256
D Z IE Ł A Ł U C Y A N A S IE M IE Ń S K IE G O .
i przyciskając mnie do piersi, t u lił długo, nie mogąc słowa
przemówić od wzruszenia; nareszcie usiadł na posłaniu, ale
s iły prędko go opuściły, i znowu się położył....
T a scena
żyw o u tk w iła m i w pamięci. Obok niego stała mahoniowa
szkatułka z apteczką, leżały narzędzia astronomiczne, dwa
złote chronometry angielskie, sekstant, luneta i para pisto
letów.... bliżej g ło w y k ilk a książek, m iędzy innemi tablice
długości i szerokości z licznemi jego adnotacyami i popraw
kam i, nareszcie gruba teka papierów....
On sam m iał na
głow ie zielony turban w czarne paski, na sobie pielgrzym i
meszlach (płaszcz). D la dopełnienia tego obrazu, powiem
i o moim kostium ie arabskiego emira: koszula i spodnie
płócienne, pas skórzany, nóż za pasem, głow a obwiązana
zieloną chustką w żółte pasy, ściśniętą sznurkiem z w ie l
błądziej sierści, roboty pięknej M izy, córki emira Fedanów
Duszi-ibn-Ghbena, danym rai od niej w upominku.
„Siedziałem obok niego milczący, a on oczy m ia ł w le
pione w podniebie namiotu, i ręce wyciągnięte wzdłuż
ciała, i także m ilczał. Pokorą moją, posłuszeństwem dziecka
na każde jego skinienie, chciałem mu dać uczuć jego w yż
szość, podnieść tym ostatnim hołdem. Może się to wydaw ać
komu dziwnem i niestosownem — ale ja ty lk o tłómaczę się
z mego usposobienia w tej uroczystej c h w ili.
Na tw arzy
Abu-Othmana widać było w yraz w ielkiego bólu, szarpią
cego jego wnętrzności— tem samem nie b y ł to ból wewnętrz
nej zgryzoty. P iękna ta i czysta dusza zostawała w po
k o ju ; oczy sucho ły s k a ły jeszcze żyw ym blaskiem'. Po
k ilk a razy dał m i znak prawą ręką; mniemałem, że chce
abym się oddalił, i ju ż podnosiłem się, gdy on lew ą za
trzym ał, czule ściskając rzekł:
n
—
Q u e s ta e u n a im m e n s a c a te n a , e s i r o m p e r a .
„ A po c h w ili milczenia znowu przemówił:
„ — Mój Abd-el-Niszanie, daj m i słowo, że zachowasz
najzupełniejsze milczenie o tem, co ode mnie usłyszysz.
„P rzyrzekłem mu uroczyście.
„ T u dał znak swojej służbie, aby w yszła z namiotu;
a zbierając resztki sił, podniósł się i usiadł...
„W ięcej niż przez dwadzieścia m inut m ów ił jednym
ciągiem, o rzeczach bardzo ważnych i zajm ujących, niekie-
% przerywając przestrogą zwróconą do mnie: „Z b y t jesteś
„zuchw ały; strzeż się tru cizn y!”
„Z a każdem zdaniem wychodzącem z jego ust podno
siłem rękę od ziemi do czoła, co oznaczało hołd uszanowa
nia przed mądrością słowa.
„W końcu z małego palca zdjął sygnet, k tó ry m iał od
VanM asseyk’a konsula hollenderskiego w Halebie, a mego
przyjaciela. B y ł to rubin cokolw iek zblakły, na cal d ługi,
na
6
lin ij szeroki, płaski, z napisem talizmaniczym: „N ie ma
„n ic nad Alego i nic nad miecz Z u lfa k a r” (*). Pierścień ten
b y ł talizmanem perskim; Van-Masseyk dostał go b y ł z In -
d yi, i k le jn o t w ie lkie j rzadkości podarował Alemu bejowi,
u ję ty jego zacnością i nauką.
„U m ierający ofiarow ał m i ten sygnet; pocałowałem go
w rękę, i napowrot wsunąłem mu na palec, mówiąc: — Z a
chowaj go przyjacielu; przyjąłem ten dar z wdzięcznością,
i napowrot powierzam go tobie; a ja k powrócisz z podróży
m ekkańskiej, to m i go oddasz.—
„Z daw ało m i się niegodnem, abym mógł przyjąć ten
klejnot, k tó ry Abu-Othman nosił przez tyle lat; je ś li m iał
m i służyć za pam iątkę po przyjacielu, to nie potrzebowałem
tego, bo pamięć po nim nosiłem w sercu.
