Stowarzyszenie przeciwdziałania elektroskażeniom



Yüklə 80,23 Kb.
tarix03.05.2018
ölçüsü80,23 Kb.
#41003

STOWARZYSZENIE PRZECIWDZIAŁANIA ELEKTROSKAŻENIOM




Grzybów 44, 09-533 Słubice Maz.


ELEKRTOSKAŻENIA - U J A W N I Ć P R A W D Ę

Uzasadnienie skargi na:


Opracował:

Marian Kłoszewski

Grzybów Kwiecień 2005 r.



W P R O W A D Z E N I E

Elektroskażenia – zachodnia nazwa elektrosmog, u Niemców – elektrodreck (błoto) – w Polsce są jeszcze tematem tabu. Nie są odczuwalne żadnym zmysłem. Polska jest odrutowana liniami wysokiego napięcia, najeżona tysiącami masztów nadawczych, co drugi Polak nosi komórkę – „możesz więcej”. Czy to może szkodzić?


Tytanic zatonął z półtora tysiącem ludzi, a miał być niezatapialny.

Jeszcze 40 lat temu żyliśmy w dymie papierosów. Nikt nie ostrzegał, a dziś – nowotwory od palenia!

Pestycyd DDT, za który odkrywca dostał nagrodę Nobla, okazał się niezniszczalną trucizną. Wycofano wiele innych środków, w tym np. thalidomid, który spowodował kalectwo tysięcy dzieci na zachodzie. Wycofuje się w Polsce rakotwórczy eternit.

Przecież to wszystko miało być nieszkodliwe!


Technologia oparta na elektromagnetyźmie rozwija się od stu lat, a ostatnio lawinowo w postaci telefonii komórkowej. Euforia i postęp cywilizacji. Czy faktycznie postęp?

Nośnikiem informacji są mikrofale, które przenikają wszystkie mury i wypełniają ciało człowieka. Wszystkie struktury naszego organizmu: atomy, drobiny, komórki, tkanki i organy – cała nasza bioelektronika jest zanurzona w drastycznie zmienionym polu sił elektryczno-magnetycznych. Siły te zmieniają struktury i funkcje bioukładów (Sedlak), a to prowadzi do schorzeń, które pojawiają się nawet po latach.


Ten nośnik jest doskonały, może dotrzeć natychmiast do każdego miejsca przestrzeni. Powstało imperium, które zawłaszczyło tę przestrzeń tworząc odpowiednie struktury i instrumenty prawne. Stawką są biliony dolarów, a środkiem – niewidzialny czynnik, który ułatwia ludziom życie. O przenikaniu ciała ludzkiego „imperium” milczy, nie mówi nic o zmianie geofizycznych warunków życia, zaprzecza istnieniu przyczynowego związku schorzeń z działaniem nośnika. Chorobotwórczą komórkę poleca dzieciom – „pierwsza komórka na pierwszą komunię”. Reklamy wołają „możesz więcej”, a naprawdę - możesz więcej chorować.

„Komórka ratuje życie”. Czyżby? W USA policzono, że na drogach tego kraju w ciągu roku ginie 2.600 osób tylko z powodu rozmów przez telefon komórkowy. A ile ginie w Europie i na świecie? O tym się też milczy, chociaż te liczby są znacznie większe od liczby ofiar terroru w Nowym Jorku, który wstrząsnął światem. Trochę ratuje. Ale bilansu się nie ujawnia.


Terroryści mogą przez komórkę wywołać wybuchy bomb w dowolnym miejscu. Mogą więcej.
Wołam o prawdę. To wołanie opieram na dokumentach. Ale nie sposób przedstawić tu pełnego dowodu. Jest to jedynie sygnał – sygnał alarmowy na podstawie urzędowych dokumentów i piśmiennictwa naukowego. Od 30 lat wielu naukowców, w tym prof. Włodzimierz Sedlak (1911 – 1993), sygnalizuje problem zagrożeń od pól e-m wytwarzanych przez źródła techniczne, ale te prace są przez „imperium” ignorowane. Dlatego z takim uporem upominam się o wydawnictwa Parlamentu Europejskiego z lutego i marca 2001r. Są one tak samo ważne i tak samo nieobowiązujące w Polsce, jak zalecenia lobbystów (ICNIRP), na których opierają się polskie normy.

Czy nie wolno nam wiedzieć dlaczego naukowcy z PE zalecają normę tysiąckrotnie niższą od normy polskiej?

Niniejsze opracowanie jest uzupełnieniem i w pewnej części powtórzeniem wcześniejszego opracowania pt. ”Telefonia komórkowa – masowy eksperyment na ludziach”. Marian Kłoszewski

EMBARGO NA INFORMACJE O ŚRODOWISKU


W lutym i marcu 2001 r. ukazały się wydawnictwa Parlamentu Euro­pejskiego (PE) pt. "ELECTROMAGNETIC FIELDS AND HEALTH" („Pole elektro­magnetycznego a zdrowie" - numer druku PE 297.563) oraz "THE PHISIOLOGICAL AND ENVIRONMENTAL EFFECTS NON-IONISING ELECTROMAGNETIC RADIATION" ("Psychologiczne i środowiskowe skutki niejonizującego promieniowania elektromagnetycznego" - numer druku PE 297.574) na stronie internetowej www.europarl.eu.int - w językach "starych państw" Unii Europejskiej.


Stowarzyszenie Przeciwdziałania Elektroskażeniom (SPE) w Grzybowie zwróciło się pismem z dnia 24.5.2004 r. do Ministra Środowiska o prze­tłumaczenie tych dokumentów i ich udostępnienie w ramach informacji o środowisku.

