Portrety literackie



Yüklə 11,71 Mb.
Pdf görüntüsü
səhifə68/106
tarix01.08.2018
ölçüsü11,71 Mb.
#60023
1   ...   64   65   66   67   68   69   70   71   ...   106

byłem   oddalony  od  Cypru,  dosiadłem  łodzi i   kazałem   wioś­
larzom  płynąć  do  tej  sławnej  w yspy,  gdzie  Wenus  m iała 
swoje  ołtarze,  a  do  któ re j  i   j a   mam  osobliwe  nabożeństwo. 
Już  za  dobre  pół  godziny  m ieliśm y  przybić  do  lądu,  gdy 
wtem  z  okrętu  padł  strzał  działow y  i  wywieszono  p a w ilo n  
dający  znak  do  powrotu,  bo  właśnie  w ia tr  się  podniósł. 
O kręt  ruszył,  a  ja m   m usiał  wrócić  się  z  drogi,  aby  się 
dostać  na  pokład... 
T ym   sposobem  ominęło  mię  Paphos.  ' 
W   półtorej  doby  zaw inęliśm y  do  portu  kochanej  Aleksau- 
d re tty,  któ re j  z  całej  duszy  nie  cierpię.  Podróż  moja 
b y ła   bardzo  pomyślna;  ta k   moi  ludzie,  ja k  m ajtkow ie  i  k o ­
nie,  słowem  wszystko  w   najlepszem 
zdrow iu  w ysiadło 
na  lą d .”
Żałować,  należy  że  podobnych  listó w   nie  znalazło  się 
więcej.  G dyby podróżnik nasz w   tej  formie  le k k ie j,  potocznej 
d a ł  b y ł  opis  swojej  podróży,  —  niezawodnie  autorstwo  jego 
nabrałoby  ogromnej  wziętości,  i  im ię  stałoby  się  głośnem 
w   naszej  literaturze;  bo  ja k a   tu  werwa,  ja k a   trafność  po­
równań,  j a k i  humor!  Możnaby  mu  nawet  wybaczyć  te  w y ­
cieczki  przeciw  rzeczom  uświęconym  i   poważnym,  tem  w ię ­
cej,  że  dziś  kładziem y  je   na  ka rb   m aniery  w olteryańskiej, 
nie  zaś  tej  gruntownej  n ie w ia ry,  co  z  arsenału  zarozumia­
łe j  uczoności  i  erudycyi  dobywa  wszelakiej  broni,  aby  je j 
użyć  na  podkopanie  pow agi  kościoła  i  n a u ki  Chrystusowej. 
Zresztą  co  do  przekonań  emira  w   rzeczach  w ia ry ,  w   k tó ­
rej  się  u rodził  i   w ychow ał,  jest  on  dzieckiem  swojćj  epoki 
nacechowanej  indyfferentyzmem,  i  znajduję  pewne  podo­
bieństwo  m iędzy  nim   a  emirem  Beszirem,  księciem  Druzów, 
o  k tó rym   powiada:  „że  ma  ja k ą ś   religię,  ale  n ik t  nie  wie 
ja k ą ;  uchodzi  za  chrześcianina,  bo  arcybiskup  A in tu ry   Gon- 
dołfi  je s t  je g o   kapelanem;  w   każdym   razie  dobrze  odgryw a 
sw oją  rolę  szczególniej  ze  względu  na  stosunek  z  Maroui- 
tam i;  w   gruncie  musi  być  D ru z e m ,  bo  to  re lig ia   je g o   na- 
lodu,  a  mimo  tego  chodzi  do  meczetu  i  odpraw ia  obrządki 
w ia ry   m uzułm ańskiej.'1  M niej  więcej  w   takiem   pomiesza­
niu  wyobrażeń  znalazł  się  i  nasz  podróżnik:  m iędzy  A ra ­
bami  b y ł  zwolennikiem   sekty  wehabitów,  będącej  rodza­
je m   wschodniego  protestantyzmu;  w   zajściach  re lig ijn ych  
staw ał  zawszę  w   obronie  ka to lickie g o   kościoła,  n ie tylko
210 
D Z IE Ł A .  Ł U C Y A N A   S IE M IE Ń S K IE G O .


