Geometria brył (stereomerria) i astronomia
Od geometrii studia prowadzą do stereometrii. Z tego, co Platon o tym mówi, widać jasno, że w jego czasach na tym polu nie poczyniono wielkich postępów. Jednakże jest przekonany o potrzebie zwiększenia badań w tej dziedzinie i zachęcania filozo-fa-króla do zbliżenia się do abstrakcyjnych form poprzez przejście od figur dwuwymiarowych do studiowania tych, które mają trzy wymiary. Jest to niezbędne wprowadzenie do studiowania astronomii, nauki o ruchach ciał stałych. Ciała niebieskie są być może najdoskonalsze z rzeczy widzialnych, ale ponieważ są widzialne, są w znacznym stopniu podporządkowane prawdziwym realnościom, prawdziwym przedmiotom wiedzy. Tym niemniej badanie ich ruchów winno być przedsięwzięte raczej poprzez intelekt niźli przez zmysły, a zatem poprowadzi ponownie naszego filozofa-króla ku niezmiennym, wiecznym prawdom.
Harmonia
Ostatnim stadium studiów są studia harmonii. Studiowanie astronomii pomoże fllozofowi-królowi zbliżyć się do abstrak-
Władca-filozof 329
tów, rozpoczynając od rzeczy widzialnych, natomiast studiowanie harmonii od rzeczy, które są słyszalne. Akcent pada ponownie nie na studiowanie dźwięków dla nich samych, lecz na studiowanie stosunków miedzy nimi.
Dialektyka
Przyszły król-filozof staje się w końcu gotowy do ostatniego i najważniejszego kroku — całkowitego wyzwolenia z królestwa cieni dzięki studiowaniu dialektyki. Dzięki tym studiom ktoś jest nie tylko świadomy czy też zaznajomiony z uniwer-saliami, lecz je zna i rozumie. Może już całkowicie przypomnieć sobie prawdę: niepodważalną wiedzę, która w nim tkwi.
Na czym polega studiowanie dialektyki? Sokrates podkreśla, że można odpowiedzieć na to pytanie adekwatnie jedynie wtedy, jeśli osiągnęło się całkowite zrozumienie. W sensie negatywnym różnica między studiowaniem matematyki a studiowaniem dialektyki może zostać jedynie wskazana, może też zostać pozytywnie określony jej ogólny charakter. Jednak rzeczywista zawartość dialektyki to to, co każda osoba wiedziałaby, gdyby ostatecznie osiągnęła rzeczywistą wiedzę, “gdy ktoś rozpoczyna odkrywanie absolutu (tj. form, idei Platońskich) jedynie dzięki światłu rozumu, bez posługiwania się zmysłami, i nie ustanie, póki dzięki czystej inteligencji nie dotrze do oglądania absolutnego dobra". Wtedy “w końcu odnajdzie siebie samego na końcu intelektualnego świata".
Matematyka a dialektyka
Różnica między dialektyka a różnymi dziedzinami matematyki polega na tym, że ta ostatnia opiera się na założeniach i hipotezach, które matematycy przyjmują za oczywiste bez badania ich prawdziwości. Formy czy też uniwersalia zostają zaangażowane, ale matematyk przypuszcza ich cechy, nie potrafiąc wyjaśnić, jaka jest ich natura i dlaczego ją mają. I tak np.
330 Teoria poznania
w arytmetyce zakłada się, że gdy równe ilości są dodane do siebie, wyniki są równe (tj. jeśli A = B i C=D, to A + C+B+D). Kiedy Sokrates spytał matematyków, co oznaczają “ilości" i skąd wiedzą, że założenia podobne do przytoczonego są prawdziwe, odkrył, że nie wiedzą, ale przyjęli mnóstwo hipotez, z których rozwinęli swą dyscyphnę. W dialogu Teajtet, podczas rozmowy z jednym z największych greckich geometrów Sokrates pokazał, że nie rozumie on podstawowych pojęć i nigdy nie przemyślał ani nie przebadał zasadniczych założeń swego przedmiotu. W tej mierze zatem matematyka jest czymś, co Sokrates nazywa “snem o rzeczywistości".
