tych lat i sprzeciwu wobec uregulowanych koncepcji ery pozytywistycznej. Z duchem Uniwersytetu
działalność Luto-sławskiego nie dała się uzgodnić. Opuścił docenturę i Kraków. I odtąd przez lal kilka-
dziesiąt, w różnych miastach i krajach - w Genewie, Lozannie, w Londynie, w Hiszpanii. w Sabaudii —
propagował swe mesjanistyczne koncepcje. Książki jego w różnych jętkach: Seelenmacht, 1899. Z
dziedziny /nr.s'//. 1900, Volonte ef Liberii-. 1913. T/u' Wór lii ofSoiiIs. 1924. powtarzały jednak wciąż te
same myśli. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości otrzymał katedrę w Wilnie, ale wpływu już nie
uzyskał.
2. Władysław Heinrich (1869- 1957) zapoczątkował prace zupełnie innego pokroju W badaniach
swych wyszedł zarazem z nauk przyrodniczych i z filozoficznych. W filozofii był uczniem Avenariusa.
Radykalnie pozytywistyczne jego stanowisko zastosował w psychologii: poddał krytyce psychologię
eksperymentalną, ówczesną wielką nowość naukową, wykazując, że jej podstawowe pojęcia i założenia
mają charakter metafizyczny. są konstrukcjami i introjekcjami: w przeciwieństwie do niej projektował
psychologię opartą na czystym doświadczeniu (Die modernę physiologische Psychologie in Demschidiul.
1897: 2 wyd. 1899). Osiadłszy w Krakowie, z tego stanowiska przeprowadzał specjalne badania (Teorie i
wyniki badań psychologicznych. 1902). Był autorem pierwszego komunikatu z psychologii
eksperymentalnej, przedstawionego Akademii Umiejętności (O wahaniach należenia zaledwie
dostrzegalnych wrażeń, 1898). Pracował w Uniwersytecie Jagiellońskim w zakładzie fizyki, potem objął
katedrę psychologii i filozofii. Zajmował sio także historią filozofii, był tym, który dał inicjatywę do
stworzenia w Akademii Komisjv Historii Filozofii w Polsce. Ale przede wszystkim pierwszy w Krakowie
rozwinął filozofii;
nowego radykalnego empiryzmu. związaną z naukami przyrodniczymi.
359
III. WE LWOWIE działało obok siebie w początku XX w. przez 30 lat dwóch filozofów wybitnych, a
reprezentujących typy skrajnie odmienne.
1. Jedna z katedr filozofii zajmował pionier metafizyki Mścisław Wartenberg (1868--1938). Urodził
się w Poznańskiem, kształcił w Niemczech. Wyszkolony na Kancie, poświęcił mu za młodu szereg
uczonych prac, w których go interpretował i krytykował ze stanowiska metafizycznego i realistycznego
{Kwili Thcorie iler Ktiiisaljtdt, 1899, Das Problem (/('.Y Wirkens iiml clii' monistifu-hr Wcitansciunmng.
1902). W 1902 ogłosił po polsku Ohroiic nicnili: yki, w której zapowiadał dalsza na jej polu pracę.
Był on t\m. który w nowszej polskiej literaturze najdokładniej zestawił argumenty przemawiające za
możliwością i potrzebą metafizyki: że nauki szczegółowe robią założenia. których same nie analizują,
pozostawiając to metafizyce: że badają tylko zjawiska. a to umysłu nie zaspokaja: że są zamknięte w
swych dziedzinach specjalnych, a umysł potrzebuje syntezy: że same operują czynnikami
pozadoświadczatnymi, więc nie może
1 o być również zabronione metafizyce. Zarazem wywodził, iż nie jest konieczne, by metafizyka była
aprioryczna, spekulatywna, apodyktyczna: przeciwnie, powinna być, jak inne nauki, empiryczna,
indukcyjna, hipotetyczna.
