Portrety literackie



Yüklə 11,71 Mb.
Pdf görüntüsü
səhifə21/106
tarix01.08.2018
ölçüsü11,71 Mb.
#60023
1   ...   17   18   19   20   21   22   23   24   ...   106

64 
D Z IE Ł A   L U C Y A N A   S IE M IE Ń S K IE G O .
igraszką,  a  nie  językiem   bogów.  W   W irg ilim   zaś  nie- 
wszystkie  B u k o lik i  ta k  piękny  cel  mają,  ja k   pierwsze;  są 
zapewne  takie,  którychbyś  nie  d a ł  na  naukę  dla  młodzieży, 
ja k   np.  drugą  i   tę,  gdzie  nieszczęśliwy  pasterz  skarży  się 
na  szał  swej  kochanki  latającej  za  buhajem.  N ie  mów1 
się  tu  o  pięknościach  poetycznych  W irg ile g o ,  gdyż  te  za­
wsze  wzorem  dla  w ieków   zostaną,  o  cel  m oralny  idzie  tu je ­
dynie,  którego  nam  zaniechać  niewolno.  A le  powiesz  mi: 
cóż  tam  może  być  moralnego,  gdzie  dwóch  śpiewa  swoją 
miłość,  lub  gdzie  samą  piękność  n a tu ry  i   w iejskie  malu­
je m y   sceny?  I   owszem.  Poeta,  co  miłość  samą  obrał  za 
przedmiot  sielanki,  do  czyściejszych  uczuć  skłaniać nas  po­
w inien;  ten  zaś,  co  piękność  przyrodzenia  i  życie  wieśnia­
cze  m aluje,  powinien  nas  m iłym   ich  obrazem  zwracać  do 
cichego  szczęścia  prostoty;  tam  zaś,  gdzie  niedole  ty lk o  
stanu  w iejskiego  w ystaw iać  mu  przychodzi,  w inien  pocie­
chą  sumienia  wywyższać  go  nad  losy,  i  w   tej  niedoli  na­
wet  szczęśliwszym  go  jeszcze  w ystaw ić  niż  tryum fującą 
podłość,  zbytek  i   dumę.  Znaliż  starożytni  tę  piękną  na­
dzieję  wieczności,  któ ra   nam  najnieszczęśliwsze  rozjaśnia 
życie?  rozw inęliż  w   swoich  duszach  to  przeczucie  nieśmier­
telności,  któ re   silnie  w   naszych  przemawia?  byłaż  u  nich 
nauka  podobna  chrystyanizm owi,  któ ra b y  w   niezgojone 
ich  rany  la ła   pokój  cnoty,  i   łagodząc  boleści  duszy,  zga­
dzała,  oswajała  ją   z  nieszczęściem? 
Olbrzymie  charaktery, 
nadludzkie  czyny,  świetne  rozpacze  znamionowały  staro­
żytnych;  św iat  ich  b y ł  może  świetniejszym  blaskiem  poezyi 
o k ry ty ;  ale  praw dziw e  cnoty  moralne,  w   takiem   znaczeniu, 
ja k ie  ja   im   daję,  nie  m ogły  być  celem  i   pociechą  ich  życia. 
Tam   się  przesilała  natura,  tu  w   swoim  zawodzie  zostaje; 
tam  człow iek  chcąc  zostać  w ie lkim ,  musiał  się  przedzierać 
w   sferę  półbogów;  tu,  [w   dopełnieniu  swego  ziemskiego 
przeznaczenia,  w id zi  swą  w ielkość  m oralną.  Jeżeli  więc 
ta ka   je s t  różnica  między  ich  życiem  a  naszem,  musi  taż 
sama  różnica  ich  poezyę  od  naszej  odznaczać;  cel  jednej 
musi  być  m oralniejszy  od  celu  drugiej.
„Przytoczysz m i zapewne  na  zbicie  mego  rozumowania 
mnóztwo  maksym  i   ksiąg  moralnych  z  w ieku  Rzymian 
i   Greków. 
Są  one  płodem  najznakomitszym   rozwagi  i   do­