Jeśli natomiast poddałoby się analizie własne hipotezy i założenia oraz pojęcia, zanim osiągnęłoby się pełne i całkowite ich zrozumienie, to wówczas można by mówić o zajmowaniu się studiowaniem dialektyki. Studia matematyczne przygotowują do tego rozumienia, dostarczając pewnych umiejętności w posługiwaniu się uniwersaliami. Tym niemniej krok ostatni, czyli rozumienie i uchwytywanie istoty Platońskich idei jest dziełem dialektyki.
Bowiem dialektyka, i tylko ona, dociera bezpośrednio do pierwszej zasady i jest jedyną nauką, która pozbywa się hipotez, aby uczynić swe podstawy bezpiecznymi; oko duszy, które jest dosłownie zakopane w obcym bagnie, zostaje poprzez jej subtelną pomoc wzniesione wyżej; a jako posługaczek i pomocników w dziele przemiany używa ona nauk, które omówiliśmy (tj. różnych gałęzi matematyki).
Wedle Platona droga do osiągnięcia pełnej i prawdziwej wiedzy polega przede wszystkim na odrzuceniu polegania na informacji zmysłowej i zwróceniu się ku badaniu świata rozumnego przy użyciu jedynie siły rozumu. Gdy odwrócimy się od świata zmysłów zaczynamy odkrywać formy czy też uniwer-salia w naszym umyśle. Aby przyzwyczaić się do badania świata idei, trzeba najpierw nauczyć się łączyć i odnosić do siebie różne idee w świetle różnych założeń i hipotez — w różnych dziedzinach matematyki. Gdy ktoś jest w końcu przygotowany do przeanalizowania i zrozumienia uniwersaliów, do
Władca-filozof 331
uchwycenia ich istoty, to dotarł on do rzeczywistej wiedzy, do pełnego przypomnienia Platońskich idei, które w nim drzemią.
Zjawisko i rzeczywistość
Na pytanie, co by się wiedziało, posiadając taki typ wiedzy, Platon odpowiedziałby, że znałoby się rzeczywisty świat, a nie jedynie królestwo “cieni" i “obrazów". Dla niego idee nie są jedynie bytami zawartymi w czyimś umyśle — są realnymi rzeczami bytującymi wiecznie, niezmiennie, z dala od widzialnego, fizykalnego świata. Wedle Platona obiekty, które napotykamy w naszym doświadczeniu zmysłowym są równie iluzoryczne jak informacja sensoryczna. Rzeczywiste, ważne, wartościowe przedmioty tego świata to te, które odkrywamy, gdy posiadamy rzeczywistą wiedzę. I tak Platon doszedł do rozumienia wszechświata jako podzielonego między zjawisko i rzeczywistość, naszego zaś poznania świata jako podzielonego na domniemanie i wiedzę. Na temat świata zjawisk możemy jedynie snuć domysły; nasza dusza natomiast może posiadać wiedzę o świecie rzeczywistym, o świecie idei.
Platon twierdził, iż możemy posiadać wiedzę w ścisłym sensie, tzn. wiedzę, której możemy być absolutnie pewni, ale taka wiedza różni się od rodzaju informacji, którym zwykle jesteśmy zainteresowani. Możemy uzyskać wiedzę w ścisłym sensie na temat uniwersaliów albo Platońskich idei, jedynie zmuszając swą “pamięć" do żmudnych studiów matematycznych. Kiedy ktoś staje się świadom Platońskich idei, doświadczenie poznania ich czyni go całkowicie pewnym, tj. niezdolnym do mylenia się. Jednak taka wiedza, której gwarancję daje jedynie doświadczenie jej posiadania, jest mimo to ograniczona. Znamy dzięki niej — wedle Platona — rzeczywisty świat, świat form, uniwersaliów. Świat widzialny nie może nigdy naprawdę zostać poznany. Mogą być poznane formy, które są jego składnikami i których kopie stają przed nami w zjawiskowym pozorze; nie możemy jednak poznać — w tym ścisłym sensie “poznania" — świata cieni, bo nie są one formami, lecz jedynie
332 Teoria poznania
ich odbiciem, często nieadekwatnym. Naszą najlepszą wiedzą — właściwie naszą jedyną pełną i prawdziwą wiedzą — jest ta, którą odkrywamy poprzez studiowanie dialektyki —jest to poznanie Platońskich idei. Matematyka, najbliższa temu ideałowi, nie jest wiedzą pełną, ale ma do czynienia z formami. (Nauki takie jak fizyka — sądził Platon — nie mogą zawierać prawdziwej wiedzy, bowiem fizyka badała świat cieni, zmieniający się świat zjawiskowy).
