List do kolosan



Yüklə 0,53 Mb.
səhifə10/10
tarix26.11.2017
ölçüsü0,53 Mb.
#12753
1   2   3   4   5   6   7   8   9   10

2. Wszystkie zasady współżycia z bliźnimi sprowadzają się ostatecznie do praktyki miłości, wszystkie były sformułowane już przez Jezusa Chrystusa w Jego Kazaniu na Górze, co Paweł przedstawił m.in. na długo przed Listami Pasterskimi w sposób następujący: Błogosławimy, gdy nam złorzeczą, znosimy, gdy nas prześladują: dobrym słowem odpowiadamy, gdy nas spotwarzają (1 Kor 4:12 n).

3. Obraz społeczności chrześcijańskiej przed jej nawróceniem został tu przedstawiony z kilku racji: by zawstydzić chrześcijan i skłonić ich do skruchy; by lepiej uwydatnić ogrom zbawczej miłości Jezusa; by dokładniej uprzytomnić chrześcijanom, czym są obecnie dzięki zbawczym zasługom Chrystusa.

4. Bardzo często zdarza się w pismach Pawła, że zwykłe, prozaiczne niekiedy i dość ogólne wskazania są przeplatane dygresjami zdecydowanie dogmatycznymi. Tak się rzecz ma w przypadku Tt 3:4–7. W kontekście wskazań ogólnych, kończących list, fragment ten jest swoistym streszczeniem całej soteriologii Pawła. Dobroć i miłość Zbawiciela naszego, Boga – to nowe określenie zbawczego dzieła Jezusa. Jezus Chrystus jest wykonawcą odwiecznych planów Boga. W Nim też przez Jego życie, śmierć i zmartwychwstanie objawia się odwieczna dobroć, miłość Boga do ludzi. Dobroć, nazywana też czasem w języku polskim łaskawością, to przymiot, który sprawia, że Bóg jest ludzki, że ludzie mają odwagę i śmiałość zbliżać się do Niego. To również cnota, dzięki której ludzie czują się dobrze, bezpiecznie i błogo w obecności Boga. Jakże pod tym względem różni się nasz Bóg od wszystkich pogańskich bożków sprawujących swoją bezwzględną, wyimaginowaną przez ludzi władzę. Ale miłość to coś więcej niż łaskawość i dobroć. Miłość jest bardziej dynamiczna, miłość wyraża się w czynieniu dobra. Dlatego o życiu Jezusa, opartym na samej miłości, powie św. Piotr, jak podaje Łukasz: Przeszedł [przez życie] dobrze czyniąc (Dz 10:38).

Owej epifanii dobroci i miłości Zbawiciela nie należy odnosić do samej tylko tajemnicy Wcielenia Syna Bożego; przejawem miłości Boga jest całe życie, a zwłaszcza śmierć Jezusa Chrystusa.



5. Jest to miłość najbardziej heroiczna i najbardziej bezinteresowna ze wszystkich miłości, jakie człowiek może sobie wyobrazić. Nie zasłużyliśmy sobie na nią żadnymi uczynkami naszej ludzkiej sprawiedliwości. Zbawienie nie należy się nam z żadnego tytułu. W stwierdzeniu tym można dostrzec bez wątpienia odpowiedź pod adresem tych, którzy sądzili, że usprawiedliwienia dostępuje się dzięki spełnianiu uczynków nakazywanych przez Prawo. Otóż Paweł powiedział na innym miejscu jeszcze wyraźniej, że w sprawie zapewnienia człowiekowi życia wiecznego Prawo było całkowicie bezsilne, że Bóg ulitował się nad ludzkością jęczącą w okowach Prawa: My również, dopóki byliśmy nieletni, pozostawaliśmy w niewoli „żywiołów tego świata”. Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, byśmy mogli otrzymać przybrane synostwo (Ga 4:3–5). Okazując nam w Jezusie swoją dobroć i miłość, Bóg Ojciec kierował się jedynie własnym miłosierdziem. Wskutek tego zostawi nam Paweł taką oto definicję Boga: Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec miłosierdzia i Bóg wszelkiej pociechy, Ten, który nas pociesza w każdym naszym ucisku (2 Kor 1:3 n).