świadczenia  ludzkiego;  są  one,  źe  ta k   powiem,  w ie lk ą  
k a rtą   konstytucyjną  stanowiącą  porządek  towarzyskiego  ży­
cia,  zabezpieczającą  wartość  i  szczęście  człowieka.  Ależ 
ja k a   je j  podstawa,  ja k ie   zaręczenie?  Dzieło  samej  ty lk o  
rozw agi  i   doświadczenia,  wtenczas  dopiero  każdego  prze­
konyw a,  k ie d y   ktoś  w ie lk ie   jego  praw dy  własną  rozwagą 
i  doświadczeniem  stw ierdził. 
Jestźe  to  dostateczne?  Po- 
wtóre,  ja k a ż   pewność,  że  te  w ie lkie   p ra w d y  przecisną 
się  do  wszystkich  klass  lu d zi  i   przekonają  ich?  J a k iż  
tam  bowiem  interes  n a g li  każdego  człow ieka  w   szczegól­
ności  do  dowiedzenia  się  o  nich  i   w ykształcenia  niem i 
swego  umysłu  i  serca?  Jest  niewzruszona  ich  podstawa 
.  i   zaręczenie  wieczystego  ich  trw ania,  a  tern  je s t  nadanie 
im   świętości  re lig ijn e j. 
W ie lk i  interes  wieczności  wszyst­
k ic h   powoła  do  zaznajomienia  się  z  niemi,  i   zmusi  do  peł­
nienia  ich  przepisów.  T a   więc  ty lk o   moralność,  któ re j  źród­
łem  je st  re lig ia ,  upowszechnić  się  może,  przekonać  w szyst­
kich   i   trw ać  wieczyście.  T u   cię  chciałem  doprowadzić,  m nićj 
bacząc  na  to,  czy  żartować  będziesz  z  mego  kapucynizm u.
„T a k ie   zawsze  miałem  przekonanie,  a  teraz  mocniej 
jeszcze  je   czuję.  Wreszcie  nie  nazwiesz  mię  fanatykiem , 
gdy  wiesz,  co  o  takich  monstrach  m yślę.”
Powyższy ustęp,  choć dzisiaj  w ydaje  się m dłym   i   ciem­
nym   z  powodu  niewyrobionego  wówczas  ję z y k a   do  pojęć 
filozoficznych  i   estetycznych,  jednakow oż  od kryw a   w   M o­
raw skim   te  wyższe  punkta,  z  któ rych   zapatryw ał  się  na 
poezye.  Człowiek  pełen  czucia  i  w ia ry ,  żądał  czegoś  więcej 
od  poezyi  niż  naśladownictwa  i   starożytnego  politeizmu.
„Przychodzę  teraz  —-  pisze  dalej  w   tymże  liście  — 
do  a rty k u łu ,  na  k tó ry   Osiński  zwłaszcza  n ig d y   zezwolić 
nie  chce,  to  jest  do  potrzeby  unarodowienia  poezyi.  Prze­
sadza  zapewne  Brodziński,  jeżeli,  ja k   mówisz,  Szymonowi- 
cza  za  wzór  nam  daje. 
Pomimo  w ielkiego  uszanowania 
dla  starożytnych  ojców  naszej  poezyi,  widzę  w   nim   słabego 
malarza  swego  wieku,  a  bladego  kopistę  dawnych.  A le  
przypuśćmy,  że  ktoś  ze  zdolnością  W irg ile g o   lub  T e o kryta  
zdołałby  nam  odmalować  życie  naszych  wieśniaków ,  ich 
obyczaje,  troski,  nieszczęścia,  pociechy  —   siłniejby  on  prze­
m ów ił  do  twego  serca  niż  pisarz  rzym ski,  m ilć jb y   cię  za-
D zieła  Lueyana  Siemieftskiego.  Tom  V . 
5


