N iekiedy k o n tra st m iędzy rozkosznym napięciem ,,przed” a znuże
niem „po” m a potw ierdzać antynom ię: miłość zm ysłowa — miłość id eal
na. Po spełnieniu, gdy „żądza gaśnie, zadum a w staje cicha, sm ętna...”
Białe członki tw e w św ietle księżycowym miękną;
zapominam, żem rozkosz czerpał z nich zwierzęcą,
m yślę tylko, jak białą jesteś i jak piękną...
I żal mi, że oboje nie jesteśm y czyści...
że n ie możesz tak przy m nie z ufnością dziecięcą
spać śród lilii na łożu z jaśm inowych liści...
(J. Żuławski, Spisz ju ż) 27
W kontekście całego u tw o ru pow yższe w yznanie nie p rzek onu je
o wyższości m iłości duchow ej n ad „zw ierzęcą” . Raczej przypom ina o sła
bości i bezradności m ężczyzny, k tó ry bez oporów ulega instynktom , do
piero e x post fizyczne zm ęczenie i psychiczny ka tzen jam m er w yw o łują
falę sk ru p u łó w i p rag n ien ie czystości.
Podobnych dysonansów i sprzeczności nie dostrzegam y w liry k u L u
bie, k ie d y kobieta... W hedonistycznej chw ili-absolucie poeta scala
e ta p szczytow ania, dynam iczną fazę przeżyć, z fazą statyczną, pełn ą
uspokojenia i w yczerpania. M iłośnik-obserw ator u jm u je w jedn ym nie
podzielnym dośw iadczeniu p ersp ek ty w ę horyzontalną, w yznaczoną przez
linię ciała znużonej kobiety, i w e rty k a ln ą linię lotu m yśli, p rzeb ijającą
się ku nieskończoności. Ów w zlot ściśle pow iązany z seksualną rozko
szą m ożna uznać za swego ro dzaju kodę m iłosnej sonaty i granicę in
tensyw nej chwili. Pogląd ten potw ierdza składnia o statniej strofy. K lu
czowe dla całego w iersza słowo „lu b ię” odnosi się nie tylko do przeżyć
zm ysłow ych, ale i do tęsk n o ty m etafizycznej, pojm ow anej jako sw oisty
„ p ro d u k t” rozkoszy. W całym u tw orze została konsekw entnie zachow a
na d om in an ta hedonistyczna. Przekroczenie gran icy m iędzy g rą zm ysłów
a igraniem z nieskończonością (co tak oburzało Drogoszewskiego) też zo
stało przedstaw ione z p e rsp e k ty w y konesera-zm ysłow ca.
N aśladow cy T etm ajerow skiej poetyki m iłości już tylko pow ielali fo r
m aln y schem at zakończenia (stan w y czerp an ia plus gest w erty k aln y ).
Tak np. Zbierzchow ski zam iast finalnego akordu, potw ierdzającego to
talność hedonistycznej percepcji św iata, w prow adził rokokow y ozdobnik,
niw eczący spójność chw ili upojenia.
A potem wyczerpanie, błoga chw ila ciszy,
[
1
Drobną rączką spłoniony Amor skrywa lica
I puszcza złotą strzałę w bezkresy błękitu.
(Zbierzchowski, Rozkosz)
P ow raca b an aln a opozycja rozkosz—w styd, raczej obca k o n sekw en t
n y m hedonistom .
H edonistyczną w izję św iata u w iary g o d n iała spójność poetyckiej kon
s tru k c ji p ięk n ej chw ili-absolutu.
27 Ż u ł a w s k i , Poezje, t. 1, s. 65.
J a k ju ż zauważono, m it rozkosznej chw ili tw o rzy ły dw ie w spółza
leżne zm ienne: intensyw ność i m om entalność, p rzy czym in ten sy w n ość
m iała być ty m silniejsza, im k ró tszy m om ent. W św iecie zdezintegro
w anym , pozbaw ionym porząd k u jący ch idei, nie było nic trw ałego. P o
szukiw acz trw ały ch rozkoszy przegryw ał, padał ofiarą sam ooszustw a.
P raw d ziw y m zdobyw cą m iłosnego szczęścia nie mógł być p a rtn e r sta łe
go związku, poniew aż uczestniczył w nieodw ołalnym procesie obum ie
ra n ia piękna.
Odtąd patrzyłem i w idziałem co dnia,
Jak czas zniszczeniem całował jej lica,
Jak piękno gasło niby w m gle pochodnia,
A każdy dzień był jak nędzy granica.
N apraw dę zw ycięża ten, k to u m ie ra w m om encie rozkoszy:
Tyś zgonu piękna nie w idział, szczęśliwy,
[.................................................................1
[.................................................................1
Boś uniósł w oczach zam kniętych na zaw sze
Jej nieprzem ienne, nieśm iertelne piękno.
(L. Staff, Zdobycz) 28
Nowa w ersja toposu vanitas v a n ita tu m służy polem ice z tra d y c y j
n y m i w zoram i pełni życia. Sensu egzystencji nie w yznacza całość ży
ciowej drogi, h arm o n ijn ie zbudow anej z p rzeb y w an y ch kolejno etapów ,
lecz siła subiektyw nego m om entu.
W lesie jej w łosów błądzę nieprzytomny
I niepam iętny, że w szystko przemija.
(Staff, Zdobycz) 28
M łodopolscy hedoniści, podobnie jak Gide, a później P roust, u w a
żali, że „nie czas je s t n am d any, ale chw ila” 30. Nie zam ierzali jed n a k
(jak P roust) przekształcać chw ili w trw anie. Ocalenie przed ab su rd em
p rzem ijan ia odnajdy w ali w u m iejętności delektacji n a jin te n sy w n ie jsz ą
chw ilą rozkoszy, niew ażne n aw et, czy u trw alo n ą w pam ięci.
Nie pytaj, czym nas jutro nieznane ugości...
Kto m ówił ci, że chw ila jest mniej niż sto lat?
[
1
Padnij w ramiona moje m iłością om dlałą
I pij mądrość rozkoszy, m yślam i bezwiedna.
Kto przeżyć jedną chw ilę um ie duszą całą,
Temu oddaje całą wieczność chw ila jedna.
(L. Staff, Radość i sm u te k szczęścia i chw ili) 11
28 L. S t a f f , Poezje zebrane. T. 1. Warszawa 1967, s. 858—860 (z tomu W cie
niu miecza).
28 Ibidem, s. 857.
80 P o u l e t , op. cit., s. 308.
81 S t a f f , Poezje zebrane, t. 1, s. 659 (z tomu Gałąź kwitnąca).