^ d z i e ł a
l u c y a n a
s i e m i e ń s k i e g o
.
zważał. Gaszyński przy układan iu rękopisu clicąc zacho
wać porządek historyczny swych wrażeń, popełnił tę nie
zręczność, że Sielanką, ja k o odnoszącą się do jego szkol
nych lat, choć napisaną w w ieku dojrzałym , na samem
czele zamieścił. Jest to ja k b y na jw ykw in tn ie jszy dessert dany
przed zupą; a je d n a k w dalszym ciągu ile tam smacznych
rzeczy!
M iędzy innemi E le g ia na śm ierć dziew ięcioletniej
dziewczynki, przypom inająca m i owych sławnych k ilk a
wierszy z E le g ii starego Malherbes’a także na śmierć dziew
częcia.
N ie mogę się wstrzymać, żeby nie przytoczyć choć sa
mego początku:
Jak kro p la rosy błyszcząca,
Co od rannego gorąca
Usycha;
Ja k śpiew słow ika pieszczony,
Co nagłym hukiem zgłuszony
Ucicha;
Ja k złotoskrzydły m otylek,
Co ledwo k ilk a żył chw ilek
I mdleje;
Jako różyczka rumiana,
Co jeszcze w pączku zerwana
W iędnieje,—
T a k nad brzegami Sekwany,
Z dala od ziemi kochanej
W ołynia,
Zgasła różyczka, fiołek,
K ro p e lka rosy, aniołek—
L u d w in ia i t. d.
Poeta nadał tu zwrot, ja k i się spotyka w pieśniach
ludu, a niekiedy w kanconach w łoskich, co wszystko ujęte
w nader wdzięczną formę, naznacza tej elegii miejsce obok
najpiękniejszych w tym rodzaju, na któ rych czele stoją
Kochanowskiego T reny.
K ok 1857 nie przeszedł mu bezowocnie dla lite ra tu ry .
W Poznańskiem hr. H ełiodor Skórzewski ogłosił konkurs
KO
N ST ANTY
GASZ
YŃ
S K I.
37
i nagrodę za napisanie najlepszej satyry odpowiedniej cza
sowi.
Z apalił się do tego Gaszyński i posiał wiersz pod
tytułem : G ra i karciarze, k tó ry uznany za najlepszy,
otrzym ał pierwsze premium. Następnie napisał także z sa
tyryczną tendencyą dram atyczny obrazek w dwóch aktach:
W yścigi konne w W arszaw ie; a gdym go p y ta ł, czy ż y
czy sobie, aby ta kom edyjka była przedstawiona w teatrze?
ta k odpisał: „Zostawiam to do twego sądu i do zdania
aktorów , czy ta ka k ró tk a kom edyjka (która w łaściwie je st
ty lk o dyalogowaną satyrą), bez in try g i miłosnej, nie zrobi
Jiasco na teatralnych deskach?...
O partyach sportowych,
o których m i piszesz, że są między amatorami wyścigów, nic
nie wiedziałem, dla tego więc nie mogłem wprowadzić
w a lk i m iędzy anglo- i arabomanią — a teraz ju ż trudno
przerabiać.”
W rzeczy samej, w kom edyjce tej b ra ku je tego rysu
w pewnym względzie bardzo charakterystycznego — ja k
rów nie w ielu innych rysów, któ rych autor przebyw ając za
granicą nie m ógł z pierwszej rę k i studyować; dla tego też
obrazek ten, acz bardzo zręcznie ułożony i prowadzony, nie
ma dość życia. A utor zdradza się ja w n y m zamiarem skar
cenia i dania nauki; tymczasem g d yb y b y ł rzeczywistość
ze strony śmiesznej w ysta w ił, ja k ie j wyścigomanom nie
braknie, — skutek b y łb y dzielniejszy.
W satyrze: G ra i k a rc ia rz e , o wiele jest szczęśliwszy
Po Sielance młodości najdoskonalszy to jego utwór. Można
powiedzieć, że od czasów Krasickiego n ik t nie napisał ta
k ie j satyry obyczajowej.
