systematycznością uzupełniał wielkie zarysy filozofii Cohena. W polityce, tak samo jak tamten,
był zwolennikiem socjalizmu, ale obaj, jako kantyści i wrogowie materializmu, z nauką Marksa
solidaryzowali się tylko w rzeczach społecznych, nie w filozoficznych.
POGLĄDY, l. KANTYZM. Podstawowe myśli kantyzmu można ująć w trzech punktach:
l) że poznanie wyrasta z dwu pni, ze zmysłów i myśli; oba są niezbędne, uzupełniają się i
kontrolują wzajem (wbrew zarówno empiryzmowi, który nie doceniał myśli, jak i racjo-
nalizmowi, który nie doceniał zmysłów); 2) że myśl wprowadza do poznania czynnik
powszechności, ale za to subiektywności; 3) że wskutek tego poznajemy tylko zjawiska
(wbrew metafizykom), ale poza zjawiskami istnieje niepoznawalny byt (wbrew subiektywnym
idealistom).
To był kantyzm, a przynajmniej to uważano za kantyzm w dobie jego największego
nasilenia w XIX wieku. Od tego zaczęła szkoła marburska, ale potem we wszystkich punktach
odeszła, twierdząc, że trzeba kantyzm albo inaczej rozumieć, albo przekształcić.
2. RACJONALIZM PRZECIW EMPIRYZMOWI. Filozofów wszystkich czasów bodaj najbardziej
dzieli to, w czym widzą pewność: jedni ufają tylko faktom, drudzy tylko poczuciu
konieczności. Pierwsi stworzyli empiryzm, drudzy — racjonalizm. Kant zajmował stanowisko
szczególne: nie ufał ani samym faktom, ani samemu poczuciu konieczności; natomiast ufał im,
gdy połączą się ze sobą: to dało początek jego odrębnej filozofii „krytycznej". Natomiast
przywódcy szkoły marburskiej nie mieli żadnego zaufania do faktów; znamy je bowiem tylko
przez dane zmysłowe, stanowiące jedynie subiektywne reakcje i nie dające żadnej podstawy do
obiektywnej wiedzy.
191 243
Przy takim nastawieniu musieli być wrogami empiryzmu. Dane zmysłów nie tylko nie są źródłem
całego poznania (jak chce empiryzm), ale niczym nie przyczyniają się do poznania, nie mają dlań żadnego
znaczenia. Znaczenie mają jedynie konieczności myślowe. Nimi też wyłącznie kieruje się nauka ścisła, nie
zachowując nic z danych zmysłowych. W empiryzmie szkoła marburska widziała największy z błędów;
jego inicjatorów, Locke'a i Hume'a, obwiniała, że zaprzepaścili filozofię.
Ale także zwalczała arystotelizm, jako mający również podstawę w danych zmysłowych. Nie tylko nie
uważała Arystotelesa za wielkiego filozofa, ale miała go za szkodliwego odstępcę, który sprzeniewierzył
się Platonowi i na długie wieki wprowadził filozofię na fałszywy tor.
Co więcej, szkoła właściwie porzuciła kantyzm, a w każdym razie kantyzm prawowierny z jego dwoma
źródłami poznania: uznawała bowiem tylko jedno. Wedle kantyzmu myśl dawała poznaniu formę, a zmysły
materiał. Tymczasem dla szkoły marburskiej poznanie było wyłącznie rzeczą myśli, ona musi dostarczyć
także materiału, skoro dane zmysłowe, przypadkowe i subiektywne, informują nas co najwyżej o nas
samych, ale nie o świecie. Myśl otrzymuje od zmysłów tylko bodźce, ale nie materiał. Działa pod wpływem
tych bodźców, ale swą wiedzę o przedmiotach musi skonstruować sama. To nie był już kantyzm, lecz
czysty racjonalizm. Przekonanie o wyłączności i samostarczalności myśli bliższe było Fichtego i Hegla niż
Kanta.
