17
Bez fundamentów
gatunków, 1859) wyłania się szereg pytań o celowość świata. Świat
bowiem
przestał definitywnie mieć cel moralny, a jeżeli ma jeszcze w ogóle jakiś cel
czy sens, to polegać on może wyłącznie na gatunkowej reprodukcji. W tej sy-
tuacji trudno mówić o absolutnym dobru i złu, zastąpić je można poręcznymi
konstrukcjami zapewniającymi człowiekowi dobre samopoczucie. Przy pełnej
świadomości tego, że skoro człowiek jest tylko szczególną odmianą zwierzęcia,
to winien za wszelką cenę walczyć o przystosowanie się do reguł (kapitalistycz-
nego) świata (gatunki nieprzystosowane bowiem giną).
Także język stracił moc poręczania sensu czy prawdy. Przestał reprezen-
tować rzeczywistość, gdyż kontrakt między słowem a rzeczą został zerwany.
Zarówno w filozofii, jak i w sztuce podejrzana okazała się kategoria realizmu
36
,
a słowa – jak zauważyli futuryści – wydostały się na wolność. Podważona
została klasyczna koncepcja prawdy zakładająca korespondencję pomiędzy
wypowiedzią/myślą/sądem a określonym stanem rzeczy. Można zasadnie
mówić o kryzysie języka jako narzędzia komunikacji, ekspresji, deskrypcji czy
racjonalnego poznania. Emancypacja języka zmusza do odpowiedzi na pytanie:
czy język jest nieprzekraczalną granicą oddzielającą człowieka od świata, czy
mostem, po którym można przedostać się ku światu? Odpowiedź na to pytanie
nie jest jednoznaczna, odkąd uświadomiliśmy sobie, że bycie-w-świecie jest
zapośredniczone przez język...
To, co trwałe i stabilne wyznaczały w tradycyjnym świecie prawa natury
uważane za niezależne od ludzkiego stanowienia i woli. Utożsamiane z tym,
co rozumne bądź boskie, odsyłały do tego, co uniwersalne, niezmienne, nie-
podważalne, niezaprzeczalne. Nowoczesność oznacza jednak wyrwanie się
człowieka z natury oraz podanie w wątpliwość samego istnienia praw natu-
ralnych (wśród nich wymienia się m.in. prawo do życia czy prawo własności).
Uzasadnieniem takiego zwrotu było przekonanie, że to nie człowiek, lecz natura
odpowiada za pojawienie się tego, co nieobliczalne, dzikie i okrutne.
37
Nowo-
czesność dowartościowała człowieka i jego nieograniczoną inwencję twórczą.
W miejsce szacunku dla natury i wynikających z niej ograniczeń pojawił się
kult kultury. Czy jednak absolutyzacja kulturalistycznego podejścia do świata
nie prowadzi do pogłębienia antropocentrycznego, a przeto samobójczego
gestu człowieka, który zatracić się musi w tym, co nieustannie rozpływa się
w powietrzu? Systematyczna odmowa, jakiej udziela się dziś naturze, poszerza
bowiem obszar cierpienia. W świecie wiecznej młodości i nieograniczonych
mocy ludzkich, o których zapewnia nas światopogląd kulturalistyczny, nie
36
Zob. R. Sheppard, op. cit.; G. Steiner, Rzeczywiste obecności, przeł. O. Kubińska, słowo/
obraz terytoria, Gdańsk 1997.
37
Zob. Z. Bauman, Szanse etyki w zglobalizowanym świecie, przekł. J. Konieczny, Znak,
Kraków 2007, s. 75 i nn.
18
Michał Januszkiewicz, Lech Sokół, Mateusz Werner
ma miejsca na choroby, niedomagania ciała czy starość, które w sposób fun-
damentalny ograniczają możliwości uczestnictwa nie tylko w świecie kultury,
ale i w codziennych, najzwyklejszych przyjemnościach.
Problematyczna okazała się również sprawa ludzkiej natury, dotąd: ro-
zumnej, wolnej i – jak mówiło wielu (np. Rousseau) – dobrej. Stabilność
samoupewnionego w sobie podmiotu Kartezjańskiego także legła w gruzach.
Pewność bycia jako pewność myślenia dana na gruncie świadomości rozsypała
się bezpowrotnie. W świecie literatury sytuację tę poświadcza Rimbaud w sło-
wach, które równie zasadnie określić można kolejnym hasłem nowoczesności:
„J a t o k t o ś i n n y”. Fenomenologiczne analizy Sartre’a dowodzą racji Rim-
bauda. Świadomość „ja” ma naturę heteronomiczną, a nie autonomiczną: „inny”
to nie tylko „nie-ja”, ktoś poza mną – „inny” to także ten, którego odnajduję
w sobie samym.
38
Rozszczepienie czy wielorakość „ja” to również obserwacja
wielu innych nowoczesnych pisarzy, np. Augusta Strindberga
39
czy filozofów,
np. Friedricha Nietzschego, który „ja” uznaje za fikcję. Olbrzymią rolę odegrały
tu oczywiście także badania Freuda, o którym za chwilę. Formuła „Wszystko,
co stałe, ulatnia się w powietrzu” to – jak bardzo ciekawie pisze Agata Bielik-
-Robson (odwołując się zresztą do myśli Marshalla Bermana) – hasło, które
swą szczególną ważność zachowuje nie tylko dla ogólnospołecznych i ekono-
micznych procesów, ale dla samej ludzkiej egzystencji. Opisuje bowiem proces
autonomizacji i emancypacji człowieka jako indywiduum, dorastania do oso-
bistej odpowiedzialności za dzieło swojego życia. To doświadczenie, jak pisze
Bielik-Robson, „od samego początku silnie ambiwalentne: jednostka odczuwa
zarazem euforię i lęk, entuzjazm i zniechęcenie, rozkosz wobec otwierających
się przed nią nowych horyzontów i rozpacz z powodu utraty bezpieczeństwa,
jakich dostarczały jej stare, zakrzepłe nisze”
40
. Miejsce, w którym znalazł się
człowiek, określić by można jeszcze jednym znamiennym dla nowoczesności
hasłem, tym razem z Heideggera. Nasze bycie w świecie określa kondycja Nicht-
-zuhause-sein, b y c i e - n i e - u - s i e b i e - w - d o m u, swoista bezdomność,
naznaczająca wszelkie nasze próby orientacji w świecie, próby jego rozumienia.
2.5. „J a nie jest panem w swoim domu” (Freud)
Rozszczepienie „ja”, dokonane przez Augusta Strindberga przede wszystkim
w trylogii dramatycznej Do Damaszku (1898–1901) i mniej wyraziście w innych
38
Por. J.-P. Sartre, Byt i nicość..., op. cit.
39
Zob. L. Sokół, Wstęp, [w:] A. Strindberg, Wybór nowel, przeł. Z. Łanowski, Zakład im.
Ossolińskich, Wrocław 1985, BN II 185, s. XV-XXX. Por. też L. Sokół, August Strindberg, Czy-
telnik, Warszawa 1981, passim.
40
A. Bielik-Robson, Życie i cała reszta…, op. cit., s. XVII.