Portrety literackie



Yüklə 11,71 Mb.
Pdf görüntüsü
səhifə75/106
tarix01.08.2018
ölçüsü11,71 Mb.
#60023
1   ...   71   72   73   74   75   76   77   78   ...   106

i  prędka.  A rab  rodzi  się,  ż}7je   i   umiera  otoczony  tem,  co 
mu  kochać  nakazuje  natura:  cały  try b u t  je st  jego  rodziną; 
lat  tysiące  w zm ocniły  te  w ęzły— co  nawet  odbiło  się  w   r y ­
sach  tw a rzy— bo  wszyscy  do  siebie  podobni...  Beduin  byw a 
człowiekiem  skończonym  w   dzieciństwie,  i  nawzajem  w   d o j­
rzałym   w ieku  —   dzieckiem;  w   charakterze  jego  spotykają 
sprzeczności: 
rozsądek  walczy  u  niego  z  szaleństwem, 
spokój  mędrca  z  dziecinnemi  zachciankami.  L o g ik ę   ma 
prostą  i  zdrową  od  c h w ili  ja k   myśleć  zaczyna;  nieprzewi­
dziane  w yp a d ki  nie  z b ija ją   go  z  tropu;  latalizm   łagodzi 
jego  zmartwienie 
i  powściąga  zbytek  radości.  Z  czasem 
wrodzone  człow iekow i  namiętności  biorą  nad  nim   gorę, 
a  brak  wszelkiego  przemysłu  sprawia,  że  wszystko,  co  mu 
w  oko  wpadnie,  chciałby  gwałtem   posiadać,  zupełnie  ja k  
dziecko,  napierające  się  szybki  z  okna  lub  miesiąca.  Nie 
pochodzi  to  je d n a k  z  chciwości  zbiorów,  ty lk o   nowość  go 
|nk  baw i;  bo  niechże  dostanie  rzecz  pożądaną,  a  ktoś  d iu g i 
ję   pochwali,  odda  mu  bez  namysłu.  Jeżeli  napada  na  k a ­
rawany,  to  nie  dla  zbogacenia  się,  zaraz  bowiem  na  m ie j­
sc1!  zakopuje  łupy,  z  którem i  nie  wie  co  robić,  a  zabierać 
*ch  nie  może... 
Nieraz  uniesiony  wrzącą  niespokojnoscią, 
sam  puszcza  się  na  pustynię  i  szukając  b ó jki  napada  na 
podróżnych...  Opór  z  ich  strony  w praw ia  go  we  wściekłość, 
gotów  być  nawet  okrutnym ;  przeciwnie,  poddanie  się  roz- 
’)laja   go;  —   lada  w ierszyk  pochlebny  zręcznie  przytoczony 
r|dękczy  mu  serce, —   i   zaraz  zwraca  zdobycz,  a  nawet  od­
prowadza  podróżnika  w   miejsce  bezpieczne.  Gościnny,  poj 
•nuje  całą  świętość  prawa  p rzytułku.  K to  się  mu  pow ierzy, 
gotów  go  zastawić  swoją  osobą,  choćby  b y ł  jego  śm iertel­
nym  wrogiem... 
„O  Arabowie!  przez  Boga, 
dla  Log-a 
1
  w   Bogu,  nikom u  niewoluo  go  uderzyć,  choćby  nawet  ró­
żami!” - ,   W
0
ł ała  szlachetna  Beduinka,  gdy  pod  je j  opiekę 
schronił  się  ścigany,  a  ona  rękę  k ła d ła   mu  na  głowę.  N a ­
miot  Bednina  je s t  uświęconym  przybytkiem ,  a  w yraz  a m in  
oznaczający  namiot,  je st  synonimem  bezpiecznej  ochrony. 
Gospodarz  przyjm u ją c  u  siebie  nieznanego  gościa,  czeka 
mroku,  aby  go  mógł  nakarm ić  swojćm  skromnem  pożyw ie­
niem,  składającem   się  zw ykle  z  wielbłądziego  mleka,  z  sza­
rańczy,  z  d a k ty li  zalanych  masłem,  a  bardzo  rzadko  z  ryżu.
 