W odpowiedzi MŚ z dnia 5.8.2004 r. DIOŚ-078/4895/6570/04/SR zbaga­telizował prośbę SPE nazywając te dokumenty "materiałem roboczym" i odmówił spełnienia prośby.


Z podobną prośbą do MŚ zwróciło się Stowarzyszenie Kulturalno-Ekologiczne "ZIELONE MAZOWSZE". W odpowiedzi z dnia 22.02.2005 r. (DIOŚ-oa-pem-205/10992/04/05/Ma/SR) Minister Środowiska określił ww. dokumenty jako „materiał roboczy do dyskusji” i prośbę zignorował.

W piśmie MŚ do "Zielonego Mazowsza" podano cytat rzekomo wyjęty z dokumentu PE z marca 2001

"This documents is a working Document for the "STOA Panel". It is not an official publication of STOA".

Jednak takiego sformułowania w powyższym dokumencie nie ma.


Minister Środowiska nie spełnił prośby ekolo­gicznych organizacji pozarządowych, odmówił wydania infor­macji o środowisku, a tym samym zablokował te informacje dla społeczeństwa polskiego. Swoją interpretacją tych dokumentów wprowadził w błąd zainteresowane osoby i instytucje. Dokumenty te zostały opublikowane przez Parlament Europejski. Są opracowane przez Dyrekcję Naukową STOA (Scientific and Technological Options Assessment), która jest wyspecjalizowaną placówką naukową, organem doradczym i opiniotwórczym tego Parlamentu. Ponadto Dyrekcja ta jest instytucją niezależną od przemysłu, stąd ma­teriał przedstawiony w tych dokumentach nie pochodzi z ustaleń kompro­misowych lub nacisków lobbystycznych. Jest materiałem faktograficznym, opartym na aktualnej wiedzy, a więc jest w pełni wiarygodny.
Gdyby nawet dokumenty powyższe miały charakter roboczy i były prze­znaczone do dyskusji, to również powinny być dostępne w języku polskim, aby społeczeństwo, które od roku jest w UE, mogło być poinformowane i mogło mieć wpływ na decyzje w sprawie elektroskażeń.
Dokumenty te wskazują wierzchołek góry lodowej problemu elektroskażeń.

Dlaczego Minister Środowiska, Główny Inspektor Sanitarny i związane z nimi zaplecze naukowe zignorowało te wydawnictwa, a MŚ je zdeprecjonował i odmówił wydania w języku polskim?

Głównie dlatego, że treść tych wydawnictw kompromituje te instytucje. Podważa przyjęty przez nie dogmat, jakoby normy były probierzem braku szkodliwych oddziaływań pól elektromagnetycznych na środowisko. Ukazuje absurd w zakresie ochrony przed elektroskażeniami.

Uzasadnienie


1. Zasadniczą przyczyną kontrowersji w poglądzie na szkodliwe działanie pól elektromagnetycznych (e-m) wytwarzanych przez źródła techniczne jest sprzeczność interesów między lobby przemysłowym a zwolennikami ochrony środowiska i zdrowia ludzi przed tymi polami. Kontrowersja ta dotyczy tylko poziomów pól, przy których występują oddziaływania szkodliwe. Nie jest kwestią sporną to, że pola ponadnormatywne mogą działać szkodliwie.


    1. W interesie przemysłu są większe wartości dopuszczalne pól e-m, ponieważ sprzyjają one zastosowaniom urządzeń radioelektronicznych. Jest to również interesem państwa ze względu na wpływy finansowe. Dotyczy to szczególnie państw wysoko uprzemysłowionych, posiadających instalacje militarne dużych mocy. Np. normy amerykańskie były 100-krotnie wyższe od ówczesnych norm w ZSRR w zakresie mikrofalowym.

Pola e-m są doskonałym nośnikiem informacji wypełniającym przestrzeń pobytu ludzi, nawet w ich prywatnych pomieszczeniach. Dlatego ta przestrzeń nasycona polami e-m stała się żyłą złota dla mediów radioelektronicznych. Tylko z telefonii komórkowej roczny światowy dochód wynosi 1,2 biliona dolarów przy ponad 20% wzroście. Jednak nośnik ten penetruje organizm ludzki modyfikując funkcje i struktury układów biologicznych.. Dlatego im wyższe poziomy norm tym większe narażenie na pola e-m, tym wyższe ryzyko zdrowotne.


    1. Po drugiej stronie kontrowersji znajdują się obrońcy środowiska i zdrowia ludzi, którzy dążą do minimalizacji narażenia przez zmniejszenie dopuszczalnych poziomów pól e-m i ustalenie ich według kryteriów biologicznych. Przy tym nie negują oni potrzeb rozwoju cywiliza­cyjnego. Ale ta strona jest słaba ekonomicznie, nie ma wpływu na stanowienie prawa oraz szerszego poparcia ze strony społeczeństwa, które jest utrzymywane w nieświadomości istniejących zagrożeń, czego przykładem jest deprecjacja wydawnictw PE przez Ministra Środowiska.




  1. W dokumencie PE z marca 2001 r. zaleca się, aby wartości pól e-m w miejscach przebywania ludzi nie przekraczały 10 nW/cm2 . Obecna polska norma przekracza tą wartość 1000-krotnie!

Bardziej rygorystyczne są zalecenia w rezolucji BUERGERFORUM ELEKTROSMOG

z 20.10.1999r. - poziom pól e-m w miejscach spania nie powinien przekraczać

0,01 μW/m2 . Względem tego poziomu polska norma jest 10 milionów razy wyższa.