Kartezjańska teoria wiedzy
Gdy zwrócimy się od Platona do dużo późniejszej teorii wiedzy stworzonej przez Kartezjusza, natrafiamy na koncepcję głoszącą, że możemy odkryć wiedzę absolutnie pewną. Pogląd Kartezjusza na naturę, źródło i podstawę naszej wiedzy w wielu aspektach przypomina platoński punkt widzenia.
Poszukiwanie pewności
Na początku prześledziliśmy Kartezjański test na wiarygodność naszej wiedzy i zobaczyliśmy destruktywne rezultaty, do których doprowadził poprzez pokazanie, że wszelkie nasze zwykłe poznanie — włącznie z naukowym, a nawet matematycznym — jest podatne na zakwestionowanie. Celem Kartezjusza proponującego tę katastroficzną próbę nie było wprowadzenie powszechnego wątpienia: “Nie naśladuję sceptyków, którzy wątpią dla samego wątpienia, i udają, że zawsze są niepewni. Przeciwnie, moim celem było jedynie uzyskanie dobrych podstaw dla upewnienia siebie samego i odrzucenie błota i ruchomych piasków, abym mógł odnaleźć skałę i glinę". Kartezjusz szukał absolutnie pewnej podstawy dla wszelkiej wiedzy. Czuł, iż takie ugruntowanie może być bezpieczne tylko wtedy, jeśli uprzednio przeprowadziło się jego test, aby wyeliminować wszystko, co może okazać się fałszywe bądź wątpliwe. Pisze:
Kartezjańska teoria wiedzy 333
Będę mianowicie odsuwał od siebie wszystko, co najmniejszą choćby dopuszcza wątpliwość, zupełnie tak samo, jak gdybym był twierdził, że jest to zgoła fałszem. Będę też podążał dalej, póki nie poznam czegoś pewnego, i jeśli już nie poznam niczego innego jako pewne, to przynajmniej to, że nie ma nic pewnego.
Pewność istnienia
W tym duchu Kartezjusz kontynuuje swój test w poszukiwaniu poznania, które byłoby niepowątpiewalne i pewne. Gdyby mógł je znaleźć, mógłby uczynić zeń punkt wyjścia dla uzasadnienia całej struktury ludzkiej wiedzy. Rzuciwszy cień wątpienia na nasze poznanie zmysłowe, nasze poznanie naukowe oraz na matematykę, Kartezjusz szuka dalej, aż odnajduje właśnie ten rodzaj pewności, którego szukał.
Lecz już przyjąłem, że nic w świecie nie istnieje: ani niebo, ani ziemia, ani umysły, ani ciała, czyż więc nie przyjąłem, że i ja nie istnieję? Ja jednak na pewno istniałem, jeśli coś przyjąłem. Lecz istnieje zwodziciel — nie wiem, kto nim jest — wszechpotężny i najprzebieglejszy, który zawsze rozmyślnie mnie łudzi. Nie ma więc wątpliwości, że istnieję, skoro mnie łudzi! I niechajże mnie łudzi, ile tylko potrafi, tego jednak nigdy nie dokaże, abym był niczym dopóty, dopóki będę myślał sam, że czymś jestem. Tak więc po wystarczającym i wyczerpującym rozważeniu wszystkiego, należy na koniec stwierdzić, że to powiedzenie: “Ja jestem, ja istnieję", musi być prawdą, ilekroć je wypowiadam lub pojmuję umysłem.
