Portrety literackie



Yüklə 11,71 Mb.
Pdf görüntüsü
səhifə93/106
tarix01.08.2018
ölçüsü11,71 Mb.
#60023
1   ...   89   90   91   92   93   94   95   96   ...   106

den  przypisek,  w   k tó ry m   mówi:  „Estera,  choć  liczy  45  la t, 
umie  wszystkiemu  co  robi  nadać  w dzięk  niezrównany.  T e ­
go  je d n a k   nie  trzeba  drukować. 
K obieta  prędzej  przeba­
czy  najzjadliw szą  potwarz,  niż  zdradzenie  tajem nicy  w ie­
ku. 
Z  tej  przyczyny  królow e  i  księżniczki  lubią  albumy, 
lecz  nie  cierpią  kalendarzy.”  
(Osobliwie  A lm anachu  de 
Gotha).
Niepodobieństwem  było  w ydobyć  coś  więcej  z  tego 
zagadkowego  romansu,  a  i  to  co  się  w ydobyło,  nosi  ce­
chę  gorączkowej  fantazyi,  niepodobnej  ja k   wnoszę  do  rze­
czywistego  stosunku  z  m ilady,  która,  ja k   to  w idzieliśm y 
z  pierwszego  je j  listu,  dość  trzeźwo  zapatryw ała  się  na 
naszego  Beduina. 
Że  zaś  tu   więcej  idzie  nam  o  niego  niż
0  nią  —  rysy  tu  zebrane  w yja śn ia ją   charakter  marzyciela 
na  ja w ie ,  k tó ry   każdą  okoliczność,  choć  mu  się  ta  przed­
sta w ia   w   najzw yklejszych  warunkach,  przenosi  na  pole 
poetycznych  urojeń,  podsuwa  pod  nią  zagadki,  tajemnice,
1  przybiera  rolę  „człow ieka  przeznaczeń.”
Zobaczymy  tu   jeszcze,  w   ja k i  sposób  w   jednym   z  lis ­
tów   do  la d y  w ystaw ia  powody  swego  rozbratu  z  E uro­
pą  i   je j  cyw ilizacyą,  podnosząc  zarazem  doskonałość  spo­
łeczeństw  azyatyckich,  w   czem  możnaby  go  posądzić,  że 
u sp ra w ie d liw ia   ekscentryczne 
zadąsanie  się  ta k   samej 
Estery,  ja k   swoje  własne.  W   tym   olim p ijskim   grymasie 
znać  zwolennika  marzeń  genewskiego  filozofa,  a  może  t y l­
ko  popisywania  się  niemi  przed  osobą,  która  także  hołd 
im   składała.
Posłuchaj myż  tej  apologii  azyatyzmu:
„Nieobce  m i  są  pałace  królów ,  ja k   i  chaty  nędzarzy. 
W ie lcy  roztaczali  przede  mną  swoje  przepychy,  które  im  
d a ł  przypadek  urodzenia  się  w   tym   stanie  i   kaprys  fo rtu ­
ny. 
Ubodzy,  bardziej  zbliżeni  z  naturą,  lecz  za  to  niew ol­
n icy  potrzeb  do  życia,  widzą  gdzie  leży  naturalna  wolność 
człowieka,  atoli  nie  śmieją  się  do  niej  zbliżyć.  A   ta k   je d n i 
i   drudzy  będąc  niew olnikam i,  tamci  fortuny,  ci  niedostat­
k u   —   zrodzili  we  mnie  przykre  uczucie  wzgardy  lub  p o li­
towania.  Trzeba  mi  było  wznieść  się  po  nad  nich,  aby 
duszę,  moją  utrzymać >   równbwadze.  Przyjaciel  rozumnej
282 
D Z IE Ł A   L U C Y A N A   S IE M IE Ń S K IE G O .


E M IR   T A D Z -E L   F A H E R . 
28S
wolności,  kochanek  natury,  szukałem  ludzi  w olnych  i   na­
turalnych.  A n i  jednych,  ani  drugich  nie  spotkałem,  ho 
to,  co  się  zowie  cyw ilizacyą,  zatarło  do  szczętu  i   wolność, 
i  naturalność.  W   miejsce  namiętności,  które  są  bodźcami 
geniuszu,  podstawiono  przyzwoitości,  targające  w ęzły  to­
warzyskie  i  obrzucające  częstokroć  śmiesznością  to,  co 
w   zachowaniu  się  naturalnem   miewa  najwięcej  w oni  i   wdzię­
ku,  śmiesznością, 
która  ja k   kwas  saletrząny  wyżera 
niespodzianie  serca  w ybuchy.  Zresztą  naw yknienia  lu ­
dów  zachodnich  przybrały  wszystkie  iedno  piętno. 
Dzie­
dzina  F ra n kó w   stała  się  podobną  do  ogromnego  gmachu, 
zbudowanego  w   jednym   smaku,  przez  tego  samego  archi­
tekta  —   ta k ,  że  w ie lk ie   stolice  w yd a ją   się  ja k b y   appar- 
tamenta  głównej  budowy. 
P łochy  zbytek  w yrzu cił  m i­
liony,  aby  wziąć  w  k lu b y   naturę  nieregularną,  lecz  wdzięcz­
ną,  i   potw orzył  ogrody  bez  gustu  i  śmieszne  wodospady. 
Niejeden  buduar,  ja s k in ia   zbrodniczej  rozkoszy,  pochłonął 
takie  summy,  że  setki  rodzin  m ia łyb y  gdzie  mieszkać  w y ­
godnie  i   przyjem nie. 
Co  mię  najbardziej  drażniło,  nim  
jeszcze  Zachód  porzuciłem,  a  co  mię  teraz  oburza,  mnie 
św iadka  gościnności  arabskiej,  to  owo  szczelne  zamykanie 
się  w   godzinach  obiadu...  Z g ło d n ia ły  nędzarz  może  umrzeć 
pod  progiem  w y k w in tn e j  obfitości,  a  za  nic  nie  będzie przy­
puszczony  do  stołu.  A   cóż  może  być  komiczniejszego  nad 
strój  europejski?  nie  prawdaż  Estero?... 
Ludzie  głębsi,  ci 
mianowicie,  co  pojęciam i  trafnem i  lub  błędnemi  wyżej  się­
gają  nad  prawa,  a  nawet  nad  religię,  ci  sami,  co  w   rozu­
mowaniach  z d a ją   sie  urągać  ziemi  i  niebu,  nie  byw ająż 
najpow olniejszym i  służalcami  głupiej  mody,  że  niejeden 
z  nich  prędzej  w yrze kłb y  się  zasady  niż  błyszczącego  gu­
ziczka! 
Co  się  kobiet  tycze,  przychodzi  zabawny  koncept 
porównać  je   z  antykiem ,  k tó ry   one  także  lubią  naślado­
wać.  Dyanna,  Wenus  wychodzące  z  k ą p ie li  przedstawiają 
się  nagie,  dla  tego,  że  jeszcze  się  nie  ubrały,  lecz  w id a ć 
po  nich,  że  m ają  zamiar  u kryć  swoje  w dzięki,  ty lk o   że 
będąc  z  marmuru,  skazane  są  na  w ie k i  pozostać  w   tym  
pierwszym  peryodzie  wrodzonej  wstydliwości.  Nasze  damy 
przeciwnie,  ciągle  rozbierają  się.  Niem niej  pocieszny  w i­
dok  przedstawiało  m i  towarzystwo  z  mężczyzn  i  kobiet.


