51
Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
Problematyka konfliktów międzynarodowych.
Z refleksji badacza
koncepcję mówiącą o tym, że naród jest kolektywną osobowością, posiada-
jącą własne oblicze, poglądy, zachowania, reakcje i oceny charakterystyczne
dla całego społeczeństwa? Jak interpretować zasadniczo mitologiczną ideę,
mówiącą o tym, że w historii funkcjonują pewne zjednoczone pod wpły-
wem przekonań i stanowisk grupy, których granice w sposób nieunikniony
pokrywają się z tymi etniczno-kulturowymi?
Natomiast jest jeszcze jedna możliwość, którą realizował do końca, być
może wyłącznie, Witold Gombrowicz. W epoce, w której zbiorowa świa-
domość nie była jeszcze poddawana procesowi idealizacji, choć nie pozbyła
się w dalszym ciągu romantycznych asocjacji z heglowskim (mesjańskim)
przeznaczeniem narodów (Duchem), on odważył się powiedzieć, że „pol-
skość” może mieć innych charakter, nieopierający się na standardowych
metaforach i obrazach: dzielnego, prawego Sarmaty, oświeconego patrioty-
-wojownika, poświęcającej się
matki-Polki, bohatera-męczennika za wol-
ność własnej ojczyzny itd.
Gombrowicz widział w idealizacji polskości (chociaż można w tym miej-
scu mówić i o każdej etniczno-narodowej tożsamości) podporządkowanie
indywidualnego, konkretnego bytu, życia jedynej i niepowtarzalnej jednost-
ki abstrakcyjnemu – narzucającemu zbiór gotowych form – „my”: „pol-
skość spontaniczna i naturalna, zawarta w każdym z nas, doznaje wielkiego
uszczerbku, ponieważ wyzbyliśmy się pełnej szczerości
i swobody ducha na
rzecz mocy zbiorowej – której nie uzyskaliśmy ponieważ jest nieosiągalna”
5
.
Wszelka zbiorowa tożsamość była obca Gombrowiczowi, ponieważ składa
się ze zbioru ogólnych, określonych i niezmiennych cech, które rozpatrywał
on jako mechanizm tłumienia indywidualności.
Naród polski dla Gombrowicza jawił się jako swoista abstrakcja – łamią-
ca i kształtująca się na nowo: „naród nie tylko was paraliżował, lecz ponad-
to zmuszał, abyście ten paraliż akceptowali jako skarb najwyższy”
6
; „naród
(podobnie jak każda zbiorowość) może nas paczyć, i to w najgłębszej na-
szej istocie. Powinniśmy się tak urządzić psychicznie, aby być jednocześnie
w narodzie i poza narodem – a nawet ponad narodem. Poza i ponad – aby
móc stwarzać sobie naród na obraz i podobieństwo nasze”
7
.
Takie stanowisko zawsze jest obarczone,
w najlepszym wypadku, ryzy-
kiem niezrozumienia przez większość i Gombrowicz zmuszony był wypić
do dna ten kielich goryczy. Aczkolwiek sytuacja ta ma wymiar uniwersal-
ny – można ją wykorzystać do opisania stosunku narodowej inteligencji
(w tym wypadku naukowej) do swojej nacjonalnej mentalności i ideologii
5
Cyt. za: W. Gombrowicz, Dziennik 1957-1961, Kraków 1997, s. 23.
6
Cyt. za: idem, Przedmowa, [w:] idem, Trans-Atlantyk, Paryż 1953, s. 26.
7
Cyt. za: ibidem, s. 28.
52
Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej • Rok 11 (2013) • Zeszyt 3
Maria Leskinen
w obrębie dowolnego narodu.
Sens nie ulega zmianie, jeśli w miejsce słowa
„polskość” wstawimy „rosyjskość”.
Dlaczego tak trudno bronić podobnej postawy? Dlaczego nie może ona
przetrwać i odrzucana jest przez zdecydowaną większość każdej wspól-
noty narodowej? Przyczyna tego zjawiska jest także bardzo dobrze zna-
na: i w optymalnych czasach potrzebna jest konsolidacja społeczeństwa,
scalenie odrzucające wszelkie różnice wypowiedzi, rozbieżności, polemi-
kę. Interes tkwiący w zachowaniu spójności społecznej, ograniczonej ideą
„cielesności” nacji, wymaga – jak każde proste i popularne wyjaśnienie –
schematyzacji, dychotomii, uproszczenia i spłaszczenia, zarówno w obrę-
bie pytań, jak i odpowiedzi.
Powracając do trudności związanych z metodologiczną analizą wzajem-
nego postrzegania Polaków i Rosjan, myślę, że warto wspomnieć
o jeszcze
jednym problemie związanym z tym, w jaki sposób odnosić się do etnicz-
no-kulturowych uprzedzeń. Jeśli wyjdziemy z założenia, że za wspomniane
wyżej uprzedzenia „odpowiadają” negatywne historyczne doświadczenia
sąsiedzkiego współistnienia i nieustanna konfrontacja interesów, to prze-
łamanie ich, a nawet racjonalne wyjaśnienie okazuje się problemem właś-
ciwie nierozwiązywalnym.
Jeśli oprzeć się na podejściu etnopsychologicznym, pozwalającym „prze-
łożyć” cechy antropologiczne na język psychologiczno-emocjonalnych re-
akcji i „mentalności narodowej”, to trudne wydaje się wyjaśnienie decyzji
i działań
politycznych, regularnie serwowanych nam w zantropomorfizowa-
nej formie. Dosłownie przepełniają one podręczniki, artykuły publicystycz-
ne, anonimowe wypowiedzi w mass mediach, a my często nie wyławiamy
sprzeczności między ich formą a treścią, stając się zakładnikami werbalnej
manipulacji: „Warszawa odmówiła”, „Moskwa nalegała”, „Rosja zadecydowa-
ła”, „Polska zdecydowanie domagała się”. Kto jest podmiotem tego działania
i jak oddzielić abstrakcyjne „my – naród” od „konkretnego Ja”? A właśnie
tego typu postępowanie okazuje się niezbędne, kiedy w grę
wchodzi takie
pojęcie jak „interes narodu”, który – począwszy od czasów Oświecenia –
bezapelacyjne wiązany jest z interesem państwa, elity czy partii rządzącej
i który to sugeruje, że właśnie wypełnia się „wola narodu”, a nie polityków.
Ale w obecnej formie demokracji decyzje podejmowane są zwykłą większoś-
cią głosów i w przypadku braku prawa weta mniejszości pozostają w mniej-
szości – zgodnie z definicją. Często nawet nie zauważamy (pomimo tego,
że doskonale znamy prace Bourdieu), że współcześnie dyskurs polityczny
wdziera się głęboko w nasz sposób myślenia. Polski i rosyjski „naród” wy-
stępują jako podmioty życia społeczno-politycznego. Aż chce się zawołać:
„A ja? A czy moje zdanie w ogóle jest brane pod uwagę?”. Może nie jestem
częścią narodu? Nie, na poziomie podejmowanych decyzji jestem jego or-
ganiczną częścią. A na poziomie etnicznych stereotypów?