7
Bez fundamentów
Kultura przednowoczesna dylematów takich nie znała. Człowiek przedno-
woczesny wiedział, że jest z natury dobry i że w oparciu o swe najlepsze cechy
i najlepsze intencje chce tworzyć życie społeczne. Społeczeństwo nie było dlań
negatywnym wyzwaniem ani źródłem jego niepokojów. Przeciwnie, człowiek
przednowoczesny miał naturalną skłonność do życia społecznego, ponieważ
zdawał sobie sprawę, że społeczeństwo posiada swą metafizyczną celowość,
czyli służy dobru obywateli; tylko na gruncie społeczeństwa człowiek może się
pod każdym względem doskonalić. W świecie przednowoczesnym w s p ó l -
n o t a p o p r z e d z a j e d n o s t k ę. Dobro jednostki osiągalne jest zatem
jedynie w ramach wspólnoty przekraczającej to, co jednostkowe i partykularne.
Z taką sytuacją mamy do czynienia na przykład w greckiej polis
5
. Wspólnota,
poprzedzając jednostkę (oczywiście w sensie logicznym, nie – dosłownym),
długo gwarantowała jej bezpieczeństwo i stabilność egzystencji, w obrębie
świata, kultury rozumianej zarówno uniwersalnie (np. świat chrześcijański),
jak i na poziomie bardziej szczegółowym, tj. warstwy społecznej. Poczucie
przynależności do określonej warstwy społecznej pozwalało jednostce uchwycić
miarę dla swoich potrzeb i pragnień, pozostawać w granicach wytyczanych
przez status społeczny: inne były pragnienia arystokratów, inne – plebejuszy.
I choć pragnienia i pożądania jednostki wydają się nieograniczone, to jednak
świat przednowoczesny w swej społecznej strukturze radził sobie doskonale
z ewentualnym ich rozrostem. Był siłą moralną, która wpływała na człowieka
nie tylko hamująco, ale przede wszystkim pozytywnie, umożliwiała bowiem
zadowolenie z życia.
6
Człowiek nie zaprzątał więc sobie głowy problemem
własnej tożsamości. Ta była przecież z góry wyznaczona, ponieważ istniały
względnie trwałe atrybuty określające miejsce człowieka w świecie: urodze-
nie, status społeczny, płeć, ale i – co bardzo ciekawe – zasadniczo niezmienne
miejsce zamieszkania i wykonywany zawód.
7
Nieprzypadkowo w dawnych
miastach przedstawiciele danego cechu żyli
i pracowali na jednej ulicy; jeszcze
wyraźniejsze było to na wsi, gdzie miejsce człowieka w świecie definiowało
przywiązanie do określonego kawałka ziemi.
Tymczasem formację nowoczesną interesuje nie tyle człowiek modelowy, ile
realny, wraz z wszystkimi jego przypadłościami. Dobro ludzkiej natury staje
się w niej dobrem rzekomym, co poświadczają dobitnie przekonania Machia-
5
Zob. J. Burckhardt, „Polis” grecka, tł. J. Rohoziński, [w:] Antropologia antyku greckiego.
Zagadnienia i wybór tekstów, red. W. Lengauer, P. Majewski, L. Trzcionkowski,
Wydawnictwo
Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2011.
6
Zob. analizy Emila Durkheima w książce Samobójstwo. Studium z socjologii, przekł. K. Wa-
kar, Oficyna Naukowa, Warszawa 2006.
7
Zob. A. Giddens, Nowoczesność i tożsamość. „Ja” i społeczeństwo w epoce późnej nowoczes ności,
tł. A. Szulżycka, PWN, Warszawa 2010.
8
Michał Januszkiewicz, Lech Sokół, Mateusz Werner
vellego czy Hobbesa, wedle którego człowiek jest dla człowieka wilkiem: homo
homini lupus. Ze względu na egoizm nierozumnego i niemoralnego człowieka,
pełnego wad i namiętności, należy stworzyć społeczeństwo. Jego cel nie jest
już metafizycznie moralny, ale bardzo płytki: społeczeństwo jest po to, by
ludzie się nie pozabijali. Charakter społeczeństwa nowoczesnego wyznaczają
umowy i kontrakty, mniej lub bardziej trwałe, których ważność wiąże się
z kalkulacją. Nowoczesność to miejsce narodzin jednostki i indywidualizmu.
Wyraźne symptomy nowoczesności odnajdujemy już w okresie renesansu z jego
humanizmem i antropocentryzmem.
8
Odtąd już nie wspólnota poprzedza
jednostkę, lecz j e d n o s t k a p o p r z e d z a w s p ó l n o t ę. Odkrycie pełni
autonomii i wolności rodzące ducha imperatywu permanentnej emancypacji,
charakterystycznej dla formacji nowoczesnej, ma wskazywać nowy cel mo-
ralny ludzkości i wiąże się z obietnicą „prawdziwego” szczęścia, z obietnicą
ustanowienia nowego ładu i nowego człowieka. To tu właśnie odnajdujemy
źródła nowoczesnej i pełnej optymizmu wiary w nieograniczoność ludzkich
możliwości. Wiarę tę dostrzegamy także w filozofii. Kartezjusz decyduje się
na nową interpretację greckiej (Protagoras) zasady homo mensura – człowiek
jest miarą wszystkich rzeczy. Radykalność tej interpretacji polega na tym, że
autor Medytacji o pierwszej filozofii sprowadza ideę rozumu (pojmowanego
dotąd jako to, co obiektywne, logos czy nous) do rozumu ludzkiego; tym sa-
mym także i podmiot zostaje sprowadzony do podmiotu ludzkiego, ludzkiej
subiektywności. Przypomnijmy tylko, że etymologicznie i historycznie pod-
miot (gr. hypokeimenon) jest tym, co leży u podstaw i nie daje się utożsamić
z ludzką subiektywnością. Skrajny antropocentryzm nowoczesności pozwolił
zarazem na ugruntowanie optymizmu poznawczego (świat bez tajemnic) oraz
wiary w postęp, w rozumność, w stabilność, a także w możliwość matema-
tycznego zorganizowania świata. W tym samym czasie jednak, gdy wiara
świata nowoczesnego kulminuje w nieograniczonej pewności i optymizmie,
rodzi się od razu jej przeciwieństwo, czyli lęk i niepewność. Człowiek jako
„mocny” podmiot ujawnia swe inne oblicze: nieusuwalną słabość. Narodziny
pojęć takich jak osobowość, a zwłaszcza tożsamość mają miejsce właśnie
w świecie nowoczesnym i są dowodem na to, że tożsamość człowieka okazała
się dopiero teraz chybotliwa, niepewna, problematyczna. Gdyby było inaczej,
pojęcie tożsamości nie nabrałoby w kulturze nowoczesnej takiej szczególnej
wagi.
9
Nowoczesność to, jak słusznie zauważają jej badacze, domena licznych
8
Zob. np. G. Vattimo, Społeczeństwo przejrzyste, przeł. M. Kamińska, Wydawnictwo Na-
ukowe Dolnośląskiej Szkoły Wyższej
Edukacji TWP, Wrocław 2006, s. 16; M. Bierdiajew,
Nowe
średniowiecze, tł. M. Reutt „Antyk”, Komorów 1997, s. 15.
9
Zob. A. Giddens, op. cit., s. 106-107.