Miała tedy filozofia Wartenberga aspiracje metafizyczne, ale ograniczone zgodnie
2 duchem XIX w., w którym powstała. Powstała mianowicie w latach kultu dla nauk przyrodniczych i
przekonania, że może być jedynie'ich przedłużeniem. Wartenberg był na gruncie polskim odpowiednikiem
takich pólmetafizyków. jak Lotze, Fechner, Wundt, Renouvier. Z metafizyków polskich tego okresu był
najbardziej metodyczny i naukowy;
ale też był najmniej reprezentatywny, na wpół tylko dając wyraz aspiracjom swego ok.resu i kraju, a na
wpół jeszcze poprzedniego okresu i myśli zagranicznej.
Występował przeciw materializmowi i monizmowi. za dualizmem i pluralizmem. Twierdził, że
istnieją substancje zarówno duchowe, jak cielesne: że jednych i drugich jest wiele: że są ze sobą
powiązane: że, jak wskazuje jego celowość, świat był zbudowany przez inteligencję, że więc - istnieje
Bóg: że duch może panować nad ciałami i panuje coraz bardziej.
Wątły i chorowity, Wartenberg mało pisał i mato wykładał: został po nim tylko program. Oddźwięku
nie znalazł, podobnie jak go ostatecznie w kołach naukowych nie znale/li też inni polscy myśliciele
metafizyczni. W epoce przełomowej, po Załamaniu się pozytywizmu, doktryny metafizycznej
potrzebowały raczej szersze koła niż uczeni i filozofowie. Ci godzili się na filozofię ograniczoną, byle
była rzetelna: bez pozytywizmu, ale i bez metafizyki. Wyszedłszy z jednej skrajności, nie chcieli wpadać
w drugą. Nie poszli /a Wartenbergiem. lecz za Twardowskim.
2. Kazimierz Twardowski (1866-1938) był tym, który nadał kierune,k filozofii nie tylko Lwowa, ale
poniekąd całej Polski. Myśliciel jasny i trzeźwy, a nauczyciel z bożej łaski, był wraz z Mahrburgiem i
Weryhą człowiekiem najwięcej w ostatnim półwieczu yasłużonym dla filozofii w Polsce: a podczas gdy
tamci dwaj stwarzali dopiero warunki dla kultury filozoficznej, on mógł już wychować zastęp
wyszkolonych filozoficznie pracowników.
Urodził się i wychował w Wiedniu i tam też w 1894 r. został docentem uniwersytetu. Ale już \\
następnym roku powołany został na katedrę do Lwowa, gdzie wykładał przez 35 lal i mieszkał do śmierci.
W Wiedniu był uczniem Brentany i przejął jego stanowisko, Znaczyło lo. że walczył na dwa fronty: z
jednej strony z filozofią metafizyczną, zwłaszcza
360
pojmowaną religijnie lub poetycko; z drugiej zaś z filozofią minimalistyczną, z pozytywizmem,
relatywizmem, sceptycyzmem.
Jeszcze w młodych latach przeprowadził fundamentalne rozróżnienie między treścią a przedmiotem
wyobrażeń, a także między nimi a aktem wyobrażania {Żur Lelire vom Inlialt unii (JC^eiifitctiui der
Vorsielliin'{en, 1894). Odpowiadało ono filozofii Brentany, ale dokonane zostało dopiero przez
Twardowskiego. Usunęło wiele nieporozumień:
zarówno pozornych trudności, jak i pozornych prawd dawniejszej filozofii. Było jedną z nielicznych w
filozofii tez, które zyskały powszechne uznanie; odegrało rolę zwłaszcza w podstawowych wywodach
fenomenologii, w krytyce psychologizmu i w dyskusji między realistyczną a idealistyczną teorią
poznania.
