Władysław Tatarkiewicz Historia filozofii



Yüklə 1,57 Mb.
səhifə10/42
tarix23.11.2017
ölçüsü1,57 Mb.
#11942
1   ...   6   7   8   9   10   11   12   13   ...   42

Ta dopiero co wyodrębniona zaleta wysunęła się od razu dla Sokratesa na szczyt dóbr. Wszystko inne, co ludzie zwykli uważać za dobro - zdrowie, bogactwo, sława - niejednokrotnie w skutkach okazuje się złe. Człowiek powinien zabiegać o dobro naj-wyższe, nie licząc się nawet z niebezpieczeństwami i śmiercią. Dla dóbr moralnych powi-nien poświęcić dobra niższe i pozorne: "Czyż nie wstydzisz się dbać o pieniądze, sławę, zaszczyty, a nie o rozum, prawdę i o to, by dusza stała się najlepsza?"

Sokrates był tedy pierwszym, który wyróżnił dobra moralne, właściwy przedmiot etyki (za to nazwano go "twórcą etyki"); a także był pierwszym przedstawicielem sta-nowiska - nazwijmy je moralizmem - wynoszącego dobra moralne ponad wszystkie inne.

2. CNOTA WIĄŻE SIĘ z POŻYTKIEM i SZCZĘŚCIEM. Sokrates mawiał, że rad by posłać do piekieł tego, kto pierwszy rozdzielił dobro i pożytek. Ale związek obu widział nie w tym, iż dobro zależne jest od pożytku, lecz, przeciwnie, iż pożytek zależny jest od dobra. Tylko to, co dobre, jest naprawdę pożyteczne. Ludzie dlatego często błądzą i działają wbrew własnemu pożytkowi, że nie wiedzą, co jest dobre. Sokrates był tedy przeciwieństwem utylitarysty; ale stojąc na stanowisku nierozdzielności dobra i pożytku często wyrażał się tak samo jak utylitaryści: twierdził, że czyn jest niezawodnie dobry, gdy wypływa zeń pożytek, a zalecając sprawiedliwość czy lojalność, wysiłek w pracy czy kompetencję w za-wodzie, powoływał się na płynącą stąd korzyść.

A podobnie rozumiał również stosunek dobra do szczęścia: szczęście związane jest z cnotą, bo z cnoty wynika. Szczęśliwy jest bowiem ten, kto posiada największe dobra, a największym dobrem jest cnota.

3. CNOTA JEST WIEDZĄ. Wszelkie zło pochodzi z nieświadomości: nikt umyślnie i z świa-domością zła nie czyni. I nie może być inaczej: skoro dobro jest pożyteczne i gwarantuje szczęście, nie ma powodu, aby ktoś, kto je zna, nie czynił go. Wiedza jest tedy warun-kiem dostatecznym cnoty, a mówiąc językiem jaskrawym, jakiego Sokrates używał: jest tym samym, co cnota. "Jest to jedno i to samo wiedzieć, co jest sprawiedliwe, i być sprawiedliwym". To była definicja Sokratesa: cnota jest wiedzą.

Na zarzut, że w działaniach ludzkich nieraz przejawia się rozdźwięk między wiedzą a czynem, między tym, co dyktuje rozum, a tym, do czego pcha namiętność, że do cnoty, oprócz wiedzy, potrzebna jest jeszcze wola - na to Sokrates odpowiedziałby, że jeśli wiedza nie wystarcza do cnoty, to musi być powierzchowna i niezupełna. Kto natomiast posiada wiedzę prawdziwą i pełną, ten nie może nie przejąć się nią do głębi i nie może czynić inaczej niż dobrze. Wiedza potrzebna do cnoty jest oczywiście innego rodzaju niż ta, którą zbierali filozofowie greccy: to nie wiedza o żywiołach, gwiazdach, o kosmosie, lecz o sprawiedli-wości i odwadze, nie przyrodnicza, lecz etyczna. Opiera się nie na czysto teoretycznym roztrząsaniu, lecz na praktycznym rozsądku.

