strzegł, aby b y ł w iernym w ładzy k ra jo w i nadanej, i dodał
te w yrazy: „N ie ma ju ż Polski! powinniśm y ten cios znosić
ze schyloną g łow ą!”
Zresztą i to co się działo w świecie,
nie szło po m yśli hetm ańskiej; z natury swoich przekonań
b y ł on zaciętym przeciwnikiem rew ołueyi i zorganizowa
nego przedłużenia je j pod Napoleonem, — zatem i usiłow a
nia sformowanych
we Włoszech i Niemczech legionów
uw ażał raczej za rozpaczliwe awanturowanie się, niż za
drogę, k tó rą b y synow i m ógł wskazać.
D la ty c h to powo
dów i syn, lubo nieobojętny na wielkość i sławę Napo
leona, nie sprzeciwiając się w o li ojcow skiej, w stą p ił w sze
regi w ojska austryackiego do pólku Kienm ayer-huzarów i do
sługując się stopni, odznaczył się w b itw ie pod Aspernem,
je d y n e j, co stronie do zw ycięztw p rz y w y k łe j, dała try u m f
w ą tp liw y .
Tymczasem ojciec jego pan hetman dokonyw ał
swego żywota na W o ły n iu . U m a rł roku 1810 w Holakach
i pochowany został w Starym Konstantynow ie u K apucy
nów. Syn pośpieszając do umierającego ojca, opuścił W ie
deń, a najpew niej i służbę w ojskow ą; p rz y b y w a ły mu też
nowe obowiązki, k tó ry c h nie mógł podzielić z obowiązkami
służby.
Podług zapisek, ja k ie pozostawił,
znajdujem y go
w r. 1811 przebywającego u siostry swej h rabiny Jarosła-
wowej Potockiej, gdzie b a w ił gość dla niego wielce pożą-
dany, — a b y ł nim Rami z basza, b y ły adm irał turecki,
k tó ry w racając z Petersburga, zatrzym ał się w domu pani
Jarosław ow ej przez pięć dni. Skom prom itowany w rew olu-
cyi serajowej przy w yniesieniu na tron M akm uda, z po
lecenia samego sułtana, udał się pod opiekę Rośsyi i m iał
sobie wyznaczony na pobyt M ik o ła jó w nad Bohem.
Otoż
ten Ramiz bardzo sobie upodobawszy W acław a, ja k o bieg
łego w językach wschodnich i pełnego nauki, nalegał na
niego, aby go w M iko ła je w ie naw iedził, c'o też on uczynił.
W jednej z notatek swoich tak opowiada ten sto
sunek :
„T o w a rzystw o Ramiza baszy składało się z Ahmeda
Ruszczukli, z Solimana agi, któ rzy z nim b y li na poufałej
stopie.
Zaś T efterdar i A li bej w chodzili do salonu, lecz
usiąść przy nim nie śmieli. N a ta k ic h wieczorkach Ramiz
198
D Z IE Ł A Ł U C Y A N A S IE M IE Ń S K IE G O .
sadzał mię przy sobie, i zapalaliśmy lu lk i. Rozmowa to
czyła się po turecku, do której lubo mało się mieszałem,
je d n a k przysłuchywałem się bacznie, a każdego razu czegom
nie zrozumiał, A li bej objaśniał mię jednem słówkiem .
Z w ykle potem przychodziła mowa o Napoleonie i jego w y
praw ie do E giptu, w któ re j Ramiz b ra ł udział, będąc jesz
cze młodzieńcem. W te d y n ienaw id ził on Napoleona, lecz póź
niej, k ie d y Francya oddala w ie lk ie przysługi Porcie, m ia
nowicie przez ufortyfikow anie kanału i stolicy, i
011
stał się
jego admiratorem. Ciągle mię w y cią g a ł na słowo, abym
rozpowiadał o kampaniach Napoleona; na jego także żą
danie ułożyłem po turecku przy pomocy Tefterdara pam ięt
n ik o w ojnie 1809 r., dodając do niego k ilk a planów bitew
rysowanych przeze mnie. Ramiz odczytał skończony memo-
ry a ł, rozpatrzył się w planach, a n ig d y nie widząc nic
lepszego nad liche rysunki topograficzne u T urków , zw ykle
robione w pro filu a nie « vol iToiseciu, nie mógł z razu
rozumieć mego rysunku, dopóki nie objaśniłem mu, w ja k i
sposób powinno się patrzeć na mappę i ja k liczyć odległo
ści. Zrozum iał mię bez wszelkiej trudności.