Nic mniej ważne były i inne jego precyzyjne analizy, w szczególności te, w których przeciwstawił
wyobrażenia i pojęcia (1898) oraz czynności i wytwory (1911). Uprawiał w duchu Brentany opisową
psychologię i analizę pojęć, przede wszystkim psychologicznych, u w związku z nimi także logicznych i
etycznych. Ale podczas gdy Brentano, wychodząc od takich analiz, otwierał perspektywy na całokształt
filozofii, Twardowski pozostawał pr/y tych jakby wstępnych analizach. Objąwszy katedrę, ograniczył —
podobnie jak Mahrburg i Weryho - własną twórczość, poświęcił się pracy wychowawczej i organi-
zacyjnej. Dla pracy tej wstępne analizy byty ważniejsze niż perspektywy, wykłady ważniejsze niż
książki. Produkcja tego niezwykle pracowitego człowieka mieści się w niewielu tomach (drobniejsze
prace zebrane pt. Rozprawy i artykuły filozoficzne. 1927; pełniejsze wydanie pt. WYhrune pionier
filozoficzne ukazało się w r. 1965). Natomiast jego praca wychowawcza miała zasięg ogromny. Filozofia
Brentany Twardowskiego, wolna od skrajności zarówno maksymalistycznych jak minimalistycznych,
dawała dla pracy tej znakomite ramy. Stworzył szkołę, jakiej nie stworzył jeszcze żaden w Polsce filozof.
Zrealizował pragnienie Jana Śniadeckiego: by stworzyć taką filozofię, która by była odpowiednia dla
wychowywania uczonych.
IV. Pod koniec tego okresu w różnych środowiskach znalazła wyraz pewna nowa tendencja; w
Warszawie reprezentował ją Znaniecki, w Galicji Młynarski.
Florian Znaniecki (1882- 1958) przeciwstawił się scjentyzmowi poprzedniego pokolenia, liczącemu
się ze stanowiskiem przyrodniczym, ale nie z humanistycznym; z faktami, ;ilc nie z wartościami: z
jednością zjawisk, ale nie z ich różnorodnością; z tworami przyrody, ;ilc nie / tworami człowieka
(Humanizm i poznanie. 1912, Cullural Realify, 1919). Kładł nacisk na to, że rzeczywistość posiada wiele
porządków: nie tylko fizyczny, ale także psychiczny, społeczny, idealny. Sam zajmował się porządkiem
społecznym i od filozofii przeszedł do socjologii. Od niego pochodzi to paradoksalne rozumowanie: Nie
mamy dotąd żadnej teorii bezwzględnie pewnej: ale musimy taką teorię stworzyć. Otóż teorią taką może
być tylko ta: że wszystko jest względne. Na tej „filozoficznej zasadzie względności" będzie można oprzeć
pierwszy i jedyny system bezwzględny. — W Warszawie d/iałat tylko do pierwszej wielkiej wojny,
podczas wojny przebywał w Ameryce i wykładał w Chicago, od 1920 r. objął katedrę socjologii w
Poznaniu, a druga wojna znów go zatrzymała w Ameryce.
Pokrewnym myślicielem był Feliks-Młynarski (1884- 1972). Jego punktem wyjścia była również
filozofia społeczna (Socjologia wobec teorii poznania, 1910, Zasady filozofii społeczni.'/, napisane w
1913, wydane drukiem 1919). Domagał się w filozofii uwzględnienia
361
dorobku nauk humanistycznych i wraz z Jamesem i Bergsonem podkreślał granice przy-rodoznawstwa. A
inspirowany przez odkrycie promieniotwórczości w fizyce, chciał zerwać ze sztywnymi pojęciami i
przejść do energetycznego sposobu myślenia.
Naczelnym jego pytaniem było: czym się różni rzeczywistość społeczna od przyrody? I odpowiadał,
że jest ona wzajemnym obcowaniem ludzi, którego podstawowym narzędziem jest mowa członkowana.
Tylko dzięki niej możliwa jest tradycja i postęp: słowa utrwalają utwory społeczne, które są realne, ale nie
w tym sensie, co rzeczy, lecz tylko jako mnogość podobnych i powtarzalnych aktów obcowania. Autor
nazwał ten swój pogląd — symptomatyczny dla epoki — „konceptualizmem socjologicznym".