Dla MŚ obydwa te zalecenia są kłopotliwe, ponieważ:




    1. W ostatnim dziesięcioleciu nastąpiło w Polsce znaczne poluzowanie przepisów otwierające bramy dla elektroskażeń. W 1998 r. Minister Środowiska zwiększył poziomy norm 4-krotnie, znosząc tzw. II strefę ochronną, ustaloną w 1980 r. i utrzymał te poziomy w rozporządzeniu w 2003 r.

Dalszym rozluźnieniem jest pismo MŚ z dnia 08.05.2002r. (BOA-H-518/02 MWsd) skierowane do wojewodów, które zaleca wydawanie zezwoleń na inwestycje radiokomunikacyjne, w tym telefonii komórkowej, bez zapisów w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego, jeśli pola e-m od tych inwestycji nie przekraczają norm w terenie dostępnym dla ludzi. Ponieważ wszystkie te inwestycje są standardowe i norm nie przekraczają (bo normy dobrano właśnie do tego typu inwestycji), to zgodnie z tym pismem żadna z tych inwestycji nie wymaga zapisów w mpzp. Ale jest to niezgodne z prawem, ponieważ wszystkie te inwestycje należą do mogących znacząco oddziaływać na środowisko, co nie jest uzależnione od dotrzymania normy.


Następnym poluzowaniem jest zmiana kategorii inwestycji emitujących pola e-m. Według rozporządzenia MOŚZNiL z 14.07.1998 r. inwestycje te należały do mogących pogorszyć stan środowiska. W rozporządzeniu RM z dnia 24.09.2002 r. zmieniono tę kategorie na mogący znacząco oddziaływać na środowisko.

"Pogorszenie stanu" oznacza skutek jakiegoś działania i jest ewidentne. Natomiast "mogący znacząco oddziaływać" wskazuje na proces i nic nie mówi o następstwie tego "oddziaływania". Oznacza to również, że przy "znaczącym oddziaływaniu" może nie być pogorszenia stanu środowiska.

Dalszym następstwem tej zmiany jest to, że określenie: "mogący znacząco oddziaływać na środowisko" jest znacznym uproszczeniem i pewnym zagmatwaniem, co może impli­kować niekorzystne dla ludności orzeczenia sądów.
Nie jest prawdą, że pole e-m może lub nie może oddziaływać. Ono oddziaływuje zawsze, bo taka jest jego natura. Natomiast znaczące oddziaływanie jest sprawą umowną. Z przepisów (Rozp.RM z dnia 24.9.2002 r. § 3. ust.1. p.12. o. ) wynika, że kryterium "znaczącego oddziaływania" jest równoważna moc promieniowana izotropowo (rmpi) wynosząca powyżej 15 W. Dla stacji bazowych telefonii komórkowej rmpi osiąga wartość ponad 30 kW , a więc jest ponad tysiąckrotnie wyższa od przyjętego kryterium i odpo­wiednio do tego będzie większe oddziaływanie.
Żaden przepis prawa nie określa poziomu pola e-m, przy którym nie byłoby oddziaływania lub znaczącego oddziaływania na środowisko.
W Rozporządzeniu MŚ z dnia 30.10.2003 r. (§ 1. p.2., Tabela 1., Tabela 2.) kilkakrotnie użyto zwrotu: "określa się parametry fizyczne charakteryzujące oddziaływanie pól elektromagnetycznych na środowisko". A więc wymienione w tabelach parametry charakteryzują oddziaływanie, a nie brak oddziaływania.

Paramerty te przyjęto jako wartości dopuszczalne, które jednocześnie charakteryzują oddziaływanie pól e-m na środowisko, a nie brak oddziaływania. Oznacza to, że według prawa, przy istnieniu pól e-m o poziomach dopuszczalnych występuje oddziaływanie tych pól na środowisko, a tym samym na zdrowie ludzi. Tak więc utożsamianie wartości dopuszczalnych z brakiem oddziaływania (brakiem zagrożenia) na środowisko jest nieuprawnione.

Określenie „dopuszczalny” jest używane tam, gdzie mamy do czynienia z czymś co jest „niedopuszczalne”, a granica między „dopuszczalnym” i „niedopuszczalnym” bywa umowna, jak w przypadku poziomów pól e-m.

„Dopuszczalny” nie dotyczy bezwzględnego dobra. Odnosi się raczej do zła koniecznego. Np. dopuszcza się prace w warunkach szkodliwych dla zdrowia, dopuszcza się leki, które mogą mieć uboczne szkodliwe działania, ale w takich przypadkach decydują osoby, które mogą ponieść konsekwencje tej „dopuszczalności”.

Graniczna wartość dopuszczalna nie ma znaczenia imperatywnego. Ona daje inwestorowi jedynie możliwość realizacji inwestycji pod warunkiem spełnienia innych wymagań prawa, np. udziału społeczeństwa w postępowaniu, raportu o oddziaływaniu na środowisko i in.

Inwestycja ta ma służyć lokalnemu społeczeństwu, a jednocześnie stwarza zagrożenie dla tego społeczeństwa ( bo należy do mogących znacząco oddziaływać na zdrowie ludzi). I tu nie inwestor, czy administracja, lecz ludność powinna decydować o inwestycji i wybrać albo lepsze możliwości rozmów telefonicznych i przy tym większe ryzyko zdrowotne, albo gorsze warunki rozmów i mniejsze ryzyko. Ale przy tym ludność powinna być dobrze poinformowana o charakterze obiektu i jego oddziaływaniu na zdrowie ludzi.