Skutkiem miłosiernej akcji Boga płynącej przez Jezusa Chrystusa jest obmycie odradzające nas i odnawiające w Duchu Świętym. Obraz obmycia kojarzy się z metaforą grzechu jako brudu, nieczystości, skalania. Obmycie dokonuje się przede wszystkim przez krew Jezusa Chrystusa, lecz w samym słowie obmycie zawiera się także niewątpliwa aluzja do ceremonii chrztu świętego, nazywanego po prostu obmyciem. Wskutek tego obmycia człowiek rodzi się na nowo lub mówiąc dokładniej, jest na nowo stwarzany. Jeżeli ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, minęło, a oto <wszystko> stało się nowe (2 Kor 5:17).



Zmarnowawszy swoją pierwszą egzystencję przez grzech Adama, człowiek musiał być na nowo stworzony. Dokonało się to mocą Ducha Świętego w chwili zmartwychwskrzeszenia Chrystusa. Współzmartwychwstając z Chrystusem każdy z nas zostawia w grobie człowieka dawnego, sam zaś zaczyna istnieć jako nowe stworzenie.

6–7. Dopiero w tych warunkach możemy mieć nadzieję na odziedziczenie kiedyś szczęścia wiecznego: jesteśmy już usprawiedliwieni – nie przez nasze uczynki, lecz łaską Bożą, jak jeszcze raz Paweł to podkreśli – cieszymy się pełnią darów Ducha Świętego, oczekujemy ostatecznego zjednoczenia z Chrystusem.

8. Stwierdzenie, że nauka, którą Paweł głosi z woli Chrystusa, zasługuje na wiarę, powtarza się dość często w listach pasterskich (por. np. 1 Tm 1:15; 3:1; 4:6; 2 Tm 2:11). Możliwe, że jest to jakiś fragment hymnu kościelnego, recytowanego podczas liturgii chrzcielnej. Na wiarę zasługuje to wszystko, co Paweł kiedyś osobiście, a obecnie za pomocą listu przekazał Tytusowi. I jeszcze jedno polecenie: Tytus powinien przypominać – i to z całą stanowczością – zobowiązania, jakie bierze na siebie każdy chrześcijanin wobec niechrześcijan. Chrześcijanin nie może się ograniczać do samego unikania grzechów, musi się starać usilnie o pełnienie dobrych czynów. Tylko takie życie może wydawać owoce w postaci nawróceń innych ludzi. Obok tej ukrytej, lecz łatwo dającej się wydedukować motywacji, jest druga, zupełnie jasno sformułowana i polegająca na odwołaniu się do chrześcijańskiego odczucia tego, co dobre i pożyteczne – oczywiście w sensie nadprzyrodzonym – dla ludzi.

9. Tak więc nie ulega wątpliwości, że na Kretę trafili ci sami fałszywi nauczyciele, którzy próbowali bałamucić chrześcijan efeskich (1 Tm 1:3–7; 4:1–11; 6:3–19; 2 Tm 2:14.16–10). Te same rodowody starotestamentalne są przedmiotem ich nauczania, te same spory o większe i mniejsze prawa, o sposób rozumienia tych spraw, zwłaszcza – jak się wydaje – przepisów dotyczących czystości rytualnej. Jak zachęta do spełniania dobrych uczynków była umotywowana dobrem i pożytkiem innych ludzi, tak zakazuje Apostoł zajmowania się bredniami wspomnianych przed chwilą pseudoapostołów dlatego, że są bezużyteczne, puste. Paweł nie uważa nawet za rzecz słuszną zreferować głównych błędów, by następnie podsunąć Tytusowi skuteczne kontrargumenty. Są to głupstwa, którymi w ogóle nie warto się zajmować.

10–11. Podobnie jak błędną nauką, tak też i samymi jej głosicielami nie radzi Paweł zajmować się zbyt długo. Są to ludzie fanatyczni, niezdolni do spokojnej dyskusji. Jeśli więc jedno – najwyżej dwukrotne – ich upomnienie nie pomoże – nie należy zwracać na nich więcej uwagi. Trudno, sami na siebie wydają wyrok potępienia (por. 2 Tm 2:25 n; zob. także Mt 18:15–16). Stanowczość, bezkompromisowość tej rady jest również podyktowana troską o nienaruszalność depozytu wiary.