Stanowisko takie nazywa się intelektualizmem etycznym. Sokrates nie był zresztą odosobniony na tym stanowisku. Grecy mieli w ogóle skłonność do intelektualnego pojmowania życia, a już szczególniej było ono rozpowszechnione w V w. w Atenach, w dobie greckiego oświecenia. Że Sokrates zajmował stanowisko intelektualistyczne, to miało jeszcze specjalne powody: najpierw, sam był typem refleksyjnym, powodującym się w życiu namysłem, nie działającym odruchowo, a przy tym posiadającym wolę tak silną i pewną, że nie znał jej wahań i nie odczuwał jej udziału w decyzjach; następnie, So-krates zwykł był trudno uchwytne zalety moralne wyobrażać sobie przez analogię z zaletami pracy zawodowej, zwłaszcza rzemieślniczej: w tej zaś dziedzinie robi się dobrze, gdy się umie robić, gdy się wie, jak robić.

Jako konsekwencje intelektualizmu powstały dalsze tezy Sokratejskiej etyki. Naj-pierw, że cnoty można się uczyć; boć cnota jest wiedzą, a wiedzy można się uczyć. Była to teza doniosła: wielkie dobro, jakim jest cnota, nie jest wrodzone. Można je nabyć, przeto od nas samych zależy, czy dobro to posiadamy.

Następną konsekwencją było, że cnota jest jedna. Sprawiedliwość była zdefinio-wana jako wiedza o tym, co się komu należy, pobożność - jako wiedza o bogach, od-waga - jako wiedza o tym, czego należy się bać; ostatecznie wszystkie cnoty są wiedzą, więc są w istocie swej jednym i tym samym. Tą tezą o jedności cnoty Sokrates wyrażał swój sprzeciw wobec pluralizmu etycznego sofistów.

Sokrates niczym swej teorii intelektualistycznej nie ograniczał. Natomiast w swych osobistych decyzjach powoływał się nieraz na głos wewnętrzny - na głos demona (daimonion), jak się wyrażał - który go od złego czynu powstrzymywał. Ten głos we-wnętrzny nie był uzupełnieniem intelektu przez inny czynnik psychiczny, w rodzaju woli czy czucia, ale raczej uzupełnieniem etyki przez czynnik religijny, powołaniem się na pomoc, jakiej bóstwo udziela ludziom.

Etyczne tezy Sokratesa łączyły się w łańcuch i prowadziły do jasnego wniosku: Ludzie dążą do szczęścia i do pożytku. Prawdziwe szczęście i prawdziwy pożytek daje tylko dobro. Prawdziwym dobrem jest cnota. Cnota jest jedna, bo każda cnota jest wiedzą. Zdobywając wiedzę osiągamy dobro, a z nim pożytek i szczęście. Wyłania się stąd proste wskazanie życiowe: należy szukać wiedzy, a kto może, powinien i innych wiedzy uczyć. Sokrates nie tylko głosił taką ogólną teorię, ale zastosował ją do siebie, z żelazną konsekwencją kierował swym życiem zgodnie z teorią. Uważając nauczanie za zadanie najwyższe, cały mu się poświęcił. Nie licząc się z osobistymi skłonnościami i warunkami życia dążył nie-złomnie do tego, co jest dobrem najwyższym i co przeto obowiązuje wszystkich i zawsze. Jego życie i śmierć były w zupełnej jedności z jego nauką.