Szkoła marburska broniąc wyłączności myśli i rozumu walczyła aż na dwa fronty. Zwalczała nie tylko
pogląd, że poznanie, jeśli tak rzec można, jest poniżej rozumu, ale także, że jest powyżej niego. Inaczej
mówiąc, walczyła nie tylko z empiryzmem, ale także z mistycyzmem, w którym widziała pogląd bez
żadnych podstaw, czyste nieporozumienie. Intuicjonizm zaś zaliczała do mistycyzmu.
3. APRIORYZM PRZECIW PSYCHOLOGIZMOWI. Kant twierdził, że podmiot poznając narzuca swe własne
formy przedmiotom; dlatego odnajduje formy te we wszystkich przedmiotach, dlatego są one powszechne,
ale za to są tylko subiektywne. Są umysłowi wrodzone, umysł zawiera je w sobie. Można wnosić, że gdyby
umysł nasz był zbudowany inaczej, to i te formy byłyby inne; są więc względne, są to formy psychiki
naszej i oczywiście należy je rozumieć psychologicznie.
Tak przynajmniej kantyści interpretowali Kanta. Natomiast Cohen porzucił tę interpretację
psychologiczną. Interpretował rzecz tak: formy aprioryczne poznania, które zauważył Kant, nie są formami
psychiki, nie są wrodzone, umysł nie nosi ich w sobie, nie są zależne od budowy naszego umysłu. Są to
raczej formy, którymi każdy podmiot, każdy umysł musi się posługiwać, jeśli ma poznawać przedmioty.
Bez nich poznanie przedmiotu nie byłoby możliwe, one powstają, gdy podmiot przedstawia sobie
przedmiot, i nie byłyby inne, gdyby umysł ludzki był zbudowany inaczej. Bo umysł poznaje jedynie wtedy,
gdy się na to może zdobyć; jeżeli się zdobyć nie może, to i nic poznać nie może.
Cohen przyznawał, że Kant nie utrzymał konsekwentnie tego rozumienia swej teorii, ale że ono było
jego głębszą intencją, a w każdym razie właściwą jego filozoficzną zdobyczą. I jeśli dzisiejsza filozofia ma
korzystać z Kanta, to tak musi go rozumieć, wbrew pierwszym neokantystom, którzy go rozumieli
psychologicznie.
Interpretacja ta miała daleko sięgające konsekwencje, mianowicie odbierała filozofii Kanta jej
subiektywne, relatywistyczne, antropomorficzne rysy: to, że umysł ludzki ujmuje zjawiska w pewnych
kategoriach, np. ilości czy przyczynowości, to wcale nie znaczy, by
244
zabarwiał je po swojemu. Wprost przeciwnie: kategorie te, jako niezbędne warunki poznania
przedmiotów, są jak najbardziej przedmiotowe. Dlatego szkoła marburska zwalczała
subiektywizm.
4. METODA TRANSCENDENTALNA PRZECIW SPEKULATYWNEJ. Powstaje pytanie, jak ustalić te
aprioryczne formy poznania. Skoro nie są formami psychiki, to nie można tego robić
psychologicznie; obserwacja psychologiczna nie pomoże. I szkoła marburska zwalczała
psychologizm.
Ale również nie można, jak to robili Fichte i Hegel, wysnuwać ich a priori. Jest to bowiem
metoda spekulatywna bez związku z rzeczywistością. A skoro chodzi o poznanie
przedmiotowe, to trzeba odwołać się do rzeczywistości. Jak to uczynić? Nie przez postrze-żenia
zmysłowe: one bowiem informują nas o naszej własnej reakcji, a nie o rzeczywistości. Cóż
więc informuje o niej ? Informuje nauka, -mianowicie nauka ścisła. Ona eliminuje dane
zmysłowe i wszystko, co jest subiektywną reakcją podmiotu, zachowując to, co w doświad-
czeniu jest przedmiotowe.