12. Następuje kilka zaleceń natury już czysto praktycznej. O Artemasie nic poza tym nie wiemy, Tychik zaś towarzyszy Pawłowi w drodze z Macedonii do Azji Mniejszej, po trzeciej podróży misyjnej (Dz 20:4). Pochodził z Azji Mniejszej i również doręczał adresatom Pawłowy List do Efezjan i List do Kolosan. Od niego właśnie adresaci owych listów mieli dowiedzieć się czegoś więcej o losach uwięzionego Apostoła (Ef 6:21 n; Kol 4:7–9). Paweł bardzo sobie ceni pomoc, wyświadczaną mu przez Tychika, a jego samego nazywa umiłowanym bratem, wiernym sługą i współpracownikiem w Panu (Kol 4:7). Trudno stwierdzić, czy Tychik był również sekretarzem-skrybą listów Pawła. Wszystko wskazuje na to, że on lub Artemas ma stać się – nie wiadomo, na jak długo – zastępcą Tytusa na Krecie. Dla Tytusa bowiem przygotował Paweł jakieś inne zadania. Nim jednak nastąpi wyjazd – Paweł wcale nie precyzuje, kiedy to może mieć miejsce – musi Tytus stać wiernie na straży czystości i nienaruszalności nauki przejętej od Apostoła.

13–14. Wydaje się, że list Pawła doręczyli Tytusowi właśnie Zenas i Apollos. Określenie Zenasa mianem uczonego w Prawie pozwala się domyślać, że był to uczony żydowski, nawrócony na chrześcijaństwo albo – co jest mniej prawdopodobne – jakiś prawnik rzymski, być może już jako chrześcijanin spełniający swoje urzędowe funkcje. Apollos zaś to postać dobrze Pawłowi znana – zwłaszcza z pobytu w Efezie (por. Dz 18:24–26) – choć nie zawsze działająca zgodnie z intencjami Apostoła – co odnosi się przede wszystkim do nauczania Apollosa w Koryncie, gdzie powstało nawet specjalne zgrupowanie apollonistów (por. 1 Kor 1:12; 3:4–6.22; 4:6; 16:12). Apollos i Zenas znajdą się na Krecie prawdopodobnie tylko przejazdem, udając się być może do Aleksandrii, ojczyzny Apollosa. Droga jest dość długa – tym dłuższa, że mają przecież wrócić do Azji Mniejszej – i dlatego Paweł poleca obydwu ludzi łaskawości Tytusa. Chodzi głównie o ich materialne wsparcie. Pawłowi wyraźnie zależy na tym, by chrześcijanie mieszkający na Krecie również w ten sposób zaznaczyli swoją łączność z innymi braćmi w Chrystusie, żeby nie byli gorsi pod względem gromadzonych zasług od chrześcijan Azji Mniejszej czy Grecji – zwłaszcza Macedonii i Achai.

15. W odróżnieniu od adresu, który był wyjątkowo długi i uroczysty, jak w Liście do Rzymian – zakończenie jest bardzo krótkie. Nikogo spośród ludzi ze swego otoczenia nie wspomina Apostoł po imieniu. Prawdopodobnie nikt z nich nie był znany Tytusowi. W każdym razie przesłane pozdrowienie ma być przekazane wszystkim wiernym, gdyż Paweł czuje się ich bratem w tej samej wierze i miłości. List zamyka życzenie łaski, gdyż Paweł jest w pełni świadom tego, że bez Bożej pomocy ani sam Tytus, ani chrześcijanie mieszkający na Krecie nie byliby w stanie – mimo najlepszej woli – uczynić zadość wszystkim prośbom, poleceniom i nakazom Apostoła.