II. POGLĄDY LOGICZNE. Sokrates wzywał nie wprost do cnoty, lecz do zastana-wiania się nad cnotą. Sam, choć był nauczycielem, nie posiadał gotowej wiedzy, którą by mógł komunikować innym; nie obiecywał, jak sofiści, że uczniów prawdy nauczy, lecz że będzie razem z nimi prawdy szukać. Jego teoria wiedzy była teorią poszukiwania wiedzy, czyli jej metodologią. I właśnie przez to była rzeczą szczególnej wagi: bo spowodo-wała, że dla poszukiwania wiedzy została obmyślona specjalna metoda; uwaga filozofów, skierowana dotąd na rzeczywistość, spoczęła teraz na wiedzy i na sposobie jej zdoby-wania.

Sokrates nie był teoretykiem, lecz wirtuozem metody; nie formułował jej przepisów, lecz przykładem własnym pokazywał, jak ją stosować. Metoda, jaką się posługiwał, była metodą dyskusji, współpracy umysłowej. Składała się z dwóch części, negatywnej i pozytywnej, "elenktycznej" i "maieutycznej": pierwsza uczyła, jak usuwać fałszywe przekonania, druga - jak zdobywać prawdziwe.

l. METODA ELENKTYCZNA, czyli metoda zbijania, którą Sokrates uważał za "naj-większy i najskuteczniejszy spośród sposobów oczyszczania umysłu", polegała na dopro-wadzaniu do absurdu: fałszywą tezę przeciwnika Sokrates przyjmował poważnie (to nazywano "ironią" Sokratesa) i pytaniami zmuszał do wyciągania z tezy konsekwencji dopóty, aż doprowadziły do twierdzenia sprzecznego z twierdzeniami powszechnie uzna-nymi bądź z samą tezą pierwotną. Celem było zdemaskowanie tego, co jest tylko pozorem wiedzy, i oczyszczenie zeń umysłu.

Uważał się za uprawnionego do tej krytyki, bo gdy inni ulegając złudzeniu mniemali, że wiedzę posiadają, on miał świadomość swej niewiedzy. Wiedział przez to coś, czego nie wiedzieli inni; nazywał to "wiedzą niewiedzy". Była to wiedza psychologiczna: bo stwierdzając swą niewiedzę ujawniał poznanie samego siebie. Przede wszystkim zaś była w tym wiedza epistemologiczna: ujawniał bowiem, że wie, na czym polega wiedza, skoro umiał rozpoznać jej brak, posiadał pojęcie i kryterium wiedzy.

A to uważał za rzecz najważniejszą i za właściwy początek badań: najpierw kryte-rium wiedzy, potem dopiero sama wiedza. Zanim zacznie się badać naturę rzeczy, należy uświadomić sobie naturę poznania. Sokrates stał pierwszy na stanowisku, tak roz-powszechnionym w czasach nowych, że krytyka poznania jest pierwszą z nauk filozoficznych i musi poprzedzać wszystkie inne. Paradoksalne pojęcie "wiedzy niewiedzy" było wyraże-niem postawy nie sceptycznej, lecz krytycznej. Wierzył w możność znalezienia prawdy obowiązującej powszechnie i w tym była najważniejsza różnica między nim a sofistami, którzy byli relatywistami. Metodę zbijania miał wspólną z nimi, ale dla nich był to koniec i cel, a dla niego tylko początek.

2. METODA MAIEUTYCZNA. Drugą metodę Sokrates nazywał maieutyką, czyli sztuką położniczą; mniemał bowiem, że każdy człowiek nosi w sobie wiedzę prawdziwą, ale jej sobie nie uświadamia, że trzeba mu w tym dopomóc, trzeba wydobyć zeń prawdę; przeto funkcja nauczyciela analogiczna jest do sztuki położniczej. Sokrates spełniał ją przy po-mocy pytań. Metoda jego była metodą wspólnego szukania, metodą, która nosi dziś nazwę heurystycznej. Rola kierownika polegała na umiejętnym stawianiu pytań; Sokrates postępował w ten sposób, że dzielił pytania złożone na najprostsze i dawał im formę rozjemczą, tak iż odpowiedź niewiele tylko wymagała samodzielności i sprowadzała się do powiedzenia: tak czy nie. Pytaniami takimi przyciskał do muru, zmuszał do dawania odpowiedzi. Odpowiedź na proste pytania etyczne musiała wypadać trafnie, nie wyma-gała bowiem żadnych specjalnych wiadomości, lecz tylko rozsądku, który każdy posiada.