W obrazkach zdjętych z n a tu ry
nigdzie najmniejszej
przesady, sama ty lk o prawda, tern
mocniejsza im spokojniej wypowiedziana.
Poeta w yczer
pując wszystkie rodzaje tej nieszczęśliwej namiętności, nie
pozostawia nic do życzenia. N ajtrafniejsze to w nim, że
potępiając grę i ka rcia rzy, nie wyobraża sobie, że biczami
swych wierszy w yruguje tę namiętność, przyw iedzie do opa
miętania, ja k b y on dopiero pierwszy w ynalazł, że gra jest
niemoralną i zgubną dla rodzin i społeczeństwa.
Przeciw
nie, pisze on nie w nadziei poprawy, lecz dla tego, żeby
dobrym dał otuchę i poparcie.
Mniejsza, że źli i g łu p i powstaną nań z wrzawą,
Krzycząc: „D o strofowania kto tobie dał prawo?” —
B yle choć k ilk u m ądrych i zacnych współbraci
Rzekło, dłoń mu ściskając: „Niech ci Bóg odpłaci!”
T a k tedy -satyra: G ra i k a rc ia rz e , i obrazek drama
tyczny:
W yścigi konne,
złożyły się na
tom ik, k tó ry
w y d a ł w Paryżu w r. 1858 pod tytułem : P ro p u b lico bono.
Zajm ując się tem wydaniem, a jeszcze więcej swojem zdro
wiem, pisał mi z Paryża (13 lipca 1858):
„J u ż blizko dwa miesiące siedzę tu odbyw ając żmud
ną kuracyę. P ręcikam i żelaznemi rozpalonemi do czerwo
ności, p rzypiekają m i skórę wzdłuż kości pacierzowej.
Operacya odbywa się co pięć dni, i nie je s t bardzo bolesna
— a s iły w nogach widocznie m i przybyło. W końcu tego
tygodnia ja d ę do T ro m ille brać kąpiele morskie, i zabawię
do końca sierpnia.
Znam dwóch ludzi m ających tęż samą
co ja chorobę, któ rych Guerin je ś li niezupełnie w y le
czył, to doskonale podreparował. Mam więc nadzieję, źe
i ja znajdę polepszenie.”
W tym ro ku nie je ź d z ił do Niemiec, lecz we wczes
nej jesieni pojechał do ukochanego A ix na zimowe leże,
gdzie w roku następnym w lutym doszła go wiadomość
o śmierci Zygm unta Krasińskiego w Paryżu. B y ł to cios,
k tó ry uczuł ta k głęboko, ja k ty lk o może uczuć przyjaciel
la t trzydziestu.
Około tego czasu odebrałem lis t od niego
zaw ierający k ilk a serdecznych westchnień po zmarłym,
0 m iędzy innemi ten ustęp:
„ T y lk o pośród nas mogła się pojaw ić podobna anor
malna pozycya, aby w ie lk i poeta i cnotliw y obywatel, w y
pierał się przez całe życie swojej chw ały lite ra ckie j, i k r y ł
się z zacnemi uczynkami, ja k in n i k r y ją się z podłością
1 występkiem , a wszystkie usiłowania w ytężał na to, aby
marne zaszczyty i błysko tki, za którem i próżność ta k goni,
o m ija ły jego osobę... Bóg zlał na niego w ie lk ie dary; dał
mu miłość i szacunek ziomków,
w ielkie serce, um ysł ge
nialny, żonę piękną, cnotliw ą i najzacniejszą—m iłe i dorodne
dzieci — licznych i wiernych p rz y ja c ió ł— nakoniec znaczny
m ajątek. B ra kło mu ty lk o zdrowia i tego, czego nie dosta
38
D Z IE Ł A L U C Y A N A S IE M IE Ń S K IE G O .
Dostları ilə paylaş: |