Spis treśCI



Yüklə 0,8 Mb.
səhifə5/9
tarix17.11.2018
ölçüsü0,8 Mb.
#80715
1   2   3   4   5   6   7   8   9
APOLONIUSZ I JEZUS
Zanim rozpoczniemy badania historyczności innych Zbawicieli i Nauczycieli, którym oddawano boskie honory, koniecznym byłoby wyjaśnienie pewnych błędnych koncepcji. Pogląd, który tutaj lansuję nie implikuje, iż gdziekolwiek legendy narosły wokół jakiejś znanej osobistości, tam nie istnieje nic za wyjątkiem tychże legend. Istnieje wiele historycznych charakterów, w których rzeczywistą egzystencję nie mamy powodów wątpić, pomimo faktu, że ich historia życia obrośnięta jest legendą. W Średniowieczu mity otaczały Karola Wielkiego, Teodoryka i Wirgiliusza, ale byli oni niewątpliwie historycznymi postaciami. Być może to samo dotyczy i Salomona.

To nie przypisywanie cudów i niezwykłych uzdolnień jakiemuś znanemu osobnikowi, które każe nam wątpić w jego rzeczywistość. Każdy przypadek musi być rozważony pod względem merytorycznym, kiedy stosuje się testy historycznej ewidencji. Musimy rozróżnić pomiędzy tym, co wyobraźnia dodała do czystej biografii i tymi przypadkami, kiedy to cała biografia została dodana do czegoś, co wyrosło z rytuału lub doktryny. Obserwowaliśmy, jak Jezus wyrastał ze sztuki misteryjnej i jak Budda został powiązany z istniejącymi już naukami. Jest to bardzo różny proces od procesu akumulacji cudów i opowieści o rzeczywistej osobie. Różnice te ilustruje przypadek Apoloniusza z Tyany.

Apoloniusz żył w pierwszym wieku naszej ery. Około trzeciego wieku, bogactwo legend otaczało już jego imię. Wierzono, iż miał on supernaturalne narodziny, że zdziałał wiele cudów, że miał uczniów i wyznawców w Europie i Azji i ostatecznie, że wzniósł się do nieba. Był on zgodnie opisywany, jako "Pogański Chrystus". Pozornie, jego podobieństwo mogło wydawać się uderzającym. Jeśli takowe cuda mogą być opowiadane o faktycznym człowieku, można by zapytywać, dlaczego Jezus nie miałby być podobnie rzeczywistym, pomimo opowiadania o nim podobnych cudów.

Odpowiedź brzmi, iż cuda same w sobie nie wystarczają, aby wątpić w jego egzystencję. Przypisywanie obfitości cudów Apoloniuszowi tuż po jego czasie, wykazuje jak niewiele wartości można umieszczać w opowieściach o cudach, jako certyfikatach boskości. łatwowierności Ojców Kościoła dowodzi fakt, iż nie zaprzeczali oni prawdy owych cudów, które rzekomo miał czynić Apoloniusz. Dla wczesnych chrześcijan owe cuda były akceptowane, ale wyjaśniane, jako dzieła demonów.

Nigdy nie pomyśleli oni o sprawdzeniu, czy Apoloniusz był rzeczywistą osobą. Nie istnieje, jednakże, żaden powód, dla którego mielibyśmy tutaj podejrzewać zmyślenie, za wyjątkiem tego, co dotyczy szczegółów biograficznych, przytaczanych przez Filostrata w trzecim wieku. Jest zupełnie prawdopodobnym, iż był on oddanym Pitagorejczykiem, studentem medycyny i astrologii, uniwersalistą w kwestii wyznania oraz wierzącym w nieśmiertelność. Mógł on prawdopodobnie podróżować po Indiach, chociaż nie ma co do tego żadnych detali.

Takie współczesne świadectwo, jakie przetrwało, jest zachowane w "Życiu ", napisanym przez Filostrata. Stosownie do tego zapisu, Apoloniusz umarł w czasie rządów Nerwy (96 - 98 n.e.). Pierwsze, przypadkowe ślady jego sławy napotyka się w "Historii Rzymu " Dio Cassius'a, gdzie jest on wspominany, jako cudowny jasnowidz oraz w odpowiedzi Orygenesa danej Celsusowi. Orygenes cytuje kogoś imieniem Moiragenes, który jest również wspominany przez Filostrata, jako referujący do relacji o magicznych wyczynach we wspomnieniach o Apoloniuszu. Oświadcza się tam, iż niektórzy filozofowie byli o nich przekonani. Owe referencje należą do tego samego okresu, jaki odnosi się do "Życia " Filostrata, tak że nie ma śladu żadnych impresji dokonanych uprzednio w pamiętnikach Damisa i Maksyma Egejskiego, których deklaruje się on używać. Wciąż jednak nie mamy powodów wątpić w istnienie Apoloniusza z Tyany, który zrobił wrażenie w swych czasach, jako wędrowny nauczyciel, może nawet i czarownik i którego pamięć została uwieczniona posągami w kilku miastach, jak również w jednym czy dwu pamiętnikach, z którego jeden napisany był przez łatwowiernego, czy też kłamliwego ucznia, Damisa. Z dużej liczby listów, które zachowały się i zostały mu przypisane - niektóre z nich godne uwagi, z uwagi na zwięzłą siłę ich wymowy - niemożliwością jest upewnienie się, co do ich autentyczności, choć jest to całkiem możliwym.

Powodem braku wątpliwości co do głównego punktu jest to, że było o wiele łatwiej wziąć jakieś znane imię i uczynić z niego jądro dla masy cudów i nauk, niż zbudować je, jak to głosi fraza o armacie - "wokół dziury". Różnica pomiędzy tym przypadkiem, a przypadkami jezuizmu i buddyzmu, jest oczywistą. W tamtych przypadkach istniał kult i licząca się organizacja i biografia Założyciela musiała w ślad za tym nadejść. W przypadku Apoloniusza, pomimo szeregu cudów związanych z jego imieniem, nie istniał żaden kult. Potomni byli nim zainteresowani, podobnie, jak Pitagorasem, czy Platonem. Filostrat przedsięwziął odtworzenie jego "Życia " w formie literackiej na zlecenie cesarzowej Julii Dommy, wielkiej eklektyczki. Jeśli nawet, jak to często argumentowane, istniała tam początkowa tendencja przeciwstawienia Apoloniusza Jezusowi, nie powinniśmy mieć podstaw do wątpienia, iż nauki Apoloniusza kwitły w pierwszym wieku: raczej założenie przebiegałoby w ten sposób, iż poganie szukaliby jakiegoś sławnego sprawcy cudów, którego życiem mogliby oni manipulować.
DOMNIEMANE ECHO EWANGELII
Nie ma jednak żadnego powodu do przypuszczenia, że Filostrat, a tym mniej, Damis, mieli ewangelie przed sobą, chociaż mogli oni słyszeć o ich opowieściach. Dokładne porównanie opowieści o wskrzeszeniu córki Jaira z opowieścią u Filostrata, z którą ma tyle bliskiego podobieństwa, daje raczej powody do wierzenia, iż to ewangelie skopiowały pogańską narrację. Opowieść ewangeliczna nie była wspominana przez Arnobiusza i Laktancjusza w listach, w których powinni byli oni ją wyliczyć, gdyby ją znali i akceptowali. Ta historia, jednakże, była opowiadana o innych cudotwórcach przed Apoloniuszem i w odniesieniu do serii często naciąganych paralel, zarówno przez Baura, jak i Hueta, można w sposób pewny stwierdzić, że zamiast wykazywania przez nich jakiegoś kalkulowanego zamiaru co do prześcignięcia, czy ukoronowania narracji ewangelicznej, dowodzą one jedynie powszechnego gustowania, jak na owe czasy, w cudach. Apoloniusz, podobnie jak Jezus, wypędza demony i uzdrawia chorych i jeśli "Życie" miałoby być parodią ewangelii, to powinniśmy się spodziewać, że przywracał on również wzrok ślepcom. Jednakże ten przypadek tutaj nie występuje, a z drugiej strony, opowieść ewangeliczna o uzdrowieniu dwóch ślepych, jest z cale pewnością skopiowana ze źródeł pogańskich.

Powiedzieć, w ślad za Baurem, że wypędzanie demonów w apolońskiej legendzie jest w sposób konieczny echem ewangelii, z tego mianowicie powodu, że literatura grecka i rzymska w tym czasie nie wykazują śladów takowej idei, oznaczałoby dokonywanie arbitralnego założenia, że przesądy syryjskie nie mogły przedostać się na zachód inaczej, jak jedynie za pośrednictwem kanałów judajskich, lub chrześcijańskich. "Metamorfozy " Apulejusza, nie wspominając już o podobnych Owidiusza, mogłyby nam posłużyć dla przypomnienia faktu, że imperium spijało diablerie Wschodu każdym porem i że magia Apoloniusza zawiera w sobie wiele wschodnich szczegółów, których w ewangeliach nie ma ani śladu. Co do zwiastowania narodzin Apoloniusza przez Proteusza i sposobu, w jaki się to zdarzyło, zgadza się to zarówno z mitami egipskimi, jak i znanymi opowieściami dotyczącymi narodzin Platona. Faktycznie zaś, to chrześcijański mit zapożycza ze wspólnego skarbca mitów greckich i syryjskich, a nie odwrotnie, apolońska legenda, która zapożyczać miałaby od chrześcijan.

Zejście Apoloniusza do Hadesu, ponownie, wydaje się być domniemanym na podstawie powszechnego grecko-azjatyckiego precedensu, zanim ten sam mit stał się częścią dogmatycznego kodu chrześcijaństwa i stwierdzenie, że jego ostateczne zniknięcie, bez umierania oraz jego pojawienie się w formie zjawy po tym fakcie, musiało być motywowane opowieścią o pojawieniu się Chrystusa Szawłowi - jest ponownym ignorowaniem całej lekcji hierologii porównawczej. Baur zapuszcza się tak dalece, że argumentuje on, iż gdy Filostrat powiada, że uczniowie Apoloniusza w Grecji nazywani byli apolończykami, to musi on jedynie formułować paralele, co do nazwy chrześcijan, ponieważ nie istnieje obecnie żadna wiedza o sekcie apolończyków. Było niezmiernie trudno, kilka generacji wstecz, dla nawet największego z uczonych, zdawać sobie sprawę z najszerszych praw ewolucji religijnej. A jednak Lardner wykazał z umiarkowaną siłą, na swój prymitywny sposób, prawie przed wiekiem, iż modelem przed Filostratem, jeśli potrzebował by on takowego, był nie Jezus, ale Pitagoras i jego przyjaciel De la Roche prawidłowo i zwięźle podsumował całą tę kwestę w słowach: "Filostrat nie powiedział nic więcej w "Życiu" Apoloniusza, niż mógłby on powiedzieć, gdyby nie było żadnych na świecie chrześcijan ". Tym razem, Baur nie uchwycił w pełni literatury w tym temacie. Jego wyższość w porównaniu z poprzednimi chrześcijanami, jako krytyka Apoloniusza przejawia się głównie w jego poważnym i szczerym rozpoznaniu wysokiego celu moralnego, jaki przyświecał we wszystkich dyskursach, przypisywanych bohaterowi "Życia".