“Myślę, więc jestem". Jedynym poznaniem, które wedle Kartezjusza musiało być prawdziwe okazało się “istnieję". Gdy
tylko o nim myślę albo próbuję zrozumieć, zgodnie z Kartezjańska próbą, jak mogłoby ono być fałszywe, uświadamiam sobie, że po to, aby o nim myśleć, po to, aby przeprowadzić
334
Teoria poznania
mój test, ja muszę istnieć. Niezależnie od tego, co może robić rzekomy “zwodziciel", nieważne jak bardzo może on próbować mnie zwieść, nie może zwieść mnie ku myśleniu, że jestem, jeśli naprawdę nie istnieję. Jeśli myślę, twierdzi Kartezjusz, to mogę być absolutnie przekonany, że istnieję. Gdy tylko próbuję rozważyć wszystkie warunki, pod którymi “myślę, więc jestem" (albo, jak głosi słynna łacińska formuła: cogito, ergo sum), mogłoby być fałszywe, jestem całkowicie pewien swego istnienia. Wszelkie usiłowanie podania w wątpliwość albo odrzucenia tego jest jeszcze jedną myślą, która potwierdza i upewnia mnie, że muszę istnieć po to, aby myśleć. Niezależnie od tego, jak bardzo próbowałbym zdyskredytować stwierdzenie “myślę, więc jestem", gdy tylko myślę, prawda tego twierdzenia ponownie wychodzi na jaw.
Być może następująca historia uwydatni ideę Kartezjusza. Opowiadano, że pewien znany amerykański filozof, Morris Raphael Cohen, wdał się po lekcjach w dyskusję ze swym studentem. Profesor Cohen wyłożył właśnie Kartezjusza i przedstawił wszystkie powody skłaniające do wątpienia, któreśmy już wcześniej zarysowali. Następnie posłał studentów do domu, aby przeczytali Kartezjanskie Medytacje. Następnego dnia po lekcjach podchodzi do profesora Cohena pewien wycieńczony student, nie ogolony, z przekrwionymi oczami i powiada, że jest bardzo zmartwiony. Całą noc studiował i rozmyślał na temat przytoczonego miejsca, usiłując rozstrzygnąć, czy naprawdę istnieje.,.Profesorze Cohen—powiedział niemal przerażony — proszę mi powiedzieć, czyja istnieję?" Profesor Cohen rozważył pytanie i odpowiedział: “A kto chce wiedzieć?"
Tak czy inaczej, Kartezjusz był przekonany, iż w końcu odkrył prawdę, która ,jest tak pewna, że najbardziej wyrafinowane argumenty przedstawione przez sceptyków nie są w stanie jej naruszyć". Miał nadzieję, że dzięki zbadaniu tej jednej absolutnie pewnej prawdy może okazać się możliwe odkrycie reguły albo kryterium, za pomocą którego można będzie ocenić prawdziwość innych zdań.
Wiem to na pewno, że jestem rzeczą myślącą — czyż więc wiem także , czego na to potrzeba, abym był czegoś pewny?
Kartezjańska teoria wiedzy 335
Otóż w tym pierwszym poznaniu nie ma nic innego, jak pewne, jasne i wyraźne ujęcie tego, co twierdzę. Nie wystarczyłoby to zaiste do tego, aby mnie upewnić o prawdziwości jakiejś rzeczy, gdyby się mogło kiedyś zdarzyć, że coś, co tak jasno i wyraźnie ujmuję było fałszywe. Widzę zatem, że mogę jako ogólną zasadę ustanowić, że wszystko to jest prawdą, co całkowicie jasno i wyraźnie ujmuję.