Niestety motywacją inwestora jest zysk finansowy a nie zdrowie ludności, dlatego jest ona okłamywana, niedopuszczana do udziału w postępowaniu, a raporty o oddziaływaniu są dla niej niezrozumiałe i nie są zgodne z wymogami prawa.


    1. MŚ uznał przyjętą arbitralnie normę 0,1 W/m2 jako probierz braku szkodliwych oddziaływań pól e-m na zdrowie ludzi. Właśnie powyższe zalecenia również wskazują na fałszywość tego założenia. Tymczasem we wszystkich procedurach związanych z budową i eksplo­atacją źródeł promieniowania e-m Minister Środowiska, Główny Inspe­ktor Sanitarny i ich służby podległe oraz władze administracyjne wszystkich szczebli traktują graniczną wartość dopuszczalną 0,1 W/m2 jako kryterium braku zagrożenia dla środowiska i zdrowia ludzi.

Analogicznie postępują autorzy ocen oddzia­ływania na środowisko i ekipy pomiarowe pól e-m. Stwierdzają oni brak negatywnych oddziaływań tylko na podstawie „normy".
Kryterium normy przyjmuje się również w monitoringu środowiska. Zamiast monitoringu oddziaływania na środowisko, przewidzianego prawem, prowadzi się pomiary kontrolne pól e-m, sprawdzając, czy nie są prze­kroczone normy.

Jest to nieuprawnione i ma groźne następstwa zdrowotne. Np. zamiast bada­nia przypadków chorobowych w skargach ludności, wykonuje się pomiary kontrolne, które nie wykazują przekroczenia normy i na tej podstawie odrzuca się skargi.


Przypomnijmy, oddziaływania biologiczne pól e-m i wszelkie zwią­zane z nimi zjawiska nie podlegają rozporządzeniom i "normom" usta­lanym według potrzeb przemysłu. Normą biologiczną dla wszystkich organizmów żywych jest poziom tła naturalnego, który dla mikrofal jest 100 miliardów razy niższy od polskiej normy. Wszelkie przekroczenia tego poziomu należałoby traktować jako anomalię.
Już z tego porównania z naturą widać gigantyczną modyfikację środowiska elektromagnetycznego, na którą istnieje przyzwolenie prawne. Np. art. 121 Ustawy z dn. 27.4.2001 r. (Prawo ochrony środowiska) stanowi, że ochrona przed polami e-m polega na utrzymaniu poziomów tych pól poniżej normy. W praktyce oznacza to, że całą przestrzeń życia człowieka można zapromieniować do poziomu 100 miliardów razy wyższego od normy natury. I ten poziom przyjęto jako standard ochrony środowiska i zdrowia ludzi. Jest to nadużycie niosące nieobliczalne następstwa.


  1. W dokumencie PE sytuację ludności poddanej napromieniowaniu przez stacje telefonii komórkowej określono jako masowy eksperyment. Dotyczy to "starych państw" UE, ale sytuacja ludności w Polsce jest jeszcze gorsza ze względu na niższe standardy demokratyczne. Ujawnienie tej prawdy obnażyłoby manipulacje MŚ. Np. w postanowieniu DIOŚ-OA-H39/3850/03/04/Ma Minister Środowiska utrzymuje w mocy zaskarżone postanowienie Wojewody Mazowieckiego, które jest błędne, ponieważ w skardze występuje ta sama argumentacja, którą NSA uznał za słuszną (sygn.akt: 7/IVSA 3358/03) i uchylił zaskarżoną decyzję organów administracji w analogicznej sprawie.

4. W publikacji PE uznaje się za niewłaściwe zalecenia ICNIRP, bo są oparte tylko na efekcie termicznym. Nie uwzględniają one innych pozatermicznych oddziaływań pól e-m występujących w organizmach przy poziomach poniżej normatywnych.

Tymczasem normy polskie były ustanawiane w oparciu o zalecenia ICNIRP i są uznawane przez władze jako probierz braku zagrożenia środowiska. Lobby opiera się również na wytycznych WHO. Otóż, według publikacji PE, WHO zaleca Chinom i Rosji podwyższenie ich norm do poziomu norm państw zachodnich. Świadczy to, że WHO - Światowa Organizacja Zdrowia - troszczy się raczej o otwarcie rynków zbytu Chin i Rosji dla technologii państw zachodnich, a nie o zdrowie.
W Niemczech normy są wyższe od Polskich kilkadziesiąt razy (dla mikrofal). Pomimo licznych protestów ludności i rezolucji domagających się znacznego obniżenia norm, kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder powiedział w grudniu 2001r. „Die Grenzwerte bleiben” (33) – normy pozostaną niezmienione. Dlaczego taka decyzja? W przypadku obniżenia normy rząd Niemiec musiałby zwrócić inwestorom 50 miliardów Euro, co mogłoby być katastrofą dla finansów państwa. Oto motywacja utrzymania wysokich norm. Dotyczy to również Polski. Mamy tu do czynienia nie tylko z ignorowaniem zdrowia społeczeństwa, ale również z krótkowzroczną polityką gospodarczą. Wzrastają gwałtownie schorzenia, w tym od elektroskażeń, których dalszy rozwój będzie nasilał te schorzenia. Będzie to pogłębiać występujący już kryzys finansowy służby zdrowia nawet w bogatych państwach świata. Polska nie musi naśladować bezdroży zachodu, przykład Niemiec pokazuje wchodzenie w matnię.


