Jeżeli mówię, że w dziedzinie faktycznej klasyczna teoria
prawdy jest praw ie, a nie w pełni zadowalająca, to nie bez po
wodu. Widzieliśmy, że nawet w obrębie zmysłowego odbicia
świata (por. podpunkt 4.2.) potrzebne jest uwzględnienie strony
czynnej procesu odbicia, a więc eksterioryzacji spostrzeżenia
zmysłowego przez pracę i sztukę. W szędzie zaś tam, gdzie pra
ca ludzka staje się źródłem przedmiotowej modyfikacji świata,
koncepcja Arystotelesa ujawnia sw oją ograniczoność.
Cała złożoność problem u praw dy wychodzi na jaw dopie
ro na poziomie nauki o pojęciu. Proces poznania, jak pam ięta
my, jest dla M arksa procesem produkcji duchow ef prow adzą
cym do o d tw o rzen ia konkretu m aterialnego przez konkret
myślowy. Trzeba tu zwrócić uwagę przynajmniej na dwie oko
liczności. Po pierwsze, w trakcie procesu poznawczego przed
miot poznania może również podlegać pewnym zmianom spon
tanicznym, zachodzącym niezależnie od podmiotu. Po drugie,
działalność podmiotowa, zw łaszcza wówczas, gdy podejm o
wane są próby praktycznego zastosow ania budowanej teorii,
może wymuszać dalsze m odyfikacje przedm iotu. Ponadto
wypada się liczyć z faktem, że każde kolejne stadium procesu
myślowego odtwarzania konkretu uzależnione je st nie tylko
od natury przedmiotu, lecz także od wszystkich wcześniejszych
stadiów poznania.
Niezbędne staje się w tym m iejscu przypom nienie uwagi
poczynionej w podpunkcie 4.1. Powiedzieliśmy tam, że w teorii
poznania trzeba stale pam iętać o tym, iż świadomość ludzka
ma przynajm niej dw ojakie zakotw iczenie czy odniesienie
przedmiotowe: w przeszłości i w przyszłości. Treść św iado
mości jest odbiciem (w sensie biernym) przeszłości świata,
treść ta zarazem odbija się - w sensie czynnym, przez ekste-
rioryzację - w jego przyszłych dziejach. Oba aspekty odbicia
mająjednakie znaczenie dla rozwiązania zagadnienia prawdy,
112
koncepcja Arystotelesa koncentruje jednak uwagę w yłączy
na pierw szym z nich.
Pominiemy tutaj wszelkie sztuczki formalne, pozornie do.
stosowujące klasyczną teorię prawdy do heglowsko-marksow.
skiej koncepcji bytu jako splotu procesów. Nie będziemy zatem
zatrzymywać się nad koncepcją, zgodnie z którą przyszłość jest
ju ż gotowa, a zatem formułowane dzisiaj poglądy mogą być
prawdziwe w sensie zgodności z rzeczywistością, której jesz-
cze nie ma, ale narodzi się ona w przyszłości19.
Naturalne będzie natomiast nawiązanie w tym miejscu do
tych wątków filozofii Hegla, w których słowem „prawda” okre
śla się relację zachodzącą między wyższym a niższym stadium
pewnego procesu rozwojowego. M am tu na uwadze takie wy
powiedzi Hegla, jak ta: „Pączek znika, kiedy wyłania się kwiat,
i można by powiedzieć, że przez kwiat została okazana niepraw
dziwość pączka; tak samo przez pojawienie się owocu kwiat
zostaje uznany za fałszywe istnienie rośliny i jako jej prawda
wchodzi na miejsce kwiatu owoc”. [Hegel 1963, t. 1, s. 9],
Jeżeli zastosować ten sposób m yślenia do całości procesu
ludzkiego poznania i przekształcania świata, to następujące dwie
tezy w ym agają zaakceptowania:
(I) wszelkie myślowe odbicie pewnego fragmentu rzeczy
wistości jest „prawdą” tej rzeczywistości;
(II) wszelka realizacja projektu technicznego czy politycz
nego, każde zastosowanie teorii naukowej jest „prawdą” tego
projektu czy teorii.
Trzeba tu natychmiast uczynić pewne zastrzeżenie. Otóż za
chodzi istotna różnica znaczeniowa między pojęciem prawdy
użytym w dwóch powyższych tezach a pojęciem prawdy wystę-
29
Pogląd taki nazwać można prczcntyzmcm. Jego najpełniejszym sformu
łowaniem była w historii doktryna filozoficzna Leibniza.
113
pojącym w standardowych analizach epistemologicznych. Rzecz
w tym, że każda teoria posiada swoją „prawdą”, każda bowiem
wywiera pewien wpływ na kształtowanie sią przyszłości - nie
wynika stąd jednak bynajmniej, aby każda teoria była w episte-
,nologicznym sensie tego słowa praw dziw a. Wolno więc na
przykład - w terminologii heglowskiej - powiedzieć, że ludo
bójstwo jest „prawdą” faszyzmu, nie wynika stąd wszakże, aby
doktryna faszystowska była w zwykłym rozumieniu doktryną
prawdziwą. Rozpatrywana różnica znaczeniowa sprowadza się
w gruncie rzeczy do znanego rozróżnienia ontologicznego i epi-
stemologicznego rozumienia terminu „prawda”.
Jest zarazem tak, że między ontologicznym i epistemolo-
gicznym pojmowaniem prawdziwości zachodzą pewne związki
znaczeniowe, zasługujące - w tradycji marksistowsko-leninow
skiej - na wydobycie. W celu ujawnienia tych związków warto
przypomnieć klasyczną wypowiedź Engelsa, zaczerpniętą z jego
wstępu do M arksa
Nędzy filozofii:
„Zgodnie z prawami ekono
mii burżuazyjnej większa część produktu należy nie do robotni
ków, którzy go wytworzyli. A gdy powiadamy: to niesprawie
dliwe, tego być nie powinno - ekonomii ta sprawa zgoła nie
dotyczy. My powiadamy tylko, że ten fakt ekonomiczny sprze
ciwia się naszemu poczuciu moralnemu. Toteż Marks swoich
komunistycznych żądań nigdy na tym nie opierał, tylko na ko
nieczności załamania się kapitalistycznego sposobu produkcji,
które z dniem każdym w naszych oczach coraz bardziej się do
konywa; powiada on jedynie, że wartość dodatkowa składa się
z nieopłaconej pracy, co jest zwykłym faktem. Lecz to, co
z punktu widzenia ekonomicznego jest formalnie fałszywe,
z punktu widzenia historii powszechnej może być słuszne. Gdy
moralne poczucie mas uważa jakiś fakt ekonomiczny, jak swe
go czasu niewolnictwo lub pańszczyzną, za niesprawiedliwy, to
dowodzi to tylko tego, że sam fakt już się przeżył, że nastąpiły
Dostları ilə paylaş: |