Zgodnie z argumentacją Kartezjusza dzięki przebadaniu tej jednej prawdy (“Myślę, więc jestem") możemy odkryć prawidło albo kryterium dla wszystkich prawd. Dlaczego jestem tak pewien, iż “myślę, więc jestem" jest prawdą? Wedle Kartezjusza jedyną cechą tego twierdzenia, która przekonuje mnie, że jest ono prawdziwe, jest to, iż jasno i wyraźnie pojmuję i rozumiem, co zostaje powiedziane. Jeśli ta jasności wyraźność są jedynymi warunkami tworzącymi moje przekonanie, a nie ogólnymi warunkami, które muszą spełniać wszystkie prawdy, to mogę się w tej kwestii mylić. Jeśli jasność i wyraźność nie są standardami czy też kryteriami prawdziwości, lecz są wszystkim, co wskazuje, że “myślę, więc jestem" jest prawdą, to stwierdzenie to może w istocie okazać się fałszywe. A zatem, podsumowując rozumowanie: jasność i wyraźność muszą być oznaką prawdy, cechami dystynktywnymi, dzięki którym można odróżnić prawdę od fałszu. Można więc sformułować ogólną prawidłowość: “wszystko, co jest pojmowane jasno i wyraźnie, jest prawdą".
Jasność i wyraźność
Jakie jednak są cechy owej jasności i wyraźności? W nieco konfundującym fragmencie swych Zasad filozofii Kartezjusz pokazał, jak jasne i wyraźne wyjaśnienie jasności i wyraźności można znaleźć w jego dziełach. Fragment ten brzmi następująco:
...mnóstwo ludzi przez całe swe życie niczego w ogóle nie ujmuje na tyle trafnie, by móc o tym wydać sąd pewny. Bo
336 Teoria poznania
do ujęcia, na którym oprzeć się może pewny i niewątpliwy sąd, nie tylko należy to, by ono było jasne, ale nadto, by ono było wyraźne. Jasnym nazywam to [ujęcie], które obecne jest i jawne dla natężającego uwagę umysłu; tak jak mówimy, że coś jasno widzimy, gdy te rzeczy obecne dla patrzącego oka dostatecznie mocno i bez zasłony na nie działają. Wyraźnym zaś to, które będąc jasne, od wszystkich innych tak jest oddzielone i tak jest ścisłe, że w ogóle nie zawiera w sobie niczego innego, jak tylko to, co jasne.
Na pierwszy rzut oka to wyjaśnienie nie wydaje się wielce pomocne. Staranne rozważenie go może jednak pomóc w uchwyceniu tego, o co Kartezjuszowi chodziło. Najwidoczniej jakieś doświadczenie lub myśl jest jasna, jeśli jest tak silna, że nie możemy uniknąć bycia jej świadomym. Przykłady idei jasnej, które Kartezjusz przedstawia, podpadają z grubsza pod dwa typy — po pierwsze, są to żywe doświadczenia zmysłowe, takie jak ból zęba, po drugie, są to myśli, takie jak idee matematyczne czy też aktywności umysłu, w rodzaju myślenia czy pragnienia czegoś. W obu typach umysł jest świadomy czegoś albo mentalnie, albo sensorycznie. Jednakże — jak nam się następnie powiada — nie zachodzi odwrotność, bowiem jakaś idea może byćjasna, nie będąc wyraźną. Idea, która jest jasna, lecz nie jest wyraźna, to doświadczenie, które jest tak żywe i silne, iż nie możemy uniknąć bycia go świadomym; jednocześnie jednak nie jesteśmy pewni, czego doświadczamy. Przykład, który w związku z tym Kartezjusz podaje, to ból zęba. Doświadczenie to jest jasne. Jest się zmuszonym do bycia go świadomym. Tym niemniej nie jest się pewnym, którego zęba dotyczy. (Zgodnie ze swą teorią stosunku umysłu i ciała, którą przedstawiliśmy w rozdziale trzecim, Kartezjusz był przekonany, że ból nie może być w zębie, lecz jedynie w umyśle). Tym, czego tu brakuje, jest zdolność odróżnienia tego, co jest doświadczeniem, od wszystkiego innego w świecie. Jeśli można by to osiągnąć, tzn. zdefiniować doświadczenie tak, że nie mylono by go z niczym innym, to byłoby ono zarówno wyraźne, jak i jasne. Z drugiej strony idea, którą moglibyśmy tak określić, z konieczności
Kartezjańska teoria wiedzy 337
byłaby jasna, bowiem po to, by mocją odróżnić od wszystkiego innego musielibyśmy mieć jej intensywną świadomość.