I sam, choć powtarzał wciąż o swej niewiedzy, przyznawał wyraźnie, iż wie, co jest dobre i złe, iż posiada intuicyjną wiedzę o dobru. Każdy wie, iż np. sprawiedliwość jest dobrem, a tchórzostwo złem. Wiedza ta stanowiła punkt oparcia dla jego wywodów etycznych; była dla Sokratesa sprawdzianem trafności jego rozumowań. Jeśli np. z określenia sprawiedliwości, jakie chciał przyjąć, wynikało, że sprawiedliwość jest złem, to wiedział, że określenie to jest błędne, a tak samo błędne było określenie, z którego wy-nikało, że tchórzostwo jest dobrem.

A) Poszukiwania swe Sokrates rozpoczynał od stwierdzenia faktów znanych i uznanych, sprawdzonych doświadczeniem i czynem. Fakty te dotyczyły czynności człowieka: rzemieślnika, artysty, polityka, wodza. Traktował je jako przesłanki dla rozumowania. Do czynności zaś moralnych, trudniej uchwytnych, przechodził drogą analogii. Założeniem rozumowania analogicznego była stałość struktury wszelkiej czynności. Jeśli czynność rzemieślnika ma swoiste zalety, o które musi zabiegać, swoiste zło, którego ma unikać, swoistą wiedzę, której wymaga, swoiste obowiązki, to i każda inna czynność, a więc i moralna, musi mieć swoiste zalety, swoiste zło, wiedzę i obowiązki. Dalej, analogia uczy do zakresu faktów znanych wciągać fakty nowe, np. wskazuje, że

odwaga istnieje nie tylko na wojnie, ale i w pokoju, na lądzie tak samo jak na morzu, w polityce jak i w życiu prywatnym, w radości jak i w bólu, w pożądaniach jak i w oba-wach.

B) Wszakże analogia pomaga tylko w ustaleniu zakresu pojęcia, ale nie treści. Czym jest odwaga (czy jakakolwiek cnota), na to pytanie analogia nie da już odpowiedzi. Na to trzeba zestawić poszczególne wypadki odwagi, zarówno te, które znane są potocznie, jak i te, na które naprowadziła analogia, i potem odnaleźć ich cechy wspólne. To jest dzieło indukcji. Wedle świadectwa Arystotelesa Sokrates był twórcą metody indukcyjnej. Jak zaś tę metodę pojmował, to wykazuje najlepiej jego rozmowa z Eutydemem spisana przez Ksenofonta. Aby ustalić, co to jest sprawiedliwość, Sokrates każe napisać po jednej stronie "S", po drugiej "N" i następnie pod "S" spisywać w jednej kolumnie wszystko, co jest czynem sprawiedliwym, a pod "N" - co niesprawiedliwym. Wypadło spisać pozycje bardzo różnorodne i rozbieżne. Na tę rozbieżność powoływali się sofiści, by dowieść, jak względna jest sprawiedliwość. Sokrates, przeciwnie, dążył do tego, aby względność przezwyciężyć i znaleźć cechy wspólne wszystkim czynom sprawiedliwym, ogólne cechy sprawiedliwości.