 
EMLR  T A D Z -E L   F A B E K .  : 
^
  229


D la   tego  w ybiera  ciemność  nocy,  aby  nie  w id z ia ł  wstydu 
na  tw a rzy  przybysza  trapionego  głodem.  N ig d y   on  nie 
spyta  gościa  o  nazwisko,  ani  ja k ie j  re lig ii;  ta k   umie  sza­
nować  cudzą  tajemnicę.  Abd-allachem   (sługą  bożym)  na­
zywa  on  każdego  nieznajomego.
„Gorejące  słońce, pustynia bez  granic,  noce  bez  chmur­
k i,  niebo  wyiskrzone  gw iazdam i,  wszystko  to  daje  w yob­
raźni  polot  nieskończony. 
N ic  też  nie  ścieśnia  m yśli  A ra ­
ba,  bo  w zrok  jego  nie  trąca  o  żaden  przedmiot. 
W   ogro­
mach  nieskończoności  buja  żywa  fantazya,  a  do  wyrażenia 
je j  służy  najbogatszy ję z y k ,  obrazowy  i  m alowniczy.  Mówi 
też  w   samych  obrazach  i  porównaniach,  a  tw o ry   swoiclt 
marzeń  zawsze  osadza  na  pustyni;  można powiedzieć,  że  nie 
tyle  je st  wynalazcą,  ile  twórcą.  Zmyślenie  ma  u  niego  urok 
cudowności,  a  nie  je st  bynajm nićj  skutkiem   samowiednego 
rozbratu  z  prawdą. 
Uczucie  m iłości,  wspomnienie,  tęskni­
ce,  żądze,  wszystko  to  u  niego  olbrzymie,  odpowiednie 
sceneryi  pustyni.  W rażenia  odnosi  głębokie  i  trw ałe, 
bo 
nic  mu  ich  nie  rozprasza. 
Czczość  pustyni  jest  dla  niego 
ja k b y   przedsmakiem  wieczności. 
Lotem  rum aka  zbiega je j 
przestrzenie;  .wierny  ten  towarzysz  niesie  go  w   bój,  wynos

z  niebezpieczeństwa;  przeczuwa,  gdy  mu  co  grozi,  ostrzega 
i   powraca  ze  swoim  panem  o krytym   sławą  i  kurzem  do 
tryb u tu ,  gdzie  go  czeka  ukochana  małżonka.
„B eduin  czci jednego  Boga,  serce  go  poryw a  do  Stw ór­
cy  wszechrzeczy.  Ma  on  czas  i  sposobność  dumać  nad je g o  
wielkością,  nic  mu  tych  dumań  nie  przerywa;-  dla  tego  też 
rozpływ a  się  w   nim  i   błogosławi  go. 
W szelkie  obrządki 
i  ceremonie  są  mu  nieznane. 
Dusza  jego  wznosi  się  do 
nieba,  i  to  cała  jego  m odlitw a.  Czyn  c n o tliw y,— oto  ofiara, 
k tó rą   czyni  Przedwiecznemu.  Z  uszanowaniem  w ym aw ia 
im ię  Stwórcy,  a  w ie rn y  przysiędze,  n ig d y  je j  nie  lamie, 
gdy  uszczknąwszy  szczyptę  tra w y   w ym ów i:  „Przez  Boga,
k tó ry   ją   stw o rzył!”  Jest  to  form uła  prosta,  lecz  obowiązu­
ją c a   najśw ieciej. 
Przymierze  zawarte  na  chleb  i  sól  rów ­
nie  je s t  święte  dla  niego.  M ając  wrodzony  pociąg  do 
cudowności,  staje  się  ła tw ow iernym .  W ia ra   jego  byw a  bez 
granic,  ciekawość  niemniejsza,  wiadomości  żadne. 
Myśl 
je g o ,  dziecko  w yobraźni  raczej  niż  rachuby,  błąka  się  bez.
230 
D Z IE Ł A   L U C Y A N A   S IE M IE Ń S K IE G O .