Rozszerzenia pewności
Tropiąc dalej pojęcie idei jasnych i wyraźnych, Kartezjusz pytał, co poza prawdą, że jestem bytem myślącym, jest jeszcze prawdziwe. W trakcie tych dociekań rozwinął teorię wszechświata, który możemy poznać z całkowitą pewnością, teorię, która ostatecznie dostarczy dalszego uzasadnienia jego kryterium wiedzy prawdziwej. Aby uzupełnić nasze omówienie jego teorii wiedzy, przedstawimy krótko pozostałe tezy zawarte w Medytacjach.
Idee wrodzone
Gdy badam swe idee po to, aby odkryć, które z nich są jasne i wyraźne — stwierdza Kartezjusz — dostrzegam, że większość z nich jest albo niejasna, albo niewyraźna oraz że albo pochodzą z doświadczeń, które miałem, albo też zostały wytworzone przeze mnie. Dotyczy to idei takich, jak słońce, syrena, katedra Notre-Dame w Paryżu czy też chochlik. Kartezjusz twierdził, iż istnieje ponadto inny typ idei, zwany ideami .wrodzonymi, który nie może pochodzić ani z doświadczenia, ani też nie może być stworzony czy wynaleziony przez moją wyobraźnię. Jak wkrótce zobaczymy, owe idee wrodzone to te, które są naprawdę jasne i wyraźne.
Bóg
Wrodzonymi ideami wedle Kartezjusza muszą być idee obiektów matematycznych, np. idea koła, oraz — co najważniejsze w jego wywodzie — idea bytu doskonałego, tj. Boga. Idee
te .mają własności, które nie przejawiają się w naszym
338 Teoria poznania
doświadczeniu. Żadne koło, które widzimy, nie jest doskonale okrągłe. Ale to, o którym możemy myśleć, jest. My sami, twierdzi Kartezjusz, nie jesteśmy dostatecznie doskonali, aby wytworzyć ten rodzaj doskonałości, który pojawia się w niektórych naszych ideach, szczególnie w idei Boga. Jesteśmy jedynie skończonymi, czasowymi stworzeniami, a mimo to posiadamy ideę nieskończonego i wiecznego Boga. Jak zatem, pyta, możemy stworzyć pojęcia własności, których nie możemy odkryć ani w naszym doświadczeniu, ani w nas samych? Poprzez takie rozumowanie doszedł do wniosku, iż idee matematyczne oraz idea Boga należą do specjalnej kategorii idei, zwanych “wrodzonymi", które muszą być w nas zaszczepione za pośrednictwem czegoś lub kogoś innego od nas samych i od zdarzeń naszego życia.
Rozwijając pojecie bytu doskonałego, Kartezjusz doszedł do wniosku, że idea ta może być wywołana jedynie przez coś, czego stopień doskonałości jest co najmniej taki sam jak tej idei. Idea ta mówi o “pewnej substancji, która jest nieskończona, wieczna, niezmienna, niezależna, wszechwiedząca, wszechmocna, i poprzez którą ja sam i wszystko inne, o ile naprawdę istnieje, zostało stworzone". Nie posiadam własności tego rodzaju, których mógłbym użyć dla wytworzenia takiej idei, również w moim doświadczeniu nie znajduję niczego o takiej doskonałości. A zatem idea bytu doskonałego musi pochodzić od czegoś, co jest co najmniej tak samo doskonałe jak ta idea. Przeto, wnioskuje Kartezjusz, musi istnieć Bóg, który stworzył mnie, i który wszczepił mi ideę bytu doskonałego.
Inne pewniki
Ustanowiwszy dwie prawdy: “myślę, więc jestem" oraz “istnieje Bóg", Kartezjusz poszukuje dalszych pewników. “Wydaje mi się, że znalazłem teraz drogę, która poprowadzi nas od kontemplacji prawdziwego Boga (w którym zawarte są wszystkie cuda wiedzy i rozumu) do poznania innych przedmiotów tego
Kartezjańska teoria wiedzy 339
świata". Pierwszym krokiem na tej drodze jest uświadomienie sobie, że jeśli Bóg jest bytem doskonałym, to nie jest zdolny do zwodzenia ludzi. Oszustwo i wprowadzanie w błąd — stwierdza — to niedoskonałości, a zatem nie mogą być cechami bytu doskonałego.
