Portrety literackie



Yüklə 11,71 Mb.
Pdf görüntüsü
səhifə3/106
tarix01.08.2018
ölçüsü11,71 Mb.
#60023
1   2   3   4   5   6   7   8   9   ...   106

A   g d y  zasnę— do  św itania 
►Śnią  m i  się  pocałowania.
Przez  Bóg  żyw y,  to  są  dziwy,
To  są  dziw y,  dziewczę  moje,
T y   cukrujesz,  ty   czarujesz,
T y   czarujesz  usta  twoje.
Piosenki  te  najw ięcej  mające  charakteru  rodzinnego, 
są  też  najlepszą  cząstką  poetycznych  utw orów   pisanych  do 
i  oku  18o0,  któ re   Gaszyński  m ia ł  zamiar  zebrać  i  wydać 
w  dwóch  tomach. 
W ybuch  re w o lu cyjn y przeszkodził  temu; 
co  nie  wyszło  mu  na  złe,  gdyż  p ie rw ia stki  tej  młodzieńczej 
muzy  b jły b }   w   późniejszym  czasie  je m u   samemu  przyspo- 
1 ż y ły   nieukontentowania,  ja k   o  tem  w   je d n y m   liście  w y ra ­
z ił  się  do  mnie,  g d y  m ówiąc  o  powtórnem  w ydaniu  swych 
poezyj  (w   ro ku   1856),  powiada,  że  z  pierwszej edycyi  (roku 
1834)  pow yrzucał  praw ie  wszystkie  ju v e n ilia ,  chociaż  w   tej 
pieiwszej  o w jc h   w aiszaw skich  ju v e m lio w   było  niewiele 
i   to  ju ż   znacznie  przetrzebionych. 
Skwapliwość  do  ogła­
szania  drukiem   pierw iastków   choć  spraw i  na  razie  pocie­
chę,  w   dojrzałości  m ęzkiej  wzbudza  niekiedy  skrupuły,  ale 
ty lk o   u  ta kich   pisarzy,  co  m ają  uczucie  doskonałej  form y 
i  wyższej  piękności. 
W   słabych,  nieudatnych  próbach  w i­
dzą  oni  profanacyę  sztuki,  i  to  ich  boli.
Gaszyński  w   w ysokim   stopniu  m iał  to  uczucie,  i   b a r­
dzo  mu  szło  o  to,  żeby  księgarz  petersburski  W oltf,  za­
m ierzający  w   Skarbczyku  wydać  jego  poezye,  nie  przestał 
na  przedrukow aniu  samych  ju re n ilió w ... 
„ W  ta kim   razie— 
pisze  on  w   liście  (30  m aja  1855)—mogą o  moich  poezyach 
powiedzieć  to  samo,  co  W ó jc ic k i  w   swojej  historyi  lite ra ­
tu ry   mówi  o  moim  romansie  historycznym :  D w a j  Ś re n ia - 
w ic i,  w ydanym  w   r.  1830,  'robiąc  tę  bardzo  słuszną  uwagę, 
że  nie  ma  tam  k o lo ry tu   historycznego  z  czasów  Ł o k ie tk o - 
wych,  aczkolw iek  powinien  b y ł  dodać,  że  autor  m ia ł  w ó w ­
czas  ła t  19  g d y  pisał,  więc  znał  bardzo  p ły tk o   i   historye, 
i   serce  lu d zkie .”
B y ł  to  grzech  młodości  ten  romans  D w a j  Ś re n ia io ic i, 
a to li  grzechu  tego  dopuszczali  się  i  starzy,  k tó ry m   zdawało 
się,  że  dość  jest  wziąć  jedno  lub  k ilk a   nazwisk  historycz­
 