Nawyk przeciwstawiania Apoloniusza Jezusowi narodził się faktycznie około stu lat po Filostracie, kiedy pogańska inteligencja po raz pierwszy zaczynała czuć się zagrożona przez nowe wyznanie. Hierokles ustanowił modę na to w swej "Philalethes Logos ", na którą Euzebiusz i Laktancjusz odpowiedzieli w normalny, patriarchalny sposób. W sto lat później, w czasach Augustyna, przeciwstawianie cudów Apoloniusza i Apulejusza cudom Jezusa, było wciąż jeszcze zwyczajną linią pogańskiej argumentacji, zderzającą się w zwyczajny sposób, z których żadna stron nie przekonywała tej drugiej. Jeśli była tam jakakolwiek zdobycz, to raczej po stronie pogańskiej, gdyż podczas gdy Chryzostom tryumfuje po upadku ruchu apolońskiego, taki klasycznie kulturalny biskup chrześcijański, jak Sydoniusz Apollinaris wychwala osobiste cnoty i filozoficzne nauki pogańskiego mędrca. Poganie ze swej strony cenili go wysoko cały czas..:

W czasach Filostrata, Aleksander Sewerus w eklektyczny sposób umieścił biust Apoloniusza, razem z biustem Abrahama, Jezusa i Orfeusza w swej prywatnej kaplicy, czy oratorium i później odnajdujemy u Eunapiusa, Ammianusa Marcelinusa, Vopiskusa i Apulejusza, z ich różnych punktów widzenia, iż traktują oni Tyaneńczyka, jako pół-boga, czy też posiadającego boską inspirację, lub też najwyższego Maga.
CUDA NIE WYSTARCZAJĄ
Nie była to, oczywiście, jedynie wysoka etyka i filozofia apoloniańskich dyskursów, którą podkreślano w zestawieniu z chrześcijanami. Takie powiedzenie, jak: "Znalazłem swą nagrodę w ulepszaniu ludzi" nie było słowami, którymi można by się zaklinać w popularnej debacie. To właśnie cuda, niezwykłe uzdolnienia, legendy, które dla starożytnego czytelnika bywały gwarantem wielkości mędrca. Dziś nie możemy powiedzieć o wiele więcej niż one, do jakiego stopnia godne uwagi dyskursy, które Filostrat przyznaje, iż skopiował od Damisa, wyrażają autentyczne wypowiedzi lub pismo Apoloniusza: możemy się zadowolić faktem historyczności człowieka, nie wiedząc jak dalece wierzyć zapisom o jego podróżach i naukach. Ale wiemy, że jeżeli Apoloniusz był autorem wszystkich mądrych i elokwentnych wypowiedzi, które zostały włożone w jego usta przez biografów, to nie mógłby on wtedy ufundować takiego kultu, jaki chrześcijanie przeprowadzili na bazie całkowicie fikcyjnej biografii.

Laktancjusz w patriarchalnym stylu zapytuje Hieroklesa: "Dlaczego zatem, o szalona głowo, nikt nie wielbi Apoloniusza, jako Boga, chyba że może ty sam, wart zaiste takiego Boga, z którym prawdziwy Bóg pokarze cię na całą wieczność ? " My dzisiaj możemy udzielić na to odpowiedzi hierologii. Żaden człowiek nie był nigdy deifikowany z uwagi na swą mądrość, lub nawet z powodu przypuszczalnych cudów: religie wyrastają wokół obrzędów, oferowanych od niepamiętnych czasów nieznanym potęgom, lub też wokół sposobów życia ustanowionych przez generacje bezimiennych nauczycieli, z których wszyscy w podobny sposób abstrakcyjni, przybierają formę, jako nazwani Bogowie, lub Synowie Boży. W jednym wieku są oni dawcami cywilizacji, rolnictwa, wiedzy, rzemiosła, sztuki, obrzędów i praw, a w innym wyroczni, rewelacji, doktryn i dyskursów i swego własnego życia, jako zbawicieli. Ale faktycznie zabijany człowiek, prawdziwa ofiara ludzka, choć może być liczona na miliony, nie jest deifikowana; nie jest to człowiek, ale abstrakcja ukształtowana z mistycznego dramatu i sakramentu, który następował po wiekach poświęceń i sakramentów ludzkiego ciała i ani prawdziwy nauczyciel, ani myśliciel nie jest deifikowany; nie człowiek, ale nałożona abstrakcja, destylowana z wielu nauk, mądrych i niemądrych, włożonych przez wiele generacji w usta tej mitycznej osoby. Gdyż tylko przez takie sposoby ludzie byli w stanie stworzyć ekonomiczne podstawy, bez których żadna religia żyć nie może. Apoloniusz, uznany za wiele cudów i wspaniałą mądrość, podobnie jak Pitagoras na długo przed nim, mógł stać się Bogiem jedynie chwilowo i w przenośni, akurat dlatego, iż faktycznie żył on i nauczał.

Wziąwszy pod uwagę stadium kulturowe, w którym wielu tęskni za Nauczającym bogiem, podczas, gdy większość wciąż pragnie Ofiarowywanego boga, kult, który łączy te dwie tendencje w jednej osobie Bóstwa, z jednoczesnym zachowaniem kosmicznego Boga-Stworzyciela i dodaniem pociągającego aspektu bogini Matki, ma w sposób oczywisty maksymalne szansę przetrwania. I taka religia, jak mamy powody wnioskować, nie może być ufundowana na konkretnych osobowościach: musi ona być rozwinięta z personalizowanych abstrakcji. Taka właśnie kombinacja jest prezentowana w kulcie chrześcijańskim. Ale wszelki taki sukces zawiera się ostatecznie w terminach politycznych i ekonomicznych adaptacji. Ostateczne wyjaśnienie tych kultów, które nie przetrwały, stosownie, można znaleźć w braku frustracji wynikających z takowych adaptacji. Należałoby jednak odnotować, w jaki sposób niektóre systemy historycznie rozwinięte z abstrakcji, podobnie jak chrześcijaństwo, zniknęły w walce o egzystencję.
ROZDZIAî X:
EWOLUCJA MITRY:
We wczesnych wiekach ery chrześcijańskiej, mitraizm był nieomal uniwersalną religią zachodniego świata. Monumentalne pozostałości okresu rzymskiego, ukazują jego nadzwyczajny zasięg w prawie wszystkich częściach imperium. W Wielkiej Brytanii, pomiędzy pomnikami odnalezionymi w mitrajskiej grocie w Housesteads, Northumberland, zawierającej rzeźby, znajduje się napis: "Bogu najlepszemu i największemu, niezwyciężonemu Mitrze, Panu Wieków ". Inna zaś, w Chichester, nosi napis: "Bogu, Słońcu, niezwyciężonemu Mitrze, Panu Wieków ". Są też inne pomniki w Chester, Oksfordzie, Yorku, Manchesterze i Londynie. W Niemczech i Francji znaleziono wiele mitrajskich płaskorzeźb i pomniki wszelkiego rodzaju obfitują w Alpach, wschodniej części Włoch, Dalmacji i wielu śródziemnomorskich portach. Rozmieszczenie ich jest nierówne, ale jest sprawą jasną, że kult rozprzestrzeniał się wraz z legionami oraz syryjskimi kupcami, którzy szli w ślad za nimi.

Jednak pomimo ewidencji, że mitraizm był najbardziej popularnym z religijnych systemów Cesarstwa Rzymskiego, kult ten wydaje się być zapomnianym w Europie od co najmniej tysiąca lat. Po czasach Ojców Kościoła, dla których mitraizm był najpoważniejszym cierniem w ciele, nie ma o nim żadnej wzmianki w literaturze europejskiej, aż do końca 15 wieku. Ignorancja w tym temacie była tak kompletna, nawet pomiędzy uczonymi, że z trzech, obecnie dobrze znanych pomników mitrajskich, odkrytych w 16 wieku, ani jeden nie był przypisywany Mitrze. Sławna grupa tak często rzeźbionego Mitry, zabijającego byka, interpretowana była jako przedstawiająca Jowisza, porywającego Europę.

W poszukiwaniu początków mitraizmu jest rzeczą konieczną przeegzaminowanie niektórych ze starszych systemów, gdyż wszystkie religie są fazami w ciągłej ewolucji. W najwcześniejszych dokumentach aryjskich, czyli Wedach, Mitra lub Mithra mógł zostać zapoczątkowany specjalnymi epitetami kultu słońca. "Mitra jest większym od ziemi i nieba: wspiera on nawet wszystkich bogów, " czytamy w Rig Wedzie (iii,59, 7-8). Jest on często kojarzony z Waruną i Agni. Stosownie do Atharwy Wedy: "Wieczorem staje się on Waruną-Agni; rano staje się on Mitrą, podążającym naprzód ", wyrażenie, które w sposób jasny wskazuje na boga-Słońca. Jednakże w Indiach, zdobył znaczenie przed-aryjski Agni, zamiast Mitry , podczas gdy kult Mitry rozwinął się w aryjskiej Persji. To, co pozostaje ze starożytnej wiedzy mitraizmu, zawarte jest w irańskiej "Zend Avesta ". Tytuł tej kompilacji jest nieco mylący, gdyż Zend nie oznacza języka, jak to wcześniej przypuszczano, ale komentarz lub wyjaśnienie: a Avesta jest właściwą nazwą dla oryginalnych tekstów.

Religia Avesty jest pospolicie nazywana mazdeizmem, od boskiego imienia Ahura Mazda. W późniejszych częściach Avesty, kult mitrajski kojarzy się blisko z Zoroastrem (czy Zaratustrą). Nie ma zbyt silnych podstaw do przypuszczenia, aby Zoroaster był rzeczywistą osobą. Nawet ci, którzy wierzą, iż był on postacią historyczną, przyznają, że nie znalazł się ani jeden szczegół biograficzny odnośnie niego. Przypisywany mu religijny dualizm, jest według wszelkiego prawdopodobieństwa naturalną adaptacją przez kapłaństwo, politeistycznego procesu myślowego. Wydaje się dalece bardziej prawdopodobnym, iż "Zarathustra " był starożytnym tytułem dla tego rodzaju kapłana-króla, niż że istniał tam człowiek o tym imieniu, który wynalazł monoteistyczny dualizm, podobnie, jak Abraham według głoszonej legendy miał wynaleźć monoteizm i jakoś odniósł sukces w wymuszeniu swej doktryny na współczesnych, jako systemu rytuałów i nabożeństwa.

Zoroastrianizm i mitraizm nie były z całą pewnością, oryginalnymi kultami; żaden z nich nie wyrósł z drugiego, chociaż mogły one być łączone, na skutek podbojów. Przez pewien czas - i to sugeruje wpływy zoroastriańskie - Mitra był umieszczany na skali, jako podporządkowany wobec Ahury Mazdy. Chociaż w Wedach, Mitra i Waruna cieszą się równymi potęgami i występują w parach, w Aveście, Ahura Mazda nie może znieść nikogo równego sobie. Rytuał wyjaśnia te różnice: "Składamy ofiarę Mitrze, Panu wszystkich krain, którego Ahura Mazda uczynił najwspanialszym ze wszystkich bogów w świecie niewidzialnym ". Mitra jest więc jedną z najwyższych kreacji Boga, ale zajmuje on niemniej jednak, najwyższą pozycję. On był bogiem niebiańskiego światła, bezmiernych, świetlistych przestrzeni, rozległych pastwisk tam w górze. On bywał wzywany, jako bóg wojen, szybki w zabijaniu wrogów prawdy i sprawiedliwości - to znaczy wrogów swoich wyznawców. Tak więc mamy kult Mitry, jako boga Słońca, bóstwa światłości i prawdy, walczącego po stronie dobra, przeciwko potędze zła, Angra Mainyu (Aryman), na długo przed chrześcijaństwem.

Za wyjątkiem Avesty, większość literatury mazdajskiej zaginęła podczas podbojów arabskich. Możemy jedynie wnioskować naturę reszty tego systemu. Ale wiemy już, że Mitra zaczął zajmować miejsce tylko niewiele niższe od Ahury Mazdy. Artakserkses Mnemon (ok.358 p.n.e.), umieścił wizerunek Mitry w świątynie połączonej z pałacem królewskim w Suzie. W swych napisach utożsamia on Mitrę z Ahurą Mazdą i modli się o ich wspólną opiekę. Przysięga on "na światło Mitry ", podobnie, jak nasz Wilhelm Zwycięzca klął się na "wspaniałość Boga ". Waga i zasięg kultu Mitry mogą być oceniane na podstawie popularności imienia Mitrydates, oznaczającego "sprawiedliwość Mitry", przynajmniej na sześćset lat przed erą chrześcijańską.