  1. W wydawnictwie PE zwraca się szczególną uwagę na ochronę dzieci i młodzieży przed promieniowaniem mikrofalowym telefonii komórkowej. Rząd W.Brytanii wydał zalecenie dla szkół i rodziców, aby dzieci do lat 16. nie używały telefonów komórkowych. Ale władze polskie nie robią nic, mimo, że stan zdrowia dzieci jest coraz gorszy . Nie ma np. żadnych reakcji na reklamy telefonii komórkowej adresowane do dzieci. Stacje bazowe są budowane w pobliżu szkół, szpitali, w osiedlach, gdzie są przecież dzieci i ludzie chorzy.




  1. Każdy może sporządzać oceny oddziaływania na środowisko.

Od 2001r. przestało obowiązywać prawo nadawania uprawnień i prowadzenia list biegłych z zakresu wykonywania ocen (raportów) oddziaływania na środowisko. Zgodnie z nowym prawem, wnioskodawca składający wniosek o wydanie decyzji administracyjnych jest w pełni odpowiedzialny za rzetelne sporządzenie raportu. A wszelkie zażalenia dotyczące nierzetelności raportu możliwe są do dochodzenia przed sądami powszechnymi, w trybie postępowania w/g kodeksu cywilnego (w/g pisma MŚ z dnia 05.11.2002r. PEpe-4882/2002/JCz).


Powyższa zmiana prawna wprowadza utrudnienia w załatwianiu skarg ludności, znosi kontrolę administracji nad instytucją raportów i odpowiedzialność za treść tych raportów.

Składane skargi muszą zawierać uzasadnienia, które ze względu na złożoność problematyki oddziaływań pól e-m, powinny być opracowywane przez specjalistów. Jednak niezależni specjaliści są dla ludności niedostępni i na ogół nie mają oni uprawnień biegłych. Stąd skarżący mają małe szanse wygrywania w sądach. Argumentacja skarżących jest ignorowana przez organy administracyjne i skargi są odrzucane. Dla urzędów raporty o oddziaływaniu są autorytatywne, mimo że ich treść nie jest zrozumiała dla decydentów i jest błędna. Odmawia się sporządzania recenzji tych raportów. Ich autorzy posługują się nadal tytułem biegłego z listy, pomimo, że listy takie nie są już prawomocne. Za uchybienia raportów ich autorzy nie ponoszą żadnej odpowiedzialności.




  1. Manipulacje w badaniach naukowych.

Inicjatywy obywatelskie przeciw elektroskażeniom w państwach zachodnich wysuwają żądania honorowania istnie­jących badań niezależnych placówek naukowych oraz przeprowadzenia przez przemysł rzetelnych badań w zakresie oddziaływań biologicznych pól e-m.


Nie ma żadnego dowodu naukowego, że wykorzystywane w telekomunikacji pola e-m nie działają szkodliwie na organizmy żywe i nie ma na świecie żadnego kryterium braku szkodliwych oddziały­wań. Dlatego normy w państwach świata są o różnych poziomach. Wynikają z kompromisu pomiędzy wymaganiem ekonomiczno-technicznym - a ryzykiem zdrowotnym. Niestety społeczeństwa nie mają nic do powiedzenia w ustalaniu tych norm.
Z przeprowadzonych badań przez przemysł publikuje się tylko te wyniki, które są dla niego korzystne. Można podejrzewać, że unika się prowadzenia badań kompleksowych, aby nie ujawniać istniejących zagrożeń.
Zapleczem naukowym na które powołuje się MŚ i Główny Inspektor Sanitarny jest: Instytut Medycyny Pracy i Zdrowia Środowiskowego w Sosnowcu, Instytut Medycyny Pracy w Łodzi, Wojskowy Instytut Higieny i Epidemiologii w Warszawie i inne. Podamy przykłady, które podrywają zaufanie do rzetelności działania tych instytucji w zakresie elektroskażeń.


    1. Instytut w Sosnowcu: w 1993r. pod kierownictwem trojga profesorów z tego Instytutu (Jan Grzesik, Gerard Jąderko i Henryka Langauer-Lewowicka) przeprowadził badania epidemiologiczne ludności w rejonie radiostacji gąbińskiej (RON w Konstantynowie). W raporcie z tych badań sfałszowano interpretację i wnioski, dostosowano je do „polskiej racji stanu”, którą miała być odbudowa RON. Problemem było przekroczenie norm na obszarze zamieszkałym przez około tysiąc osób, co pociągało za sobą konieczność przesiedlenia tych osób i możliwość wystąpień o odszkodowania chorobowe.

Raport ten był podstawą przyjętej Ustawy a z dnia 14.12.1994r., w której zwiększono normę czterokrotnie i w ten sposób władze pozbyły się problemu przesiedleń i odszkodowań. Poza tym na raporcie oparto ocenę oddziaływania RON na środowisko, w której dla zapewnienia wymagań normatywnych, przyjęto moc radiostacji 75 kW, czyli prawie trzydziestokrotnie mniejszą od mocy nominalnej, co było fikcją.


Wiadomo, że przy ostrym proteście ludności i po wyroku NSA w Łodzi budowę radiostacji przeniesiono do Solca Kujawskiego, pomimo ogromnych strat finansowych. Dlaczego przeniesiono? Przecież istniał ustawowy nakaz budowy, państwowe badania medyczne, które wykluczyły szkodliwy wpływ RON na zdrowie, pozytywne opinie wielu specjalistów oraz ocena oddziaływania na środowisko. Ponadto akcja budowy była wspierana medialnie przez ówczesnego szefa Polskiego Radia Krzysztofa Michalskiego. Odbudowę RON popierali ówcześni dostojnicy państwa, a nawet modlono się przez radio, co świadczy, że ludzie uwierzyli kłamstwom. Istotnie, u podstaw leżało kłamstwo ujawnione przez protestujących (w/g K.Michalskiego „kilku krzykaczy”). Zanegowano szkodliwy wpływ RON, pomimo, że wyniki badań na to nie wskazywały. Jednak odbudowa RON przy istniejącym proteście mogłaby spowodować ukazanie tych fałszerstw w świetle dziennym i skompromitować specjalistów (dyspozycyjnych) . Aby to wyciszyć, przeniesiono budowę do Solca Kujawskiego.