Oparte na jasnej i wyraźnej idei Boga odkrycie, że byt doskonały nie może być oszustem, gwarantuje wedle Kar-tezjusza, iż Bóg nie jest i nie może być złym demonem, którego wyobrażał sobie przedtem. Jeśli Bóg nim nie jest, to wielka część informacji, które uprzednio uważał za wątpliwe, mogą obecnie zostać uznane za wiarygodne. Jest to konieczne po to, by dowiedzieć się, czego Bóg, nie-zwodziciel, chce i skłania nas do uznania za prawdziwe. Skoro Bóg nie może nas zwodzić, możemy z całkowitą wiarą odnieść się do wiedzy, którą On nam daje.
Poprzez analizę naszych rozumowych zdolności Kartez-jusz odkrył, że jedynymi sądami, które jesteśmy zmuszeni wydać, są te, które dotyczą idei jasnych i wyraźnych. Jesteśmy zmuszeni uznać wszelkie idee jasne i wyraźne i wierzyć, iż wszystko, co jasne i wyraźne, jest prawdziwe. Ponieważ zmusza nas do tego wszechmocny Bóg, nie możemy się mylić, gdy wierzymy, że coś, co pojmujemy jasno i wyraźnie, jest prawdziwe, ponieważ Bóg nie może być kłamcą. Z drugiej strony możemy powstrzymać się od sądu na temat czegoś, co jest niejasne i niewyraźne. Bóg nie zmusza nas do żadnych konkluzji w tej dziedzinie; jeśli je czynimy, to na naszą, nie Jego, odpowiedzialność. A zatem jeśli idzie o takie idee, nie mamy żadnej gwarancji, że to, co uznajemy za prawdziwe, jest prawdziwe. Zdolność sądu funkcjonuje wiarygodnie w odniesieniu do jasnych i wyraźnych idei, które Bóg nam wszczepił. Ale ponieważ jesteśmy stworzeniami niedoskonałymi, obstajemy przy wykorzystywaniu tych zdolności poza tym obszarem i wydajemy sądy dotyczące spraw, co do których nie mamy żadnej pewności. Przeto robimy błędy, jeśli nadużywamy naszych zdolności. Nie możemy ich jednak popełniać, jeśli będziemy naszych zdolności używać w zgodzie z zamiarami Boga.
J4U Teoria poznania
Pomocny może tu być pewien przykład. Wedle Kartezjusza Bóg wyposażył nas w jasne i wyraźne idee matematyczne. Jeśli zbadamy nasze idee “2" i “3" i “5", to odkryjemy, że jest jasne i wyraźne, iż 2+3 = 5. Ponieważ Bóg dał nam te idee oraz zdolność sądzenia, a także narzucił nam wiarę w nie, i ponieważ nie może być zwodzicielem, zatem “2 + 3 = 5" musi być prawdą. Jeśli jednak widzimy kilka kolorowych plam wyglądających tak, jak spacerujący ludzie, to nie jest jasne i wyraźne, iż są to ludzie, że nie jest to część snu — bowiem nie jesteśmy przymuszeni do stwierdzenia, iż to, co widzimy, to , jacyś ludzie". Jeśli to twierdzimy, to na własne ryzyko, bo nie mamy żadnej Bożej gwarancji.
Odnalazłem źródło fałszu i błądzenia. Z pewnością nie może nim być nic innego, jak to, co stwierdziłem, bowiem póki powstrzymuję mą wolę w granicach mej wiedzy i nie wydaje ona sądów co do innych spraw, niźli te, które mój rozum może pojąć jasno i wyraźnie, to nie mogę zostać oszukany. Każde ujęcie jasne i wyraźne jest z pewnością czymś, nie może więc pochodzić z niczego, lecz musi z konieczności pochodzić od Boga — Boga, powiadam, który jest najdoskonalszy i nie może być przyczyną jakiegolwiek błędu. A zatem musimy przyjąć, że takie ujęcie czy też sąd są prawdziwe.
