Portrety literackie



Yüklə 11,71 Mb.
Pdf görüntüsü
səhifə91/106
tarix01.08.2018
ölçüsü11,71 Mb.
#60023
1   ...   87   88   89   90   91   92   93   94   ...   106

nieszczęśliwy  wygnaniec.  Ich  pochwały  nie  ściągały  się  do 
mnie.  N ic  mię  to  nie  rozczulało;  owszem,  boleśnie  ra n ili 
moje  serce,  budząc  w   niem  ty lk o   gw ałtow niejszy  żal  po 
tej,  któ rą   w łaściwie  w ie lb ili  w  pieśni. 
D la   niej  bowiem 
i  dla  niej  jednej  znoszę  to  wygnanie.  D la   niej  napełniam 
tę  kra in ę   nicości  mojem  rycerskiem  cierpieniem.  O dgadują
zadającą  nieuleezoną  ranę?  W róć  emirze,  wróć!  Pustynia  Neżdu  brzm i 
twem  imieniem.  Dziewice  try b u tó w   patrzą  w   dal  pięknemi  oczyma, 
czy  nie  ujrzą  wracającego  emira,  niewolnika  znaku.  W róć  emirze, 
wróć  ozdobo  naszych  namiotów.  Rozproszony W eliabi  podniesie  głowę. 
Szaalan  cię  zaprasza,  a  dzielni  mołojce  czekają  na  cie b ie ..
„ . . .   .Abla  panowała  nad  sercem  Antara;  ona  panuje  nad  twojem  
emirze!  A n ta r  b y ł  najodważnieszym;  tyś  najwaleczniejszym  
z  lu dzi 
A n ta r  i  Tadz-el-Faker— to  jedno  i  to  samo.  Abla  była  najdoskonalszą 
istotą:  ona  niezrównaną  kobietą.  A b la   i  ona —  to  jedno  i   t.  d.
. .   Na  ognistym  rum aku  Neżdu,  stajesz  emirze  do  boju...  B ia ły  
to  rumak,  starożytnej  k rw i,  do  b itw y   rw ie   się.  To  koń  Seifa,  a  ty   no­
sisz  jego  imię.  Białość  Seglawi  bielsza  od  śniegu,  a  mleko  żółknie  przy 
jego  srebrnej  sierści;  za  to  grzyw a  jego  czarna  ja k   cień  nocy,  ogon ja k  
najczarniejszy  heban,  a  oczy  iskrzą  się  ponurym  łyskiem   czarnego 
dyamentu...
„ . .   . Sławna  Muftaszara niesie  cię  na  swym   grzbiecie  ja k   na  tro ­
nie  sławy.  Strzemiona  twe  ściskają  bogactwo  rycerza;  piętami  ściskasz 
potomka  Meseuneha  W eliabi;  gdy przyjdzie  na  świat  źrebiec,  nazwiej  go 
Nejm-el-faher'  (gwiazda  sławy),  je ż e li  klacz,  nazwiej  ją   Gulgun.  Na 
zwyeięzkiej  tw ej  kopii powiewają trz y  wstęgi  koloru k rw i,  i   czarne pióra 
strusia  Tedmoru.  Straszny  chorasan tw ej  dzidy  błyska  wśród  żałobnych 
piór,  podobnie  ja k   tw oja  rozpacz  łyska  w   łonie  ponurego  smutku  i  t.  d.
. . .   ,,Iskrzący  miecz  D ham i  uzb roił  niezłomue  ram ię  A nta ra, 
a  ty   od  syna  Szaalana,  księcia  Beduinów  Rowallach,  dostałeś  pyszny 
miecz  u ku ty  jego  ręką,  w  nagrodę,  gdy  podobny  jastrzębiow i  p ie rw ­
szy  rzuciłeś  się  z  kopią  na  karawanę  bagdadzką.  Ł u p   przypadający 
na  ciebie  rozdzieliłeś  między  Arabów,  a  oni  wywdzięczając  się,  ofia­
row ali  ci  ten  miecz  ze  stali  ja k   dyament  twardej,  a  w ydającej  dźw ięk 
zwycięzki.  Odtąd  miecz  ten  niech  się  nazywa  Dhami,  a  ja k   w  ręku 
A ntara  każdym   zadanym  ciosem  s ła w ił  piękną  Ablę,  ta k   w   tw oich 
reku  niech  roznosi  sławę  tw e j  ukochanej  —  i   t.  d.
..   . „Nauczyłeś  Arabów  Fedanów  ja k   strzedz  taboru,  aby  u n ik ­
nąć  napadu.  Jedno  pchnięcie  kopią  nazwano  twojem  imieniem. 
Roz­
m ow y  tw o je   ze  starym  Duszim,  Temmurem,  Hamdanem  i  Halluszem
0  sławie,  o  bitwach, o  jedności  trybutów,  obiły  się  o  uszy  Beduinów  —
1  trzydzieści  trz y   pokolenia  zapomniały  o  swoich  nienawiściach;  k rw in a  
nie  podniecała  ju ż  do  zemsty  synów  Neżdu  i   t.  d.