C) I tak było w każdej rozmowie Sokratesa: w każdej szukał cech ogólnych. Szukał zaś ogólnych cech odwagi czy sprawiedliwości na to, by ustalić, czym jest od-waga i czym jest sprawiedliwość; znajdował pojęcie odwagi czy sprawiedliwości: to był cel jego poszukiwań. I miał przekonanie, że w takim indukcyjnie zdobytym po-jęciu ma wiedzę pewną i powszechną, wbrew sofistom, którzy nie umieli wyjść poza relatywizm. Aby zaś mieć pojecie, trzeba je zdefiniować. Jakikolwiek kto w rozmowie z nim poruszał temat, on nawracał zawsze do definicji: chwalisz kogoś za sprawiedliwość, to powiedz, czy wiesz, co to znaczy "sprawiedliwość"; mówisz, że się nie lękasz i jesteś odważny, to określ, co to "odwaga".

"Dwie są rzeczy, które każdy musi sprawiedliwie przyznać Sokratesowi: rozumowanie indukcyjne i definicję" - pisze Arystoteles. Sokrates był pierwszym, który zajął się syste-matycznie kwestią definiowania pojęć i wskazał na indukcję jako na sposób znajdowania definicji. I przed Sokratesem wielu ludzi posługiwało się indukcją i definiowało pojęcia; ale to, co oni robili przygodnie, on zrobił świadomie i metodycznie, szukał metody stałej i obowiązującej badacza. Cel jego był praktyczny: szukał pojęć, bo kto ma pojęcia, ten ma wiedzę, a kto ma wiedzę, ten ma cnotę. Cel był praktyczny, ale dał wynik, który był i teoretycznie ważny: wynikiem tym były doniosłe metody logiczne. Wprawdzie za-równo indukcję jak i definicję stosował tylko w wąskim zakresie pojęć etycznych; ale gdy metody były ustalone, łatwą już było rzeczą zastosować je powszechnie; dokonali tego uczniowie Sokratesa.

Logiczne zdobycze Sokratesa wydają się pokrewne zdobyczom sofistów; zwłaszcza kultywowanie definicji: boć sofiści także zajmowali się wyrazami i ich znaczeniem i docho-dzili na tym polu, np. Prodyk, do niezwykłej subtelności. Jednakże różnica była zasadnicza: im chodziło o język, Sokratesowi zaś o rzecz samą, której język daje tylko nazwę. Sofiści byli erudytami, którzy starali się. zebrać encyklopedycznie jak najwięcej wiadomości, Sokrates zaś był logikiem, któremu zależało na jednej ogólnej formule. Cel badań rozumiał w sposób, który też na pozór był zbliżony do pojmowania sofistów: bo i on, i oni cel ten rozumieli praktycznie, i jemu, i im chodziło o uzyskanie korzyści przez wiedzę. Ale korzyść rozumieli inaczej: oni pojmowali ją materialnie i doraźnie, on jako korzyść duchową

i trwałą. Głębsza jeszcze różnica była w tym: sofiści uważając prawdę za względną i umowną chcieli uczyć nie tego, co prawdziwe, lecz tego, co skuteczne; Sokrates zaś uczył tylko tego, co prawdziwe, w przekonaniu, że jedynie prawda jest skuteczna dla celów, które stawiał: dla poprawy moralnej ludzi. Sofiści byli utylitarystami, a Sokrates moralistą, oni byli relatywistami, on uznawał wiedzę powszechną i bezwzględną.

SOKRATYZM to skrajny moralizm, połączony ze skrajnym intelektualizmem: cnota jest dlań celem człowieka, a wiedza - generalnym środkiem. Wiedzę pojmuje jako pojęciową, a sposób tworzenia pojęć widzi w indukcji. Kto posiada wiedzę i, co za tym idzie, cnotę, ten posiada największe dobro i przeto jest szczęśliwy; a więc nierozłączność szczęścia, rozumu i cnoty była konsekwencją sokratyzmu. Konsekwencję tę przyjęły odtąd wszystkie obozy filozofii greckiej i na tym fundamencie budowały etykę.

I druga jeszcze konsekwencja została przyjęta przez następców Sokratesa: wiedza jest zawarta w pojęciach ogólnych, więc - wiedza może być tylko ogólna. Na tym znów fundamencie następne stulecia budowały teorię poznania.