ją ł,  boby  to  w y s ta w ił,  na  co  patrzałeś  i   co  dzieliłeś  może. 
K tóraż  ekloga  W irgiliusza  najpiękniejszą  zdaje  się  P ola­
kowi?  któraż  nawet  przez  wszystkich  najlepiej  przekładana 
była?  Ta,  co  m ówi o  w ygnaniu  z  ojczyzny.  A n i  C ray,  ani 
K a rp iń s k i  nie  m ieli  zapewne  doskonałości  starożytnych, 
przecięż  pierwszego  Elegię  o  Cmentarzu,  drugiego  P ow rót 
n a   wieś,  z  większem  roztkliw ieniem   czytam  niż  wiele  sie­
lanek  i   elegij  starożytnych;  ho  to  są  przedmioty  bliższe 
mego  serca,  sposobu  życia,  moich  losów  i  przekonania  re­
lig ijn e g o .  T y le   to  w iek,  ziemia  i  wyobrażenia,  w   któ rych  
żyjemy,  nadaje  uroku  poezyi!  P rzyklęknę  przed  doskona­
łością 
G eorgik  łacińskich,  ale  przycisnę  do  serca  twoje 
Ziem iaństw o.  P rzyczytaj  ludow i  polskiemu  najpiękniejszą 
odę  Horacego,  a  po  niej  odę  o  zdobyciu  Zamościa,  lub 
wiersz  o  K o p e rn ik u —któraż  z  tych  poezyj  silniejszy  ogień 
w   piersiach  rozbudzi?  któ ra   lepiej  celu  swojego  dosięże?
A le   wróćm y  do  sielanek. 
N ie  samych  ty lk o   brud­
nych  i   pijanych  M aćków  w   naszych  chłopach  w idzieć  nam 
należy.  M niej  więcej  wszędzie  ludzie  ludźm i  b y li.  Wresz­
cie  je że li  August  poetów  i   August  historyi  ta k   różni  b y li 
o d   siebie,  może  i   pasterze  złotego  w ieku  dalecy  bardzo 
b y li  od  tego  obrazu,  w   ja k im   ich  nam  w ystaw iają.  Czyż 
to   wesołe  dożynki  naszych  chłopków,  zaślubienie  pięknej 
wieśniaczki,  rozstanie  się  rodziców  i   kochanki  z  synem, 
którego  na  kanton  biorą, i   jeszcze  do  obcego  wojska,  niw a 
odłogiem   leżąca  po  zm arłym   ro ln iku ,  ciche  życie  plebana 
wiejskiego,  i   te  pociechy  re lig ijn e ,  które  niesie  wieśniakom  
uciśnionym  przez  w ojnę  lub  złych  panów,  a  wreszcie  życie 
naszych  górali,  i   tym  podobne przedm ioty— nie  są  zdatne  do 
poezyi?  Czyż  to  wszystko  piórem  mistrzowskiem   oddane, 
nie  więcej  zajmie  serce,  niż  owe  Fauny,  Sylw any,  T y rs y ty  
i   F ilid y ?   W o ła jm y  o  zw rot  swobody  dla  chłopów,  ale  też 
potem  i   ubarw ia jm y  ich  życie,  aby  im   milsze  było,  bo  któż 
bardziej  go  potrzebuje  niż  nieszczęśliwi?  N ie  gardźm y  więc 
ich   obyczajami,  troskam i,  pociechami;  pieśni  ich  nawet 
i   dum y  żałosne,  któ rych   ta k   Aviele  ju ż   na  Podolu,  U kra in ie  
i   w   K rakow skiem   o d k ry ła   poezya,  w p la ta jm y   w   rym y 
sielskie,  aby  tern  większą  praw dę  ich  .obrazom  nadać. 
N iem cy  w ięc  takie  bogactwa  w   piosnkach  ludu  litew skiego
66  ^  
D Z IE Ł A   L U C Y A N A   S IE M IE N S K IE G O .


Yüklə 11,71 Mb.

Dostları ilə paylaş:
1   ...   17   18   19   20   21   22   23   24   ...   106




Verilənlər bazası müəlliflik hüququ ilə müdafiə olunur ©genderi.org 2024
rəhbərliyinə müraciət

    Ana səhifə