To dopiero po perskim podboju Babilonu (538 p.n.e.) mitraizm zaczął przybierać kształt, który nosił on w okresie Cesarstwa Rzymskiego. Możemy powiedzieć, iż mazdeizm Persji, zjednoczył się z astrologią Chaldejczyków i wyprodukował mitraizm. Przed tym rozwojem, mazdeizm pojawił się w Armenii około 625 r.p.n.e., ale starsze mazdejskie bóstwo zostało w pewnej mierze zastąpione przez Mitrę. Mitraizm został przygotowany w Armenii dla swej kosmopolitycznej kariery w zachodnim świecie. Zapożycza on z armeńskiego mazdeizmu enigmatycznego najwyższego Boga, "Kronos Zervan " - Ducha Czasu. Jest to koncepcja babilońska, reprezentowana w misteriach przez figurę o głowie lwa lub demona, oplątanego przez węża, która nosi dwa klucze do dwu zamkniętych drzwi wejściowych i wyjściowych firmamentu.

BôG - ZBAWICIEL


Nie powinniśmy wykluczać możliwości, iż pewne cechy mitraizmu zostały zapożyczone, na równi z kultami babilońskimi, ze wspólnego źródła wielkiej starożytności. Mitra częściowo dorównuje Belowi lub Enlilowi, początkowo bóstwu wojny, znanemu pod nazwą "pana lądów ", podobnie, jak Mitra jest "panem rozległych pastwisk " oraz "wszelkich krain " i nosicielem "wspaniałych broni ". Wydają się to być raczej wczesne, niż późniejsze atrybuty Mitry. Bel ustępuje miejsca Merodachowi (Marduk), który staje się bogiem-Pośrednikiem, ale ta ewolucja, w przypadku Mitry, mogła pójść w ślady starszych linii.

Nowy Rok jest dniem festiwalu Bela, Marduka i Mitry. Babiloński bóg Wojny i bóg Słońca - Szamasz, prototyp hebrajskiego Samsona, był Sędzią i Zbawicielem wszystkich ludzi oraz niszczycielem tych występnych. Mitra posiada wszystkie te atrybuty i był on identyfikowany z Szamaszem, choć niekoniecznie na nim modelowany, jako że podłoże tego konceptu jest wcześniejszym od obydwu kultów. Z drugiej zaś strony, kiedy Mitra absorbuje w sobie ideę Logosu, możemy przypuszczać, iż taka adaptacja jest stosunkowo późną.

O bóstwie tak ukształtowanym poprzez wiele wieków, przez wiele sił, można powiedzieć, że jego kult był etycznie zaawansowanym, w porównaniu ze współczesnymi kultami. W odległych czasach nie ma wątpliwości, iż otrzymywał on ludzkie ofiary, jak większość innych bóstw. Perskie praktyki składania ofiar na wysokim miejscu, mówią nam o wczesnym powiązaniu z azjatyckimi kultami świątyń i ołtarzów ofiarnych na szczytach piramid, które rozprzestrzeniły się do Polinezji, Ameryki Północnej, Syrii i Grecji, zawsze w związku ze składaniem ofiar z ludzi oraz dzieci. Ale nie ma śladu tychże praktyk w okresie historycznym i nie znajdujemy też w żadnym czasie śladów jakichkolwiek legend o powikłaniach seksualnych. W przeciwieństwie do Agni, Kriszny, Apollo, Adonisa, Heraklesa, Dionizosa czy Attisa, Mitra nie ma swej żeńskiej pary. Jego związki z Anaitis (czy Anahid), wydają się być mistycznym stopieniem płci raczej, niż związkiem małżeńskim. Jego towarzyszką wydaje się być początkowo Ardivisura, Bogini świętej studni i ziemskich wód, zmieszana później z semicką Anahid, Boginią płodności. Bywały czasy, że mógł on być wielbiony w bardziej rozwiązły sposób, podobnie jak Anaitis, ale już w Aveście i później, zawsze jest on ukazywany, jako obstający za prawością.

Początkowo Mitra był jedynie animizowanym Słońcem; później, stosownie do uniwersalnego prawa ewolucji religijnej, stał się on duchem odrębnym od słońca, ale wciąż jeszcze przez nie symbolizowanym. W języku perskim jego imię (Mihr) aktualnie oznacza słońce; to samo słowo również oznacza "przyjaciela". Światło, będąc przyjacielem człowieka, wydaje się znaczyć miłość lub przyjaźń i moralne dystynkcje wiązane są z Mitrą w okresie, kiedy słowa posiadały nieobliczalne znaczenie. Nie jest on jedynie dobroczyńcą, któremu się pochlebia. Słońce może zarówno przyjść z pomocą, jak i zabić. Podobnie, jak Pindar nazywał Apollina najbardziej przyjaznym dla ludzi spośród wszystkich bogów, chociaż był on również Niszczycielem, tak i Persowie śpiewali: "Ty, O Mitro, jesteś na równi dobrym i złym dla narodów".


Wreszcie Mitra zaczął zajmować pozycję Mediatora pomiędzy dwoma wielkimi potęgami dobra i zła, czyli Ormazdem i Arymanem. Dla oka oddanych mu wielbicieli, jawił on się, jako ludzki i łaskawy bóg, zbawiciel i odkupiciel, wiecznie młody, syn Najwyższego, obrońca ludzkości przed Złym. Pokrótce, jest on pogańskim Chrystusem.

Wiele zostało napisane odnośnie tego, czy Mitra był wielbiony, jako słońce, czy też jako stwórca i podtrzymujący słońce. Nie może być wątpliwości, iż obydwie te idee istniały i często bywały z sobą mieszane. Możemy być pewni, że dla słabych i ignoranckich umysłów, które mogły wymyślić osobowego Boga jedynie w formie człowieka lub zwierzęcia, lub też połączenia tych dwu, stały korowód słońca był pomocą raczej, niż przeszkodą w uwzniośleniu myśli. Możemy również zrozumieć, w jaki sposób również dla myślicieli, którzy odnoszą się do słońca, jako jedynie materialnego wszechświata, mogło ono niemniej stać się samym symbolem życia, wspaniałości i nieśmiertelności; jak również że powinno ono być wybranym tronem bóstwa, które rządzi ludzkością. Niewidzialny duch słońca, miał, jak wierzono, ogłaszać człowiekowi wyrocznię Duszy Wszechświata: "Jam jest Alfą i Omegą, pierwszym i ostatnim, tym, który jest, był i będzie, Wszechmogącym."

ZABôJCA BYKA
W wielkiej erze politeistycznej, nawyk personifikacji sił natury, prowadził najpierw do uniwersalnego rozpoznania istnienia bogów obcych ludów, a następnie do idei, że wszyscy owi bogowie są jedynie nazwami stadiów jednej centralnej i wszechmocnej Potęgi. Nawet pomiędzy filozofami i teologami ta koncepcja nigdy naprawdę nie zniszczyła nawyku myślenia o manifestacjach Boga, jako będących pomniejszymi bóstwami. Syntezując tendencja, jednakże, prowadziła do tego, że różne kulty bywały łączone i różne imiona bogów były identyfikowane, jako nawiązujące do tego samego Boga. Również przeróżni bogowie byli łączeni w pary, trójki, czwórki, lub większe grupy. Egipt jest wielką teologiczną fabryką dla takowych kombinacji, ale to prawo działało wszędzie.

Koncepcja Boskiej Trójcy, jest koncepcją starożytną o niewiadomej dacie. Kwitła ona w Mezopotamii, Indiach, Egipcie oraz w platońskiej filozofii, na długo przed chrześcijaństwem. Proces łączenia musiał uwzględniać boginie na równi z bogami i gdziekolwiek kult bogini był głęboko zakorzenionym, było rzeczą nieuniknioną, iż następowało tam łączenie płci. Faktycznie miało to miejsce w kulcie Mitry. Herodot, piszący w 5 wieku p.n.e. potwierdza, że w pewien sposób Mitra był identyfikowany z boginią. Referując do Persów, powiada on: "Nie należy do ich praktyk wznoszenie posągów, świątyń lub ołtarzy i oskarżają oni o szaleństwo tych, co tak czynią; gdyż, jak ja wnioskuję, nie sądzą oni, iż bogowie posiadają ludzkie formy, tak jak to czynią Grecy. Zwyczajem ich jest wspinaczka na najwyższe partie gór i tam składanie ofiary Zeusowi i nazywają oni cały okrąg nieba imieniem Zeusa. Składają oni ofiary słońcu, księżycowi, ziemi, ogniowi, wodzie i wiatrom. Tym jedynie składali oni ofiary od najdawniejszych czasów, ale od tego czasu nauczyli się oni od Arabów i Asyryjczyków składania ofiar Afrodycie (Uranii), którą Asyryjczycy zwą Mylittą, Arabowie Alittą, a Persowie Mitrą. " (Ks.I. c.131.)

Jest to jeden z pozornie nieprawdopodobnych ustępów u Herodota, który badania częściowo potwierdziły. Był on oskarżany o popełnienie gafy, łącząc Mitrę z Mylittą, gdyż pomniki wykazywały, iż boginią identyfikowaną w towarzystwie Mitry była Anaitis lub Tanat. Ale wydaje się sprawą jasną, że armeńska Anaitis i Mylitta uważane były za to samo bóstwo; istnieją też inne przesłanki.

Strabon dwukrotnie łączy nawiasem Anaitis z perskim bogiem Omanusem. Istnieje powód do przypuszczenia, że Omanus był imieniem Mitry, wywodzącym się z Vohu-mano, co miałoby oznaczać Dobry Umysł. W jakimkolwiek przypadku, fakt łączenia Mitry z boginią w podwójną osobowość wykazany jest w niezliczonych posągach i oświadczeniach chrześcijańskiego kontrowersalisty z 4 wieku, Juliusza Firmikusa oraz późniejszych pisarzy. Dwupłciowy charakter jest ewidentnym w posągu, znajdującym się w Muzeum Brytyjskim, w którym boski zabójca byka prezentuje twarz doskonałej i bezpłciowej piękności, kobiecą w swym delikatnym pięknie rysów i o męskim ciele. Ta kombinacja wykazuje wpływ starszego systemu akado-babilońskiego na późniejszy mazdeizm. Od starszych Akadyjczyków, Semici otrzymali koncepcję trójcy, boskiego ojca i matki przy boku ich syna, boga Słońca. Mieli oni tendencje dodawania każdemu bogowi bezbarwnej kopii, albo żony i w ostatecznym połączeniu tych dwojga w dwu-płciowe bóstwo, następowała konsumpcja idei. Nie było to rzeczą wyjątkową w Azji. Egipcjanie dawali podwójną płeć księżycowi, ziemi, ogniowi i wodzie. Ziemia była męską, jak skała, kobiecą, jak uprawna rola; ogień był męskim, jako ciepło, kobiecym, jako światło, itd. Grecy i Rzymianie akceptowali to pojęcie, ale prawdopodobnie to z Chaldei dotarło ono do mitraistów.

Istnienie tak wielu mitrajskich posągów wskazuje na zanik dawnej perskiej awersji do sporządzania obrazów bóstwa. W miarę, jak wiara się rozprzestrzeniała, asymilowała ona wszelkie rodzaje starożytnego symbolizmu i rytuału. Mitra kojarzony jest z dziwną figurą o głowie lwa i z wężami oraz dwoma kluczami, ale przede wszystkim, jest on przedstawiany, jako zabójca byka. Istnieje wiele interpretacji tego ostatniego. Byk bywał uważany za symbol ziemi, księżyca, słońca, pożądania, zła i kosmogonicznego byka z systemu Magów. Początki symbolizmu sięgają wstecz aż do starożytnego kultu assyryjskiego, który stworzył pomniki boskiej, czy królewskiej osoby, zabijającej lwa lub byka, poprzez przeszycie mieczem. Nie ma wątpliwości, że owe kolejne reprezentacje religijne oparte są w części na zodiakalnym systemie świętego symbolizmu, w którym zabicie danego zwierzęcia oznacza wejście lub też wyjście słońca z poszczególnego znaku zodiakalnego w szczególnym sezonie roku, lub też zabicie zwierzęcia przedstawione jest, jako specjalna ofiara, lub też obydwa znaczenia razem.

