i źe je st zdrajcą podobnym K onradow i. Po cóż stwarzać
charakter ta k podobny do głównej osoby?
„3 . D ow iadujem y się od autora, źe Aldona mieszka
w narożnej w ieży zamku Malborga, a sama dalej m ówi, że
osiadła w pustelniczym domku.
Gdzież w ięc jest? tu tro
chę trudno domyślić się.
„4 . Po co, k u ja k ie j potrzebie, w ja k im celu W a lle n
rod padając otruty, bierze wprzód lampę z okna i rzuca
ją o ziemię? N ie widzę ja tu, ja k mówię, celu Konrada,
tylko trochę zbyt widoczny cel autora, i niezręczne przy
gotowanie zamierzonego effektu, aby lampa koniecznie pa
dła naostatek przy tw arzy konającego Konrada, i oświeciła
jego pobielałe oczy. T u je st w ie lka niezgrabność malarza.
(W manuskrypcie tego listu czw arty punkt je s t prze
kreślony, i ręką autora, k tó ry w idać pom iarkow ał się, do
łożony dopisek: N iesłuszna k ry ty k a ).
,,o. Czemu A ldona ta k i k rz y k w ydała, gdy K onrad
skonał? ó\ szakze siedząc w innej w ieży, ani tego widzieć,
ani też natychmiast wiedzieć nie mogła. Miejsce to oprócz
tego jest za nadto naśladowane z P a ry ż y n y B yron’a; ale ta
słyszała dzwon ogłaszający b liz k i zgon Hugona; w id zia ła
tłu m y ludu śpieszącego na miejsce k a ry ; mogła wreszcie
widzieć samo je j spełnienie. M ickiewicz właśnie znowu
w tem miejscu mówTi: „ W y się d o m y ś l i c i e Otoż przyznam
się, ze ja pierwszy żadną m iarą domyślić się nie mogę,
a radbym z duszy rozum iał.
(W manuskrypcie i ten 5-ty punkt przekreślony, z do-
atkiem: I to niesłuszne, a więc mazę).
„6 . K onrad wiedzie na w ojnę K rz y ż a k i w celu ich
zgubienia, a więc w celu uratowania L itw y . Pojm uję w ięc,
że przegrywa b itw y, tra ci wojsko, ucieka, daje pustoszyć,''
palić ziemie krzyżackie; lecz na oóż, jeśli L itw ę chce rato
wać, sam je j pierwszy te wszystkie k lę s k i zadaje, ja k sam
.autor wyraża: rzeź, grabież, pożogę, tak, iż całe niebo
wieczorem krw a w ym oblane promieniem? Szczególny to spo
sób ratow ania swej ojczyzny. N ig d yb ym go sie nie b y ł do
m yślił!
„O to są w ady logiczne, je ś li sam się w mojej logice
nie m ylę i zbyt spiesznie nie sądzę; lepiej więc nie poka
86
D Z IE Ł A L U C Y A N A S IE M IE N S K IE G O .
zuj tego listu nikom u, bobym nie chciał zaszkodzić wzie-
tości dzieła, które tyle innyeh ma zalet i dowodzi ta k
w ielkiego postępu autora co do smaku, ję z y k a i jasności.
Zachowaj go dla Świdzińskiego, k tó ry ciekaw y jest mego
zdania. Może po głębszym namyśle i po usłyszeniu zdań
waszych w iele z mego odstąpię.
„C o do obrazów: Wstęp m i się niezmiernie podobał.
A u to r u m iał i malować, i przyw iązać do miejsca, które so
bie za scenę obiera; z łatwością i wdziękiem wstępuje na
nią; radbym ty lk o , aby w tem, ta k pięknem miejscu, gdzie
m aluje w iją cą się przez Niemen roślinę i sięgającą nad
brzeżnej topoli, nie chmielu b y ł użył, k tó ry jest nadto pos
p o lity i nasze piwo dubeltowe przypomina. Czemu nie było
pow oju umieścić?
»
„ Znałem lu d z i dwoje“ ;— niejasne.
