53
POGLĄDY SOKRATESA.
Sokrates, podobnie jak sofiści i większość ludzi jego epoki, zajmował się
tylko człowiekiem. W człowieku zaś interesowało go jedynie to, co uważał za najważniejsze, a zarazem
mogące być przedmiotem reformy i ulepszenia: „Zajmował się" - jak podaje Arystoteles - „jedynie
sprawami etycznymi, całą zaś przyrodą nie zajmował się wcale". Mówił, że drzewa niczego nie mogą go
nauczyć, uczą natomiast ludzie w mieście. I pracował na dwóch tylko polach: na polu etyki oraz logiki,
którą uważał za niezbędną dla etyki.
I. POGLĄDY ETYCZNE Sokratesa dadzą się sformułować w trzech głównych tezach: 1.
CNOTA JEST
DOBREM BEZWZGLĘDNYM
.
„Cnota" była starodawnym pojęciem Greków, ale rozumiana była ogólnikowo,
jako tężyzna życiowa, dzielność, sprawność w spełnianiu zawodowych czynności. Jeszcze sofiści tak
rozumieli cnotę i stwierdzali, że jest to zaleta całkowicie względna, różna dla mężczyzny i dla kobiety,
młodzieńca i dojrzałego męża. Sokrates zaoponował przeciw temu relatywizmowi, wskazał na zalety,
które są jedne dla całego rodu ludzkiego: sprawiedliwość, odwaga czy panowanie nad sobą są zaletami
zawsze i wszędzie. Nazywając te zalety „cnotą", dał temu wyrazowi bardziej specjalne, a właściwie
zupełnie nowe znaczenie. Wytworzył nowe pojęcie
cnoty przez to, że spośród zalet człowieka wyodrębnił
specjalnie zalety moralne.
Prawa dotyczące cnoty moralnej są „niepisane", w kodeksach ich nie ma; niemniej są trwalsze od
pisanych. Wywodzą się bowiem z samej natury rzeczy, a nie z ustanowienia ludzkiego; jakże mogłyby
być ustanowione, skoro są powszechne, jednakowe dla wszystkich ludzi? - wszak (tak rozumował
Sokrates) wszyscy ludzie nie mogli zejść się razem i ustanawiać praw. Na powszechność praw moralnych
Sokrates kładł szczególny nacisk, stojąc w opozycji do relatywizmu sofistów; powszechność była
zasadniczą cechą cnoty w jej nowym znaczeniu.
Ta dopiero co wyodrębniona zaleta wysunęła się od razu dla Sokratesa na szczyt dóbr. Wszystko inne, co
ludzie zwykli uważać za dobro - zdrowie, bogactwo, sława - niejednokrotnie w skutkach okazuje się złe.
Człowiek powinien zabiegać o dobro najwyższe, nie licząc się nawet z niebezpieczeństwami i śmiercią.
Dla dóbr moralnych powinien poświęcić dobra niższe i pozorne: „Czyż nie wstydzisz się dbać o
pieniądze, sławę, zaszczyty, a nie o rozum, prawdę i o to, by dusza stała się najlepsza?"
Sokrates był tedy
pierwszym, który wyróżnił dobra moralne, właściwy przedmiot etyki (za to nazwano go
„twórcą etyki"); a także był pierwszym przedstawicielem stanowiska - nazwijmy je moralizmem -
wynoszącego dobra moralne ponad wszystkie inne.
2.
CNOTA WIĄŻE SIĘ
z
POŻYTKIEM
i
SZCZĘŚCIEM
.
Sokrates mawiał, że rad by posłać do piekieł tego,
kto pierwszy rozdzielił dobro i pożytek. Ale związek obu widział nie w tym, iż dobro zależne jest od
pożytku, lecz, przeciwnie, iż pożytek zależny jest od dobra. Tylko to, co dobre, jest naprawdę pożyteczne.
Ludzie dlatego często błądzą i działają wbrew własnemu pożytkowi, że nie wiedzą, co jest dobre.
Sokrates był tedy przeciwieństwem utylitarysty; ale stojąc na stanowisku nierozdzielności dobra i
pożytku często wyrażał się tak samo jak utylitaryści: twierdził, że czyn jest niezawodnie dobry, gdy
wypływa zeń pożytek, a zalecając sprawiedliwość czy lojalność, wysiłek w pracy czy kompetencję w za-
wodzie, powoływał się na płynącą stąd korzyść.