LIST DO FILEMONA

To najkrótsze pismo Pawłowe jest listem polecającym o charakterze raczej prywatnym. Zawiera on prośbę o to, by jego adresat Filemon, zamożny Kolosanin (por. Flm 2; Kol 4:7–9.17), przyjął z powrotem zbiegłego swego niewolnika, oddawcę tego pisma. Jest on już chrześcijaninem. Nawrócił go mianowicie i ochrzcił św. Paweł, przebywając w rzymskim więzieniu w latach 61–63. Była to custodia militaris, o której piszą Dz 28:30 n. Niewolnik Onezym wprawdzie oddawał Apostołowi cenne usługi, których on jako więzień potrzebował, ale obydwaj doszli do wniosku, że musi się stać zadość sprawiedliwości: zbieg powinien wrócić do swego pana. W ówczesnej jednak sytuacji społecznej nie była to sprawa łatwa do przeprowadzenia ze względu na samego uciekiniera. Zbiegłych niewolników traktowano bardzo surowo. W razie ich schwytania wypalano im na czole piętno – literę F (= fugitivus) po inicjale imienia. Człowiek tak napiętnowany tracił wszelką możliwość ucieczki. Do śmierci też nosił żelazną obręcz na szyi. By uchronić więc biednego Onezyma od wszystkich tych okrucieństw, pisze Apostoł list do jego właściciela, a Onezym sam ma zawieźć go Filemonowi. Z tonu listu przebija przekonanie Pawła, że adresat nie odmówi jego prośbie.

Mimo jednak głównie prywatnego charakteru krótki ten list jest pismem prawdziwie apostolskim. Dowodzi tego wspomniany już autorytatywny sposób wypowiedzi piszącego, który wprawdzie prosi w imię miłości, ale zarazem świadom jest swego prawa rozkazywania w imię posłuszeństwa.



List do Filemona ważny jest z dwóch względów. Jest on przede wszystkim cennym źródłem do biografii św. Pawła, zwłaszcza jako przyczynek psychologiczny. Dla niespecjalistów bodaj jeszcze ważniejsze w tym liście jest pośrednie stwierdzenie faktycznej roli chrześcijaństwa w imperium rzymskim. Święty Paweł w tym liście wprawdzie nie porusza wcale teoretycznej strony zagadnienia haniebnej instytucji niewolnictwa, ale praktycznie ingeruje w jeden poszczególny wypadek z dziedziny stosunku pana do niewolnika. A ingerując odwołuje się do zasad nowej religii. Taki też jest głównie sens umieszczenia przez Kościół tego krótkiego listu w kanonie NT. Chrześcijaństwo bynajmniej nie rozpoczęło od razu bezpośredniej walki z niewolnictwem, gdyż groziłoby to natychmiastowym załamaniem się gospodarki imperium, opartej głównie na fizycznej pracy niewolników. Na ich barkach spoczywała wówczas równowaga ekonomiczna mocarstwa rzymskiego. Nie wydając doraźnej walki instytucji niewolnictwa, jak tego próbował niefortunnie Spartakus, pierwotne chrześcijaństwo przeprowadziło tę kampanię powoli, a skutecznie, bo za pomocą zasady nowego braterstwa w Chrystusie (Flm 16).

1–3. Przy zachowaniu stałego w listach Pawłowych formularza występuje tu nowość: wymienia się jako adresatów trzy osoby prywatne. Poza głównym adresatem Filemonem (zob. wstęp) pozdrawia Apostoł również chrześcijankę – jak świadczy tytuł siostra – Apfię, zapewne małżonkę Filemona, zainteresowaną jako mater familias w sprawie zbiegłego niewolnika, oraz Archipa, prawdopodobnie syna wymienionej pary. Pisze o nim Kol 4:17. Sądząc z tej informacji i z nazwy współtowarzysz broni Archip zajmował jakieś stanowisko w miejscowym Kościele – diakona czy „nauczyciela”, jak przypuszczają komentatorzy. Apostoł pozdrawia nie tylko rodzinę, do której kieruje swoją oryginalną prośbę, ale również i tych wiernych Kościoła w Kolosach, którzy gromadzili się na liturgię w domu zamożnego Filemona. O sensie pozdrowienia – zob. komentarz do Flp 1:2.