UCZNIOWIE. Opozycja przeciw Sokratesowi wyładowała się w procesie i straceniu; była to opozycja laików. Natomiast filozofowie stanowczo wypowiedzieli się za Sokratesem. Wpływ jego był olbrzymi. Dwaj wielcy filozofowie klasycznej filozofii greckiej byli jego uczniami: Platon - bezpośrednim, Arystoteles - pośrednim. Przejęli się jego wiarą w poznanie bezwzględne, a na podłożu jego teorii pojęć etycznych stworzyli wielkie systemy filozoficzne. Platonizm i arystotelizm były owocami akcji Sokratesa.

Ale to była tylko część uczniów jego. Inni, dziejowo mniej ważni, ale liczniejsi, wy-zyskali w inny zupełnie sposób jego doktrynę. Byli to wspólni uczniowie Sokratesa i sofistów, którzy od Sokratesa przejęli tylko pewne składniki jego nauki, bądź jego moralizm, bądź jego teorię pojęć, nie zrywając wszakże z relatywizmem sofistów.
UCZNIOWIE SOFISTÓW I SOKRATESA
Choć sofiści, z Protagorasem na czele, i Sokrates stali na przeciwległym stanowisku filozoficznym, to jednak znaleźli się ludzie, którzy łączyli ich poglądy. Tak czynili przede wszystkim Antystenes i Arystyp. Pierwszy z nich założył szkołę cyników, drugi - szkołę cyrenaików. Obaj uchodzą za sokratyków, faktycznie przeważa w nich Protagoras. W teore-tycznej filozofii wierni byli całkowicie Protagorejskiemu relatywizmowi. Pod wpływem zaś Sokratesa położyli nacisk na etykę, w której rozwinęli dwie najbardziej skrajne teorie: cynicy - teorię moralizmu, a cyrenaicy - hedonizmu.

I. CYNICY. 1. ANTYSTENES z Aten był założycielem szkoły, której nazwa pochodzi od gimnazjum Cynosarges, gdzie wykładał. Był najpierw uczniem Gorgiasza, a potem Sokratesa. Zewnętrznie bardzo przypominał mistrza. Należał do proletariatu ateńskiego i w swej doktrynie dał ideologię proletariatu. Był płodnym pisarzem, cenionym w staro-żytności za dobry styl; do nas pisma jego nie doszły. Stosunki jego z Platonem były wrogie: obaj mieli zapewne świadomość, iż są najwybitniejszymi uczniami, między którymi musi się rozegrać walka o puściznę Sokratesa, a zarazem, że reprezentują krańcowe ujęcia tej puścizny, między którymi nie może być porozumienia.

POGLĄDY, a) Od Sokratesa wziął przeświadczenie, że najważniejszą rzeczą w życiu jest cnota. W porównaniu z tym, co najważniejsze, wszystko inne jest obojętne, między innymi obojętna jest wiedza. Antystenes wyprowadzał ten pogląd z nauki Sokratesa, ale był to pogląd Sokratesowi obcy. Właśnie on dzielił cyników od Sokratesa.

Zaprzeczał tedy Antystenes wraz z sofistami, jakoby pojęcia były samoistnym źródłem poznania, i ograniczał poznanie do postrzeżeń. I gdy inni sokratycy, z Platonem na czele, poznanie odróżniali od opartego na postrzeżeniach domysłu, on określał je właśnie jako trafny domysł połączony z wytłumaczeniem. Stojąc na stano-wisku sensualistycznej koncepcji poznania skłaniał się też do materialistycznej koncepcji przyrody i ostro występował przeciw antymaterialistycznym teoriom, za-inicjowanym przez Platona. Sokrates wypowiedział się tylko w części zagadnień filozo-ficznych i wypowiedział się tylko formalnie, dlatego to następcy mogli poglądy jego uzupeł-niać zarówno w duchu sensualizmu i materializmu, jak i w duchu racjonalizmu i idealizmu.