Założeniem rzeczywistości społecznej jest uznanie cudzej świadomości. Młynarski sądził, że implikuje
ona przestrzeń, czas i przyczynowość. I wnosił z tego, że kategorie te są narzędziami poznania
praktycznego. Stąd dalej wniosek: nie mogą być stosowane przez metafizykę, bo są uwarunkowane
społecznie i przeto nie dotyczą bytu absolutnego. Wobec tego jedynym językiem, jaki pozostaje
metafizyce, jest język matematyczny, ilościowy. Ilekroć metafizyka się z tym nie liczyła i posługiwała się
pojęciami jakościowymi, tylekroć przestawała być nauką. Tak oto Młynarski doszedł do tej matematycznej
filozofii, która powracała tyle razy od pitagorejczyków do marburczyków. Szczególne było. że doszedł do
niej przez analizę życia społecznego.
Były w tym myśli nowe i typowe dla epoki. Filozofia polska nie poszła jednak, torem Znanieckiego i
Młynarskiego. A i sami autorzy wycofali się z filozofii. Jak Znaniecki do socjologii, tak Młynarski
przeszedł do ekonomii, na której polu zaczął pracować jako teoretyk i praktyk.
V. NA OBCZYŹNIE pracowało jeszcze w tym okresie niemało polskich filozofów. Z nich zaś
nieporównanie najwybitniejszym był Leon Petrażycki (1867- 1931). Z zawodu prawnik, jeden z
najznakomitszych swojego czasu, od 1899 do 1917 r. profesor na katedrze prawa w Uniwersytecie
Petersburskim, od początku miał zainteresowania filozoficzne. I doszedł do wyników o najogólniejszym
znaczeniu, ważnych nie tylko dla filozofii prawa, ale także dla etyki i metodologii ogólnej. Przede
wszystkim zaś zajmował się psychologią: stał bowiem na stanowisku, że jedyną rzeczywistością w prawie
są motywy psychiczne {Wstęp do nauki prawa i moralności, 1905, przekł. polski 1930, Teoria prawa i
państwa w związku z teorią moralności. 1907, O pobudkach postępowania, 1907, przekł. polski 1925).
A) W psychologii przede wszystkim poddał krytyce tradycyjny podział zjawisk psychicznych na
przeżycia poznawcze, uczucia i wolę. Dodał do tych trzech rodzajów czwarty, który nazwał emocjami lub
impulsjami. Cechą ich jest dwustronność: są jednocześnie bierne jak poznanie i czynne jak wola. Należy
do nich np. głód, w którym doznajemy wrażeń, zwłaszcza ustrojowych, ale także apetytu, a więc doznania
o charakterze popędowym. Petrażycki sądził, że przeżycia te są dla życia psychicznego właśnie
najbardziej podstawowe, one rządzą człowiekiem, a przez człowieka światem.
Emocje są dwojakiego rodzaju: jedne pociągają do pewnych rzeczy, inne zaś odpychają;
widok źródlanej wody nas pociąga, a myśl o połknięciu robaka odpycha; a tak samo pociąga nas
wyobrażenie dobroci czy wierności, a odpycha propozycja udziału w oszustwie. Emocje takie są
pobudkami postępowania, skłaniają nas do robienia rzeczy, do których mamy pociąg, i unikania tych, do
których mamy niechęć. Tylko w mniejszym stopniu
362
postępowanie nasze jest wyznaczane przez to, że chcemy osiągnąć jakiś cel, np. przyjemność. Tymczasem
dotychczasowe teorie, między innymi uparcie się w psychologii utrzymujący hedonizm, nie liczyły się z
tym i wyprowadzały postępowanie ludzkie nie z emocji, lecz z dążenia do celu. Dlatego były na błędnej
drodze.