Zodiak jest czymś nadzwyczaj starożytnym. Chociaż znaki niebieskie nie są już zbieżne z konstelacjami, których nazwy one noszą, kiedyś mogło to wyglądać inaczej. Pogląd, iż zabicie Byka wskazywało początkowo na wejście słońca w znak Byka, czy to w przesileniu letnim, czy zimowym, wspierany jest przez fakt, iż byk był niegdyś symbolem boga Słońca i rolnictwa, a wczesne pługi ciągnięte były przez byki lub woły. Zabicie lwa oznaczałoby wejście słońca w znak Lwa w połowie lata i mogło się wiązać z kultem Tammuza, od którego śródletni miesiąc nazywany był jego imieniem w Syrii. Na skutek zmiany osi obrotu ziemi, konstelacja Byka przestała być miejscem pobytu słońca przy przesileniu letnim, około 2100 lat przed rządami Cesarza Augusta. Jej pozycja została zajęta przez konstelację Barana. Ale podobnie, jak symbol zabitego lwa utrzymywał się na długo potem, jak byk odgrywał podobną rolę, tak samo znak Byka był w użyciu, kiedy już słońce zaczęło wchodzić w konstelację Barana w świętym sezonie. W czasie ery chrześcijańskiej byk występował prominentnie na mitrajskich posągach, ale była tam już faktycznie ceremonia zabijania barana ku czci boga Słońca. W Persji, znak Barana był znany, jako Baranek (Jagnię); i w niektórych z mitrajskich misteriów podczas ery chrześcijańskiej, zabijane było jagnię.

Dalszego poparcia dla zodiakalnego wyjaśnienia symboliki religijnej, dostarcza starożytny kult boga-Ryby. Wcześni chrześcijanie nazywali Rybą Jezusa Chrystusa. W zodiaku znak Ryb pojawia się po znaku Barana: Ryby faktycznie zajęły miejsce Barana podczas wiosennych festiwali, kiedy ten symbol zaczął być używany.

Podobnie, jak wszystkie religie o szerokim zasięgu, mitraizm jest złożonością wielu idei. W swej zachodniej ewolucji stał się on blisko związanym z popularnym kultem Kybele, Matki Bogów i dzięki rzymskiej tradycji militarnej, był on szczególnie powiązany z bóstwami rzymskimi. W jego świątynnych grotach, znajdywano wizerunki i imiona Junony, Minerwy, Apollina, Marsa, Bachusa, Merkurego i Wenus, ale najczęściej Sylwanusa, czyli łaciński ekwiwalent greckiego Pana, który przybierał panteistyczny charakter. Kojarzenie boga-Słońca z bogiem-Kozą, jest często znajdywane w mitologii greckiej i może zostać prześledzone wstecz do systemu babilońskiego, z którego mitraizm bezpośrednio zapożyczał.

Jakimkolwiek by nie było pierwotne znaczenie zabijania byka, zaczęło ono być kojarzone z ideą poświęcenia i oczyszczenia. Wielka moda na frygijską instytucję Taurobolium i Kriobolium, inaczej oczyszczanie poprzez krew byków i baranów, musiała wywrzeć wrażenie na mitraizmie, nawet jeśli nie były to zbyt mitrajskie początki. Mitra, podobnie jak Ozyrys i Dionizos, był zarazem bykiem, jak i Bogiem, dla którego ów byk bywał poświęcany, podobnie, jak Amon, dla którego były poświęcane barany, był jednocześnie "Wielkim Baranem". Podczas procedury tauroboliów i krioboliów, które stały się bardzo popularnymi w rzymskim świecie, mamy dosłowne i oryginalne znaczenie frazy "obmyty we krwi baranka." Doktryna głosiła, iż zmartwychwstanie i życie wieczne zapewnione były poprzez faktyczne spłukiwanie lub spryskiwanie krwią ofiarnego byka lub barana, często niewątpliwie jagnięcia. Stąd mamy takie napisy nagrobkowe, jak: Taurobolio cribolioque in aeternum renatus ( przez ofiarę byka i ofiarę barana, zrodzony ponownie dla wieczności ). Najpierw wtajemniczany umieszczany był w jamie, nad która znajdowało się rusztowanie. Na rusztowaniu umieszczano zwierzę, które miało być zabite i krew spływała na wyznawcę na dole. Ale jako że istnieje stała tendencja w systemach mistycznych w kierunku zastępowania symbolizmem konkretnych praktyk, możemy wnosić, że ostatecznie mitraiści dokonywali swych obrzędów ofiarnych w mniej prymitywnej formie.

BôG JASKINI


Jedną z osobliwości kultu Mitry jest to, iż miał on miejsce w jaskiniach. Przywiązywano do tego taką wagę, że gdziekolwiek nie istniały naturalne jaskinie, tam wyznawcy sporządzali sztuczne. Praktyka ta może sięgać swymi korzeniami do bardzo wczesnych czasów, kiedy to Rzymianie wrzucali egzemplarze wszelkich domowych narzędzi oraz garść rzymskiej ziemi, do wnętrza świętej jaskini na wzgórzu Palatynu. Jako, że to było nazywane mundus , przypominało to wierzenie, iż Zoroaster poświęcił jaskinię ku czci Mitry, Stwórcy i Ojca wszelkich rzeczy. Jaskinia ta miała być obrazem świata, stworzonego przez Mitrę i wszystko, co zawierała, było symbolem światowych elementów i klimatu.

Jaskinia wydaje się być najwcześniejszą z form świątynnych. Jest łatwo zrozumieć, że wielbiciele ognia lub słońca, którzy odnaleźli w jaskiniach szczątki ognisk poprzednich ludów, mogli przypuszczać, iż samo słońce chowało się w jaskini, kiedy zachodziło za horyzontem w nocy. Porfiriusz mówi nam, że jaskinie w najwcześniejszych czasach, poświęcane były bogom, zanim jeszcze świątynie były budowane. Tak więc Kureci na Krecie poświęcili jaskinię Zeusowi; w Arkadii jaskinia była poświęcona księżycowi i licejskiemu Panu, a w Naksos - Dionizosowi. Ale gdziekolwiek znany był Mitra, dodaje on, oddawano mu cześć w jaskini.

Mitra nosił imię "zrodzonego ze skały " i zwykła formuła w kulcie brzmiała: "Bóg ze skały". Wiele mitrajskich ołtarzy wyciętych zostało w skale. W tych świętych jaskiniach, wschodzące słońce witane było z radością, podczas gdy w nocy, gdy słońce pozostawało w ukryciu, ofiarowywano specjalne modły. Od niepamiętnych czasów, pierwszy dzień tygodnia, niedziela, poświęcony był Mitrze, bóstwu Słońca. Niedziela była przeważnie Dniem Pańskim na długo przed chrześcijaństwem.

Jesteśmy w posiadaniu paru dokładnych informacji o dwu głównych festiwalach mitrajskich, przesileniu zimowym, narodzinach boga Słońca i wiosennym zrównaniu dnia z nocą, okresie jego ofiary i tryumfu. Chrześcijańscy uczeni nie zaprzeczają już dłużej, że Boże Narodzenie jest słonecznym festiwalem z niepamiętnej starożytności, który wcześni chrześcijanie dostosowali do swego Chrystusa w totalnej ignorancji, co do daty jego rzeczywistych narodzin. Ale nie jest równie łatwo przyznawane, że Wielkanoc jest również słonecznym, a ściślej, słoneczno-księżycowym festiwalem. Mitra i Ozyrys, podobnie jak wiele innych słonecznych i wegetacyjnych bóstw, byli specjalnie czczeni podczas zrównania wiosennego, co łączyło się z obrzędami symbolicznej śmierci bóstwa, poszukiwaniu jego ciała i odnalezieniu go.

Firmikus, w swoim "O błędzie " , opisuje, jak wierni kładli kamienny wizerunek w nocy na marach i liturgicznie go opłakiwali. Ten symbol ciała zmarłego boga, był następnie umieszczany w grobie i po jakimś czasie stamtąd usuwany, przy której to okazji, wierni radowali się, wzajemnie przekazując sobie słowa pokrzepienia i nadziei. Wnoszono światło i kapłan namaszczał gardła wiernych, mrucząc powoli: "Miejcie odwagę, zostaliście pouczeni w misteriach i posiądziecie zbawienie od waszych smutków. " Kiedy kamienna figura w mitrajskiej ceremonii składana była w skalnym grobie - Mitra będący przeważnie "ze skały" i czczony w jaskini - nietrudno zauważyć iż paralele z centralnym epizodem opowieści chrześcijańskiej są uderzające. W obliczu bliźniaczych motywów w kultach Ozyrysa, Attisa, Dionizosa, jest rzeczą niemożliwą wątpić, iż mamy tu do czynienia z mitem uniwersalnym.

Frazer argumentował, iż bóg, który umiera i ponownie zmartwychwstaje, jest bogiem wegetacyjnym. Może to być faktem do pewnego stopnia, w kultach Attisa, Adonisa, Dionizosa i Ozyrysa. Z drugiej zaś strony, słoneczny Herakles umiera na stosie pogrzebowym, schodzi do Hadesu i wznosi się do Nieba. Ściśle słoneczny bóg Apollo, schodzi do Hadesu, podobnie jak Orfeusz. Dla śmiertelników, zejście do Hadesu jest po prostu śmiercią, ale ponieważ Bóg nie może przestać istnieć, można o nim mówić, że umiera w taki lub inny sposób. We wszystkich tych przypadkach, jednakże, wyjaśnienie jest astronomiczne, i takim również jest ono w przypadku opisu zejścia Mitry do Hadesu.

To było tylko jedno z mitrajskich misteriów. Drugie bywało rozgrywane, kiedy nowy wyznawca bywał inicjowany i prawdopodobnie powtarzane dosyć często. Justyn Męczennik, po opisaniu instytucji Wieczerzy Pańskiej, według ewangelicznej narracji, kontynuuje następująco: "Którą to ohydni diabli imitowali w misteriach Mitry, nakazując im uczynić te same rzeczy. Jako że ten chleb i kielich wody, umieszczane są z pewnymi inkantacjami w mistycznych obrzędach tego, który bywa wtajemniczany, o czym zapewne wiecie, lub możecie się dowiedzieć. " Tertulian popiera to. "Diabeł ", powiada on, "poprzez misteria swoich idoli, imituje nawet główne partie boskich tajemnic. Chrzci on również swych wyznawców wodą i każe im wierzyć, że to oczyszcza ich od winy. ... Tam Mitra czyni znak, na czołach swych żołnierzy; celebruje on ofiarę z chleba; ofiaruje on wizerunek zmartwychwstania i prezentuje jednocześnie koronę i miecz; ogranicza on swego najwyższego kapłana do jednego tylko małżeństwa; ma on nawet swe dziewice i swych ascetyków. " I dalej: "Diabeł posuwa się tak daleko, że stosuje do wielbienia idoli te same rzeczy, z których składa się administrowanie sakramentu Chrystusa."

W mitrajskich posągach odnajdujemy reprezentację dwunastu epizodów, prawdopodobnie odpowiadających dwunastu pracom Herkulesa, Samsona i innych słonecznych bohaterów i równie prawdopodobnie związanych z inicjacją. Wiemy, że kompletna inicjacja wyznawcy była wypracowanym, a nawet bolesnym procesem. Od Porfiriusza i Jeremiasza dowiadujemy się, że wyznawcy podzieleni byli na pewną liczbę różnych stopni, symbolicznie oznaczonych poprzez imiona zwierząt, ich skóry i głowy, które czasami bywały noszone. Jeremiasz wspomina gryfona, wronę, żołnierza, lwa, Persa (słońce), Bromiosa (byka) i ojca. Lista ta jest groteskowa, ale jest to znów stara historia - wszystkie religie są absurdem dla tych, którzy w nie wierzą.