Tu szkoła została wierna Kantowi. Bo istotną cechą kantyzmu było, że filozofia musi
opierać się na nauce, z niej czerpać swe uogólnienia. Kant mówił, że metoda filozofii musi być
„transcendentalna", i szkoła marburska położyła na to największy nacisk. A rozumiała to tak: że
filozofia odwołuje się do „faktu nauki" i ustala, jakie są tego faktu niezbędne warunki. To, i
tylko to, jest jej zadaniem i sposobem postępowania.
Tu szkoła marburska, idąca skądinąd własnymi drogami, zbiegała się z innymi kierunkami
współczesnej myśli: wspólne im było odwoływanie się do nauk szczegółowych. Tak samo
postępowali nie tylko wcześniejsi kantyści, ale także pozytywiści i nowi materialiści. Jednakże
przy podobieństwach były zasadnicze różnice. Mianowicie szkoła odwoływała się nie do
wszystkich nauk, lecz wyłącznie do tych, które uważała za najdoskonalsze:
do matematyki i matematycznego przyrodoznawstwa. Inne bowiem nauki nie wyzbyły się
potocznego, zmysłowego, subiektywnego widzenia świata. Skutki tego ograniczenia nie mogły
się nie okazać: szkoła odwoływała się do abstrakcyjnych nauk i wytworzyła abstrakcyjny obraz
świata, zupełnie odmienny od tego, jaki wytworzyli „scjentyści", choć tak samo odwoływali się
do nauk szczegółowych.
5. OPOZYCJA PRZECIW DUALIZMOWI ZJAWISK i RZECZY. Stwierdziwszy, że poznanie ma
składniki subiektywne, Kant przyjmował, że poznajemy jedynie zjawiska, a nie rzeczy same w
sobie; jednakże zdawał się nie wątpić, że rzeczy w sobie istnieją. W świadomości potocznej
nazwisko Kanta nie sprzęgło się bodaj z żadnym pojęciem tak silnie, jak z pojęciem „rzeczy
samej w sobie". Wszakże już wcześniejsi neokantyści, z Langem na czele, mieli wątpliwości co
do tego pojęcia. Nawiązując do pewnych wypowiedzi Kanta mówili, że jest to tylko „pojęcie
graniczne" (Grenzbegriff). To znaczy: stanowi tylko idealną granicę naszych wysiłków, aby
określić zjawiska. A więc nie przeciwstawia się zjawiskom, lecz jest właściwie ze zjawiskami
identyczne; jest naszym horyzontem, a nie czymś niepewnym poza horyzontem.
Cohen poszedł w tym kierunku: najpierw interpretował pojęcie rzeczy w sobie jako pojęcie
graniczne, a potem je całkowicie odrzucił, w przekonaniu, że może powodować tylko
nieporozumienia, wytwarzając złudzenie jakiejś dwoistości zjawisk i rzeczy, której naprawdę
nie ma. Twierdził też, że Kantowi wcale na pojęciu tym nie zależało, że nie było jego
pomysłem, lecz pozostałością dawnej metafizyki, z której nie umiał się całkowicie wyzwolić;
muszą to za niego zrobić jego następcy. I szkoła marburska zwalczała dualizm
245
rzeczy i zjawisk, pojmowała świat monistycznie. A że twierdzenia o rzeczach w sobie utożsamiała z
metafizyką, więc — zwalczała metafizykę.
6. IDEALIZM PRZECIW MATERIALIZMOWI. Jeśli w rzeczywistości nie ma rzeczy w sobie, to nie ma w niej
nic, co by wykraczało poza świadomość. I nie ma racji, aby przedmioty przeciwstawiać podmiotowi.
„Przeciwstawianie podmiotu i przedmiotu" — pisał Cohen — „jest kulawe: jest pozostałością
scholastyki. Nie ma przedmiotu inaczej jak przez podmiot. Jeżeli tak, to przedmiot jest tej samej natury,
co podmiot. Nie przeciwstawia się myśli, lecz mieści się w jej ramach". Konsekwencją tego był idealizm:
szkoła marburska miała go za swą podstawową tezę. Zwalczała więc przede wszystkim materializm.
