ambiwalencja dotyku, jego wielopłaszczyznowość, wieloaspektowość – to wszystko zawarte
jest w skórze, w jej budowie, w postrzeganiu jej. Wskazuje to na złożoność tożsamości