 
K O N S T A N T Y   G ASZYŃ SKI. 
” '  
9


jo
 
D Z IE Ł A   L U C Y A N A   S 1E M IE Ń S K IE G 0.
nych  ze  średnich  w ieków , ubrać  je   w   hełm y  i  pióra,  czarną 
lub  świetną  zbroję,  posadzić  na  czarnym  lub  b ia łym   ru ­
maku,  za  dekoracyę  dać  parę  zamków  w   niedostępnych 
górach,  z  podziemnemi  locham i,  w yp ra w ić  wesele  łub  gody 
na  królew skim   dworze,  parę  turniejów , 
i   co  niem iara  b i­
tew,  a  w   to  wszystko  w plątać  ja k i  n aiw ny  romans  z  p o ry ­
waną i  odbijaną heroiną, łączącą  się po  w ielu,  w ielu  przecho- 
dach  z  bohaterem  powieści. 
W praw dzie  n u d ziły  te  okle­
pane  m otyw a  i   sytuacye,  ale  pobłażano  im   w   nadziei,  że 
i   m y  dostaniemy  swego  W altera  Scóttfa;  zresztą  uważano 
w   tern  pewną  stronę  u ty lita rn ą ,  utrzym ując,  że  tym   sposo­
bem  popularyzuje  się  umiejętność  h isto ryk
J a k  w tedy  w idzim y,  młodzieńcza  płodność  Gaszyń­
skiego  zaledwie  liczącego  ro k   dwudziesty  pierwszy,  mogła 
się  ju ż   poszczycić  dwoma  tomami  przygotowanych  poezyj, 
w   św iat  puszczonym  romansem  a  la   W a lte r  Scott  i   kroto- 
chw ilą  W a ry a t  z  jpotrzeby,  któ ra   często  byw ała  wysta-
. w ia n a   w   Teatrze  Rozmaitości......
Następnie  przez  Niem cy,  Bruksellę  dostał  się  Ga­
szyński  do  Paryża. 
Ówczesny  rząd  francuzki  zaniepoko­
jo n y   napływ em   em igracyi  do  stolicy,  któ ra   roznamięt- 
n iała  Francuzów  jeszcze  ciepłych  po  barykadach  lip co ­
w ych— zaczął  ich  internować  po  prowincyach. 
Gaszyński 
w   r.  1833  udał  się  do  P row ancyi  do  A ix ,  czarującego  słoń­
cem,  okolicą,  rzym skiem i  i  średniowiecznemi  zabytkam i, 
które  przecież  nie  rozpraszały, ani  u tu la ły   jego  tęsknot, ja k  
sam  mówi:
Balsam y  te  bez  skutku  na  pielgrzym a  życie:
Bo  w   tym   k ra ju   rozkoszy,  w   tej  ziemi  uroczej 
B ra ku je   mi...  ta k   wiele...  Bo  na  tym   błękicie 
D w ie   gw iazdy  m i  nie  świecą— kochanki  mej  oczy!
Zapewne  w zm ianka  ta  o  przedmiocie  ukochanym  mło- 
dzieńczem  uczuciem,  a  zostawionym  w   k ra ju , nie  b yła   ty lk o  
dla  rym u,  dla  zakończenia  s tro fk i.  W   k ilk u   miejscach 
wspomina,  że  pokochał—i  stracił. 
Jakżeby mogło  być  in a ­
czej,  gdyby  w   życie  poety,  m arzyciela  nie  wsnuła  się  złota 
nić  miłości?  W   la t  kilkanaście  później  napisany  poemacik:


K O N S T A N T Y   G AS ZY Ń S K I 
11
S ielanka młodości,  zdaje się  być  historyą  pierwszego uczucia, 
które  podobne  je s t  do  gw ia zd ki  ukazującej  się  w   błękicie 
żeglarzowi  miotanemu  falą  na  pełnem  morzu. 
Gdziekol­
w ie k   prąd  go  unosi,  gdziekolw iek  pędzą  burze  namiętne, 
ona  zawsze  się  przypom ina  Edenem  młodego  serca  mogą­
cego  raz  ty lk o   ta k   czuć, ta k  marzyć,  ta k  wierzyć...  Zapewne 
pamięć  tej  skłonności  do  m łodziutkiej  dzieweczki,  której 
nie  dano  m łodziutkiem u  kaw alerow i,  zajmującemu  jeszcze 
studencką  ław kę,  a  połączono  z  poważnym jegomościem, 
towarzyszyła  mu  długo  na  drogach  pielgrzym ich,  i   ta k  
żywo  tk w iła   w   duszy,  że  potrzeba  aż  było  w ielu  la t,  żeby 
ta  bolesna  rzeczywistość  stała  się  poetycznem  wspomnie­
niem. 
Są  pewne  świętości  serca,  ukryw ane  n ie ty lk o   przed 
ludźm i,  ale  przed  samym  sobą,  że  ich  nawet  nie  śmiemy 
powierzyć  m ię kkim   i   lotnym   obłoczkom  poezyi,  —  a  k ie d y  
ju ż   powierzym y,  to  zam knęły  się  dzieje  tego  wewnętrznego 
świata.  Tłóm aczy  to,  dla  czego  Gaszyński ta k   późno skreś­
l i ł   sielankę  swojej  młodości —   on,  co  u m iał  uliistoryczniać 
swoje  wrażenia  w   m iarę  ja k   przesuwały  się  przez  jego 
duszę,  co  zbiór  swych  poezyj 
nazwał  „kalejdoskopem , 
w   k tó rym   przesuwa  się  życie  autora  przez  ciąg  kilku n a stu  
najpiękniejszych  la t  młodości
,:1
  co  datę  i  miejsce  k ła d ł  pod 
każdym   kaw ałkiem , ja k b y   chciał  wskazówką  tą   usprawied­
liw ić , 
co,  ja k   i   kie d y  w p ły w a ło   na  jego  usposobienie 
jednakow oż  sielanki  tej  nie  śmiał  napisać,  aż  dopiero  po 
dwudziestu  k ilk u   latach  od  tej  serdecznej  katastrofy  ubieg­
łych,  kie d y  dużo  przecierpiał, przeżył,  kiedy:
N iejedna  odtąd  miłość  namiętna  lub  czuła 
U poiła  go  szczęściem,  smutkami  zatruła!
I   poznał  serc  niewieścich  balsam y  i  ja d y ,
Anielskie  poświęcenia  i   piekielne  zdrady 
Bo  na  ścieżce  żywota,  w   ciągłym   niepokoju 
P ił  do  sytu  z  cierpkiego  doświadczenia  zdroju!
T y lk o   z  silniejszemi,  głębszemi  uczuciami  człowiek 
nosi  się  ta k   długo  i   zazdrośnie  przed  okiem  świata  u k ry : 
w a ,— płytsze  wrażenia  prędzej  w yrzuca  z  siebie.


Yüklə 11,71 Mb.

Dostları ilə paylaş:
1   2   3   4   5   6   7   8   9   ...   106




Verilənlər bazası müəlliflik hüququ ilə müdafiə olunur ©genderi.org 2024
rəhbərliyinə müraciət

    Ana səhifə