Znak na czole inicjowanego, był według wszelkiego prawdopodobieństwa znakiem krzyża, uniwersalnego symbolu życia i nieśmiertelności, a w szczególności, boga-Słońca. Prawdopodobnie nie była to swastyka, najbardziej specyficzny z symboli słońca, gdyż ta wydaje się być nieobecną w sztuce perskiej. Możemy jedynie wnioskować, iż była to jedna z normalnych form chrześcijańskiego krzyża, ze sposobu w jaki Tertulian się o tym wyraża i z faktu, że tan , lub krzyż, były czołowymi znakami w judajskim kulcie, ustanowionymi w Księdze Objawień. Symbol ten wszedł do użytku w perskim kulcie ognia za pośrednictwem architektury i nie mógł być nieobecnym w obrazowaniu wschodniego boga Słońca w owych czasach.

ROZDZIAî XI;


MITRAIZM I CHRZEŚCIJAŃSTWO
Tak więc pokrótce dokonaliśmy przeglądu tego, co w największej części można by nazwać szkieletem lub kośćcem religii mitrajskiej w okresie, kiedy wydawała się ona z powodzeniem współzawodniczyć z chrześcijaństwem. Co tam mogło istnieć odnośnie wewnętrznego życia, duchowego przekazu i atrakcyjności, co by powodowało utrzymywanie się tego kultu w Cesarstwie Rzymskim ? To właśnie tutaj odczuwa się najostrzej naszą ignorancję. Tak dalece, jak chrześcijańska gorliwość była w stanie stłumić wszelkie pozytywne relacje na temat mitraizmu, zostało to uskutecznione podczas gdy chrześcijaństwo, nie powiem obaliło, ale raczej zaabsorbowało ruch mitrajski. Istniało w starożytności, jak wiemy od Porfiriusza, kilka wyszukanych traktatów, objaśniających religię Mitry; i każdy jeden z nich został zniszczony z ramienia Kościoła. Niewątpliwie, zawierały one zarówno wiele narracji, jak i wiele materiału dydaktycznego, którego znajomość mogła zabarwić całą religijną świadomość wyznawców Mitry.

Jak zobaczymy później, istnieją wciąż jednak wskazówki, które zostały przeoczone w studiach nad mitraizmem, odnośnie pewnych mitów kultu i możemy bezpiecznie zadecydować w ogólności, że podobnie jak Brahmany dowodzą wartości wedyckich hymnów, tak też i musiała istnieć mitrajska mitologia, która nie była zawarta w Zendaveście. Rekonstrukcja tej mitologii, jednakże, jest obecnie sprawą beznadziejną. Zbyt niewiele uwagi, być może, przywiązywano do teorii Creuzer'a, iż imię Perseusza-Persesa, mogło oznaczać "Persa" i że mit Perseusza jest faktycznie wczesną adaptacją mitu Mitry. Historia Perseusza w sposób oczywisty posiada zawartość akcji i kolorytu niezwykłych dla mitologii greckiej i nie mniej sugeruje swe orientalne pochodzenie, niż mit Heraklesa. Ale dopóki nie pojawi się nowa ewidencja, taka hipoteza może co najwyżej oznaczać jedną z możliwości.

I podobnie, co do dydaktycznej strony mitraizmu, musimy ograniczyć nasze wnioski do niezbitych dowodów. Do tych zalicza się między innymi ewidencję obrzędu Venidad , która wiązana była z kultem nauczania szczęśliwej nieśmiertelności dla prawych, bardzo w zarysie podobnych do linii chrześcijaństwa. Wyjątek z niej może pomóc wyjaśnić kwestię:
"(Zaratustra zapytał) O Stworzycielu materialnego świata, o Święty ! Gdzie nagrody bywają przydzielane ? Gdzie nagradzanie ma miejsce ? Gdzie rekompensata bywa wypełniana ? Gdzie ludzie wędrują w celu otrzymania nagrody, którą w ciągu życia w świecie materialnym, zdobyli oni dla swej duszy ?

"Ahura Mazda odpowiedział: Kiedy człowiek umiera, gdy jego czas przemija, wtedy nieznośne, zło czyniące Dewy, odcinają jego wzrok. Trzeciej nocy, kiedy ranek wstaje i jaśnieje, kiedy bóg Mitra ze swym wspaniałym orężem sięga szczęsnych gór i słońce wstaje:

"Wtedy wróg, imieniem Wizaresza, o Spitama Zaratustro, unosi w więzach dusze złych wielbicieli Dew, którzy żyli w grzechu. Dusza wkracza na drogę, uczynioną przez Czas i otwartą zarówno dla prawych, jak i nieprawych. Przy końcu tej drogi, na moście Kinvad, świętym moście uczynionym przez Mazdę, proszą oni swych duchów oraz dusze o nagrodę za ziemskie dobro, które czynili tu na ziemi.

"Wtedy nadchodzi piękna, kształtna, silna i wdzięczna panna, z psami przy swym boku, ta, która może odróżnić, kto ma wiele dzieci, jest szczęśliwy i posiada wysokie zrozumienie. Ona kieruje duszę prawego w górę, ponad Haraberezaiti; ponad mostem Kinwad; ona umieszcza ją w obecności samych niebiańskich bogów.

"Vohu-mano wstaje ze swego złotego tronu: Vohu-mano zapytuje głośno: Jak przybyłeś do nas, o ty, Święty z tamtego upadającego świata, w ten upadający świat ?

"Radośnie przechodzą dusze prawych do złotego tronu Ahury Mazdy, do złotego tronu Amesza Spentas, do Garoumanem (domu pieśni), przybytku Ahury Mazdy, przybytku Amesza Spentas, przybytku wszystkich innych istot świętych.

"Co do pobożnego człowieka, który został oczyszczony, nieznośne, czyniące zło Dewy drżą od zapachu jego duszy po śmierci, jak drży owca, atakowana przez wilka.

"Dusze prawych zebrane są tam razem: Nairyo-Sangha jest z nimi razem: posłańcem Ahury Mazdy jest Nairo-Sangha."


Jest wartym odnotowania, co więcej, iż w niektórych kodeksach Avesty znajduje się tę formułę: "Ten, kto nie osiągnął duszy, nie osiągnął niczego. Ten nie osiągnie nic, kto nie osiągnął duszy." Znaczenie tego jest: "zdobądź miejsce w Raju" i ustęp ten wygląda bardzo podobnie do oryginalnej formy dobrze znanego tekstu chrześcijańskiego.
BEZPODSTAWNE OSKARZENIA
Co do reszty, Zendavesta, jak większość innych świętych ksiąg, obstaje wystarczająco silnie przy normalnych standardach moralnych. Ma ona dziwne nauki specjalne, co do świętości psa i jej sprzeciw zarówno odnośnie palenia, jak i grzebania ciał, jest szczególnym dla mazdaizmu. Ale te wierzenia nie wydają się mieć silniejszego wpływu na późniejszy mitraizm, podczas gdy utrzymywał się prawdopodobnie jego specjalny nacisk na mówienie prawdy. Nie możemy, faktycznie, powiedzieć, w jaki sposób mitrajscy kapłani radzili sobie ze specyficznymi problemami życia w Cesarstwie Rzymskim, ale jesteśmy upoważnieni, niemniej, do zgłoszenia protestu przeciwko oderwanym przypadkom odżywania nieuzasadnionych i wyolbrzymionych oskarżeń. przeciwko temu kultowi.

Aż do dnia dzisiejszego zdarzają się naukowcy chrześcijańscy mówiący otwarcie, lub sugerujący niejasno, iż mitraizm sygnalizowany był w okresie rzymskim poprzez ofiary ludzkie. Dla takich oskarżeń nie ma żadnego usprawiedliwienia. Eklezjastyczny historyk Sokrates faktycznie sugeruje, iż około roku 360, świątynia Mitry w Aleksandrii, od dawna opuszczona i zaniedbana, została podarowana przez Konstantyna chrześcijanom i że znaleźli oni w niej adytum znacznej głębokości, zawierające czaszki wielu osób, starych i młodych, którzy byli złożeni w ofierze dla Mitry i że chrześcijanie obwozili je po całym mieście, co spowodowało rozruchy, w których biskup Jerzy i wielu innych zostało zabitych. Ale ta narracja jest nie poparta niczym, nawet w historii kościelnej i obfituje w nieprawdopodobieństwa.

"Poganie " w ogólności są reprezentowani, jako chwytający za broń, aby pomścić atak na mitrajską sektę, chociaż świątynia mitrajska, jak jest jasno zaznaczone, była od dawna opuszczona i cesarz Julian, mitraista, reprezentowany jest, jako rzekomo piszący list oskarżycielski wobec aleksandryjczyków, za ich postępek. Jednakże w swym liście, on jedynie wspomina o zabiciu Jerzego, podczas, gdy Sokrates sugeruje całą masakrę. Cała historia ma posmak jedynie "odium theologicum " i nie pasuje do wszelkich innych opisów kultu mitrajskiego. Wiemy skądinąd, iż w ciągu pierwszych trzech, lub czterech wieków, Żydzi i poganie oskarżali chrześcijan, iż mieli oni zwyczaj ofiarowywania dziecka w swych misteriach. To oskarżenie było niewątpliwie fałszywym, a jednak było ciągle powtarzane.

Z drugiej zaś strony, jedynym uzasadnionym zapisem, co do oskarżeń przeciwko mitraizmowi, jest jeden, który je odrzuca. Sainte-Croix w swoich "Recherches " (ii.135) nawiązuje do ustępu w biografii Kommodusa, autorstwa Lampridiusa, w której mówi się iż: "splamił on obrzędy mitrajskie poprzez faktyczne zabójstwo , gdzie zazwyczaj mówi się lub czyni coś, dla celu wywołania strachu." Ten sam uczony czyni inne odniesienie, które również służy do zbicia jego argumentu: a jednak później angielski pisarz wspomina o "ciemnych i strasznych misteriach Mitry ". Taka ocena jest również czysto bezwartościową, jako pochodząca od chrześcijańskiego pisarza z 10 wieku i będąc zupełnie nie popartą starożytnymi dowodami. Tym, co prawdopodobnie się tu zdarzyło, była symboliczna ofiara, po której być może następowało symboliczne spożywanie boskiego wizerunku - obrzędy, które, jak istnieje wiele dobrych powodów do przypuszczania, miały miejsca w misteriach wczesnych chrześcijan.

Ale istnieje daleko więcej dowodów, w takim stanie rzeczy, jaki jest, dla oskarżeń o niesławne postępowanie, które wytoczyć można by raczej przeciwko chrześcijanom, niż przeciwko mitraistom. Mitrajskie misteria, za wyjątkiem faktu, że obejmowały one rzeczywiste umartwianie i sceniczną reprezentację śmierci, nie były bardziej ciemnymi i strasznymi, niż to wiadomo o misteriach chrześcijańskich do tej pory, nie wspominając już o tym, o co je wcześniej pomawiano. Nie ma przeciwko nim sugestii takich rozwiązłości, o jaką ciągle oskarżano nocne spotkania chrześcijan, lub jakie specyficznie przytaczane były przez Pawła, przeciwko jego własnym wyznawcom w Koryncie. Ich cel był w sposób niekwestionowany moralnym, jak również pocieszycielskim. Słowami Suidasa, wyznawca przechodził przez swe próby po to, aby stać się świętym i pozbawionym namiętności. Podczas inicjacji - jak to wiemy z niechętnego podziwu Tertuliana - wyznawcy, zwanemu żołnierzem Mitry, ofiarowywano koronę, którą jego zadaniem było odrzucić, poprzez deklarację, iż Mitra był jego koroną. I wszystko wskazuje na wyrażenie teorii ekspiacji i oczyszczenia od grzechu, w której Mitra figurował, jako Pośrednik i Zbawiciel, faktycznie przechodzący symboliczny akt ofiarowania i z pewnością zabezpieczający swym wyznawcom życie wieczne.

Co do doktryny o nieśmiertelności, jako będącej przed-chrześcijańską, cały symbolizm mitrajski implikuje takie nauki. Na większości posągów z bykiem, należy zapamiętać, stoją tuż obok Mitry dwie figury, jedna z nich trzymająca pochodnię w górze, a druga w dole. Te pochodnie oznaczały najpierw wschód i zachód, albo wznoszenie się wiosennego słońca i zanikanie jesiennego, ale były to również starożytne symbole życia i śmierci i miały dalej oznaczać upadek (w materię - przyp.) i powrót duszy.