Ramiz m ia ł
niappę ogólną Europy zawieszoną na ścianie; przy m ojej
więc pomocy, zaczął w ypisyw ać nazw y miejsc, co mu da
w ało poznać stosunek jednych mocarstw do drugich. B y ł
- to człowiek dający się v powodować i nieprzeszkadzający
niewczesnemi zapytaniami. Z tego poszło, że pragnął bar
dzo mieć dobrą mappę T u rc y i, gdy zaś miałem ta ką w czte
rech arkuszach z nazwami pisanemi po turecku, więc mu
j ć j pożyczyłem. B y ła ona ulubionem dziełem , które w y k o
nałem, będąc w tedy na czele znamienitego w ydaw nictw a
(razem z Hammer’em), pod tytułem: F u n d yru b e n des O rie n ts_
Zamiarem moim było wydać atlas oryentalny w ję zykach
wschodnich. Ramiz ucieszył się wielce tą mappą i nie m ógł
się dość nadziw ić podziałow i europejskiej T u rc y i na san-
dżaki oznaczone koloram i. Powiedziałem mu, żem ją w y k o
nał podług m anuskryptu geografa Hadzi-Chalfa znajdującego
się w mojej bibliotece w allenburskiej, i podług mappy
Riedla. Mappę tę w z ią ł z sobą, i ta m i przepadła...
„R am iz w pogadance ze raną ciągle mię n a m aw iał
żebym z nim jechał do T u rcyi; a że ja od dawna postawa-
E M IR T A D Z -E L F A H E B .
199
wiałem spodróżować te k ra je , więc przyrzekłem mu predzej
lub później nawiedzić go ja k o gość. Lecz w tedy jeszcze
byłem w służbie austryackiej. M undur mój oficera K ienm ayer-
buzarów bardzo mu się podobał. B yłem młody, przystojny,
śm ia ły i doskonały jeździec; przytem odznaczyłem sic w b o
j u , zdobywszy wyższy stopień pod ogniem nie p rzyja cie l
skim , a żyw a fantazya młodzieńcza, ten w ynalazek n a tu ry
i losu, nie przedstaw iała m i żadnego niepodobieństwa w w y
konaniu moich zamiarów. Zawsze miałem pociąg do rzeczy
niezw ykłych. Słowem Eam iz poznał mój ognisty charakter
i pokochał mię ja k syna. Zaprowadzenie w T urcy i tak
zwanego Nizam-Dzedidu było przedmiotem ciągłych rozmów
m iędzy nami. Ramiz widząc ja k podzielałem jego w id o k i
co do reform m ających się zaprowadzić w T u rc y i, otw o
rz y ł mi się zupełnie, i
w zaufaniu w yznał, że sułtan
Mahmud I V zamierza pójść w ślady swego s try ja sułtana
•Selima, że prędzej czy później rozpocznie dzieło odrodzenia
ottomańskiego państwa; .przyczem skreślił m i wizerunek
charakteru i geniuszu obecnie panującego sułtana. Ze w zra
staj ącem zaufaniem tem mocniej nalegał na mnie, abym
nie zw lekał przyjazdu do T u rc y i, i chcąc mię przekonać,
w ja k b lizkim stosunku zostaje z sułtanem, czytał m i jego'
trz y listy, w któ rych go zapewniał o niezmiennej sw ojćj
przychylności i o pieczy, ja k ą rozciąga nad je g o m ająt
kiem i haremem. „O byś m ógł ju ż powrócić ja k n a jp rę
d z e j — pisał on — ale teraz jeszcze nie czas; lud bardzo
„ro z ją trz o n y przeciw tobie; pow oli uspokoję go i p rz y c h y l
n o ś ć k u tobie wzniecę...”
, Ramiz u fn y w życzliwość sułtańską pojechał zbyt
wcześnie, mimo przestróg p rz y ja c ió ł, a chociaż zatrzym ał
się pod Bukaresztem w dobrach G hików , Bolentynie, je d
nak w skutek dziwnego zbiegu okoliczności politycznych
i in try g ulemów — zamordowany został... Sułtan Mahmud
u tia c ił iv nim najdzielniejszą rękę w zaprowadzeniu N i ża
ru u i swego tronu podporę...
Ze śmiercią tragiczną Ramiza upadły i zam iary W a cła
wa odbycia podróży na Wschodzie, przynajm niej n a ja k iś czas.
Z powyżej przytoczonego ustępu możemy ocenić jego
ówczesną pozycyę i usposobienie.
“ ° 0,
-
^ ^
^
1 > Z 1 E Ł A
LL ’ CYAXA S IE IIIE Ń S K IE G O.
Dostları ilə paylaş: |