4–6. Zwyczajowe w listach św. Pawła dziękczynienie i zapewnienie o pamięci w modlitwach łączy się tutaj z wyrażeniem uznania dla Filemona z powodu jego kierowanej wiarą czynnej miłości bliźniego, na którą Apostoł liczy i tym razem, gdy przedstawia swoją prośbę w sprawie zbiegłego Onezyma. To wyrażenie uznania stanowi swoistą captatio benevolentiae adresata. Miłuje on Pana Jezusa i wszystkich świętych, tzn. chrześcijan (zob. Rz 1:7). Mamy tu znamienne dla Pawła solidarne ujęcie Głowy i członków Ciała, objętych jedną nadprzyrodzoną miłością. Miłując wszystkich, Filemon znajdzie miejsce w sercu także dla biednego zbiega, a tym samym udowodni, że jego wiara jest czynna przez miłość (por. Ga 5:6) i że ma subtelne wyczucie tego, gdzie można uczynić coś dobrego w imię Chrystusa.

7. Serdeczny ton wprowadza słowo bracie, które jest jak uścisk ręki, jak spojrzenie w oczy. Występuje w zdaniu przypominającym Filemonowi jakiś niedawny objaw jego dobroci dla współwyznawców, jakiś czyn trwały w skutkach. Złożyły się na niego nie tylko zasiłek materialny, ale – co ważniejsze – „pokrzepienie serc”.

8. Nawiązując bezpośrednio do tego faktu, Apostoł przechodzi do zasadniczego tematu swego listu – do prośby o darowanie winy zbiegłemu Onezymowi. A prośba ta jest wyrażona wytwornym stylem, gdyż zawiera jakby 5 strof dwuwierszowych w prozie zbliżonej do rytmicznej i operuje takimi środkami, jak gra słów i sugestywne obrazy. Dochodzi w niej również do głosu bardzo wymowna gra uczuć.

9. Nad niewątpliwe prawo Apostoł przekłada miłość – apeluje do serca Filemona. Ukazuje więc siebie nie obleczonego w autorytet, lecz budzącego współczucie. Jest stary, jest nadto więźniem Chrystusa Jezusa. Paweł ma wtedy ponad 55 lat, ale wygląda zapewne o wiele starzej po przebyciu tylu lat trudu, a ostatnio i poniewierki. Nie władczy rządca dusz, lecz męczennik zwraca się z prośbą o miłość wielkoduszną względem winowajcy.

10–12. Ciepło, jak przystoi teoretykowi i wzorowi ojcostwa duchowego, mówi on o dziecku Onezymie. Nie znamy okoliczności, w jakich doszło do faktu „zrodzenia” go w kajdanach. Wiadomo, że do Rzymu, najludniejszej wówczas metropolii świata, chętnie zbiegali wszyscy ścigani przez prawo w nadziei łatwiejszego ukrycia się wśród licznych jego mieszkańców. A Pawła custodia militaris – areszt dość łagodny – dawała sposobność do wielu osobistych kontaktów apostolskich. Chrzest zbiega był najważniejszą metamorfozą, do której teraz odwołuje się Apostoł, posługując się grą słów i pojęć. Typowe jak na niewolnika imię Onesimos znaczy „użyteczny”. Przez ucieczkę od pana stał się on dla niego „nieużyteczny”, ale ochrzczony staje się bardzo użyteczny tak dla Filemona (kurtuazyjne wysunięcie na pierwsze miejsce adresata!), jak i dla samego Pawła – i to pod niejednym względem. Odsyła go teraz Apostoł z prośbą o przyjęcie w taki sposób, jakby to powracał sam Paweł, który przecież kocha Filemona. Niech więc Filemon znów go przygarnie (por. użycie tego samego czasownika w Rz 14:1.3; 15:7).

13–14. Nowym argumentem przemawiającym za serdecznym potraktowaniem byłego zbiega jest ta okoliczność, że Paweł, jako więzień, miał prawo zatrzymać go przy sobie w celu pełnienia niezbędnych w tej sytuacji usług. Nie chce jednak stawiać właściciela wobec faktu dokonanego. Niech raczej Filemon doceni tę ofiarę i za bezinteresowne odesłanie mu cennego pomocnika odwzajemni się w sposób równie szlachetny. Rewanż Filemona musi być zupełnie dobrowolny (por. 2 Kor 9:7; 1 Pt 5:2).