Uważała, że może odwołać się tu do nowej fizyki, która rozbiła tradycyjne pojęcie materii. „Idealizm
przenika nową fizykę" — pisał Cohen. „Teorii elektryczności sądzone było dokonać największego
przewrotu w rozumieniu materii i przez przekształcenie jej w siłę doprowadzić do zwycięstwa idealizmu".
Szkoła zwalczała nie tylko materializm, ale wszelki realizm, przyjmujący, jakoby rzeczy istniały poza
myślą, a zwłaszcza jakoby były „dane", a myśl miała je tylko objąć. Myśl posiada swe stałe formy,
których używa, aby przy ich pomocy ująć zjawiska. W Mar-burgu mówiono, że pierwszym, który to
zrozumiał, był Platon i że jego „idee" nie były niczym innym, jak tylko takimi formami umysłu. Zjawiska
są same przez się czymś nieokreślonym i subiektywnym; w nauce ostaje się z nich to tylko, co myśl zdoła
ująć.
Idealizmu swego szkoła nie rozumiała jakoi subiektywnego: formy myślenia nie są związane. z
indywidualną jaźnią. Są właśnie powszechne, bezosobowe. I szkoła zwalczała Ber-keleyowski idealizm
subiektywny nie mniej stanowczo niż materializm.
7. RELACJONIZM PRZECIW SUBSTANCJALIZMOWI. Nauka, wedle szkoły marburskiej, postępuje w ten
sposób, że ustala stosunki między zjawiskami. Poznanie prawdziwe, to znaczy naukowe, jest tylko
poznaniem stosunków. One są nam lepiej znane, bardziej określone niż rzeczy, między którymi zachodzą.
Chemia wie lepiej, w jakich proporcjach łączą się ciała, niż jaka jest natura łączących się ciał; fizyka zna
ruchy nie wiedząc właściwie, co się rusza. Zwykły pogląd powiada, że pierwotne są rzeczy (substancje), a
stosunki (relacje) wtórne, od substancyj zależne; szkoła marburska pogląd ten odwróciła: dla myśli
pierwotne są właśnie stosunki, a rzeczy są wtórne; naukowo tylko tyle o nich wiemy, że znamy ich
stosunki do innych rzeczy. Można ten pogląd nazwać relacjonizmemw przeciwieństwie do naturalnego
substancjalizmu. Relacjonizm nie jest relatywizmem: bo właśnie o relacjach mamy wiedzę, która nie jest
relatywna, lecz bezwzględna.
Empiryści przyjmują, że przy pomocy postrzeżeń poznajemy fakty i to jest podstawą całej naszej
wiedzy. Jest to złudzenie; fakty poznajemy dopiero, gdyśmy je ujęli myślą, gdyśmy ustalili ich stosunki do
innych faktów. Fakt zaś postrzeżony nie jest jeszcze faktem poznanym: jest on, jak szkoła marburska stale
powtarzała, tylko „niewiadomą", tylko x-em. Nie jest myśli dany, lecz — zadany. Zapewne, ustalanie
faktów jest celem dla nauki, ale nie może ich ona bezpośrednio uchwycić; jedyne, co może zrobić, to tylko
budować konstrukcje logiczne, które by im odpowiadały. Fakty są tylko zagadnieniami, a konstrukcje
myślowe ich rozwiązaniem. Konstrukcje te zaś są zawsze hipotetyczne, nigdy nie są ostateczne. Dlatego
poznanie nie ma i nie może mieć kresu. Nauka nigdy nie jest zakończona, nigdy gotowa; jest w wiecznym
stawaniu się, wiecznym fieri. W niej, jak mówił Natorp, „droga jest wszystkim, cel niczym".
