62
Istotne jest natomiast to, że podmiot, pojęty jako całość or,
ganiczna, musi być tak zorganizowany, aby był zdolny do od,
bierania i przetwarzania informacji oraz aby informacje te pro,
wadziły następnie do podejmowania ukierunkowanych działań
Byłoby rzeczą banalną zatrzymywać się nad tym, że są to wa,
runki ewidentnie spełnione przez żywych konkretnych ludzi. Jeślj
natom iast zastanowić się nad funkcjonowaniem podmiotu zbio-
rowego, to rzecz wymaga pewnej refleksji.
W ażną wskazówkę metodologiczną w tej kwestii znajduje-
my u Gramsciego, który kieruje tu naszą uwagę na marksistów-
sk ą kategorię robotnika łącznego [por. Gramsci 1961, t. i
s. 155]. Jeżeli pragniemy potraktować pew ną zbiorowość ludz-
kąjako podm iot (w ustalanym tutaj sensie tego słowa), spoczy-
wa na nas ciężar dowodu, że łączny efekt działania tej zbioro
wości odbiega od efektu, który byłby osiągnięty, gdyby zniszczyć
strukturę, która czyni z tej zbiorowości organiczną całość.
W artykule
Partia komunistyczna
Gramsci napisał nastę
pujące słowa:
„Robotnik spełnia w fabryce czynności czysto wykonawcze.
(...) Chce wierzyć, że uda mu się coś uzyskać bez większego
wysiłku z jego strony i bez konieczności myślenia. Partia ko
m unistyczna jest narzędziem i historyczną formą procesu we
wnętrznego wyzwolenia, dzięki któremu robotnik z wykonaw
cy z m ie n ia się w i n i c j a t o r a , z m asy - w przywódcę
i p rzew o d n ik a, przestaje być tylko ramieniem, a staje się mó
zgiem i wolą. Powstanie partii komunistycznej to zalążek wol
ności, który osiągnie pełnię swego rozwoju wówczas, kiedy
państw o robotnicze zorganizuje konieczne po temu warunki
m aterialne”. [Gramsci 1961, t. 1, s. 443].
W innych pracach Gramsci szczegółowo analizował warun
ki organizacyjne niezbędne do tego, aby partia mogła od gry'wat
sw oją podm iotową rolę: to znaczy, aby mogła dokonywać sy®"
63
tem atycznego p rz ek ształcan ia św iadom ości sw oich członków
i struktury sp o łe c z n e j10. N ie je s t, o czy w iście, sp raw ą teoretyka
poznania ro zstrzy g ać, k tó re p artie polityczne w rzeczyw istości
wzniosły się do p o d m io to w ej funkcji kolektyw nego organizato
ra i ideologa sw o jej klasy. W k ażdym w ypadku decydują o tym
konkretne b ad an ia historyczne. Tutaj należało tylko w skazać me
todologiczne zało ż e n ia problem u.
M ożna te ż p y ta ć o p o d m io to w o ść innych zbiorow ości ludz
kich: k o ścio łó w , narodów , zorganizow anych grup zaw odow ych
czy w re sz c ie ro d z in . W b a d a n ia c h ta k ic h szczeg ó ln ie trzeba
w ystrzegać się p e w n e g o id eo lo g iczn eg o złudzenia. M am tu na
uw adze z d ro w o ro z są d k o w e p rz ek o n an ie, że w raz z rozw ojem
cyw ilizacji p o s tę p u ją n a p rz ó d p ro cesy in teg racy jn e różnorod
nych grup s p o łe c z n y c h , a zatem p o d m io to w o ść indyw idualna
schodzi n a p la n d a lsz y w o b ec ró żn eg o ro d zaju p o d m io to w o
ści zb io ro w y c h . W rze c z y w istej h isto rii nie d z iała żad en taki
prosty a u to m a ty z m . P ro b le m ro z p a try w a ł je s z c z e M arks, do
chodząc do n a stę p u ją c e j k o n k lu zji: „Im g łęb iej co fam y się
w d ziejach , ty m b a rd z ie j w y stę p u je je d n o stk a , a w ięc i je d
nostka p ro d u k u jąca, ja k o niesam odzielna, przynależna do w ięk
szej całości: n a p rz ó d je s z c z e w sp o só b n a tu ra ln y w rodzinie
i w ro d zin ie ro z sz e rz o n ej w ród; p ó źn iej w różnych form ach
w spólnoty p o w sta ją c e j ze śc ie ra n ia i łączen ia się rodów . D o
piero w w ie k u X V III, w sp o łe c z e ń stw ie b u rżu azy jn y m , roz
maite fo rm y z w ią z k u sp o łe c z n e g o w y stę p u ją w obec jed n o stk i
po prostu ja k o śro d k i do je j p ry w a tn y c h celów , ja k o zew nętrz
na k o n ieczn o ść. A le e p o k a, w której p o w sta ł ten p u n k t w idze
nia, p u nkt w id z e n ia o d o so b n io n e j je d n o stk i, je s t w łaśnie epo-
10 Problem ten G ram sci analizow ał zw łaszcza w
Nowoczesnym księciu
[por.
Gramsci 1961, t. I, s. 488-626].
64
k ą najbardziej jak dotąd rozwiniętych społecznych (powszech
nych - z tego punktu widzenia) stosunków ”. [Marks, Engels
1966, t. 13, s. 704],
Ideologiczność omawianego złudzenia polega na tym, że po-
jaw ia się ono jako refleks mieszczańskiego indywidualizmu:
mieszczaństwo, poszukując filozoficznego uzasadnienia ideolo
gii liberalnej, tworzy mit „natury ludzkiej”, zakładający pier
w otną atomizację społeczeństwa, a więc nieistnienie podmioto
wości zbiorowej.
4.1.3. Dialektyka mimetyzmu i eksterioryzacji
Rozpatrzym y obecnie szczegółowo stosunek zachodzący
między podmiotem a sferąjego podmiotowej działalności. Mark
sistowska teoria poznania odbiega w tej kwestii od heglizmu
przynajmniej pod jednym względem. H eg el—jak pamiętamy-
twierdził, że podmiotowy ośrodek sfery staje się z sam ą sferą
identyczny. Wypowiedzi w rodzaju „jednostka jest tym, czym
jest jej świat” m ają w filozofii Hegla sens dosłowny". W mark
sizmie natomiast można je traktować jedynie jako wrażenia me
taforyczne.
W marksizmie - jak o tym była już mowa w podpunkcie 2.1.
- stosunek podmiotu i przedmiotu jest stosunkiem odbicia. Mu
simy obecnie poświęcić nieco miejsca dialektyce tego stosunku.
W popularnych wykładach marksistowsko-leninowskiej teo
rii odbicia wydobywano zazwyczaj tylko jedną stronę procesu
" Z zastrzeżeniami wynikającymi z uwzględnienia heglowskiej dialektyki
tożsamości i różnicy. Jest tu pewna subtelność, którą w tekście pomijam. Czy
telnik w ogóle zechce pamiętać, że nic mamy tu możliwości wyczerpującego
przedstawienia całokształtu poglądów Hegla.
Dostları ilə paylaş: |