B) Z emocyj wytwarzają się prawidła postępowania, normy, nakazy i zakazy. Jedne z nich wypływają z
emocji estetycznych; te zabraniają nam czynności, które nas odpychają jako nieestetyczne, brzydkie. Inne
zaś związane są z emocjami etycznymi, z poczuciem obowiązku, będącym również rodzajem emocji; one
każą nam robić to, do czego pociąga to poczucie. Stanowią treść etyki, jak tamte estetyki. Mają szczególny
charakter mis-tyczno-autorytatywny, jak gdyby miały tajemnicze źródło i wyższy autorytet. Pochodzi to
stąd, że stosujemy je nie tylko do teraźniejszości, ale także do przeszłości i przyszłości, nie tylko do siebie,
lecz także do innych istot, i ostatecznie traktujemy jako obiektywne, powszechne, wieczne prawa moralne.
Ale naprawdę — wedle koncepcji Petrażyckiego — są jedynie wyidealizowanym wyrazem naszej psychiki
i jej emocyj. Koncepcja ta jest świadomie psychologistyczna — niewątpliwie najkonsekwentniejsza i
najpomysłowsza z psychologistycznych interpretacji etyki.
Wśród obowiązków zaś i norm Petrażycki odróżniał dwa rodzaje: te, do których spełnienia ktoś może
sobie rościć prawo (np. bym mu oddał pożyczone pieniądze), i te, do których nikt rościć go sobie nie może
(np. bym mu przebaczył winę: jest to może moim obowiązkiem, ale nie jest niczyim prawem). Pierwszym
odpowiadają prawa innych ludzi, drugim nie. Pierwsze stanowią dziedzinę prawa, drugie — moralności.
Ujęcie zjawisk prawnych jako drugiej obok moralnych odmiany przeżyć etycznych i oddzielenie ich na
podłożu psychologicznym było pomysłem nowym. Dwustronność normy prawnej była oczywiście znana,
ale n ikt jeszcze nie umiał oprzeć na niej poszukiwanej od wieków definicji prawa.
C) Pamiętne były również rozważania Petrażyckiego na polu metodologii, odpowiadające na pytanie,
jakie twierdzenia posiadają wartość naukową. Nie każde bowiem twierdzenie prawdziwe ją posiada. Np. o
klasie cygar wagi 10 gramów można by napisać wielotomowe dzieło składające się z samych twierdzeń
prawdziwych, bo do tych cygar stosują się niezliczone twierdzenia fizyki, chemii, biologii, ekonomii; ale
dzieło to byłoby bez wartości naukowej. A to dlatego, że twierdzenia te stosują się nie tylko do cygar. Że
cygara 10-gramowe spadają z szybkością wzrastającą proporcjonalnie do czasu spadania, jest prawdą, lecz
mieści się w ogólniejszej prawdzie dotyczącej wszystkich ciał. Tylko ta posiada wartość naukową. Ogólnie
biorąc, wartość naukową posiadają nie byle jakie prawdy, lecz tylko prawdy swoiste lub, jak je Petrażycki
nazywał, adekwatne, dorównane, w których podmiot jest całkowicie dostosowany do orzeczenia. Tylko
adekwatne prawdy, twierdzenia, teorie mają wartość naukową. A z pojęć i klas te tylko, o których są
adekwatne prawdy do wypowiedzenia. Ta prosta a fundamentalna formuła metodologiczna była dziełem
Petrażyckiego.
II. OKRES DRUGI
l. Począwszy od roku 1918, po odzyskaniu niepodległości, zmieniły się warunki dla nauki polskiej. Do
dwu dawnych uniwersytetów przybyły cztery nowe: w Warszawie, Poznaniu, Wilnie, Lublinie.
Wychodziły teraz cztery specjalne pisma filozoficzne: oprócz
363
„Przeglądu Filozoficznego" w Warszawie, ..Ruch Filozoficzny" (od 1911) i ..Studia Philo-sophica" (od
1935) we Lwowie oraz ..Kwartalnik Filozoficzny" w Krakowie (1922- 1948). Wszystkie miasta
uniwersyteckie utworzyły stowarzyszenia filozoficzne. Zorganizowane zostały zjazdy polskich filozofów
(we Lwowie w 1923, w Warszawie 1927 i w Krakowie 1936).