15–16. W mistrzowskim dialogu z Filemonem Paweł przewiduje jego możliwą replikę: przecież Onezym był winowajcą. Wskazuje mu więc tajemnicze zrządzenia Bożej Opatrzności, która umie do swoich celów wyzyskiwać też i błędy ludzkie. Istotnie – bezprawne oddalenie się Onezyma przyniosło ten skutek, że niewolnik stał się bratem umiłowanym – mimo różnicy pozycji społecznej – dzieckiem jednego Ojca, który jest w niebie. Chrześcijaństwo nie zważa już na różnicę pozycji społecznej, jak Apostoł pisze jednocześnie (Kol 3:11). Umiłowany ma tutaj odcień znaczeniowy: „godny miłości”. Filemonowi pozostawia Apostoł sposób okazania w doczesności tego, że inaczej, i to w sposób zasadniczy, traktuje on dawnego niewolnika. Sam o niczym wyraźnie nie mówi, ale sugestia jest niedwuznaczna: wyzwolenie Onezyma byłoby czynem konsekwentnym, płynącym z wiary w istotną zmianę jego sytuacji duchowej.

17–20. Jeszcze raz na zakończenie odwołuje się Apostoł do osobistego stosunku adresata do siebie – może dla przełamania ostatecznego ewentualnych oporów w duszy Filemona. W dziedzinie ludzkiej sprawiedliwości pozostaje jeszcze jedna przeszkoda do usunięcia – strata materialna, na jaką zbiegły niewolnik naraził swego pana. Otóż jeśli chodzi o zobowiązania, to sprawa przedstawia się odwrotnie: właśnie Filemon jest dłużnikiem Pawła. Apostoł więc żartem bierze na siebie uregulowanie rachunku za Onezyma, on, wierzyciel, któremu nie może się wypłacić Filemon. Prośba ostatnia o to, by decyzja adresata stała się powodem radości, jest znów dowcipną grą słów, związaną z imieniem Onezyma: „obyś ty się stał dla mnie prawdziwie Onezymem (= Pomocnym)”, oczywiście w Panu – tzn. „po chrześcijańsku”, na płaszczyźnie wiary.

21. Konkluzja całej treści listu brzmi poważnie: Apostoł liczy na religijne, na pobudkach nadprzyrodzonych oparte, posłuszeństwo Filemona, które w szlachetności swojej pójdzie dalej niż konkretna prośba Pawła. Skoro rzecz się dzieje wśród braci jednej wiary, Onezymowi nikt nie wypali na czole piętna i nikt mu nie założy na szyję żelaznej obręczy. Usłużna legenda uczyni potem z Onezyma jednego z późniejszych biskupów efeskich. Kościół pouczony listem Pawłowym do Filemona powoływał na papieży już to arystokratów, jak Korneliusz, już to niewolników, jak Kalikst.

22. Końcowa obietnica przybycia Apostoła w gościnę do Filemona wyraża delikatnie zapowiedź tego, że Paweł osobiście sprawdzi, jak do jego prośby ustosunkował się adresat.

23–24. Pozdrowienia są niemal identyczne z zawartymi w Kol 4:10–18, co świadczy o podobnych okolicznościach napisania obu listów.

25. Błogosławieństwo końcowe jako zwyczajowa formuła listów św. Pawła pokrywa się z zakończeniem Flp 4:23. Występująca w Flm forma liczby mnogiej – „z duchem waszym” – jest adekwatna do adresu, który wymieniał trzy osoby oraz gromadzących się w domu Filemona członków Kościoła lokalnego. Swoim życzeniem przyzywa Apostoł skuteczną łaskę Chrystusa Pana, która nie tylko zapewni właściwy klimat duchowy owej cząstce Kościoła w Kolosach, ale i pokieruje wielkoduszną decyzją Filemona w sprawie zbiegłego niewolnika.
Yüklə 0,53 Mb.

Dostları ilə paylaş:
1   2   3   4   5   6   7   8   9   10




Verilənlər bazası müəlliflik hüququ ilə müdafiə olunur ©genderi.org 2024
rəhbərliyinə müraciət

    Ana səhifə