„O braz charakteru Konrada, choć może trochę długi,
ma wiele praw dy; a g d y m ówi o jego śpiewie i graniu,
wszystko bardzo piękne.
„ A le nie w ypisałbym w je d n ym liście wszystkich pięk
ności, wszystkich w yrazów ta k głęboko z serca branych.
Jakże cudne są trz y przedostatnie strofy pieśni z wieży; ja k
wdzięczne porównanie księżyca:
Jak dum ający w pustyni kochanek,
Obiegłszy m yślą całe życia kolo....
„M a ło je s t błędów przeciw ję z y k o w i: śledzić co, nie:
czego; stołu, nie: stola; uschnąć, nie: usechnąć; uszczknąć,
nie: uszczyknąć. Otóż pono i wszystko.
„A postrofa do pieśni gm innej do piękniejszych miejsc
należy.
„Jednej rzeczy ty lk o pojąć nie mogę, ja k człowiek
z ta k poetyczną duszą, z ta k marzącą myślą, m ógł napisać
31 wierszy ta k prozaicznych, że w żadnym pono poemacie
nie ma nic podobnego, to je s t oskarżenie w ielkiego mistrza
przez jednego z rycerzy. W iem ja , iż podobne miejsca nie
mogą być bardzo poetycznemi, lecz za to zwięzłością swoją
pow inny być dobitnemi i ścisłością rzeczy mocnemi. Odczy
ta j, a może przyznasz.
OBÓZ KLA S S Y K Ó W .
87
Piszę i piszę bez obejrzenia się, i Bóg w ie com tam
b y ł nabazgral. T w ó j ojciec wszystkiego nie odczyta, a i ty
może znudzisz się ta k długim wywodem. Proszę cię nie po
kazuj tego nikomu. Czekajmy, co też drudzy powiedzą.
„K ła n ia j się Fredrze ode mnie, Niemcewiczowi i Osiń
skiemu. Niechże ten ostatni pochwali przecięż co dobrego
je st w M ickiewiczu. T ym sposobem dowiedzie spraw iedli
wości; inaczejby piękną klassyczność do stronnictwa zniżał.
„P . S. Com przemazał, przemazałem po drugiem od
czytaniu: może po trzeciem przemazałbym wszystko.''
Spodziewałbym się tego po M orawskim ; sam on jeden
z całej ko te ryi klassyków mógł się poznać na poezyi; stru
na ta odzywała się w jego duszy; lecz bał się, żeby go nie
wyśmiano za zuchwale zdanie, za które potem musiałby się
w obec swoich powag rumienić.
W p ły w każdej koteryi, czy szkoły, zawsze działa ze
szkodą um ysłowej swobody, a nic bardziej nie miesza
trafności zdań w rzeczach lite ra tu ry niż polityczne dok
try n y .
W innych też listach u ryw kow o ty lk o w yraża się
w tym przedmiocie, snadź potężnie sfukany ju ż przez sztab
generalny.
„Jakże będziesz na mnie krzyczał! Odczytałem znowu
W allenroda, i nadzwyczajnie w mojem zdaniu zyskał.
W iele, wiele poezyi, i czucia, i patryotyzmu....
„Jakże to zdanie o M ickiew iczu Mostowskiego podob
ne jest właśnie do tych k r y ty k drobiazgowych, które on
ta k trafnie wyszydza: K ilk a d z ie s ią t p ię kn ych w ierszy! Co
za sposób charakteryzowania, ju ż nie mówię talentu, poe
matów, ale nawet i wierszy autora! I takiegoż to k ry ty k a
tw ó j ojciec cytuje, takiem u w ierzy, ta kim się zasłania!
Widocznie ojca twego otumanił.
„O siński i tw ój ojciec szczególni to ludzie; niewolno
tego chwalić, czego nie znają, n i trzym ać się drogi, na k tó
re j nie przewodniczą.
T w ó j ojciec przynjam niej poczciwie
rzeczy bierze, ale Osińskim skryta duma w ła d a .”
Na te uw agi i docinki Morawskiego, odpisał Andrzej
Koźmian 5 kw ie tn ia 1828 r. z W arszawy:
Dostları ilə paylaş: |