Nie był to również jedyny punkt, w którym mitraizm jest znany z konkurencji z chrześcijaństwem, a co uchodzi za jego najsilniejszą z atrakcji. Doktryna Logosu , czyli Wcielonego Słowa, lub Rozumu, którą chrześcijaństwo zaabsorbowało za pośrednictwem platonizujących Żydów z Aleksandrii, była obecną w mitraiźmie i jest dużo wcześniejszego pochodzenia. Ze Mitra był wiązany ze "Słowem ", wynika już z Avesty . Co więcej, w Venidad , Zaratustrze każe się wielbić w następującym porządku: Mitrę, " o najwspanialszym orężu ", Sraosza, "Świętego " oraz "Święte Słowo, najwspanialsze ", tym samym łącząc i częściowo identyfikując Mitrę ze Słowem, jak również z Duchem Świętym. A Emanuel Deutsch podzielał opinię, iż Metatron z Talmudu ( którego on zrównuje z Ideami Platona, Logosem Filona, ze "Słowem Aziluth " Kabalistów, ze Sophią, czy Potęgą Gnostyków i z Nous Plotyna ), był według wszelkiego prawdopodobieństwa nikim innym, jak Mitrą. " I podobnie, jak Metatron jest po stronie żydowskiej identyfikowany z "Aniołem", przyobiecanym, jako lider i dowódca Hebrajczykom w Palestynie a z kolei ów anioł jest quasi-historycznie reprezentowany przez Jozuego - Jezusa, łańcuch aluzji od Mitry do Chrystusa jest w ten sposób ciekawie kompletnym.

Wydaje się nie istnieć żaden dobry powód dla przypuszczenia, iż doktryna Logosu i Trójcy dotarła do Persji za pośrednictwem Greków: wręcz przeciwnie, prawdopodobnie otrzymali ją oni ze źródeł babilońskich, z których również zapożyczyli ją Grecy; i nie byłoby to nieprawdopodobieństwem, że to ich wersja idei Logosu dała prowadzenie filońskiej i chrześcijańskiej formie, w której Słowo jest w sposób wyraźny "światłem tego świata".

Oczywiście, mówi się nam, że mitrajskie obrzędy i misteria zostały zapożyczone od chrześcijaństwa i tylko je imitowały. Odrzucenie takiego wniosku znajduje się w samym języku tychże chrześcijańskich ojców, którzy piszą o mitraiźmie. Trzech z nich, jak już widzieliśmy, mówi o mitrajskim podobieństwie do obrzędów chrześcijańskich, jako o dziele diabelskim. Cóż, jeśli by mitraizm jedynie po prostu imitował historycznych chrześcijan, oczywistym dla tych ostatnich, byłoby proste stwierdzenie takiego faktu. Ale Justyn Męczennik w sposób wyraźny argumentuje, iż diabli przewidzieli wcześniej misteria chrześcijańskie i zawczasu też przygotowali ich parodie. "Kiedy słyszę, " powiada on, "iż Perseusz narodzony został z dziewicy, rozumiem, że kłamliwy wąż również i to sfałszował". Nikt teraz nie udaje, że mit Perseusza lub mit pogański o dziewiczych narodzinach w ogólności, jest późniejszym od chrześcijaństwa. Justyn Męczennik, faktycznie, jest być może i najgłupszym z ojców chrześcijaństwa, ale to, co powiada on o wyprzedzającej akcji demona, czy demonów, w sposób jasny leży również u podstaw argumentacji Tertuliana i Juliusza Firmikusa.
BôG ZRODZONY ZE SKAîY
Kiedy, ponownie, Justyn zastrzega , iż mitraiści w swej inicjacji imitują nie tylko wypowiedź Daniela , "iż kamień bez rąk został wycięty z góry ", ale również "całość słów Izajasza" (Izaj.xxxiii, 13-19), to jedynie pomaga on nam zdać sobie sprawę z tego, o ile starszym od chrześcijaństwa jest tenże szczególny element chrześcijańskiego symbolizmu, który łączy na równi Jezusa , jak i Piotra z mistyczną Opoką. Ze mazdaizm, czy mitraizm zapożyczył ów symbol od judaizmu, gdzie istniał on jako narośl lub totemistyczny przeżytek, jest tak samo nieprawdopodobnym, jak jest oczywistym, iż Hebrajczycy zapożyczyli go z Babilonu lub Persji. W polinezyjskiej mitologii - jak również w obrzędach ofiar ludzkich - gdzie istnieje tyle bliskich koincydencji z ideami azjatyckimi, mówiło się, iż Bóg Taaroa "obejmował skałę, wyobrażeniowy fundament wszechrzeczy, która następnie zrodziła ziemię i morze." Tutaj znowu stykamy się z mitem o naleciałościach greckich, lecz prawdopodobnie semickim, o zrodzonym ze skały Agdestisie, synu Jupitera.

Nawet zauważalne podobieństwa pomiędzy mitem Mojżesza, uderzającego w skałę, z której wypływa woda, a sceną na jednym z mitrajskich posągów, sugeruje raczej wspólne źródło dla obydwu mitów, niż Persów, zapożyczających z Biblii. Na pomniku Mitra wypuszcza strzałę prosto w skałę, z której wytryska woda w miejscu uderzenia. Podobnie, jak opowieść o dziecięciu Mojżesz, odnalezioną o wiele wcześniej w przypadku Sargona, tak i prawdopodobnie historia ze skałą pochodzi z Centralnej Azji.

Ustęp u Izajasza, który silnie sugeruje mitrajską inicjację, wydaje się być sfałszowanym, przez żydowskich skrybów; i fałszerstwo jest podobnie podejrzewane w ustępie z Genezy: xiix,24, gdzie "Pasterz, opoka Izraela, " wskazuje na jakieś wierzenie później wyrzucone z judaizmu. Przede wszystkim, tak zwana Pieśń Mojżesza ( w której Izrael i jego wrogowie figurują, jako pokładający zaufanie w boskiej "Opoce" i wroga "Opoka" kojarzona jest z sakramentem wina) wskazuje na obecność takiego symbolu bóstwa w religii hebrajskiej, na długo przed naszą erą.

Istnieje czysty element mazdajski, w końcu, w aluzji do mistycznej skały u Zachariasza, a "siedmioro oczu" jest w oczywisty sposób powiązane z siedmioma "Amesza-Spentas", których wg jednego poglądu, szefem był Mitra, a wg innego - Ormazd. A kiedy znajdujemy w listach wzmiankę co do Jezusa, będącego "żywą opoką" i "opoką duchową" oraz przeczytamy w ewangeliach, jak Jezus powiedział: "Jesteś Petra (opoka) i na tej opoce zbuduję kościół mój...," powracamy od ostatniej frazy, w sposób tak oczywisty nie-historycznej, z powrotem do obrzędów mitrajskich. Widzimy w mistycznej skale Mitry, skale z której pochodzi Bóg - czy to będzie ziemia, czy chmura - prawdopodobne źródło, wspólne zarówno dla rzymskiej legendy, jak i doktryny pseudo-Piotrowej oraz Pawłowych listów.

Mitrajskie misteria, zatem, o pogrzebie i zmartwychwstaniu Pana, Pośrednika i Zbawiciela ( pogrzebanego w skalnym grobie i zmartwychwstałego z tego grobu), sakrament chleba i wody, znakowanie na czole mistycznym znakiem - wszystkie powyższe istniały w praktyce, podobnie, jak egipskie poszukiwania zgubionego ciała Ozyrysa i reprezentacje jego składania do grobu oraz zmartwychwstania - na długo przed publikacją chrześcijańskich ewangelii o Panu, który był pochowany w skalnym grobie i powstał z tego grobu w dniu słońca oraz przed chrześcijańskimi misteriami boskiej komunii, z chlebem i wodą, czy chlebem i winem, które po raz ostatni były również używane w misteriach Dionizosa, boga Słońca i boga Wina, niewątpliwie, jako reprezentujące jego ciało i krew. Ale nawet eucharystia chleba i wina, jak również chlebno-mięsny bankiet, były poszlakowo obecnymi w mitrajskim kulcie, gdyż zoroastriański Hom lub Haoma, identyczny z wedycką Somą, był gatunkiem płynu i figurował w większości starych kultów, jako "rzecz sama w sobie święta" i ostatecznie, jako bóstwo. Faktycznie, ta deifikacja napoju utrzymywana jest, jako prawdziwe początki boga Dionizosa, podobnie, jak Agni był deifikacją sakramentalnego płomienia. I podczas gdy mazdejska wiedza utożsamiała drzewo Haoma z Drzewem Życia w Raju, podobnie mamy katolickich teologów, dokonujących tego określenia, wobec chrześcijańskiej eucharystii.

"Kielich" Mitry miał sam w sobie mistyczne znaczenie. Na pomnikach widzimy pijącego zeń świętego węża, symbol mądrości i uzdrowienia. I ponownie, jako że istnieje zapis faktycznego spożywania jagnięcia we wczesnych obrzędach chrześcijańskich - szczegół wciąż częściowo zachowany we włoskiej praktyce błogosławienia zarówno jagnięcia, jak i pieczonej figurki baranka w czasie sezonu wielkanocnego, ale oficjalnie zastąpiony opłatkiem podczas mszy - tak i w perskim kulcie, poświęcane mięso mieszane było z chlebem i pieczone w okrągłe ciasto, nazywane Myazd lub Myazda oraz sakramentalnie spożywane przez wyznawców.

Nie było to wszystko. Firmikus informuje nas, iż diabeł, po to, aby nie zostawić niczego nie dopracowanego dla celu zniszczenia dusz, uciekł się zawczasu do zwodniczej imitacji krzyża Chrystusowego. Nie tylko przymocowywano więc we Frygii młodzieńca do drzewa w obchodach ku czci Matki Bogów i w innych kultach imitowano ukrzyżowanie na podobny sposób, ale w jednym z misteriów w szczególności, poganom zachciało się nawet poświęcać samo drzewo i około północy zabijać barana u jego stóp. Ten kult może, choć nie musi, być mitrajskim, ale istnieje silne podejrzenie, iż mitraizm mógł obejmować również i taki rytuał. Widzieliśmy, że baranek-jagnię było poświęcane w misteriach mitrajskich i nie tylko święte drzewa istnieją na wszystkich typowych posągach mitrajskich, ale sam Bóg reprezentowany jest, jako odradzający się, lub też umieszczany wewnątrz drzewa. To bezpośrednio zostało przejęte od Ozyrysa, Dionizosa i Adonisa i wskazuje również na początki mitu chrześcijańskiego Świętego Krzyża.
BARANEK BOZY
Chrześcijańska asymilacja mitraizmu uwidacznia się jeszcze jaśniej w znanym symbolu chrześcijańskim, w którym Chrystus jest reprezentowany jako jagnię, lub baranek dźwigający na sobie krzyż, podtrzymywany przednią nogą. Wiemy już od Porfiriusza, że w misteriach, miejsce w pobliżu równonocnego koła, przeznaczone było dla Mitry, jako jego właściwy tron i że z tej okazji nosi on krzyż Barana (zodiakalnego), który jest symbolem Marsa (Aresa). Miecz Barana, możemy założyć, został po prostu uznany za krzyż, gdyż miecz jest w formie krzyża.