Wróćmy do badań medycznych. Miały one charakter państwowy i szyld nauki. Na konferencji prasowej w dniu 19.01.1994r. dr Tadeusz Majle z Ministerstwa Zdrowia określił te badania, jako „ewenement światowy”, ale prawda jest inna, zawiera ją częściowo dokumentacja z wykazu piśmiennictwa, pozycje 16 do 28 oraz 32, 37, 44, 47. Upominamy się o ujawnienie tej prawdy. Jest to konieczne dla wyjaśnienia tego, co dzieje się obecnie wśród ludności żyjącej w pobliżu tysięcy stacji bazowych telefonii komórkowej, radiowych i telewizyjnych centrów nadawczych, instalacji elektrycznych dużych mocy. Jest to tak samo ważne, jak odkrycie prawdy o Katyniu. Radiostacja spowodowała wiele ofiar śmiertelnych i wiele schorzeń, których ujawnienie może zapobiec dalszym ofiarom od narastających elektroskażeń. Problem ten dotyka mechanizmów cywilizacji śmierci, powinniśmy te mechanizmy przedstawić społeczeństwu.


Badania epidemiologiczne przy „poległym” najwyższym maszcie świata wykonywał Instytut Medycyny Pracy w Sosnowcu pod patronatem Ministra Zdrowia. Ten sam instytut pod tym samym patronatem realizuje wieloletnie badania wg programu „Środowisko a Zdrowie”. Wiadomo, że w programie tym elektroskażeniom nadano marginalne znaczenie. Tymczasem wiele społeczności w Polsce skarży się na szkodliwe działanie pól e-m, ale żadne badania nie obejmują tego problemu.

Nie mamy zaufania do badań, w których wyniki dopasowuje się do stawianych wymagań, tak jak np. było k/Gąbina (opis tej sprawy jest również w opracowaniu pt.”Telefonia komórkowa masowy eksperyment na ludziach” str.14 – 16).





    1. Lekarz medycyny pracy Ewa Wągrowska-Koski z Instytutu Medycyny Pracy w Łodzi wykluczyła przyczynowy związek schorzeń z działaniem pól e-m tylko na podstawie pomiarów kontrolnych, w których nie stwierdzono przekroczenia normy. Dotyczyło to pacjentki z Gliwic (Orzeczenie lekarskie KP 555/02.). Dyrektor tego Instytutu odrzucił skargę tej pacjentki, jako bezzasadną. To samo uczynił Minister Zdrowia.

Pacjentka ta kilka lat mieszkała na dziewiątym piętrze pod antenami telefonii komórkowej i wtedy doznała licznych schorzeń. Po przeprowadzeniu się do innego mieszkania nastąpiła poprawa zdrowia, ale nie może dojść swoich praw, tym bardziej, że jest schorowana. Odpowiedzialni urzędnicy po prostu ją wyszydzają i traktują jak psychicznie chorą z urojenia.
Wykluczenie przyczynowego związku schorzeń z działaniem pól e-m, tylko na podstawie

stwierdzenia, że działające pola były poniżej normatywne, jest nadużyciem. Nigdzie w

zapisach prawnych nie utożsamia się dopuszczalnych wartości pól e-m z ich nieszkodliwym działaniem, „dopuszczalność” nie oznacza „nieszkodliwość” lub brak narażenia.


    1. Prof. dr hab. med. Stanisław Szmigielski z Wojskowego Instytutu Higieny i Epidemiologii jest uważany za specjalistę z zakresu oddziaływań biologicznych pól e-m na organizmy żywe. Przytoczymy przykłady jego błędnych opinii:




  1. w „Ocenie potencjalnego ryzyka zdrowotnego związanego z emisja pól e-m RCN w Konstantynowie” (radiostacja długofalowa k/Gąbina) z dnia 14.03.1992r. prof.Szmigielski pisze:

W świetle dobrze udokumentowanej wiedzy o działaniu biologicznym nie istnieje ryzyko zdrowotne długotrwałej ekspozycji na pola e-m o częstotliwości 225 kHz i natężeniu znacznie wyższym od 5 – 20 V/m, gdyż pola tej częstotliwości praktycznie nie wnikają do wnętrza ciała ludzkiego („opływają” ciało) i tym samym nie mogą wywołać efektów biologicznych”.




  1. Podobne stwierdzenie jest w „Opinii specjalisty…” dla Sądu Wojewódzkiego w Płocku z dnia 16.08.1993r. (44), gdzie prof..Szmigielski pisze :

Pasmo radiofal długich (0,1 – 1 MHz), w którym mieści się częstotliwość 225 kHz, będąca przedmiotem niniejszej opinii, jest fragmentem PEM nie mającym zdolności wywoływania bezpośrednich efektów biologicznych, a tym samy nie może być związane z ryzykiem rozwoju jakichkolwiek chorób, w tym chorób nowotworowych. Wynika to z dobrze udokumentowanego faktu, że PEM częstotliwości 225 kHz nie mogą wnikać do wnętrza ciała ludzkiego i energia tych PEM nie ulega tam pochłanianiu (absorpcji) i nie może powodować zmian w komórkach i tkankach będących przyczyną zmian chorobowych. Absorpcja energii PEM w obiektach biologicznych, w tym w ciele człowieka, jest zjawiskiem dobrze poznanym na podstawie licznych obliczeń teoretycznych i pomiarów doświadczalnych , a wyniki tych analiz nie budzą żadnych wątpliwości ekspertów.”


