opinii. Na samym wstępie w św iat przysiadł ją,
jeden z tych
sędziów, co przy in k w iz y c y i m ają zwyczaj podchw ytyw ać
za słowa. Stróż ja k ie jś wodnistej czystości ję z y k a i kon-
wencyonalnych wyrażeń, zgorszył się niepomału, znajdując
w M a r y i sposoby mówienia i zw roty niewyszlifowane na
b ruku warszawskim, chociaż te żywcem wzięte b y ły z po
tocznej mowy, lub ze starych naszych pisarzy— i nazwał tę
barw istą nowość „niew ykształconym gustem’’ Malczewskie
go. Zdanie to, krzywdzące stan ówczesnych pojęć lite ra c
kich, samoby przez się upadło, g d yb y na nieszczęście, po
cisk choć ta k niedołężnej rę k i, nie zadał b y ł na razie cio
su książce, od któ re j zależała egzysteneya poety.... Książka
ta b yła jego ostatnią stawką, jego by or not to by.
Mochnacki w la t k ilk a później rehabilitow a ł M a ry e ;
w ykazując je j piękności, m ów ił o arcbitektonice poematu,
0 charakterach, o kolorycie ukraińskim , o dramatyczności
1 tragiczności scen.
W ogóle staw ał w obronie romantycz-
ności przeciw napaściom pseudo-klassyków.
Jeszcze później M ichał Grabowski w książce swej
L ite ra tu ra i K r y ty k a , rozpisał się z powodu M a r y i o szko
le u kra iń skie j, k tó ra b y ła je g o idea fix a , a podzieliwszy ją
ua kategorye, poemat Malczewskiego pociągnął pod ru b ry
kę U k ra in y szlacheckiej, ja k D u m k i Zaleskiego pod ru b
ry k ę U k ra in y ludow ej, a Goszczyńskiego Zamek K a n io io ski
pod U kra in ę hajdam acką. T r z y te ż y w io ły m ia ły podług
niego krystalizow ać się w tych utworach. Jeżeli te naciąg
nięte cokolw iek rozgraniczenia nie objaśniają natury poezyi
i są ty lk o ła tw y m do spamiętania ogólnikiem i fo rm u łką ,—
to ma on tę zasługę, że M a ry e nazwał smutnym, bardzo
smutnym poematem.
K r y ty k ten z w ielu m ia r znakom ity,
instynktem tra fił na właściwość tego utw oru; ale rzuciwszy
słowo le k k ie ja k piórko, poszedł dalej, rozpraw iając wiele
o ulubionym kolorycie.
Odtąd nie wiem, czy kto więcej zajm ow ał się rozbio
rem M a r y i; za to więcej mówiono o życiu poety.
August Bielow ski, ze znaną gruntownością i trafnym
sądem, pierwszy napisał żyw ot autora M a r y i, zasięgnąwszy
o nim wiadomości od krew nych jego i znajomych; wiele
szczegółów później pozbierał o nim W ó jcicki, a ten i ów
A N T O N I M A L C Z E W S K I.
m