„ A li bej, ja k go ju ż nazwę zw ykłem jego nazwiskiem,
w zruszył się tem, i przyrzekł zatrzymać na teraz ten pier
ścień, aby m i go zw rócił później — ale smętnym uśmiechem
daw ał do poznania, że koniec jego ju ż niedaleko...
„Z m ieniliśm y przedmiot rozmowy. A li bej m ów ił z unie
sieniem o Napoleonie, o jego w ielkich planach... byw a ł bo
wiem przypuszczany do tajem nych rozmów z cesarzem....
Słyszał on z własnych jego ust podczas powrotu z E lby,
że to A n g lic y spalili Moskwę, aby przeszkodzić zawarciu
pokoju, którego Rossya pragnęła; po k ilk a razy wspomi
nał cara Aleksandra, nazywając go następcą po Napoleonie;
w y p y ty w a ł mię o Rossyę.... potem zaczął napomykać o swo
je j missyi na Wschodzie; w końcu o d krył, że je st Hiszpa
nem, z rodu książąt d’Ossuna, że przez matkę wiedzie ród
(*) Miecz o dwóch głowniach używany przez Mahometa.
D zieła Lucyana Sieraieżskiego. Tom V I.
17
od Proroka.
„Jestem chrześcianinem— umieram bez pomo
c y — módl sie za mnie," — gdy wtem rozległ się strzał a r
matni. B y ł to znak dany karaw anie do pochodu.... Służba
weszła do namiotu; zaczęto zbierać rzeczy i pakować na
w ie lb łą d y. Jeźdźcy ju ź b y li na siodłach.
L e k ty k a Abu-
Othmana niesiona przez dwa w ielbłądy, w krótce zajęła
miejsce w postępującej karawanie. Jeszcze raz uściskał
mię i nazwał Abd-el-Niszanem. „Zatrzym aj to miano—
rzekł— a teraz byw aj zdrów; odjeżdżam w dalekie strony."
„Po tem smutnćm pożegnaniu chwyciłem za kopię i do
siadłem mej klaczy Neżdy kohelieli Obejet-el-hamra Mufta-
szarab, a puściwszy się lotem b łyska w icy, dogoniłem moich
BeduinóW....
„Z a trzecim arm atnim wystrzałem ju ż cała karawana
b yła w pochodzie.... Mogła być w tedy jedenasta przed
południem.
„N a ośm godzin drogi od Mezaribu A li bej ju ż nie ż y ł!
„K araw ana zatrzymała się na nocleg, i pochowano jego
zw łoki.
„Przełożony Mogrebinów, czyli pielgrzym ów m arokań
skich, zabrał pozostałe po nim rzeczy.
„Pieniądze i pierścień pochw ycił jeden ze sług....
„T a k skończył ów mąż w ie lk ie j uezoności, rzadki
przyjaciel, podróżnik szanowany u potentatów na Wschodzie
czczony przez lud, a nawet przez pobożnych wyznawców
I roroka ta k w A fryce ja k w A zyi. B y ł wzrostu miernego,
śniadej cery, oczu, w których się m alowała żywość i do
wcip. Ogromne tru d y wyniszczyły w ą tłą budowę, lecz nie
zniszczyły dzielnej duszy, nie osłabiły umysłu pełnego g łe - '
bokiej nauki. M iał on trafne o wszystkiem zdanie, i obja
w ia ł je jasno w zwięzłem słowie.
Skłonniejszy b y ł do
rozumowania niż do uniesień wym owy.
T a k i b y ł ten
człowiek, którego los dał mi poznać i pokochać, abym go
stracił na w ie k i...”
Rzewuski w notatkach swoich, tu i owdzie rozrzuconych,
dodaje, że za przybyciem do Stambułu, doniósł ambassadzie
łrancuzkiej o śmierci Alego beja. „G dym to oznajm ił, pan J...
w zią ł mnie na bok, bojąc .się zapewne, abym sie z czóm
nie wygadał, i rze kł mi:
258
D Z IE Ł A IiU iJ Y A N A SJEMIENSB3EGK).
Dostları ilə paylaş: |