przeciw  muzułmanom,  lecz i  przeciw  Grekom,  a  m iędzy  k a to ­
lik a m i  żartował  sobie  ze  świętości  naszej  w ia ry .  B y ła   to 
pyszna  filozofia,  co  się  w yżej  nosiła  nad  wszystkie  rozumy 
od  początku  świata.  Mniemam  je d n a k,  że  W acław   więcej 
b y ł  fanfaronem  tej  d o k try n y   niż  szczerym  je j  wyznawcą. 
Potrzebne  mu  to  było  do  roli,  ja k ą   odgryw ał...  Możnaby  go 
posądzić  nawet,  że  komuś  na złość b a w ił  się  w   muzułmana...
M iedzy  innemi  dokumentami  znalazł  się  lis t  pisany  do 
niego  przez  Józefa  Sękowskiego,  autora  Collectaneóio,  zna­
mienitego  oryentalisty,  któremu  on  podał  rękę,  którem u  na­
w et 
w
y r o b i ł  
katedrę  ję z y k ó w   oryentalnych  w  W iln ie   za 
pośrednictwem  Ignacego  Sobolewskiego  m inistra  sekretarza 
stanu  w  Petersburgu.  C iekawy  ten  lis t  umieszczam  w   przy- 
pisku  (*),  aby  służył  za  dowód  że  em ir  nawet  na  pustyni 
nie  przestawał  zajmować  się sprawami  obchodzącemi  naukę.
E M IR   T A D Z -E L   F A H E R . 
  ______  
211
(*)  Od  trzech 
p r a w i e  
miesięcy  bawiąc  w   Ayuthurze  lub  ztąd k ró t­
k ie   robiąc  w ycieczki,  ile   m i  zdolność  pozwalała,  zajmuję  się  szczerze 
mym 
przedmiotem.  Że  ta k  długo  nie  pisałem  do  JW .  W .  M.  I  ana>  ze­
chcesz  m i  panie  hrabio  darować,  gdy  mu  powiem,  iz  zaledwo  teraz 
Pewną  dla  moich  listó w   znalazłem  drogę.  D la  tego  tez  niezwłocznie 
winienem  podziękować  za  łaskaw ie  dane  m i  lis ty ,  k tó iy m  
o  re  me 
Przyjęcie  całkow icie  winienem.  Ksiądz  Aryda,  poczciwy  starzec,  z  aje 
sie  mi*e  lubić.  Dotąd  arcybiskup  Gondolfi  bawi  w   Damaszku, i   widzieć 
go  nie  mogłem.  Z o sta w ił  tu   pan  hrabia  wyborne  dla  Polakow  imię,
i   praw dziw ie  szczęśliwy  jestem,  żem  p rz y b y ł  tu   po  nim,  cieszyc^ 
owocami  jego  dzieła.  P obyt  jego  dal  powód  tutejszym   poczciwym miesz­
kańcom,  iż  rodaków  naszych  powszechnie  zowią  wspania  ym  naiotem . 
■Aryda  i   Chaiża  tysiączne  zasyłają  mu  ukłony.
Ja  mieszkam  w   A yuturze  u A rydy,  i  przy  innych  zatrudnieniach 
jnżem   w yg otow ał  Koran  do  druku  całkiem   prawie. 
Odebrałem 
poza-, 
wczoraj  lis t  od  barona  Strogonowa,  donoszący  m i  o  -mojem  do  służby 
Przyjęciu.  Nie  myślę  jednak  prędzej  do  Konstantynopola  powrocie  az 
około  maja,  tem  więcej,  że  wyśmienici  tych  gór  mieszkańcy  nie  chcą 
m e   przed  wiosną  ztąd  puścić.  W yjeżdżając  ztąd,  udam  się  do  Sydonu, 
T yru ,  A k ry ,  Jerozolim y  i   Jafty,  zkąd  popłynę  do  K a iru   i   A leksandry!, 
a  ztamtąd  prosto  do  Carogrodu.  To,  co  się  mię  tycze;  w   odebranych 
listach  z  W iln a   i   z  W arszaw y  nic  ciekawego  me  w yczytuję.  W iado­
mości,  które  mię  serdecznie  ucieszyły,  ściągają  się  do  pysznej  tw o je j 
panie  hrabio  podróży  do  P a lm iry  i   pustyni.  Pisze  nn  meoszacowany 
nasz  professor  uniw ersytetu  K azim ierz  K o n trym ,  F ra n k lin   w ileński,


Yüklə 11,71 Mb.

Dostları ilə paylaş:
1   ...   64   65   66   67   68   69   70   71   ...   106




Verilənlər bazası müəlliflik hüququ ilə müdafiə olunur ©genderi.org 2024
rəhbərliyinə müraciət

    Ana səhifə