Filozofii, która niedawno była w Polsce po części w rękach amatorów, uniwersytety i związki
naukowe dały teraz charakter zawodowy, regularny, zrzeszony, akademicki. Wysiłki Mahrburga,
Weryhy, Twardowskiego zrobiły swoje: organizacja filozofii została przeprowadzona i filozofia rozwijała
się w normalnych ramach, takich samych, co w wielkich krajach najbardziej dla filozofii zasłużonych.
Niektóre katedry zajmowali nadal uczeni poprzedniego pokolenia, Twardowski i Wartenberg we Lwowie.
Heinrich w Krakowie, Massonius i Lutosławski w Wilnie, Kozłowski w Poznaniu. Jednakże znaleźli się
na katedrach także młodzi uczeni, wychowankowie polskich uniwersytetów.
Podobnie jak w innych krajach, można i w Polsce w okresie po 1918 roku oddzielić jeszcze dwie
fazy, z których jedna się kończy, a druga zaczyna koło r. 1930. Jednakże przełom ten był mało istotny w
porównaniu z tym, jaki w Polsce nastąpił poprzednio, i dlatego można te dwie fazy traktować razem, by
je łącznie przeciwstawiać tamtej pierwszej. zakończonej przed pierwszą wielką wojną.
2. Nie było i teraz ważniejszego prądu w Europie, o którym by nie dyskutowano w Polsce.
Wiadomości o nich przychodziły szybko, ale też zainteresowanie nimi na ogół szybko ustępowało
zainteresowaniom nowym. Bergsonizm i pragmatyzm, neokantyzm i konwencjonalizm, które poruszały
umysły ,w poprzedniej fazie filozofii, utraciły wiele ze swej aktualności. Inne teorie zajęły ich miejsce.
Fenomenologia znalazła rzecznika w Ingardenie; idee Diitheya w Zygmuncie Lempic-kim (1886-
1943, profesor germanistyki w Warszawie), Durkheima w Stefanie Czar-nowskim, neowitalizm — w
Bohdanie Rutkiewiczu (1887-1933, profesor w Lublinie). O nowej teorii poznania informował Adam
Wiegner. Ale te różnorodne prądy z zewnątrz nie zapuściły w Polsce głębszych korzeni.
3. Tymczasem dokonała się w filozoficznej myśli polskiej głęboka przemiana: zanik prądów
maksymalistycznych, metafizycznych, które objawiły się były na przełomie stuleci. Wartenberg nie miał
uczniów. Abramowski niewielu. Brzozowski miał ich tylko między historykami literatury, ;i czas jego
powodzeń minął dosyć szybko. Mesjanizm jeśli miał wyznawców, to jedynie w postaci, jaką mu dał
Wroński, nie w tej, którą Lutosławski uważał za polską filozofię narodową: i jeśli ich miał, to nie w
kołach akademickich, lecz w Związku Mesjanistów. Pisarze, którzy — jak np. Adam Żółtowski (profesor
w Poznaniu) — zachowali sympatie metafizyczne, dawali im wyraz już tylko w pracach historycznych
(Żółtowskiego Filozofia Kanta, 1923, i Z)('.KY//T('.S, 1937).
4. Jedyną większą grupę zajmującą się ontologią i reprezentującą pełny system filozoficzny stanowili
tom iści. Kierunek ich miał od 1918 r. główny ośrodek w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, ale i poza
tym wiele innych ośrodków.