Obydwa powyższe stwierdzenia są błędne i są hańbą dla nauki, jest to łatwe do udowodnienia, ale wymagałoby dłuższego opisu.
Przytoczymy tylko dwa cytaty:

a. „ Na podstawie własnego wieloletniego doświadczenia w zakresie badań nad działaniem pól e-m na organizmy żywe, w tym i na człowieka, niżej podpisany reprezentuje opinię, że każde pole e-m niezależnie od natężenia wywiera działanie biologiczne. Najlepiej byłoby wtedy, gdyby w środowisku człowieka działały tylko naturalne pola e-m i nie było w ogóle pól e-m ze źródeł sztucznych.”


Cytat ten pochodzi z opinii wybitnego specjalisty prof. H.Mikołajczyka dotyczącej radiostacji k/Gąbina (4).
b. Fragment opinii prof. dr. hab. med. Wojciecha Gruszczyńskiego (24):
Moim zdaniem, wyniki badań uzyskane przez Instytut Medycyny Pracy z Sosnowca w części oceny zdrowia psychicznego ludzi sugerują pewne zagrożenia, które nie zostały jednak odnotowane we wnioskach końcowych.

Szczególnie chodzi mi o wyniki badań populacji dziecięcej. 53% dzieci skarży się na bóle głowy, ogólne osłabienie, zaburzenia snu, stany lękowe, trudności w skupieniu uwagi i trudności uczenia się. Zgłaszane dolegliwości przypominają dziecięcy zespół psychoorganiczny, określany jako minimalne uszkodzenie mózgu. Mimo to, nie przeprowadzono stosownych badań neuropsychologicznych, nie poddano też dzieci badaniom EEG.

Jeżeli chodzi o badania populacji osób dorosłych, u co trzeciego mieszkańca stwierdzono objawy nerwicy wegetatywnej. Jeżeli do tego dodamy znaczny odsetek osób cierpiących na nadciśnienie tętnicze, chorobę niedokrwienia serca i otyłość, wówczas ocena stanu psychicznego musi być szczególnie wnikliwa, tym bardziej, że dotyczy osób w wieku 30 – 40 lat.

Nie przekonuje mnie absolutnie interpretacja zawarta w raporcie, że zaburzenia te należy wiązać z uciążliwym trybem życia, stresem zawodowym i neurotycznym typem osobowości ludzi zamieszkujących podgąbińskie wsie.”
Opinie prof. Szmigielskiego mają groźne następstwa:


  1. są one przyjmowane jako autorytatywne i wykorzystywane do uzasadnienia ekspansji elektroskażeń w skali całego kraju.




  1. na podstawie błędnej opinii prof.Szmigielskiego (44) Sąd Wojewódzki w Płocku oddalił skargę rodziny zmarłego na raka mózgu (w wieku około 40 lat). Ów człowiek mieszkał siedemnaście lat w pobliżu radiostacji, gdzie były przekroczone normy.

Prof. Szmigielski przekroczył tu wszelkie normy etyczne, a szczególnie zasady

etyki lekarskiej. Dziś również uchodzi za „niekwestionowany autorytet” i nadal

przyczynia się do zagrożenia zdrowia. Dlatego dopominamy się o ujawnienie prawdy.

Istniejące dokumenty pozwoliłyby ją łatwo odkryć.
8. Wyrażamy zastrzeżenia do sposobu ustalania granicznych wartości dopuszczalnych dla niejonizującego promieniowania e-m. Wiadomo, że w grupie oddziaływania biologicznego Komisji Normalizacyjnej, która w 1998 r. podwyższyła poziomy norm, uczestniczyli sami inżynierowie. Nie było w niej ani biologa, biofizyka, czy lekarza, mimo że istotą sprawy, powinny być oddziaływania biologiczne. Dowodzi to, że twórców norm bardziej interesowały problemy techniczne, aniżeli zdrowie. Szefem tej grupy był inż. A. Koperski, który wykonuje seryjnie oceny (raporty) oddziaływania na środowisko stacji radiokomunikacyjnych (w tym komórkowych). Ewenementem jest to, że w tych ocenach inż. Koperki opiera się na normach, które sam ustalał. Podobnie, jak inni autorzy raportów, wykonuje obliczenia rozkładu pola e-m, aby wykazać, że pola ponad normatywne nie wystąpią w miejscach dostępnych dla ludzi i dlatego nie mogą być szkodliwe.

Obliczenia te i wywody z tym związane są pozoracją i oszustwem. Normy tworzono dla standardowych instalacji i przyjęto je na takim poziomie, aby nie mogłyby być przekroczone w terenie dostępnym dla ludzi. Ponadto, stacje bazowe są typowe i rozkłady pól e-m są z góry znaną charakterystyką techniczną i z góry wiadomo, że normy nie będą przekroczone. Przecież inż. Koperski podwyższył normy 4-krotnie.

Ponieważ raporty nie zawierają analizy oddziaływań biologicznych pól e-m na organizmy żywe, co powinno być treścią tych raportów, to wypełnia się je treścią zastępczą, pseudonaukowym „mięsem”, na czym nie pozna się ani ludność, ani decydenci. Minister Środowiska i Główny Inspektor Sanitarny patronuje temu procederowi.
Czemu służy ta pozoracja? Jest to kamuflaż szkodliwego dzia­łania stacji nadawczych, ukrywanie prawdy o zagrożeniu zdrowia, stwarzanie ryzyka zdrowotnego bez wiedzy i zgody narażonej ludności.
9. Skarga na Głównego Inspektora Sanitarnego
W dziesięciu znanych nam pismach, będących odpowiedzią na skargi ludności i w decyzjach Głównego Inspektora Sanitarnego1 znajduje się następujący argument uzasadnienia: pola elektromagnetyczne występujące w terenie dostępnym dla ludzi nie przekraczają normy 0,1 W/ m2, wobec tego nie stanowią zagrożenia dla środowiska i zdrowia ludzi.