Cechą cyników było, że oderwali się od tradycji, przyzwyczajeń, konwenansów. W po-glądach filozoficznych tak samo, jak w moralnych i politycznych. Ignorując nowe pomysły filozofów, wrócili do poglądów najprostszych. Twierdzili, że istnieją jedynie konkretne rzeczy, a jeśli mówimy o czymś więcej, to o słowach, nie o rzeczywistości. Istnieje tylko konkretny człowiek, a nie ma "człowieczeństwa", istnieją stoły i krzesła, a nie ma "sprzętów w ogóle". Próżną jest rzeczą usiłować definiować rzeczy, można je tylko opisywać. Wiele wieków przeszło, aż w XX w. filozofowie zaczęli głosić poglądy zbliżone do tych cynickich, na pozór tak prostych.

b) Etyka stanowiła ośrodek filozofii Antystenesa. W niej zaś doprowadził do skraj-ności pogląd Sokratesa: Jedynym dobrem i celem życia jest cnota, wobec tego wszystko inne jest obojętne. Posługując się znanymi, zwłaszcza wśród sofistów, pojęciami, mówił, że jedynie cnota jest "z natury" swej dobrem, wszystko zaś inne, jeśli jest uważane za dobro, to tylko przez konwencję. Zresztą, poza cnotą, wszystko inne jest niepotrzebne, bo ona sama wystarcza do szczęścia.

Opinie te cyników tłumaczą się dość łatwo. Twórcy cynizmu należeli do proletariatu, pozbawionego wszystkiego, majątku, stanowiska. Antystenes był synem niewolnicy, nie posiadającym praw obywatelskich, a najsławniejszy jego uczeń, Diogenes, był synem bankruta, pozbawionym środków do życia. Nic nie posiadali, pozostawała im tylko - natura. I pozostawało to, co mieli w sobie samych, a więc - cnota. Jeśli cynicy sławili cnotę, to nie dlatego, by nie dbali o zadowolenie. Przeciwnie, sławili ją, a potępiali dobra zewnętrzne z intencją hedonistyczną. Dobra te nie dały im zadowolenia, bo ich nie mieli; i tłumaczyli sobie, że nie dałyby także, gdyby je mieli. Temu, czego nie posiadali, odmówili wartości. Ich filozofia wyrosła nie z rozważań teoretycznych, lecz z warunków życiowych.

Należy tedy zobojętnieć dla wszystkiego poza cnotą; wtedy jest się prawdziwie wolnym i niezależnym. Obojętność i osiągana przez nią niezależność - to były główne hasła tej filozofii. Antystenesa pozytywne określenia cnoty - jeśli w ogóle istniały - poszły w za-pomnienie, a przechowały się tylko negatywne: że jest obojętnością dla pozornych dóbr i niezależnością wobec losu. Ludzi, którzy całkowicie uniezależnili się, cynicy nazywali mędrcami. Za wzór mędrca mieli Sokratesa: był on niejako żywym modelem ich teorii.

Ceniąc jedynie życie "wedle natury", potępiali wszelakie urządzenia społeczne i pań-stwowe, uważając je za konwencjonalne. Za Sokratesem twierdzili, że cnota jest jedna, taka sama dla wszystkich; przykładając zaś wagę tylko do cnoty, a nie do pochodzenia czy majątku, wszystkich ludzi mieli za równych. Występowali przeciw wszelkim nierównoś-ciom, byli za równouprawnieniem kobiet i niewolników. Nie uznawali granic państwowych, uważali się za obywateli świata, "kosmopolitów".