Dowód na obiektywną rzeczywistość
Czego tedy możemy być pewni? Możemy być pewni egzystencji własnej i Boga, jak też Bożej gwarancji, że wszystko, co pojmujemy jasno i wyraźnie, jest prawdziwe. Na tej podstawie, twierdzi Kartezjusz, możemy być bezwzględnie pewni, że cały obszar wiedzy matematycznej jest prawdziwy, bowiem dotyczy ona jedynie jasnych i wyraźnych idei wrodzonych. Wiedza ta jest prawdziwie niezależna od tego, czy znajduję się na jawie czy we śnie, bo jest jasna i wyraźna w każdym przypadku, a Bóg by mnie nie oszukiwał. Ale jedynie ta matematyczna
Powód na obiektywną rzeczywistość 341
wiedza daje mi prawdy dotyczące pojęć w moim umyśle. Czy jest zatem możliwe, że mogę być pewny, iż istnieje jakiś świat poza mną i że pewne rzeczy są w nim prawdziwe?
Poprzez staranny wywód, którego nie będziemy, tu przedstawiali, usiłuje Kartezjusz uzasadnić wiarygodność naszej naturalnej wiary w to, że istnieje świat poza naszymi umysłami oraz że nasze doświadczenie składa się z idei pochodzących z tegoż świata. Zasadnicza z przedstawianych racji mówi, że ponieważ wiara w świat zewnętrzny jest naturalna, Bóg by nas oszukiwał, jeśliby nie była ona prawdziwa. Skoro Bóg nie może być kłamcą, to musi istnieć zewnętrzny świat fizyczny. Własności, które bez obawy możemy mu przypisać, to te, które znajdujemy w naszych jasnych i wyraźnych ideach ciał — a mianowicie, że są one rozciągłe, że prawdy geometryczne i matematyczne znajdują do nich zastosowanie itd.
Chociaż Kartezjusz rozpoczynał od najskrajniejszego wątpienia co do wiedzy, doszedł do pewnej pojemnej teorii na temat stopni pewności poznania, które możemy osiągnąć, a twierdzącej, że możemy być absolutnie pewni swego istnienia, istnienia Boga oraz tego, że Bóg nas nie zwodzi, a zatem jasnej i wyraźnej wiedzy, włączając w to całą wiedzę matematyczną, która może być zastosowana do obiektów zarówno fizycznych, jak i mentalnych. Na gruncie jasnych i wyraźnych idei wrodzonych możemy posiąść bogactwo wiedzy pewnej. Jednakże jeśli chodzi o kwestie, które nie są jasne ani wyraźne, np. nasze doświadczenie zmysłowe, nigdy nie możemy mieć całkowitej pewności. Możemy poznać prawa ciał fizycznych o tyle, o ile są matematycznymi stosunkami, nie możemy jednak poznać z jakąkolwiek pewnością niewyraźnych i niejasnych cech świata (np. jego barw, dźwięków, zapachów), które mogą okazać się iluzją lub snem. Świat idei wrodzonych, jasnych i wyraźnych idei wszczepionych nam przez Boga, dostarcza jedynej pewności, którą możemy mieć; jest to jednak pewność absolutna. Metoda wątpienia oraz sprawdzanie naszych informacji przez kwestionowanie ich umożliwiają nam odróżnienie tego, co jest pewne, od tego, co nie jest. Kiedy skończyliśmy, mamy — twierdzi Kartezjusz — szeroki zasób pewnej wiedzy
342 Teoria poznania
o naszych jasnych i wyraźnych ideach, z których niektóre mogą zostać zastosowane do świata zewnętrznego, dostarczając nam podstaw dla wiedzy pewnej o przyrodzie. Jeśli unikać będziemy sądów opartych na ideach niejasnych i niewyraźnych, to nigdy nie popełnimy błędów.
Dostları ilə paylaş: |