celu  w   przyszłości  zajm ującej  go  przedewszystkiem.  D la 
tego  to  rad  ucieka  się  do  czarów. 
W idzenia,  wróżby,  cie- 
nie>  przeczucia,  sny  tłoczą  się  około  jego  niepewności. 
In d y js k i  fa k ir  o  bladej  cerze,  obłąkanych  oczach,  lub  cza­
rownica  wychudzona  postem,  o kryta   zmarszczkami,  w  w ie l- 
kiem   u  niego  poszanowaniu,  i   wszystko  gotów  im   oddać, 
byle  mu  w   im ię  Boga  odsłonili  ta jn ik i  losu.
„W   starości,  k ie d y   s iły   go  opuszczą,  nie  dba  o  sławę 
1
  wyrzeka  się  bitew.  W oli  pozostać  z  dziećmi,  któ rym   lu b i 
opowiadać  o  wojnach  swego  trybutu. 
T y m   sposobem 
otrzym uje  się  nić  żywej  tra d ycyi.  Lecz  nadchodzi  ostatnia 
niego  godzina:  trzeba  się  pożegnać  ze  słońcem  oświe- 
Cającem  pustynie  Neżdu.  K ilk a   grudek  wysuszonej  ziemi 
aa  zawsze  oddzieli  go  od  świata. 
Wtenczas  to  czterech 
jeźdźców  w ybiega  na  step,  i  stanąwszy  na  czterech  rogach 
obozowiska,  żałosnym  głosem obwieszcza  stratę  ukochanego 
brata.  A n i  choroba,  - ani  zgryzoty  sumienia  nie  przecięły 
pasma  dni  je g o :— um arł  ze  starości.
n T a k im   je st  Beduin,  mieszkaniec  pustyni.”
Obraz  ten  skreślony  w   ta k  uroczych  kolorach,  że  nie­
zawodnie  Russo  w ziąłby  go  za  wzór  dla  swego  E m ila, 
zewuski  snadź  nosił  w   sobie  ten  ideał  „człowieka  n a tu ry,” 
’ iedy  to  wszystko  znalazł  w   Beduinach,  którzy,  ja k   sam 
lego  doświadczył,  zawołani  są  rabusie,  a  między  sobą  zw aj- 
cy   i  mściwi.  D la  tego  charakterystykę  tę  uważam  raczej 
za  P10test  rzucony  w   oczy  europejskiej  cyw iliza cyi  niż  za 
rzeczywistość. 
T y lk o   człowiek  z  zakrwawionćm   sercem 
1
  przeciwnościami  złamany,  m ógłby  zasmakować  w   towa- 
1
 zystwie  koczowniczego  ludu,  gorącej  k rw i  i  szalejących 
namiętności,  którego  prawem  je st  K oran,  księga  głosząca 
-\rew  za  krew ,  oko  za  oko.  Podobna  id y lla ,  je że li  kie d y 
Jla   rzeczywistością,  to  chyba  w  je d n ym   Paragw aju,  gdzie 
atoliccy missyonarze  w ychow yw ali  dzikich  In dyan  w  świe- 
em  praw ie  E w angelii.  B y ła   tu  wzorowa  społeczność,  niemal 
idealna;  lecz  szkoła  filozofów  X V I I I   w ieku  nie  przyznawała
JeJ  tego,  bo  je j  ulubionym   ideałem  b y ł  zawsze  „czło w ie k 
n a tu ry .”
Zobaczmyż  teraz  inny  ustęp  o  pustyni,  któ rą   Rzewuski 
t a k   w y s t a w i a :

E M IR   T A D Z -E L   F A H E H . 
231


Yüklə 11,71 Mb.

Dostları ilə paylaş:
1   ...   71   72   73   74   75   76   77   78   ...   106




Verilənlər bazası müəlliflik hüququ ilə müdafiə olunur ©genderi.org 2024
rəhbərliyinə müraciət

    Ana səhifə