to  przeczuciem  sami  Arabowie;  a  w   ic li  pieśniach  poznałem 
tw o ją   Estero  pieczołowitość  o  mnie.  Chciałaś,  żebym  roz­
gorzał  namiętnością  sław}';  a  tym   sposobem  przeciwstawi­
łaś  namiętność 
gw ałtow ną 
namiętności  wszechwładnej. 
D z ię k i  ci  i   za  to;  ale  gdzież  znaleźć  ta k ą   namiętność,  któ- 
ra b y  mogła  pokonać  tę,  co  mię  pożera?...  Przyjaźń,  gdyby
278 
' "  
’  '  D Z IE Ł A ^ L U C Y A N A   S IE M IE N S K IE G O . 
^
„A n ta r  z w y k ł  mawiać:  Ablo!  tyś  najpierwszą  potrzebą,  mej  du­
szy,  szukam  w alk  na  to,  aby  się  dobić  tw ej  ręki.  A   ty   Abd-el-Niszanie 
powtarzasz  za  nim:  „O   moja  ukochana!  jedyne  pragnienie  mego  serca 
szukam  bitew ,  żeby  zjednać  cześć  dla  twego  znaku....“
„Ż a l  ci  po  tem,  czego  posiąść  nie  możesz,  i   dni  tw oje  m arnieją 
w   żałobie.  Nielepiejże  wybrać  sobie  towarzyszkę  w  naszym  trybucie? 
Dziewice  nasze  świeższe  niż  zorza  zwiastunka  dnia  pięknego;  ich 
w dzięk  wiecej  upaja  niż  woń  byacyntów.  M iza  ozdoba  Nezdu,  a M ilh a  
perła'  dziewic.  Córka  Abd-el-Aziza,  słodka,  świetna  i  kocha  bohaterów. 
Żale  utop  w   nowej  miłości,  a  szczęście  w ró ci  do  ciebie...
„C h y lą   się  kopie  nasze  przed  tw oim   znakiem  w y ry ty m   na  ko­
lumnie  Tedmoru  i   na  rękach  dwustu  Arabów.  Znak  to  m istyczny. 
W ytłóm aezyłeś jego  znaczenie  Magom  Assudu  i   Hebeszu  zbierającym 
się  co  trz y   lata  w   pieczarze  Libanu,  kiedy  cię  przypuścili  do  swojej 
rady.  I   poznali  oni  prawdę  znaku.  W   górę  podnoszą  się  kopie  na 
obronę  jedności  Boga  i   Wehaba.  Znak  ten  nosisz  na  ręku  i  na  drzewcu 
z  dzicwiczój  trz c in y   Eufratu. 
Zginą  niew olnicy  Ibrahima.  Abdel-el- 
A ziz  stoi  w   górach  Jemammii,  a  z  nim  jego  waleczna  córa  z  dziew i­
cami  try b u tu   Beni-temin.  W róć  emirze,  wróć.  Pustynia  Neżdu  brzm i 
twojem   imieniem  i   t.  d.“
Na  to  wezwanie  poetyczne, je st  i   odpowiedź Em ira Tadz-el-Faher, 
•w  tymże  sensie  zapalającym  W ehabitów  do  powstania.  Na  wstępie 
powiada  im,  że  ju ż   spuszcza  się  z  góry,  na  której  przebyw ał,  a  dalej 
mówi  o  sobie:  „Jestem   Seif,  Magowie  ta k   obwieścili;  rum ak  mój  biały, 
grzyw a  jego  i   ogon  czarne  ja k   rozpacz  pobitych  wrogów ..."
„M iasto  święte  (Mekka)  było  ju ż   w   mocy  naszej...  P ielgrzym  
pozbawiony  b y ł  świętego  w idoku  Beit-allah.  Wasze  zwycięzkie  kopie, 
nastawione  w   obronie  jedności  Boga,  zrzą d ziły  to.  Lecz  Ibrahim   (syn 
Alego  baszy  w   w ypraw ie  przeciw  Wehabitom)  sta ł  się panem Kaaby 
Dzidda  i   Medyna  są  wolne.  Pióra  waszych  kopij  nie  o kryw a ją   ich 
swoim  cieniem.  A   bogate  łu py  zabrane  z  grobu,  stały  się  ozdobą  D re- 
aieh;  trzeba  było  niemi  wzgardzić  i   oddać  ziemi...  Synowie  Neżdu  do 
broni!  Bóg  z  nami!...
„M iza  je s t  puszczy  ozdobą,  M ilha  perłą  dziewic,  Bent-el-W ehab 
— to  ja k   sława;  a  m iłość—to  ja k   pożerający  płomień..  S ło w ik  śpiewa 
rozkochany  w   róży  zdobiącej  dolinę  Metmalmah;  k w ia ty   wonią  oddają 
cześć  królow ej  kw iatów ...  Lecz  Tadz-el-Faher  nie  zna  innych  śpiewów


Yüklə 11,71 Mb.

Dostları ilə paylaş:
1   ...   87   88   89   90   91   92   93   94   ...   106




Verilənlər bazası müəlliflik hüququ ilə müdafiə olunur ©genderi.org 2024
rəhbərliyinə müraciət

    Ana səhifə