284
D Z IE Ł A   L U C Y A N A   S IE M IE Ń S K IE G O .
Pierw si  zastępowali,  b ra k  m yśli  frazesami;  drugie  n a tu ra l­
ność—minami  i   grymasami. 
Tam ci  s ilili  się  udawać  m y­
ślących;  te  ćw iczyły  się  w   naiw ności  niew iniątek,  zapomi­
nając,  że  swobodna  n a tu ra   im prow izuje  zarówno  m yśli,  ja k  
wdzięczną  prostotę,  a  ten  sło d ki  uśmiech  ja k b y   przylepio­
n y   do  ust  nieraz  ziejących  jadem ,  ze  wszystkiego  b y ł  m i 
najnieznośniejszym.  T y   sama,  Estero,  zrobiłaś  m i  niegdyś 
z  tego  powodu  uwagę  —  i  odtąd  nieszczerym  uśmiechem 
najbardziej  się  brzydzę...
„D oznanych  k ilk a   niesprawiedliwości,  nieprzyjemne 
położenie  moje  względem  pana  M...  otoczonego  najgorszy­
m i  ludźm i  —   obm ierziły  m i  Europę...
„...Sierota  (?)  —   czułem  w   sobie  zdolności,  a  nie  w ie­
działem  gdzie  ich  użyć...  Kam panię  odbyłem  świetnie;  za­
świadczenia  moje,  rapporta  z  pola  bitew,  rozkazy  dzienne 
do  arm ii,  mogą  dać  pochlebne  o  mnie  świadectwo...  A   prze­
ciąż  wśród  gwizdu  k u l  zawiść  dosięgła  mię  swem  żądłem... 
Kawendyszowi  k u la   nogę  urw ała  podemną,  gdym  go  w y ­
puszczał  do  attaku...  W ypadek  ten  b y ł  niedobrą  wróżbą... 
opowiadałem  ci  to  Estero...  Zresztą  innych  tyle   okolicz­
ności,  znanych  ju ż   tobie,  przyw iodło  mię  do  opuszczenia 
Europy...
„W iesz  także  mój  postępek...
„....P ochw aliłaś  mię,  i  to  najcenniejsza  dla  mnie  na­
groda...
„...Z w róciłem   oczy  na  Wschód,  i  natychmiast  zdecy­
dowałem  się.  A m eryka  także  mię  w abiła;  szerokie  tam 
pole  do  czynów;  —   ale  pomyślałem  sobie  —   wszystko  to 
jedno  co  i  u  nas,  ty lk o   na  nowy  g ru n t  przeszczepione. 
N ajw ięcej  podrażnił  m oją  w yobraźnię***...  a  również  nie 
będę  ta ił  przed  tobą,  że  kiedym   w y c z y ta ł  twe  nazwisko 
w   gazetach,  stojące  obok  tryb u tó w   pustyni  —   wściekłość 
mię  opanowała.  „J a k   to?— mówiłem  —  kobieta,  jed n a   k o ­
bieta  mogła  porwać  za  sobą  tych  ludzi  natury,  wzbudzić 
ich  entuzyazm  dla  siebie  —  a  ja   mam  niższym  być  od  niej? 
A lbo  to  nadzw yczajny  geniusz  ta  Estera,  albo  piekieł  w y ­
słaniec!” 
Te  słowa  powiedziałem  twemu  rodakow i,  panu 
N euville’owi,  k tó ry   rozwodził  się  z  w ielkiem i  pochwałami 
d la   ciebie  wr  obecności  mego  dziada  księcia  Adama  Czarto­


Yüklə 11,71 Mb.

Dostları ilə paylaş:
1   ...   89   90   91   92   93   94   95   96   ...   106




Verilənlər bazası müəlliflik hüququ ilə müdafiə olunur ©genderi.org 2024
rəhbərliyinə müraciət

    Ana səhifə