A podobnie rozumiał również stosunek dobra do szczęścia: szczęście związane jest z cnotą,
bo z cnoty
wynika. Szczęśliwy jest bowiem ten, kto posiada największe dobra, a największym dobrem jest cnota.
3.
CNOTA JEST WIEDZĄ
.
Wszelkie zło pochodzi z nieświadomości: nikt umyślnie i z świadomością
zła nie czyni. I nie może być inaczej: skoro dobro jest pożyteczne i gwarantuje szczęście, nie ma powodu,
aby ktoś, kto je zna, nie czynił go. Wiedza jest tedy warunkiem dostatecznym cnoty, a mówiąc językiem
jaskrawym, jakiego Sokrates używał: jest tym samym, co cnota. „Jest to jedno i to samo wiedzieć, co jest
sprawiedliwe, i być sprawiedliwym". To była definicja Sokratesa: cnota jest wiedzą.
Na zarzut, że w działaniach ludzkich nieraz przejawia się rozdźwięk między wiedzą a czynem, między
tym, co dyktuje rozum, a tym, do czego pcha namiętność, że do cnoty, oprócz wiedzy,
potrzebna jest
jeszcze wola - na to Sokrates odpowiedziałby, że jeśli wiedza nie wystarcza do cnoty, to musi być
powierzchowna i niezupełna. Kto natomiast posiada wiedzę prawdziwą i pełną, ten nie może nie przejąć
się nią do głębi i nie może czynić inaczej niż dobrze. Wiedza potrzebna do cnoty jest oczywiście innego
rodzaju niż ta, którą zbierali filozofowie greccy: to nie wiedza o żywiołach, gwiazdach, o kosmosie, lecz
o sprawiedliwości i odwadze, nie przyrodnicza, lecz etyczna. Opiera się nie na czysto teoretycznym
roztrząsaniu, lecz na praktycznym rozsądku
.
Stanowisko takie nazywa się intelektualizmem etycznym. Sokrates nie był zresztą odosobniony na tym
stanowisku. Grecy mieli w ogóle skłonność do intelektualnego pojmowania życia, a już szczególniej było
54
ono rozpowszechnione w V w.
w Atenach, w dobie greckiego oświecenia. Że Sokrates zajmował
stanowisko intelektualistyczne, to miało jeszcze specjalne powody: najpierw, sam był typem
refleksyjnym, powodującym się w życiu namysłem, nie działającym odruchowo, a przy tym
posiadającym wolę tak silną i pewną, że nie znał jej wahań i nie odczuwał jej udziału w decyzjach;
następnie, Sokrates zwykł był trudno uchwytne zalety moralne wyobrażać sobie przez analogię z zaletami
pracy zawodowej, zwłaszcza rzemieślniczej: w tej zaś dziedzinie robi się dobrze, gdy się umie robić, gdy
się wie, jak robić.
Jako konsekwencje intelektualizmu powstały dalsze tezy Sokratejskiej etyki. Najpierw, że cnoty można
się uczyć; boć cnota jest wiedzą, a wiedzy można się uczyć. Była to teza doniosła: wielkie dobro, jakim
jest cnota, nie jest wrodzone. Można je nabyć, przeto od nas samych zależy, czy dobro to posiadamy.
Następną konsekwencją było, że cnota jest jedna. Sprawiedliwość była
zdefiniowana jako wiedza o tym,
co się komu należy, pobożność - jako wiedza o bogach, odwaga - jako wiedza o tym, czego należy się
bać; ostatecznie wszystkie cnoty są wiedzą, więc są w istocie swej jednym i tym samym. Tą tezą o
jedności cnoty Sokrates wyrażał swój sprzeciw wobec pluralizmu etycznego sofistów.
Sokrates niczym swej teorii intelektualistycznej nie ograniczał. Natomiast w swych osobistych decyzjach
powoływał się nieraz na głos wewnętrzny - na głos demona (daimonion), jak się wyrażał - który go od
złego czynu powstrzymywał. Ten głos wewnętrzny nie był uzupełnieniem intelektu przez inny czynnik
psychiczny, w rodzaju woli czy czucia, ale raczej uzupełnieniem etyki przez czynnik religijny,
powołaniem się na pomoc, jakiej bóstwo udziela ludziom.