Pierwszymi przedstawicielami nowej scholastyki, tej, która zapanowała po akcji Leona XIII i
kardynała Mercier, byli tu: ks. Franciszek Gabryl w Uniwersytecie Jagiellońskim i ks. Kazimierz Wais w
Uniwersytecie Jana Kazimierza. Organizatorem Uniwersytetu Katolickiego w Lublinie i jego studiów
filozoficznych był ks. Idzi Radziszewski. Największym autorytetem w rzeczach tomizmu, a zwłaszcza
etyki tomistycznej. był domi-
364
nikanin o. Jacek Woroniecki (1879- 1948). Wśród neotomistów naczelne miejsce zajmowali: ks. Piotr
Chojnacki w Warszawie, ks. Józef Pastuszka w Lublinie, ks. Kazimierz Kowalski w Poznaniu, ks. Jan
Stępa we Lwowie, ks. Michał Klepacz w Wilnie, trzej ostatni - późniejsi biskupi. Szerszy rozgłos zyskali:
ks. Franciszek Sawicki oraz jezuici Stanisław Dunin Borkowski i F. Klinikę, ale wszyscy trzej mieszkający
poza krajem i piszący w obcych językach. Światowej sławy historykiem scholastyki był Konstanty
Michalski ze Zgromadzenia Misjonarzy w Krakowie. Do udoskonalenia nowej scholastyki metodami
nowoczesnej logiki dążyli ks. Jan Salamucha (1903 - 1944), profesor krakowski, zamordowany przez
Niemców w r. 1944. i l. M. Bocheński, dominikanin, profesor w Rzymie, potem we Fryburgu. Jak w
innych krajach, tak też i w Polsce filozofia chrześcijańska, choć zasadniczo była tomistyczna. nie była nią
wyłącznie: odchylenie ku pozytywizmowi reprezentował ks. Stanisław Kobyłecki, profesor w Warszawie,
a odchylenie ku spirytua-lizmowi i irracjonalizmowi - ks. Augustyn Jakubisiak (1884- 1945). który osiadł
w Paryżu i tam zebrał grono oddanych uczniów.
5. Pojawił się również system o przeciwnej tendencji, naturalistyczny: autorem jego byt Stanisław
Ignacy Witkiewicz (1885-1939), malarz, dramaturg, powieściopisarz. teoretyk sztuki i literatury, obrońca
najskrajniejszych, awangardowych, formalistycznych doktryn estetycznych, który w ostatnich latach życia
poświęcił się filozofii. Jego ogólna teoria bytu była z jednej strony pluralistyczna, monadystyczna. a z
drugiej materialistyczna:
Rzeczywistość składała się wedle niej z monad materialnych, ale zbudowanych organicznie.
zorganizowanych i zindywidualizowanych; toteż o budowie świata więcej mówi biologia niż fizyka
{Pojęcia i twierdzenia implikowani' prze: pojęcie Istnieniu, 1935).
6. Do innego jeszcze systemu doszedł Roman Ingarden. (1893-1970), profesor lwowski. Ten uczony,
aktywny i wielostronny, był ontologiem i systematykiem w okresie. kiedy w polskiej filozofii panowała
specjalizacja i historia, należał do fenomenologów, gdy Polska ciążyła do pozytywizmu. Był uczniem
Husserla, ale nie przejął jego idealizmu. Husserl widział w przedmiotach rzeczywistych wytwory
intencjonalne, zależne od aktów czystej świadomości, którym przypisywał byt absolutny: a Ingarden
przeszedł do realistycznego pojmowania świata rzeczywistego. Drogę doń utorował sobie nie tylko bada-
niami z zakresu teorii poznania (najpierw w Stanowisku teorii poznania ir systemie nauk filozoficznych,
1925). Postawił sobie za zadanie poddać analizie przedmioty bezspornie intencjonalne, aby je
skonfrontować z realnymi. Tymi przedmiotami są dzieła sztuki. Najpierw zanalizował dzieła sztuki
literackiej [Das literarische Kunstwerk, 1930), a potem i inne. Była to droga oryginalna: przez teorię
sztuki do ontologii. Dzieła sztuki, choć mają podstawę w przedmiotach realnych, jak druk czy malowidło
— bez nich dzieła sztuki nie miałyby intersubiektywnej tożsamości i nie byłyby dostępne dla odbiorców
Dostları ilə paylaş: |