246
8. SYSTEM FILOZOFII. Idealistyczne stanowisko szkoły marburskiej sprawiało, że teoria poznania była
dla niej zarazem teorią bytu: nie ma bowiem innego bytu niż poznawany ani innego poznania niż poznanie
bytu. Ta teoria poznania i bytu stanowiła pierwszą część marburskiego systemu filozofii. Nazywana była
logiką, dla zaznaczenia, że jest dziedziną logosu, czyli rozumu, choć z logiką — zarówno w tradycyjnym,
jak nowym, dwudziestowiecznym rozumieniu — miała niewiele wspólnego.
Poza tym system filozofii w szkole marburskiej obejmował jeszcze dwie części: etykę i estetykę. Etyka
była tu autonomiczna, idealistyczna, aprioryczna, wroga wszelkiemu naturalizmowi, utylitaryzmowi,
ewolucjonizmowi; stawiała cele absolutne, ale nie transcendentne, w treści swej była humanitarna i
społeczna. Nie zawierała już tak skrajnych i niepokojących idei, jak marburska logika. Do etyki szkoła
włączała filozofię prawa i filozofię społeczną, a także filozofię religii, w przekonaniu, że w religii czynnik
moralny ma istotnie wartość pozytywną, a wszystko inne jest mitem. Na estetykę szkoła kładła mniejszy
nacisk.
Natomiast włączała do systemu filozofii jeszcze psychologię, a Natorp rozwinął bardzo szczególny
pogląd na tę naukę. Był on odwróceniem zwykłego poglądu, że jest pierwszą z nauk, opisującą
bezpośrednie stany świadomości, i jedyną mającą charakter bezpośredni, bo wszystkie inne muszą się
posługiwać konstrukcją myślową. Tymczasem Natorp sądził, że stanów świadomości wcale nie można
opisać, ująć pojęciowo. Można to uczynić jedynie w odniesieniu do przedmiotów, do stosunków
obiektywnych, do tego, co stanowi wiedzę logiczną, etyczną czy estetyczną. Ale ponieważ wiedza ta jest
tworem świadomości, więc daje nam też pośrednio informacje o niej: że świadomość musi obejmować
takie a nie inne zdolności, potrzebne, by wydać logikę, etykę, estetykę. Metodą psychologii nie jest tedy
bezpośrednia obserwacja świadomości, lecz — jej rekonstrukcja na podstawie jej wytworów. Dlatego nie
jest nauką pierwszą, lecz właśnie końcową. Podmiot myślący skierowany jest ku przedmiotom i dlatego
tylko wtórnie przez odwrócenie kierunku myślenia może objąć także samego siebie. — W psychologii XX
wieku ta koncepcja szkoły marburskiej nie była całkowicie odosobniona: nie dzielono jej wniosku o rekon-
strukcyjnym charakterze psychologii, natomiast niektóre prądy dzieliły .jej przesłankę o niemożliwości
bezpośredniego ujęcia zjawisk świadomości.
ZESTAWIENIE. Racjonalistyczny idealizm był najogólniejszą tezą filozofii marburskiej. Z nim łączył
się programowy związek poznania z matematyką i z matematycznym przyrodoznawstwem, a zaprzeczenie
poznawczej wartości doświadczenia zmysłowego. Nikt nigdy w filozofii nie odszedł dalej od naturalnego,
zmysłowego obrazu świata, a z wielkich filozofów bodaj tylko Parmenides i Platon odeszli równie daleko.
Szkoła marburska zaczęła od Kanta, ale później zbliżyła się do pokantowskich idealistów. Odeszła zaś od
wszystkich prądów związanych z empiryzmem. Jednak dzieliła i z nimi pewne rysy współczesnej myśli:
monizm, relacjonizm, przekonanie o wiecznej niegotowości wiedzy.
DZIAŁANIE. Co hen zaczął swoją działalność około roku 1870, a Natorp około 1880, Zaczęli jako
kantyści; ale jeszcze przed końcem stulecia wystąpili z własną filozofią i wytworzyli odrębną szkołę.
Wyszedł z niej K. Yorlander, historyk filozofii i działacz socjalistyczny w dobie rewizjonizmu; K.
Lasswitz, literat i historyk atomizmu; R. Stammler, filozof prawa.