Ponownie, jak już widzieliśmy, Porfiriusz wyjaśnia, że "Mitra jest Demiurgiem Byka i panem pokoleń ". Rutaj zatem następowałoby, jak już widzieliśmy, symboliczne zabijanie, w którym bóstwo jest ofiarowywane przez bóstwo, i możemy łatwo wywnioskować, iż symboliczny baran byłby kolejno poświęcany przez mitraistów według tej samej zasady. Jak już wspomnieliśmy uprzednio, wydaje się historycznym faktem, iż u wczesnych chrześcijan, baran lub jagnię było ofiarowywane w paschalnym misterium. Jest to dyskutowane pomiędzy Grekami i łacinnikami, czy w pewnym okresie zabite jagnię było ofiarowywane na ołtarzu, razem z mistycznym ciałem Chrystusa; ale katoliccy pisarze przyznają ( i to , przy okazji, jest początkiem pewnej dysputy na temat śpiewania Agnus Dei w kościołach ), iż w starym Ordo Romanus , jagnię bywało poświęcane, zabijane i spożywane w Dzień Wielkanocy, zgodnie z obrządkiem religijnym. Również i krew z tego jagnięcia, bywała zbierana w kielich. Tak więc wszystko wskazuje na to, że nie tylko Baranek we wczesnym kulcie chrześcijańskim, był symbolem bóstwa z odległej starożytności, ale że był traktowany identycznie, jak symboliczne jagnię kultu mitrajskiego.

W Apokalipsie, jednym z najwcześniejszych quasi- chrześcijańskich dokumentów i tym, który ukazuje nam stadium, w którym jezuizm i symbol Boga-Baranka były wciąż jeszcze częścią judaizmu, po odrzuceniu nie-żydowskiego rozróżnienia, mamy zabijanego Boga-Baranka opisanego, jako mającego siedem rogów i siedmioro oczu, "które są siedmioma duchami Boga, zesłanymi na tą ziemię " i jako trzymającego w prawej ręce siedem gwiazd , czyli inaczej mówiąc, siedem planetarnych, mazdajskich "Amszaspandów" czy "Amesza Spentas", wspomnianych uprzednio, których Mitra był wodzem i jak gdyby - ucieleśnieniem.

Paralela stosuje się i w dalszej części. Jest rzeczą wiadomą, że tam, gdzie w ewangeliach wspomina się o Jezusie, jako urodzonym w stajni w gospodzie, wcześni pisarze chrześcijańscy, tacy, jak Justyn Męczennik i Orygenes wyraźnie powiadają, iż był on urodzony w jaskini. Teraz z kolei, w mitrajskim micie, Mitra jest zarówno zrodzony ze skały, jak i zrodzony w jaskini i posągi jego wykazują nowo narodzone dziecię, adorowane przez pasterzy, którzy ofiarują mu pierwsze owoce. Jest rzeczą godną uwagi, że podczas, gdy jaskinia była przez długi czas ( i sądzę, że wciąż jest) pokazywana, jako miejsce narodzin Jezusa w Betlejem - święty Jeremiasz faktycznie narzekał, iż w jego dniach poganie celebrowali obchody ku czci Tammuza ( Adonisa), a zatem przypuszczalnie i festiwal narodzin słońca, czyli Boże Narodzenie, w tejże samej jaskini.

Biorąc pod uwagę te identyczności, było nieuniknioną rzeczą, aby Mitra, czy był on, czy nie, uważany za zrodzonego z dziewicy w starszej tradycji mazdejskiej, zaczął on być za takowego uważany w swych zachodnim kulcie. Jak już widzieliśmy, istniała tam pierwotna tendencja, zarówno aryjska, jak i semicka, aby młodych bogów, takich jak Dionizos, Apollo, Herakles, uważać za synów Najwyższego Boga; i kiedy Mitra został specjalnie utożsamiony, podobnie, jak Dionizos, z frygijskim bóstwem Sabaziosem, który był "dzieckiem, jak gdyby, wielkiej Matki", z konieczności zaczął on mieć podobne związki z boginią Matką. Ale według wszelkiego prawdopodobieństwa istniały tam starożytne, perskie formy koncepcji, od których mogło się to zacząć. Wydaje się wysoce prawdopodobnym, iż legenda o narodzinach perskiego Cyrusa, była pokrewną, lub też związaną z mitem Mitry, jako że Cyrus (Koresz) był imieniem słońca i legenda należała w oczywisty sposób do mitów solarnych. Tak że istniałaby tendencja do opowiadania o Mitrze, iż był on zrodzony wśród trudów, podobnie, jak inni bogowie Słońca, a jego narodziny w jaskini, ułatwiłyby jeszcze to zadanie.

Dalej, było już praktycznie sprawą oczywistą, iż jego matka stylizowana zostanie na dziewicę, według typowych precedensów. We Frygii, bóg Acdestis lub Agdistis, odmiana Attisa, związany z Attisem i Mitrą w kulcie Wielkiej Matki, jest zrodzony ze skały. Podobnie, jak Mitra jest on dwupłciowym, figurującym w niektórych wersjach, jako kobieta; a prymitywna grecka opowieść o sposobie jego narodzin, jest w ewidentny sposób mitem, sformułowanym dla relacji tegoż epitetu. Co więcej, bogini Anahita lub Anaitis, z którą Mitra był w starożytności stawiany w parze, była przeważnie boginią płodności i jako taka, figurowałaby z konieczności w swym kulcie, jako Matka. Jako, że Mitra nigdy nie pojawia się ( za wyjątkiem pochwalnych metafor) jako ojciec, byłby on przeto z konieczności jej synem. I dokładnie tym jest Attis w orfickiej teozofii, figurujący, jako syn Ateny, Bogini Dziewicy, która z kolei jest w możliwy sposób, odmianą Anaitis lub Tanith. Ostatecznie, jako że wcześniej czczony duch Sraosza (Vohu-mano) był związany z Mitrą, tak więc nastąpiłoby tam zmieszanie czy też asymilacja Mitry z Saosziasem lub Saosziantem, Zbawicielem i Wskrzesicielem Umarłych, który w mitologii Parsów ma być zrodzonym z dziewicy, jako że jego matka w sposób cudowny, poczęła go z nasienia Zaratustry.

Jako rezultat wszystkich tych motywów mitycznych, odnajdujemy Mitrę figurującego w imperium chrześcijańskim w czwartym i piątym wieku, obok Chrystusa, jako supernaturalnie zrodzonego z Dziewicy-matki ( śmiertelnej panny lub bogini Matki ) oraz z Najwyższego Boga. Jeśli chrześcijanie robili tyle szumu wokół jakiejś okultystycznej tezy, iż Mitra był swym własnym ojcem, czy też inaczej, mężem swej matki, podtrzymywali oni jedynie zapis faktu, że zarówno w tym, jak i w wielu innych starożytnych kultach, a jeszcze mroczniej w ich własnym, Bóg bywał przeróżnie wyobrażany, jako syn i jako kochanek bogini Matki. Według wszelkiego prawdopodobieństwa, zapożyczyli oni z mitraizmu odwieczny rytuał narodzin boskiego dziecięcia, gdyż na mitrajskich pomnikach mamy figurę drzewa, ocieniającego nowonarodzone dziecię, podobnie, jak to ma miejsce we wczesno- chrześcijańskich rzeźbach.

ROZDZIAî XII


TRANSFORMACJA MITRY
Mając na względzie długą serię paralel pomiędzy kultem mitrajskim, a chrześcijańskim, trudno wątpić, że jedno z nich musiało imitować drugie i można już pozostawić szczeremu czytelnikowi wyciągnięcie własnych wniosków odnośnie teorii, że to mitraizm kopiował chrystyzm. Chrześcijańska imitacja miała miejsce, niech to zostanie zauważone, z tego właśnie powodu, iż imitowane cechy w drodze doświadczenia zostały sprawdzone, jako religijnie pociągające, a sam mitraizm, jak już widzieliśmy, rozwinął niektóre z nich według linii innych z orientalnych kultów. Jego historia, tak dalece, jak jesteśmy w stanie ją prześledzić, jest serią adaptacji środowiskowych. Mitraizm, faktycznie, rozprzestrzenił się na zachodzie z taką szybkością, jaką chrześcijanie przyzwyczajeni byli określać, jako cudowną, w przypadku swego własnego wyznania. A my, spoglądając wstecz okiem socjologa na chrześcijaństwo i inne historie religijne, możemy doskonale zrozumieć, jak taki kult, z wyszukanym ceremoniałem oraz wywierającą wrażenie inicjacją, atrakcją wzniosłych i uroczystych misteriów, obietnicą nieśmiertelności i oficjalną zachętą tam, gdzie dotyczyło to armii, mógł rozprzestrzenić się na przełaj Cesarstwa Rzymskiego w wieku, kiedy to prymitywne rzymskie religie kruszyły się przed postępem dalece bardziej wyspecjalizowanych i skomplikowanych systemów i bardziej filozoficznych poglądów.

Tak dalece faworyzowano ją w Rzymie, iż pozwolono na wykopanie Mitreum na Wzgórzu Kapitolińskim, tuż pod Kapitolem, najbardziej szanowanym miejscu w mieście. Przede wszystkim, religia ta była popularna wśród armii, która wydawała się być do pewnego stopnia szkołą, choć raczej dziką, siły moralnej i porządku w czasach, kiedy przerażająca podłość szerzyła się w rzymskim świecie a ludzie czcili rangi, tak jak psy czciły ludzi.

Jeden z pierwszych stopni inicjacji, dla mężczyzn, składał się z otrzymywania miecza przez wyznawcę i bycia nazwanym żołnierzem Mitry. Stąd też kojarzenie Mitry z Marsem i jego całkowita absorpcja Janusa, którego atrybuty Mitra zdublował. Tak więc mitraizm był szczególnym wyznaniem żołnierzy i oddając honory Niezwyciężonemu Bogu Słońca, Mitrze - Deo Soli Invicto Mithrae - jak, to było na pomnikach, cesarz Konstantyn współzawodniczył z najbardziej lojalnymi mitraistami długo jeszcze po swym nawróceniu się na chrześcijaństwo.

Wyjaśnienie tej fazy wydaje się być takie, że to właśnie poprzez orientalny militaryzm, kult mitrajski przedostał się na Zachód. Wiemy od Plutarcha, że mitraizm był najpierw przedstawiony w Rzymie za pośrednictwem cylicyjskich piratów, których pokonał Pompejusz i że jest sprawą znaną, iż owi piraci byli konfederacją żołnierzy i innych ludzi wcześniej zatrudnianych przez azjatyckich władców ( w szczególności przez Mitrydatesa, w którego armii mitraizm byłby naturalnym kultem) i pozostawionych własnej przemyślności po podboju przez Rzymian. Jako takie, piractwo nie było uważane za coś kompromitującego i Pompejusz przyjął wielu pokonanych piratów pod swój patronat, a ich religia miała dobry start w armii rzymskiej, w którą tak wielu z nich się zaciągnęło i która, przez następne wieki, rekrutowana była głównie ze Wschodu. Jest bardzo prawdopodobnym, że rzymscy dostojnicy od początku zachęcali ten kult, jako specjalnie odpowiedni dla żołnierzy. Ale kult nie ograniczył się jedynie do nich.


NIEOBECNOŚĆ KOBIET
W kongregacjach, które militarnymi nie były, jak dowiadujemy się z napisów, uczestniczyli zarówno niewolnicy, jak i wyzwoleńcy, tak, że kult był w tym aspekcie tak samo chłonnym, jak i chrześcijański. Ale w drugim odniesieniu wydawał się być mniej odbiorczym. Wśród setek odnalezionych napisów, nie ma wspomnienia o kapłance, czy kobiecej inicjantce, czy nawet o ofiarodawczyni, choć istnieją tam dedykacje pro salute od kobiet, jak również jeden napis informujący o Mitreum, wzniesionym przez kapłana i jego rodzinę. Wydawało by się, iż pomimo aluzji Tertuliana, co do "dziewic" Mitry, kobiety nie miały ustalonego miejsca w głównym ciele członkostwa. Wydawało by się, faktycznie, iż tak dalece, jak kult ten bywał łączony na zachodzie z kultem Wielkiej Matki, Kybele, jak i na Wschodzie z kultem Anaitis, kobiety powinny były być z nim związane, ale jeśli były one odseparowane od właściwego mitraizmu, tenże ostatni byłby do takiegoż stopnia w społecznie niekorzystnym położeniu, w swym współzawodnictwie z chrześcijaństwem, jakkolwiek właściwym ten kult mógłby być dla życia armii.

