46
Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
Aleksy Wasiliew
kontekście – świata. Dlatego właśnie niezbędne jest wyposażenie
nowego
pokolenia nie tylko w umiejętności komunikacyjne, ale także uczynienie
go kompetentnym w sferze zróżnicowanego postrzegania rzeczywistości
różnych kultur, jak również (co najważniejsze) sprzyjanie przemianie ucz-
niów w wykwalifikowanych aktorów współczesnej przestrzeni społeczno-
-kulturowej, zdolnych do aktywnego budowania życia i własnej osobowości
w procesie praktyk komunikacyjnych. W odniesieniu do nauczania historii
powinno to oznaczać możliwość spojrzenia na to samo wydarzenie z róż-
nych perspektyw, zrozumienia logiki odmiennego postrzegania tradycyjnego
wizerunku własnej przeszłości. Nie jest
tu mowa o unifikacji stanowisk, ale
wyłącznie o tym, aby nauczyć się rozumieć inną pozycję i włączyć się z nią
w świadomy dialog. Wkładem do rozwiązania tego problemu powinien się
stać nasz projekt edukacyjny.
Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
Maria Leskinen
Problematyka konfliktów
międzynarodowych.
Z refleksji badacza
W jednej ze swoich wcześniejszych prac z początku lat 20. ubiegłego wie-
ku M. M. Bachtin pisał: „Kiedy patrzymy na siebie, wówczas w naszych źre-
nicach odbijają się dwa różne światy”
1
. Była to praca filozoficzna o zjawisku
tzw. „niewspółobecności”, poświęcona także analizie wzajemnych relacji
„Ja – Inni”. Jeśli odczytywać słowa autora w aktualnym kontekście, przez
pryzmat wzajemnych oddziaływań i dwustronnych (nie)porozumień, na-
bierają one oczywistego sensu: każdy kontakt między
dwojgiem ludzi jest
jednocześnie spotkaniem dwóch rzeczywistości – światów, światopoglą-
dów, porządków świata.
Studiując historię wzajemnych uprzedzeń i wizerunków różnych naro-
dów, jesteśmy skazani na to, aby dostosowywać i łączyć otrzymane w rezul-
tacie starannej rekonstrukcji wyniki z własnym, osobistym doświadczeniem
w zakresie kontaktów z inną kulturą i jej przedstawicielami. Konkluzja, nie-
zależnie od tego, jak bardzo byśmy się starali izolować własne emocjonalne
postrzeganie (w celu zachowania poprawności naukowej), zawsze okazuje
się ambiwalentna: osobista i zawodowa. Prywatna opinia nie zawsze wy-
stępuje w opozycji do naukowych ustaleń, jednak jest domyślnie
obecna
także w samych najbardziej precyzyjnych (z punktu widzenia poprawno-
ści wypowiedzi) tekstach, co świadczy o tym, że nie można od niej uciec –
1
M. Bachtin, Autor i Bohater w działalności estetycznej, [w:] idem, Estetyka twórczości słownej, przeł. D. Ulicka,
oprac. i wstęp E. Czaplejewski, Warszawa 1986, s. 56-57.
48
Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
Maria Leskinen
szczególnie
w erze postmodernizmu, pozbawiającego nas doskonałej iluzji
naukowego obiektywizmu własnych osądów i poczucia swobody naukow-
ca, znajdującego istotę prawdy w dążeniu do wiedzy.
Mam tu na myśli najbardziej skomplikowany, w moim odczuciu, prob-
lem analityczny, odnoszący się do uniwersalnego pojęcia „my/oni”, któremu
musi sprostać badacz.
Chodzi mianowicie o to, w którym miejscu prze-
chodzi granica między własnym poglądem, pozycją, stanowiskiem i tym,
co przyswoiliśmy w procesie wychowania, edukacji i formowania własnej
osobowości. Czy możliwe jest, abyśmy my – niezależnie od tego, w jaki spo-
sób ustosunkowujemy się do idei patriotyzmu, obowiązku
obywatelskiego
i społecznej odpowiedzialności – byli wolni od narodowo-historycznych
doświadczeń własnej kultury, wiedzy specjalistycznej, którą zdobyliśmy
w trakcie wieloletnich studiów? Gdzie istnieje granica rozdzielająca nas –
indywiduów i nas – przedstawicieli grupy społeczno-kulturowej, „produ-
kującej kulturę” i mającej „władzę nad tym, co ludzie widzą i w co wierzą”
2
(P. Bourdieu)? A co, jeśli pierwsze zjawisko i drugie zjawisko nie są wzglę-
dem siebie harmonijne?
Ideały narodowe i normatywny charakter kultury – a nauki w szczegól-
ności – wymagają nie tylko ścisłego, naukowego uznania naszego przywią-
zania do zbiorowych wartości i norm, ale także warunkują dość ograniczone
spektrum sądów wartościujących, w które wyposażeni – jesteśmy zobligowa-
ni podchodzić do tak „delikatnego” tematu, jakim jest nacjonalna (w szcze-
gólności ojczyźniana) mentalność i tradycja. Niegodziwość tego wymogu
znana jest nam wszystkim: tradycja opisuje trwanie i historyczność, a jej
świadectwem jest dziedziczenie, następstwo i ciągłość, mimo różnych me-
chanizmów zorientowanych na jej aktualizację („wspomnienie”) lub dezak-
tualizację („zapomnienie”). I takie sytuacje w naszej (polskiej i rosyjskiej)
historii są powszechnie znane – w razie potrzeby możliwe jest przywołanie
dowolnych tradycji w dowolnym czasie. Aczkolwiek
tradycje o charakterze
narodowym i konfesyjnym najsilniej poddawane są procesowi sakralizacji.
I właśnie dlatego polemika w obrębie tego tematu ma skłonność do prze-
obrażania się w polityczną dyskusję.
Wariantowość opinii i poglądów jest do przyjęcia, ale tylko i wyłącznie
w przestrzeni znanych i uniwersalnych dychotomii: Europa/Azja, okcydenta-
lizm/słowianofilstwo, demokracja/totalitaryzm, liberalizm/konserwatyzm,
wolność/niewolna itd. Nic nowego w tej kwestii nie wymyślono. Natomiast
niebezpieczeństwo takich opozycji w obrębie światopoglądu wynika z fak-
tu, że wszystkie poszczególne części „układanki” są zbyt przewidywalne.
2
P.
Bourdieu, Sur le pouvoir symbolique, „Annales. Économies, Sociétés, Civilisations”, 32
e
année, no. 3,
1977, s. 410.