77
Nie kwestionując częściowej użyteczności tego typu kon
strukcji, trzeba jednak przypomnieć ich podstawową słabość:
brak gwarancji, że wspólna część wszystkich świadomości in
dywidualnych nie jest zbiorem pustym. Gdyby zaś nawet tak
nie było, to pozostaje podejrzenie, że do owej wspólnej części
w ejdą
tylko „najgorszego rodzaju banały”, takie jak ten, który
głosi, że „po piątku zawsze następuje sobota”17.
W drugim ujęciu świadomość społeczna rozpada się na świa
domość poszczególnych podmiotów zbiorowych (partii, kościo
łów itp.). Ten punkt widzenia jest szczególnie dogodny do ujaw
nienia klasowego charakteru świadomości społecznej. Analiza
programów partyjnych czy dokumentów kościelnych pozwala
bowiem względnie łatwo rozpoznać interesy, które realizacja
tych programów ma zagwarantować.
Wreszcie w trzecim znaczeniu termin „świadomość społecz
na" byłby właściwy do określenia pewnego idealnego stanu świa
domości podmiotu jednostkowego lub zbiorowego. W tym sen
sie, jak w iadom o, G yórgy L ukacs m ów ił o św iadom ości
klasowej (w odróżnieniu od „świadomości klasy”). Łatwo za
uważyć, że świadomość klasowa lub świadomość społeczna musi
być tutaj pojmowana jako świadomość możliwa. Ocena walo
rów poznawczych tego rodzaju konstruktu zależeć będzie od
sensu, jaki zechcemy nadać modalnej kategorii możliwości; jak
zobaczymy dalej, głębsza analiza problemu kieruje tu myśl
w stronę heglowskiego pojęcia „możliwości realnej”.
W danym miejscu szczegółowa dyskusja wyróżnionych wy
żej sposobów pojmowania „świadomości społecznej” i związ-
17
Istnieje skądinąd prosty sposób uchylenia tej obiekcji. Wystarczyłoby
mianowicie zaznaczyć, że dany pogląd należy do świadomości społecznej je
dynie w pewnym stopniu, przy czym stopień ów byłby proporcjonalny do czę
stości akceptacji poglądów badanej społeczności.
78
ków, które między nimi zachodzą, nie jest niezbędna. Pokażemy
natomiast konsekwencje epistemologiczne wypływające z faktu
uwzględnienia podmiotowości świadomości społecznej, niezależ-
nie od tego, jak - dokładniej - owa podmiotowość może być ana
lizowana.
4.3.1. Czynna rola podmiotu w historii
Przypomnijmy pew ną istotną wypowiedź Engelsa, zaczerp-
niętą z jego listu do Starkenburga z 25 stycznia 1894 roku.
„Rozwój polityczny, prawny, filozoficzny, religijny, literac
ki, artystyczny itd. oparty jest na rozwoju ekonomicznym. Ale
wszystkie te czynniki oddziałują na siebie i również na bazę
ekonomiczną. Sprawa nie przedstawia się w ten sposób, że je
dynie położenie ekonomiczne jest przyczyną, że ono stanowi
jedyny czynnik aktywny, wszystko zaś inne jest wyłącznie bier
nym skutkiem. Natomiast zachodzi tu wzajemne oddziaływanie
na podstawie konieczności ekonomicznej, która w ostatniej in
stancji decyduje. Państwo na przykład oddziałuje przez eta
ochronne, wolny handel, zły lub dobry system skarbowy. Nawet
wywołane przez nędzę ekonom iczną Niemiec od 1648 do 1830
r. śmiertelne znużenie i niemoc niemieckiego mieszczucha, któ
rych wyrazem był zrazu pietyzm, następnie sentymentalizm
i niewolnicze czołganie się przed władzą książąt i szlachty, nie
pozostały bez ekonom icznych następstw . B yły one jedną
z największych przeszkód na drodze do ponownego rozkwitu
Niemiec i zostały zachwiane dopiero wskutek zaostrzenia się
chronicznej nędzy, w yw ołanej przez w ojny rewolucyjne
i napoleońskie. Nie jest więc tak, jak sobie niejeden ku więk
szej wygodzie wyobraża, że położenie ekonomiczne działa au
tomatycznie; przeciwnie, ludzie tworzą sami własną historię, ale
79
dzieje się to w określonym środowisku warunkującym ich dzia
łalność, na podstawie istniejących już wcześniej stosunków fak
tycznych, spośród których stosunki ekonomiczne, bez względu
na to, w jak wielkim stopniu podlegają wpływowi pozostałych
stosunków politycznych i ideologicznych, decydują jednak
w ostatniej instancji i stanowią przewijającą się wszędzie czer
woną nić; jedynie ona prowadzi do zrozumienia procesu histo
rycznego”. [Marks, Engels 1982, s. 510-511],
Jest to bodaj ostatnia wypowiedź Engelsa w bardzo skompli
kowanej kwestii roli świadomości społecznej w historii ludzkiej.
Odpowiedź tę, nie wnoszącą skądinąd nic nowego do stanowiska
ustalonego we wcześniejszych pracach i listach (por. np. poprze
dzający ją o cztery lata list do Blocha [Marks, Engels,
op. cit.,
s. 461-463]), trudno uważać za wystarczającą. Jest to mama dia
lektyka; z jednej strony „w ostatniej instancji” decyduje koniecz
ność ekonomiczna, z drugiej strony „ludzie tworzą sami własną
historię”. Każda z cząstkowych prawd, ujętych w poprzednim
zdaniu w cudzysłowy, jest zapewne praw dą, problem dialektyczny
polega jednak nie na tym, aby je ze sobą zestawiać, ale aby zoba
czyć je we wzajemnym powiązaniu jako elementy całościowej
teorii. Tego Engels osiągnąć nie zdołał, wszyscy zaś pamiętamy,
w jaki sposób ta niedokładność teoretyczna miała być wykorzy
stana w późniejszej krytyce marksizmu18.
18
Jak pisat L. Kołakowski: „Powstaje przeto pytanie: czym właściwie jest
materializm historyczny? Jeśli zakłada on, że wszystkie szczegóły «nadbudo-
wy» mogą być wyjaśnione jako produkty zapotrzebowania ze strony «bazy»,
jest on gołosłownym i nic nadającym się do przyjęcia absurdem. Jeśli z kolei
rezygnuje, w duchu uwag Engelsa, z owej idei jednoznacznej determinacji -
jest prawdą zdrowego rozsądku. Materializm historyczny w rozumieniu rygo
rystycznym wydaje się gwałtem nad wymogami najprostszego myślenia racjo
nalnego, w rozumieniu rozluźnionym natomiast - banałem”. [Kołakowski 1976:
Główne nurty marksizmu
, t. 1, s. 370].
Dostları ilə paylaş: |