247
Jednakże dopiero w początku XX wieku szkoła rozrosła się i zyskała rozgłos. Teraz Cohen ogłosił
swój system. Natorp swe książki o Platonie i o psychologii z ich prowokującymi tezami. Teraz szkoła
wydała dwu młodszych myślicieli, którzy stali się niekwestionowanymi wielkościami filozofii niemieckiej
tego stulecia, E. Cassirera i N. Hartmanna. Od 1908 r. Cohen i Natorp zaczęli wydawać Philosophische
Arbeiten dla prac wychodzących z ich szkoły. Szkoła miała od początku nieporównanie więcej
przeciwników niż zwolenników, ale za to ci byli jej całkowicie oddani; do Marburga przez pewien czas
ciągnęli na studia nie tylko Niemcy, ale i cudzoziemcy, zwłaszcza Amerykanie, Rosjanie i Hiszpanie.
Natomiast po I wojnie światowej nastąpił gwałtowny koniec szkoły. Cohen umarł, katedrę jego zajął
przedstawiciel innego kierunku. Hartmann odsunął się od szkoły, zbliżył się do fenomenologii. Cassirer
wycofał się na teren historii, podobnie H. Heimsoeth i inni dawniejsi członkowie szkoły, nowych zaś nie
było — i nagle szkoła minęła bez śladu. Jej skrajność i niezwykłość przez jakiś czas pociągała, ale potem
podziałała zniechęcająco.
OSTATNIE POKOLENIE SZKOŁY. Najwybitniejszym jego przedstawicielem był Ernst Cassirer
(1874- 1945). Był głównie historykiem, ale pracami historycznymi usiłował popierać tezy szkoły. W
szczególności tezie o apriorycznym i syntetycznym charakterze poznania dał historyczny podkład w 3-
tomowym dziele Das Erkenntnisproblem, najobszerniejszej historii nowożytnej teorii poznania, jaka dotąd
została napisana. Studiował w Marburgu, był docentem w Berlinie, profesorem w Hamburgu; w dobie
narodowego socjalizmu musiał uchodzić z Niemiec, najpierw do Szwecji, potem do Stanów
Zjednoczonych, gdzie życie zakończył. Był wielkim erudytą filozoficznym tego pokolenia. Był w zakresie
historii filozofii autorytetem światowym: powszechne uznanie, jakim się cieszył, kontrastowało z równie
powszechną nieufnością do szkoły, do której należał.
Jednym z przewodnich motywów jego filozofii była naturalna u kantysty walka z substancjalnym
traktowaniem świata i umysłu. Sądził, że pojęcie substancji musi być zastąpione przez pojęcie funkcji; w
książce Substanzbegriff und Funktionsbegriff, 1907, zgromadził ogromny materiał dla wykazania, że
nauka i filozofia od dawna idą w tym kierunku.
Metodę transcendentalną, stosowaną przez kantystów do nauki, zaczął w późniejszych latach życia
stosować do sztuki, moralności, religii, mitu, języka. Są to idealne światy, które człowiek buduje w sposób
analogiczny do tego, w jaki buduje naukę. Może je budować dzięki temu, że ma zdolność wyrażania,
obiektywizowania, symbolizowania własnych przeżyć: są to dlań „formy symboliczne", a on sam jest
animal symbolicum. W formach tych wypowiada swą naturę. Zbadaniu ich poświęcił Cassirer 3-tomową
Philosophie der symbolischen Formen, 1923 - 1929. I wrócił do nich w ostatniej swej, już angielskiej
pracy Ań Essay on Mań, 1944, o której powiedziano, że jest ostatnim dokumentem szkoły marburskiej.
CROCE I NOWY IDEALIZM
Fala filozofii idealistycznej, która przeszła w początku XIX w. przez Niemcy, pociągnęła za sobą
drugą falę w krajach anglosaskich, a także trzecią we Włoszech. W XX.w. fala niemiecka dawno minęła, a
anglosaska mijała, natomiast włoska podniosła się naj-
248
wyżej. Idealizm włoski posiadał wiele cech odrębnych, które mu nadal najwybitniejszy jego
przedstawiciel, Croce.