2. SZKOLĄ CYNICKA. Uczniem Antystenesa był Diogenes z Synopy (zm. 323?), uczniem zaś najwybitniejszym Diogenesa był Krates z Teb, który wraz z żoną Hiparchią i innymi członkami rodziny należał do szkoły cynickiej. Był on pierwszym z cyników, który posiadał majątek i stanowisko, ale je dobrowolnie porzucił, bo go przekonała teoria cynicka. Cynizm zaczął od teorii, potem przeszedł dopiero do praktyki. Krok ten zrobił Diogenes, jeden z najpopularniejszych filozofów, choć filozofia nie zawdzięcza mu żadnych zdobyczy teoretycznych. Zarzucał on Antystenesowi, że wygłaszał teorie, a nie dość sto-sował je w życiu, i sam rozpoczął życie wedle cynickiej teorii. Wymagała ona, jak mniemał, wyzbycia się nie tylko ujemnych, ale w ogóle wszelkich wytworów kultury. Tradycja uczyniła zeń typ cynika. Istotnie wielu było odtąd cyników, co żyli jak on, jako dobrowolni proletariusze i abnegaci, bez domu i własności; byli to dziwacy, obrażający umyślnie opinię publiczną i drwiący sobie z niej. Gdy zaś pismem zwalczali cywilizację, to czynili to zwykle w stylu drastycznym i grubiańskim. Jeszcze dość liczni byli w czasach cezarów. Od nich sposób życia naigrawający się z opinii, kultury i powszechnie cenionych dóbr nazwano "cynizmem". (Dla określenia pierwotnej filozofii cyników, wcale nie "cynicznej", stosuje się inną nazwę: "cynicyzm".) Z filozofią nie mieli już nic wspólnego.

Rozpowszechnienie idei cynickich było w starożytności ogromne. Wiele z nich przeszło do stoików. Zwłaszcza niektórzy stoicy, i to właśnie późni, jak Epiktet, niczym prawie w poglądach swych nie różnili się od cyników. Przede wszystkim zaś późnostarożytne pojęcie filozofa wytworzyło się pod wpływem cyników. "Prawdziwy filozof" miał ich rysy: był ubogi, a szczęśliwy. Nawet myśliciele innych kierunków, i to między sobą tak różni jak Julian Apostata i Grzegorz z Nazjanzu, wróg chrześcijaństwa i jego obrońca, pisali pochwałę filozofa, a charakteryzowali go jako cynika. W szczególności idee cyników odpo-wiadały wczesnemu chrześcijaństwu. Wpływ ich sięgał daleko poza szkołę. A i sama szkoła istniała do VI wieku.

II. CYRENAICY. 1. ARYSTYP z CYRENY był założycielem szkoły, która od jego ojczyzny wzięła nazwę cyrenajskiej. Datami życia zbliżony był do Platona. Najpierw poznał poglądy Protagorasa, później dopiero Sokratesa; stał się jego uczniem, ale doktrynie sofistów został w wielu punktach wierny. Arystoteles nazywa go sofistą: dawał do tego pod-stawę zarówno swą doktryną, jak i trybem wędrownym życia; był też pierwszym z uczniów Sokratesa, który powrócił do obyczaju sofistów brania zapłaty za naukę. Stanowił typ skrajnie odmienny od Antystenesa: podczas gdy tamten przystał na żywot proletariusza, on wiódł życie dworaka i światowca. Anegdoty, jakie kursowały o nim w starożytności, przedstawiały go jako oportunistę i serwilistę i specjalnie przeciwstawiały jego zachowanie pełnemu godności zachowaniu Platona, z którym spotkał się na dworze sycylijskim. Doktry-nę swą wytworzył wcześnie, jeszcze za życia Sokratesa. I żył wedle niej, stosując w prak-tyce hedonizm.


Yüklə 1,57 Mb.

Dostları ilə paylaş:
1   ...   6   7   8   9   10   11   12   13   ...   42




Verilənlər bazası müəlliflik hüququ ilə müdafiə olunur ©genderi.org 2024
rəhbərliyinə müraciət

    Ana səhifə