Pol ska – r osja: czy fatal izm w rogości?



Yüklə 404,68 Kb.
Pdf görüntüsü
səhifə13/71
tarix26.11.2017
ölçüsü404,68 Kb.
#12523
1   ...   9   10   11   12   13   14   15   16   ...   71

37
Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
Polska – Rosja. Czy złe sąsiedztwo?
bo na pewno w tym momencie prowadził wielką rozgrywkę z mocarstwa-
mi zachodnimi. Ale trzeba przecież postawić pytanie, czy rząd londyński 
uzgodnił wybuch powstania z Moskwą?
Czasy po 1945 roku, czyli tworzenie na siłę pozorów przyjaźni polsko-
-radzieckiej, zamiast zbliżyć oba państwa i narody w gruncie rzeczy dopro-
wadziły do oddalenia. A wszystko dlatego, że posługiwano się półprawdami 
czy też milczano o wielu sprawach niewygodnych. Na zakłamaniu nie da 
się budować przyjaźni.
Wychowany w czasach PRL systematycznie słyszałem, jak to Związek 
Radziecki wykorzystywał gospodarczo Polskę. Dziś historycy nie chcą we-
ryfikować tej opinii, a przecież archiwa są otwarte. Ale po co podejmo-
wać temat, który zajmie niejednej osobie, ale grupie historyków, kilka lat 
badań. Lepiej wyciągnąć jakiś dokument z archiwów IPN, napisać krótki 
wstęp i książka gotowa.
Czy po 1990 roku budujemy właściwe relacje z Rosją? Niestety, nie. Po-
litykom i mediom wydaje się, że wreszcie możemy się „odegrać” na Rosji za 
doznane krzywdy. Nic mylniejszego. Rosja nie potrzebuje Polski, tak jak jej 
potrzebowała w czasach Związku Radzieckiego. W domu, a także podczas 
częstych wizyt w Rosji oglądam program „Wiesti”, czyli odpowiednik na-
szych „Wiadomości” itp. i o Polsce się tam nie wspomina w żadnym kontek-
ście. Natomiast u nas z antyrosyjskością spotyka się na każdym kroku. Mam 
wątpliwości, czy Dzień Wojska Polskiego winno się ustanawiać w roczni-
cę bitwy warszawskiej. Czy nie lepiej by było, jak wskazywali rozsądniejsi, 
ustanowić go w rocznicę odsieczy wiedeńskiej? Data bardziej neutralna, 
a wymiar sukcesu ten sam. Można powiedzieć, że 15 sierpnia Dzień Woj-
ska Polskiego obchodzono w czasach II Rzeczypospolitej. I to był ostatecz-
ny argument za przywróceniem tej daty. Ale II Rzeczpospolita to zupełnie 
inna sytuacja. Wreszcie, czy potrzebne było Rondo Dudajewa, ostentacyjna 
wizyta prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Gruzji w trakcie konfliktu rosyj-
sko-gruzińskiego? Dziwi mnie, że pomysłodawcy tego typu przedsięwzięć 
nie byli w stanie sobie wyobrazić, że Rosja na każdą taką „zaczepkę” odpo-
wie ze zdwojoną siłą. Gorzko przyjąłem na początku grudnia 2004 roku 
informację o tym, że w Rosji dzień 4 listopada, a więc rocznicę wypędze-
nia Polaków z Kremla w 1612 roku, ustanowiono Dniem Jedności Narodo-
wej. Dużo nie brakowało, a Rosjanie ulicę w Moskwie, przy której mieści 
się ambasada polska, nazwaliby imieniem Michaiła Murawiowa, zwanego 
przez Polaków „Wieszatielem”, bo zaprowadził krwawy terror na Litwie po 
upadku powstania styczniowego.
Nie bardzo też rozumiem politykę polską wobec Białorusi i Ukrainy. 
Nie wiem, na czym polega tu racja stanu? Jeżeli jest to droga do zbudowa-
nia „mocarstwowości” Polski w Europie Środkowo-Wschodniej, to chcia-
łoby się w tym miejscu przypomnieć powiedzenie: „mierz siły na zamiary”.


38
Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
Wiesław Caban
W przeddzień Święta Niepodległości ukazał się na stronach interneto-
wych wywiad z byłym piłkarzem, a obecnie posłem Prawa i Sprawiedliwości. 
Ów poseł stwierdził, że za wojnę polsko-polską odpowiedzialni są Rosjanie. 
Tego się już skomentować nie da.
Tekst ukończony 10 listopada 2013 roku


Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
Rafał Wnuk
Czy warto próbować?  
Kilka uwag na marginesie  
polsko-rosyjskiego projektu 
edukacyjnego „Polska – Rosja:  
czy fatalizm wrogości?  
O nowe ujęcie historii”
Kilkanaście miesięcy temu otrzymałem propozycję udziału w pracach pol-
sko-rosyjskiego zespołu złożonego z nauczycieli historii i naukowców hi-
storyków. Jego zadaniem miało być przygotowanie pomocy edukacyjnych 
dotyczących relacji polsko-rosyjskich i polsko-radzieckich przeznaczonych 
do wykorzystywania w gimnazjach i liceach. Materiały te służyłyby pomocą 
w pracy polskich i rosyjskich nauczycieli historii. Pomysłodawca przedsię-
wzięcia, prof. Mirosław Filipowicz z Instytutu Europy Środkowo-Wschod-
niej w Lublinie, argumentował, że obciążenia historyczne we wzajemnych 
relacjach były, są i będą. Utopią byłoby zakładać, że jakiś wspólny projekt 
doprowadzi do ich przedawnienia. Dotychczasowe, podejmowane z regu-
ły na szczeblu centralnym inicjatywy – różnego rodzaju międzypaństwowe 
komisje – koncentrują się na diagnozowaniu stanu obecnego. Na dzisiejsze 
postrzeganie polsko-rosyjskiej przeszłości rzutuje głównie doświadczenie 
XX wieku, w tym kilka wydarzeń-symboli: wojna 1920 roku, 17 września 
1939 roku, zbrodnia katyńska, stosunek ZSRR do powstania warszawskiego 
czy proces szesnastu. Prof. Filipowicz zaproponował podejście, które można 
nazwać „ucieczką do przodu”. Zamiast koncentrować się na relatywnie świe-
żych zaszłościach historycznych, które z definicji sytuują Polaków i Rosjan 
na wrogich pozycjach, należy wyjść z propozycją pozytywną. Pierwszym 
filarem tego pomysłu jest rozszerzenie wachlarza zainteresowań na całość 
polsko-rosyjskich relacji: od średniowiecza po wiek XX. W takim ujęciu 
trudny wiek XX stałby się jedną z kilku odsłon polsko-rosyjskiej przeszło-


40
Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
Rafał Wnuk
ści, a nie jedynym punktem odniesienia. Drugim filarem, równie ważnym, 
jest założenie, że efektem polsko-rosyjskiego projektu będzie zbiór pomo-
cy i rekomendacji metodycznych, a nie kolejna „lista rozbieżności” czy ka-
talog „spraw trudnych”. Takie podejście zmusza do podejmowania działań, 
których zwieńczeniem będzie wydawnictwo o charakterze praktycznym. 
Ostatni, trzeci filar określiłbym jako próbę odpolitycznienia współpracy 
przez przeniesienie kontaktów z poziomu ministerstw na poziom posiada-
jących autonomię instytucji naukowych. Ze strony rosyjskiej jest to Insty-
tut Historii Powszechnej Rosyjskiej Akademii Nauk, z polskiej zaś Instytut 
Europy Środkowo-Wschodniej.
W pierwszym odruchu odmówiłem udziału w tak zarysowanym przed-
sięwzięciu. Miałem za sobą niełatwe, choć pozytywne doświadczenie pracy 
nad wytycznymi do polsko-niemieckiego podręcznika do historii. Na polsko-
-niemieckie spory o historię nie rzutuje znacząco bieżąca wielka polityka, 
a żaden rozsądny niemiecki historyk nie podejmie się roli adwokata III Rze-
szy. Nie istnieje więc jakiś fundamentalny polsko-niemiecki spór dotyczący 
obszaru najbardziej drażliwego – dziejów najnowszych. Uczestniczyłem też 
w próbach podjęcia polsko-ukraińskiej współpracy na polu szkolnej eduka-
cji historycznej. Inicjatywa, ta w obliczu sporów o zbrodnię wołyńską, ule-
gła zamrożeniu. W tym przypadku fatum wieku XX okazało się przeszkodą 
nie do pokonania.
Przeciwko wchodzeniu do polsko-rosyjskiego projektu przemawia wiele 
argumentów. W planie stosunków międzypaństwowych wystarczy wymienić 
problemy związane ze śledztwem katyńskim czy rosyjską próbą wykazania, 
iż w 1920 i 1921 roku strona polska popełniła zbrodnię wojenną na jeńcach 
radzieckich. Inicjatywie takiej nie sprzyjają też działania niektórych ugrupo-
wań politycznych i nastroje części społeczeństwa. Wystarczy przypomnieć 
głosy potępiające odsłonięcie krzyża na grobach czerwonoarmistów w Os-
sowie czy najnowsze spory wokół happeningu gdańskiego artysty, który 
w przestrzeni publicznej umieścił naturalistyczną „rzeźbę” ukazującą kobietę 
gwałconą przez czerwonoarmistę. W Rosji dostrzec zaś można silny senty-
ment do Związku Radzieckiego, a nawet próby rehabilitacji Józefa Stalina.
Dlaczego więc, po dłuższym namyśle, zdecydowałem się jednak właczyć 
w prace zespołu? Należę do zwolenników Giedroyciowskiej koncepcji poli-
tyki wschodniej, a w pomyśle wspólnych polsko-rosyjskich pomocy meto-
dycznych odnajduję ducha Maisons-Laffitte. Projekt ten wpisuje się w ideę 
budowania poprawnych, równoprawnych stosunków z Rosją i szukaniu 
dialogu z rosyjskim społeczeństwem. Wspólna praca polskich i rosyjskich 
nauczycieli, poznawanie systemów nauczania drugiej strony, „podglądanie” 
sposobów prowadzenia lekcji, poznawanie problemów edukacyjnych i wy-
chowawczych zbliżają bardziej niż najlepiej przygotowana wizyta oficjalna. 
Gdy przybliżanie się do celu wielkimi skokami jest niemożliwe, trzeba pró-
bować iść małymi kroczkami.


Yüklə 404,68 Kb.

Dostları ilə paylaş:
1   ...   9   10   11   12   13   14   15   16   ...   71




Verilənlər bazası müəlliflik hüququ ilə müdafiə olunur ©genderi.org 2024
rəhbərliyinə müraciət

    Ana səhifə