Etyczne tezy Sokratesa łączyły się w łańcuch i prowadziły do jasnego wniosku: Ludzie dążą do szczęścia
i do pożytku. Prawdziwe szczęście i prawdziwy pożytek daje tylko dobro. Prawdziwym dobrem jest
cnota. Cnota jest jedna, bo każda cnota jest wiedzą. Zdobywając wiedzę osiągamy dobro, a z nim pożytek
i szczęście. Wyłania się stąd proste wskazanie życiowe: należy szukać wiedzy, a kto może,
powinien i
innych wiedzy uczyć. Sokrates nie tylko głosił taką ogólną teorię, ale zastosował ją do siebie, z żelazną
konsekwencją kierował swym życiem zgodnie z teorią. Uważając nauczanie za zadanie najwyższe, cały
mu się poświęcił. Nie licząc się z osobistymi skłonnościami i warunkami życia dążył niezłomnie do tego,
co jest dobrem najwyższym i co przeto obowiązuje wszystkich i zawsze. Jego życie i śmierć były w
zupełnej jedności z jego nauką.
II. POGLĄDY LOGICZNE. Sokrates wzywał nie wprost do cnoty, lecz do zastanawiania się nad cnotą.
Sam, choć był nauczycielem, nie posiadał gotowej wiedzy, którą by mógł komunikować innym; nie
obiecywał, jak sofiści, że uczniów prawdy nauczy, lecz że będzie razem z nimi prawdy szukać. Jego
teoria wiedzy była teorią poszukiwania wiedzy, czyli jej metodologią. I właśnie przez to była rzeczą
szczególnej wagi: bo spowodowała, że dla poszukiwania wiedzy została obmyślona specjalna metoda;
uwaga filozofów, skierowana dotąd na rzeczywistość, spoczęła teraz na wiedzy i na sposobie jej zdoby-
wania.
Sokrates nie był teoretykiem, lecz wirtuozem metody; nie formułował jej przepisów, lecz przykładem
własnym pokazywał, jak ją stosować. Metoda, jaką się posługiwał, była metodą dyskusji, współpracy
umysłowej. Składała się z dwóch części, negatywnej i pozytywnej, „elenktycznej" i „maieutycznej":
pierwsza uczyła, jak usuwać fałszywe przekonania, druga - jak zdobywać prawdziwe.
l.
METODA ELENKTYCZNA
,
czyli
metoda zbijania, którą Sokrates uważał za „największy i
najskuteczniejszy spośród sposobów oczyszczania umysłu", polegała na doprowadzaniu do absurdu:
fałszywą tezę przeciwnika Sokrates przyjmował poważnie (to nazywano „ironią" Sokratesa) i pytaniami
zmuszał do wyciągania z tezy konsekwencji dopóty, aż doprowadziły do twierdzenia sprzecznego z
twierdzeniami powszechnie uznanymi bądź z samą tezą pierwotną. Celem było zdemaskowanie tego, co
jest tylko pozorem wiedzy, i oczyszczenie zeń umysłu.
Uważał się za uprawnionego do tej krytyki, bo gdy inni ulegając złudzeniu mniemali, że wiedzę
posiadają, on miał świadomość swej niewiedzy. Wiedział przez to coś, czego nie wiedzieli inni; nazywał
to „wiedzą niewiedzy". Była to wiedza psychologiczna: bo stwierdzając swą niewiedzę ujawniał poznanie
samego siebie. Przede wszystkim zaś była w tym wiedza epistemologiczna: ujawniał bowiem, że wie, na
czym polega wiedza, skoro umiał rozpoznać jej brak, posiadał pojęcie i kryterium wiedzy.
A to uważał za rzecz najważniejszą i za właściwy początek badań: najpierw kryterium wiedzy, potem
dopiero sama wiedza. Zanim zacznie się badać naturę rzeczy, należy uświadomić sobie naturę poznania.
Sokrates stał pierwszy na stanowisku, tak rozpowszechnionym w
czasach nowych, że krytyka poznania
jest pierwszą z nauk filozoficznych i musi poprzedzać wszystkie inne. Paradoksalne pojęcie „wiedzy