OŚRODKI IDEALIZMU. W pierwszej fazie filozofii XX wieku realizm był doktryną bardziej
aktualną; jednakże idealizm nie przestawał mieć zwolenników. W Anglii Ward, Bradley, McTaggart byli
już wprawdzie niemłodzi i bez następców, ale pisali jeszcze; podobnie Royce w Ameryce. W Niemczech
idealizm powrócił: nie tylko w szkole marburskiej, ale także w badeńskiej domagano się wręcz powrotu
na stanowisko Fichtego. Także Hegel po latach skrajnego potępienia zaczął niespodziewanie odzyskiwać
w Niemczech wielbicieli. W szczególności prąd idealistyczny w Niemczech opanował teorię nauk
humanistycznych;
była już o tym wcześniej mowa. Ale główny ośrodek idealizmu powstał teraz we Włoszech.
POPRZEDNICY. Do Włoch heglizm przedostał się w połowie XIX w. i trwał tam, gdy skończył się
już w Niemczech. Do niego nawiązał Croce. W specjalnej książce, wydanej w 1907 r., oddzielił to, „co
żywe i co martwe w filozofii Hegla". Zachował z heglizmu jego historyzm, natomiast porzucił
intelektualizm. Na pierwszy plan przed logikę wysunął estetykę. Miał w tym poprzedników w
romantykach, sięgając dalej — w Shaftesburym a jeszcze dalej — w Platonie. Jak każdy idealista, miał w
Platonie ostateczne swe źródło — ale przejął odeń inne motywy niż Hegel: tamten przejął logiczne, on zaś
estetyczne.
ŻYCIE I PRACE. Benedetto Croce (1866-1952) urodził się w Abruzzach, kształcił w Rzymie, był
profesorem w Neapolu i tam spędził większą część swego życia. Jeden z jego wujów był filozofem,
wodzem heglistów włoskich, drugi zaś politykiem, ministrem; Croce połączył role obu. Pierwotnie
studiował prawo, potem przerzucił się do historii i przez nią doszedł do filozofii. Pierwszą większą jego
pracą filozoficzną, która go prędko uczyniła sławnym, była Estetyka z 1902 r. Stanowiła ona pierwszą
część dzieła, które pod tytułem Filosofia delio spirito wykładało system jego filozofii. W 1909 wydał
część II — Logikę, i część W—Filozofię praktyczną, ekonomię i etykę, a w 1917 zakończył dzieło przez
część IV — Teorię i historię historiografii. Zajmował się bynajmniej nie tylko filozofią;
w.jego obfitej bibliografii (prace jego obejmują około 25000 stron druku) prace filozoficzne stanowią
nawet wyraźną mniejszość, najwięcej ogłosił pracy z historii kultury i literatury i z krytyki literackiej.
Sprawom tym poświęcone było również czasopismo „La Critica", które wydawał od 1903 r. wraz z
Gentiiem. Zawsze też zajmował się polityką i walczył o idee liberalne. W 1922 r. był ministrem, potem
senatorem. W dwudziestoletnim okresie panowania faszyzmu należał do opozycji; rząd faszystowski
pozostawił go, jako człowieka o światowej sławie, na wolności, natomiast ograniczył jego możność
działania. Za to po upadku Mussoliniego, w 1943, Croce wszedł jako minister od razu do pierwszego
gabinetu niefaszystowskiego. Miał już wówczas lat blisko 80.
POGLĄDY, l. ESTETYKA — DZIEDZINA INTUICJI. Croce sądził, że rzeczywistość w osnowie swej jest
duchowa, nie materialna, a jednocześnie był daleki od Heglowskiego pan-logizmu. Wraz z Heglem
pojmował rzeczywistość jako proces historyczny; ale nie sądził, by proces ten odbywał się wedle praw
Dostları ilə paylaş: |