wersja robocza: maj 2007
pierwszej, gdyż idee Boże odzwierciedlałyby świat takim, jakim on się nam
wydaje być, zarówno na gruncie zdrowego rozsądku jak i w ramach nauk.
Ta druga interpretacja posiada wiele zalet w porównaniu ze
stanowiskiem realistycznym i materialistycznym, lecz ma też trudności. Do
ś
wiata fizycznego, a tym samym też do idei w umyśle Boga i w naszych
umysłach, musiałyby wtedy należeć anatomia i fizjologia spostrzegania
zmysłowego. Przyjmujemy, że końcowym elementem fizjologicznych
łańcuchów przyczynowych jest wrażenie zmysłowe, które reprezentuje
określony przedmiot, jednak w ramach fenomenalizmu metafizycznego
trzeba byłoby uznać, że wszystkie wcześniejsze składniki tego łańcucha są
całkowicie pozbawione znaczenia, inaczej mówiąc, dziwne byłoby, że w
ogóle wszystkie te detale fizjologiczne w ogóle istnieją. Jeżeli dla teorii
materialistycznej i realistycznej pojawiała się trudność wyjaśnienia relacji
przyczynowej pomiędzy stanami mózgu a takimi świadomymi stanami
mentalnymi, jak spostrzeżenie zmysłowe, to dla koncepcji Berkeleya
trudność ta wydaje się być o wiele większa, bo koncepcja ta musiałaby
prowadzić do negacji jakichkolwiek relacji przyczynowych.
Drugi problem dotyczy aktów woli spełnianych przez ludzi:
normalnie przyjmujemy, że nasze a k t y w o l i umożliwiają nam
wprowadzanie zmian w świecie fizycznym, gdy jednak staniemy na
stanowisku fenomenalizmu metafizycznego Berekelya, to należałoby
stwierdzić, że możemy także wprowadzać zamiany w ideach w umyśle
Boga. Chociaż jest tak, że Bóg wywołuje we nas wszystkie idee zmysłowe,
to niektóre z nich musiałyby być w ten sposób ukształtowane, że to my
moglibyśmy je wywoływać - wcześniej lub jednocześnie - w umyśle Boga.
Po trzecie, istnieje ogromna ilość szczegółów dotyczących świata,
których istnienie uznajemy za coś całkowicie naturalnego, gdy akceptujemy
ś
wiat materialny niezależny od umysłu, jednak wszystkie te szczegóły stają
się zbędne i dziwne, gdy potraktujemy je wyłącznie jako intencjonalne
obiekty (idee) w umyśle Boga. W ten sposób wszystkie szczegółowe
ukształtowania, które akceptuje współczesna fizyka, należałoby przypisać
Bożym ideom, wydaje się to jednak mało przekonywające, gdyż w czysto
duchowym świecie, jaki stanowi umysł Boży, nie może być miejsca dla tego
rodzaju detali.
FENOMENALIZM METAFIZYCZNY I SEMANTYCZNY.
Stanowisko
Brekeleya nie jest ‘czystym’ fenomenalizmem, gdyż zawiera elementy
realistyczne. Nie dla wszystkich przedmiotów obowiązuje zasada: ‘być’
równa się ‘być spostrzeganym’, zasada ta nie obowiązuje w odniesieniu do
duchów (umysłów) skończonych, jak też oczywiście w odniesieniu do
nieskończonego umysłu Boga. Mimo że materia nie ma istnienia
samodzielnego, to idee spostrzegane przez skończone umysły mają
konstytucję treściową niezależną od ich woli. Spirytualizm i immaterializm
łączą się tu zatem z pewnym rodzajem realizmu. Z tych samych powodów
fenomenalizm Berkeleya nie jest ani solipsyzmem metafizycznym ani
solipsyzmem epistemologicznym: wiedzę na temat istnienia Boga, jako
45
wersja robocza: maj 2007
innego umysłu niż nasz własny, uzyskujemy na oparciu o wnioskowanie z
regularności świata zmysłowego, natomiast wiedza dotycząca innych
umysłów jest wnioskiem pochodzącym z obserwacji zachowania się ciał
ludzkich. W świetle tego, co zostało dotąd przedstawione, trudno jest też
twierdzić, jak to się niekiedy czyni, że fenomenalizm metafizyczny jest
stanowiskiem immanentystycznym w tym znaczeniu, że przyjmuje, iż
poznajemy wyłącznie zawartość własnego strumienia świadomości.
Wprawdzie w aktach poznania świata zmysłowego nie docieramy do
transcendencji, jaką jest istniejąca autonomicznie materia, lecz za to
ujmujemy idee, których treść (konstytucja) nie pochodzi od żadnego
indywidualnego umysłu i jego aktów woli. ‘Czysty’ fenomenalizm, to
znaczy fenomenalizm semantyczny, o którym będzie mowa poniżej, jest
koncepcją, która stara się nie przyjmować metafizycznych założeń
Berkeleya.
Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na c h a r a k t e r t e i z m u
B e r k e l e y a , w którym świat materialny zostaje niejako całkowicie
‘wyrugowany’ na rzecz Boga, podczas gdy w klasycznych systemach
teistycznych Bóg jest czymś, co istnieje wraz ze światem materialnym.
Można jednak zadać pytanie, czy z regularności naszych spostrzeżeń
wynika wniosek o istnieniu jednego ducha, czy jest wykluczona hipoteza, że
przyczyną tej regularności może być wielość duchów? Berkeley
odpowiedziałby prawdopodobnie, że dowodem w tym wypadku jest
regularność świata zmysłowego, jednak materialista nadal mógłby
podkreślać, że on tę regularność sprowadza do oddziaływania na siebie
wielu ciał materialnych, a jeżeli to jest możliwe, to dlaczego nie miałoby
być możliwe oparcie regularności świata zmysłowego na oddziaływaniu na
siebie wielu duchów, czy zatem na miejscu teizmu nie można byłoby
umieścić panpsychizmu? Przeciw temu zarzutowi należy jednak zauważyć,
ż
e zarówno w wypadku wielości ciał jak i w wypadku wielości duchów i tak
potrzebna byłaby koordynacja pochodząca od Boga, bo sama wielość nie
tworzy jeszcze regularności.
Feno men al izm semant yczn y jest tezą, że zdania opisujące
obiekty fizyczne mogą zostać - bez utraty swojego pierwotnego znaczenia -
przełożone na zdania opisujące, jakich konkretnych wrażeń doznawałaby
podmiot, gdyby wystąpiły pewne inne sekwencje wrażeń. Fenomenalista w
tym sensie zmierza do identyfikacji obiektów fizycznych z wiązkami
wrażeń.
23
Powiedzenie, że istnieje pewien obiekt fizyczny, nie oznacza
według niego ani stwierdzenia, że istnieje jakiś byt ontycznie odmienny od
23
W XIX w. J. S. Mill skłaniał się do podobnie fenomenalistycznego poglądu, gdy
twierdził, że materia jest wyłącznie permanentną możliwością dostarczania wrażeń.
‘Permanentna możliwość’ oznaczała wrażenia, które ktoś mógłby mieć, gdyby znalazł się
w określonych warunkach “We are capable of forming the conception of possible
sensations; sensations which we are not feeling at the present moment, but which we might
feel, and should feel if certain conditions were present” (J. S. Mill, An Examination of Sir
William Hamilton’s Philosophy (1865), [w:] J. M. Robson (red.), Collected Works of J. S.
Mill, t.9, London: Routledge 1991, s. 177).
46