Argument ten nie ma żadnych podstaw prawnych i jest sprzeczny z aktualnym stanem wiedzy. Uzasadniliśmy to w niniejszym opracowaniu oraz w informacji pt.: „Telefonia komórkowa – masowy eksperyment na ludziach”.

Tu należy zaalarmować, że ta bałamutna argumentacja GIS przekłada się na wzrost zachorowalności i umieralności, na cierpienia konkretnych ludzi. Dokumenty GIS powinny być przeanalizowane przez niezależnych ekspertów, aby można było sprawę wyjaśnić w sądzie.


  1. Sądy Administracyjne uchylają zaskarżone decyzje organów administracyjnych.

W siedmiu znanych nam przypadkach2 sądy administracyjne uchyliły zaskarżone decyzje organów administracyjnych.

Wiadomo, że sądy te uchylają decyzje w przypadkach ewidentnego naruszenia prawa przez organy administracyjne. Należy podkreślić, że nie były to przypadkowe uchybienia prawne, ponieważ skarżący już wcześniej wskazywali na te uchybienia organom administracyjnym.

Ponieważ wszystkie te sprawy dotyczyły radiokomunikacyjnych stacji nadawczych zaliczonych do inwestycji mogących znacząco oddziaływać na środowisko i zdrowie ludzi, to jest prawdopodobne, że uchybienia stwierdzone przez SA mogłyby powodować zagrożenia zdrowia ludzi. Jednak nie twierdzimy, że powyższe wyroki SA rozstrzygają sprawę szkodliwości działania tych inwestycji. Sądy administracyjne nie maja takich uprawnień. Ale wyroki powyższe są dowodem łamania prawa przez administrację, i to w całej serii przypadków. Potwierdzają one w znacznej części słuszność przedstawionej argumentacji w naszych opracowaniach.

P O D S U M O W A N I E
W Polsce nie ma żadnej ochrony zdrowia przed polami elektromagnetycznymi, wręcz przeciwnie, jest prawne przyzwolenie na zagrożenie zdrowia.

Działania Ministra Środowiska są sprzeczne z jego konstytucyjnym obowiązkiem. Sprzyjają drastycznej modyfikacji środowiska elektromagnetycznego. Naruszają uprawnienia obywateli, ich dobrostan i komfort życia. Wywołują konflikty społeczne i lawinę skarg ludności na pogorszenie warunków środowiskowych i wzrost zachorowalności i umieralności. Podrywają zaufanie do władzy i wprowadzają dysharmonie w życie społeczne.


Minister Środowiska i Główny Inspektor Sanitarny sprzeniewierzają się podstawowym swym funkcjom strażników przyrodniczego środowiska życia i zdrowia ludzi. Swym działaniem powodują zagrożenie zdrowia i egzystencji całego narodu.

Działania te są elementem cywilizacji śmierci, kreują instrumenty prawne dla masowego eksperymentu na przyrodzie i ludziach.

Z przysługującego nam prawa i obowiązku upominamy się zdecydowanie o zaprzestanie tych działań, o wycofanie się z manipulacji w przyrodniczym środowisku człowieka i modyfikacji dzieła Stwórcy, który „widział, że było dobre” (Rdz. 1. 1-18).
Opracował:

Marian Kłoszewski




1 GIS-HŚr/Ex-482-50b/02/03 a dnia 14.02.03r, GIS-HŚr/Ex-051-4-1-AM/04 z dnia 30.08.2004r., pisma do Sądu Administracyjnego: GIS-HŚr/NZ-453-70a/-1 z dnia 25.10.01, GIS-HŚr/NZ-453-91-2/02 z dnia 13.11.02, GIS-HŚr/NZ-029-53-JL/04 z dnia 30.02.04, GIS-HŚr/NZ-0254-124-2-JL/04-05 z dnia 27.01.2005, GIS-HŚr/NZ-0254-165-2-JL/04-05, decyzje i postanowienia: GIS-HŚr/NZ-453-70/01 z dnia 13.07.2001r., GIS-HŚr/NZ-453-91-1/02 z dnia 12.07.02, GIS-HŚr/NZ-029-45-1-JL/03-04 z dnia 18.05.2004r., GIS-HŚr/NZ-0254-124-JL/04 z dnia 08.11.2004r.

2 NSA w Łodzi, Sygn.akt II SA/Łd 1736/96, z dnia 11.10.1996r., NSA w Warszawie, Sygn.akt IV SA 3095/01, z dnia 17.12.2002r., WSA w Warszawie: Syg.akt 7/IV SA 2710/02, z dnia 26.02.2004r., Sygn.akt 7/IV SA 3501/02, z dnia 09.03.2004r., Sygn.akt 7/IV SA 3475/02, z dnia 09.07.2004r., Sygn.akt 7/IV SA 3358/03, z dnia 20.01.2005r., Sygn.akt 7/IV SA 4800/03, z dnia 25.02.2005r.


Yüklə 80,23 Kb.

Dostları ilə paylaş:




Verilənlər bazası müəlliflik hüququ ilə müdafiə olunur ©genderi.org 2024
rəhbərliyinə müraciət

    Ana səhifə