Zakończenie
406
wymiar, jawiło się już nie jako sekret natury, lecz jako prawo, określony porządek rze-
czy, podlegający logicznemu wytłumaczeniu. Dokonywane w drugiej połowie XIX
wieku odkrycia z zakresu medycyny, fizyki czy chemii jednoznacznie świadczyły nie
tylko o postępie cywilizacyjnym, ale prowokowały równocześnie do stwierdzenia, że
rozwiązanie tajemnicy bytu ludzkiego zdaje się już tylko kwestią czasu.
Obok sporów o spirytyzm/mediumizm manifestowało się jednocześnie znamien-
ne przewartościowanie czy przekształcenie w obrębie postulatów filozoficznych. Eks-
pansywny pod koniec XIX wieku pierwiastek metafizyczny coraz dobitniej ujawniał
się i w filozofii, i w sztuce, i w ówczesnej obyczajowości. Henryk Struve, obserwujący
owe przemiany, pisał, że metafizyka w ujęciu pozytywistycznym oznaczała „rzeczy
leżące raz na zawsze za granicami ludzkiej pojętności” i jako zajmująca się transcen-
dencją „wytwarza ogólne pojęcia o istocie rzeczy”, a tym samym – ponieważ je we-
ryfikuje – jest pozbawiona celowości. Istota rzeczy nie podlega eksploracji naukowej,
a badaniem zjawisk zajmują się nauki specjalne (przyrodnicze), dlatego metafizyka
nie ma racji bytu. Tymczasem jednak – konstatował dalej Struve –
[…] jest rzeczą oczywistą, że nie mamy prawa dowolnie obiektywizować naszych wytworów umysłowych,
że uznanie istotnej obiektywności naszych wyobrażeń lub pojęć zależy od całego szeregu warunków, okre-
ślanych bliżej przez logikę jako teorię poznania, w ogóle przez naukową metodologię. Tylko, gdy wy-
twór umysłowy czyni zadość tym warunkom, mamy prawo ze stanowiska naukowego uznać obiektyw-
ność jego treści i posiłkować się nim w poszukiwaniach, mających na celu prawdę przedmiotową. Z tego
stanowiska metafizyka zwraca argumenty pozytywizmu przeciwko jego własnej nauce, wytrąca mu z ręki
broń, którą chciał ugodzić metafizykę i zadaje tą bronią cios […] pozornej „naukowości” pozytywizmu.
Bo przecież to właśnie pozytywizm, a nie metafizyka, obiektywizuje całe szeregi pojęć o przyrodzie […]
i przyznaje przedmiotowość tych pojęć bez naukowego rozbioru ich treści
3
.
Dokonujące się w ówczesnej świadomości przewartościowanie ideologiczne skut-
kowało nie tylko wzrostem zainteresowania wiedzą tajemną, ale także przekładało się
na ekspansywność tej problematyki w utworach literackich. Fala fascynacji „niena-
zwanym” wyraźnie wzmogła produktywność motywów okultystycznej proweniencji
nie tylko w tekstach młodopolan, ale również w twórczości drugiej generacji pozyty-
wistów.
Istotną cechą tego typu literatury staje się charakterystyczne przemieszanie do-
konujące się w obszarze artystycznych rozwiązań, metoda niejednoznacznej oceny
rzeczywistości oraz wplecenie w świat przedstawiony pierwiastków nadnaturalnych.
3
H. Struve, Pozytywizm i zadania krytyczne filozofii, „Biblioteka Warszawska” 1891, t. I, z. 1, s. 39–40.
407
Materializm kontra ezoteryka
W twórczości drugiego pokolenia wyodrębnić można w zasadzie cztery modele
ezoterycznych inspiracji. Pierwszy z nich, bliski koncepcjom buddyjskim i teozoficz-
nym, opiera się na przekonaniu o istnieniu cząstki spirytualnej jako samodzielnego,
niejako odrębnego elementu składowego człowieka. Twór taki przechodzi poprzez
kolejne etapy fizyczności, zyskując możliwość samodoskonalenia w następujących
po sobie inkarnacjach. Według takiej koncepcji los człowieka determinują poprzed-
nie egzystencje, a dokonywane przez jednostkę wybory skutkują pozytywnie lub ne-
gatywnie w dalszych żywotach. Ujęcie takie bliskie jest zatem idei doskonalenia du-
cha, dążenia do osiągnięcia wyższego poziomu spirytualnego, co było postulatem fi-
lozofii immanentnej. Pogląd ten, zaprezentowany głównie w utworach Walewskiej
i Gruszeckiego, znajduje odbicie również w trzech powieściach Zapolskiej (A gdy w głąb
duszy wnikniemy…, Jak tęcza, Szaleństwo) oraz w noweli Jeske-Choińskiego (Romans bez
słów). Refleksem koncepcji ducha wyzwolonego jest także Doktor Faust Ostoi.
Drugi model transplantowania ezoterycznych wątków, prezentujący afirmatyw-
ną wobec okultyzmu postawę, zasadza się na przekonaniu o istnieniu tajemnych sił
przekraczających możliwości pojmowania i transgresywnych wobec ludzkiej umy-
słowości. Ów sekret rzeczywistości, ujawniany jedynie w szczególnych dla jednostki
okolicznościach (śmierć najbliższej osoby, traumatyczne doznania, melancholia) lub
wynikający z przyrodzonych człowiekowi uwarunkowań (nadwrażliwość), staje się
pomostem pomiędzy tym, co materialne a tym, co metafizyczne. W ujęciu takim świat
niematerialny jest obszarem groźnym, bo nierozerwalnie złączonym ze śmiercią, bez-
ustannie wokół niej grawitującym. Podobne koncepcje pojawiają się przede wszyst-
kim w twórczości Zapolskiej (u której elementem współgrającym z tajemnicą jest de-
monizacja przestrzeni poprzez wpisanie w nią jednostek niejednoznacznych genea-
logicznie, łączących pierwiastki człowieczeństwa z cząstkami satanistycznymi czy wam-
pirycznymi), Ostoi (bohaterka Doktora Fausta) oraz Hajoty (na przykład Stefan w Znasz
li ten kraj czy Bert w
On i my). Nieco odmienną optykę, aczkolwiek wpisującą się w za-
kreślone ramy, reprezentują utwory Dygasińskiego. Czynnikiem dominującym jest
tutaj raczej niechęć do wyjaśniania tajemnicy nadnaturalnego, nieodkrytego, istnie-
jącego w rzeczywistości, w której porusza się jednostka (na przykład Kobylak w Na
złamanie karku Dygasińskiego).
Trzeci światopogląd ma charakter negatywny, opiera się bowiem na przekona-
niu o złudności wszelkich zjawisk określanych jako nadnaturalne. Podobna postawa
jest oczywiście wynikiem przekonania o wyższości wiary chrześcijańskiej nad spiry-
tystyczną czy niepodważalnej wartości religii katolickiej. Koncepcję taką formułuje