Takie nastawienie ekskluzywizmu jest prawdopodobnie zawdzięczane częściowo duchowi ascetyzmu, który, według świadectwa Tertuliana, charakteryzował kult mitrajski, podobnie jak to było u manichejczyków i kilku chrześcijańskich sekt. Żadnemu ze starożytnych nie można byłoby przypisać większego ascetyzmu seksualnego, niż Julianowi, najdostojniejszemu z mitraistów; takie fakty rozbrajały chrześcijańskie usiłowania oskarżenia rywalizującej religii o kultywowanie zmysłowości. Na obrazie "bankietu siedmiu kapłanów" w mitrajskiej katakumbie, znajdują się frazy, typu: "Jedzmy i pijmy, bo jutro pomrzemy" i te mogą przemawiać za przeciwną tendencją, taką, jaka była wcześniej kojarzona z chrystyzmem, chociaż nie jest wcale wykluczonym, iż napis mógł być wykonany we wrogim duchu, rękami chrześcijańskich najeźdźców mitrajskiego przybytku. Jakkolwiek tam było, nie istnieje absolutnie żadna ewidencja, aby mitraizm kiedykolwiek rozwinął takie wypaczenia, jakie ostatecznie zmusiły władze do zakazania miłosnych bankietów pomiędzy chrześcijanami.

Mitrajskie standardy, faktycznie, wydają się wyższymi, choć obydwa kulty w sposób podobny, utrzymywane były głównie przez pospólstwo, nie licząc specjalnej mody militarnej starszego systemu. Chrześcijański historyk ujmuje to nawet w ten sposób, iż "tym, co zdobyło sympatię dla kultu Mitry w Rzymie, była fundamentalna myśl etyczna, iż bóstwo to znajduje się w stałej walce ze złem... Czysty i cnotliwy Bóg światła, któremu żaden z mitów nie przypisywał niczego innego, oprócz cnoty i zwalczania zła, zdobył wiele serc ze splamionego grzechem Olimpu... Przede wszystkim, najbardziej idealne charaktery w historii cesarskiego Rzymu, darzyły swą protekcją kult Mitry. "

Według wszelkiego prawdopodobieństwa, był to biedniejszy kult z tych dwojga, nie posiadający faktycznie donacji pochodzących od bogatych kobiet. Na podstawie faktu specjalnego rozwoju mitraizmu pomiędzy żołnierstwem i syryjskimi kupcami, którzy szli w ślad za armią, wnioskuje się, iż była to początkowo na Zachodzie religia biednych, podobnie jak chrześcijaństwo i w podobny sposób, bardzo powoli się wzbogacała. Ale ponieważ nigdy nie imitowała ona propagandowych i finansowych metod, które Kościół odziedziczył po judaiźmie z Diaspory, jak również utrzymywała ona zawsze wysoce ezoteryczny charakter, uniknęła ona przez to pewnych obniżających tendencji, właściwych dla ruchu chrystystów. Jednym z nich była praktyka systematycznego rozdawania jałmużny, która przyciągała pstrą masę obojga płci do kościołów chrześcijańskich. Wzajemna pomoc prawdopodobnie istniała i pomiędzy mitraistami, którzy w swej zdolności zorganizowanych grup byli w stanie posiadać zbiorową własność, ale ich inne poglądy religijne i tradycja, wykluczały większy rozwój finansowy.

Teraz, natomiast, powstaje wielkie pytanie: Jak to się dzieje, że taki kult zamiera w imperium rzymskim i bizantyńskim, po dotarciu aż tak daleko i utrzymywaniu się przez tak długi okres czasu ? Odpowiedź na to pytanie, nie była jeszcze, jak sądzę, udzielona w pełni i najczęściej się jej kompletnie unika, chociaż część jej bywała sugerowana wystarczająco często. Prawdą jest, że mitraizm nie został obalony; został on po prostu transformowany.

Zaszedł on już zbyt daleko, aby móc zostać obalonym; pytanie brzmiało, czy powinien on był dalej rywalizować z chrześcijaństwem, czy też być przez nie zaabsorbowanym. Podczas życia Juliana, mitraizm miał wszelkie perspektywy nasilającej się mody i prestiżu, gdyż cesarz w sposób wyraźny zaadoptował go, jako swoją własną religię.

"Tobie ", każe on Hermesowi przemawiać do siebie, "dałem poznać Mitrasa, twego Ojca. Niech do ciebie należy przestrzeganie jego zasad, tak aby mógł on być dla ciebie przez całe twe życie, pewną przystanią i ucieczką; i kiedy będziesz musiał tam pójść, pełen dobrej nadziei, będziesz mógł wziąć tego Boga, jako swego pomyślnego przewodnika." Jest to sam ton i duch kultu Chrystusa i jak już widzieliśmy, chrześcijańscy Ojcowie, prawie jednogłośnie, widzieli w mitraiźmie wielkiego rywala dla ich własnego kultu. Duch wyłączności, który chrześcijaństwo odziedziczyło po judaiźmie - duch obcy starszemu pogaństwu, ale zasadniczy przy budowaniu zorganizowanej i przynoszącej dochody hierarchii w późniejszym Cesarstwie Rzymskim - sprawiał, iż zmagania pomiędzy tymi dwoma kultami, stały się nieuniknionymi.

Krytycznym momentem w karierze, zarówno mitraizmu, jak i chrześcijaństwa, była śmierć Juliana, który, chociaż szczególnie faworyzujący starszych bogów, to jednak przejawiał szczególne przywiązanie do boga wojny, Mitry. Gdyby Julian zatryumfował był na Wschodzie i rządził przez 30 lat, sprawy chrześcijaństwa wyglądałyby zupełnie inaczej. Jego śmierć, jednak, była szczególnie katastrofalną dla mitraizmu, gdyż wpadł on w ręce perskich wrogów, najgroźniejszego przeciwnika późniejszego imperium, a Mitra był "Persem" par excellence, " i samym bogiem perskiego gospodarza. Nie ma wątpliwości, iż natychmiastowy wybór chrześcijaństwa przez Joviana, jako religii państwowej, był w znacznym stopniu podyktowany tymi okolicznościami i że w takim krytycznym momencie żołnierstwo byłoby skłonne przyjąć do wiadomości poszukiwania lepszego omenu. A jednak, niezależnie od tego, nie mamy prawa przypuszczać, że mitraizm mógłby kiedykolwiek stać się powszechną religią, może za wyjątkiem bardzo systematycznej i długo planowej akcji ze strony państwa w kierunku zasymilowania jej organizacji z organizacją kościoła.


PRZETRWANIE NAJLEPIEJ PRZYSTOSOWANYCH
Religie, podobnie jak organizmy i opinie, walczą o przetrwanie i przeżywają te, które są najlepiej dostosowanymi. To znaczy, te, które przetrwają są najlepiej dostosowanymi dla danego środowiska, co nie znaczy, iż są one najwłaściwszymi z punktu widzenia innego i wyższego środowiska. Jakaż, zatem, była religia najlepiej zaadaptowana dla populacji upadającego Cesarstwa Rzymskiego, w którym ignorancja i podła zależność powoli korodowały zarówno inteligencję, jak i charakter, pozostawiając cywilizowane prowincje niezdolnymi do utrzymania swego stanu posiadania wobec barbarzyńców ? Ludność nie-wojownicza, po pierwsze, spragniona jest sympatetycznej i emocjonalnej religii; i tutaj, choć mitraizm posiadał wiele atrakcji, chrześcijaństwo miało jej jeszcze więcej, skopiowawszy dokładnie co najlepsze od swych rywali i rozwinąwszy specjalne własne cechy.

Piękny i nieśmiertelny młodzian starszych wielbicieli słońca, Apollo, Mitras, Dionizos, bywał zawsze rozwadniany w tajemniczą abstrakcję; w chrześcijańskiej legendzie, natomiast, Bóg był zhumanizowany w najbardziej dosłowny sposób i dla pospólstwa, konkretne bóstwo musiało z konieczności zastąpić abstrakt. Ewangelie dostarczyły literalnej opowieści: Boski Człowiek był cieślą, który jadł i pił z najbiedniejszymi spośród biednych. Podobnie z cudami. Kapłaństwo starszych religii często, jeśli już nie zawsze, wyjaśniało wtajemniczanym w misteriach, mistyczny cel, który bywał symbolizowany poprzez konkretny mit i u niektórych wczesnych pisarzy chrześcijańskich, jak godny uwagi Orygenes, odnajdujemy ciągły zamiar wyjaśniania konkretnego cudu i innych opowieści, jako alegorii. Ale stopniowo sama idea alegorii wymarła i kapłani, podobnie jak ich wierni, zaczęli brać wszystko dosłownie i konkretnie, aż cuda stały się codziennymi wydarzeniami. Była to religia dla Ciemnych Wieków, dla nowych ludów z północy, które nie przeszły przez pogańską ewolucję kultów, symbolizmów i mistycyzmów, ale których własna, tradycyjna wiara była zbyt nieokreśloną i prymitywną, aby oprzeć się wyszukanej chrześcijańskiej teologii i obrzędom.

Możemy faktycznie powiedzieć, że preferencje dla takiego boga, jak Jezus, w zestawieniu z Mitrą, była w pełnym akordzie z ewolucją estetycznego smaku w okresie chrześcijańskim. Dziś dla niektórych może być trudno wyobrazić sobie, jak Niezwyciężony Bóg Słońca mógł kiedykolwiek wywoływać miłość i oddanie, ofiarowywane cierpiącemu Chrystusowi. Jak już widzieliśmy, Mitra również był cierpiącym bogiem, zabitym i zmartwychwstałym ponownie, zwycięskim wobec śmierci. Do niego zwracały się w odpowiednim sezonie wszelkie namiętności łkającego kultu Adonisa, ale pomniki reprezentują go w jego najwyższym i najwspanialszym aspekcie i dla gnijącego świata starożytnego było wciąż jeszcze możliwym zaczerpnięcie pewnej radości z tej wizji piękna i siły. Musiało tam wciąż być wielu, których dziwiła - nie adoracja oddawana mistycznie uformowanemu Persowi, pięknemu, jak Apollo, tryumfującemu, jak Ares, ale raczej oddawanie podobnej czci skazanemu Żydowi, w którego legendzie występowali poborcy podatkowi i trędowaci, epileptycy i ślepi od urodzenia, miejscowi zdrajcy i tchórzliwi uczniowie.

Etyczne nauki istniały w mitraiźmie i dla mitraistów byłyby one niemniej wzruszającymi, jako typ panowania pochodzący od wiecznego zwycięzcy. Ale nawet jak najlepsze z mitrajskich posągów same świadczyły o upadku wielkiej sztuki greckiej, tak też i sztuka chrystyzmu jest świadkiem przyspieszonego rozpadu, w którym poczucie estetyczne na równi z rzemiosłem artystycznym, wydają się zatapiać do poziomów barbaryzmu. W sferach Bizancjum i papieskiego Rzymu, rzeźbiony Mitra miał z roku na rok spotykać coraz to mniej oczu, które spoglądały miłośnie na wdzięk i z oczarowaniem na piękno; coraz to więcej spotykało się oczu, które uciekały pesymistycznie od urody i odwracały się w pustce od symboli alegorycznych i ezoterycznych.

Im więcej studiujemy przetrwanie chrześcijaństwa, tym jaśniej widzimy, iż wbrew akcentowaniu eklezjastycznych niesnasek co do metafizycznych dogmatów, panowanie wyznania nad ludźmi było kwestią konkretnego i narracyjnego odwołania się do przeciętnej inteligencji. Bizantyńczycy i barbarzyńcy na równi pociągani byli przez literalizm, a nie przez rzeczy niezrozumiałe; dla obydwojga z nich symbol musiał stać się fetyszem i dla Ciemnych Wieków symbol krzyża był dalece bardziej do przyjęcia, niż symbol bóstwa zabijającego zodiakalnego byka. Inne substytucje szły za tym samym prawem ekonomii psychologicznej. Tak się więc stało, że chrześcijaństwo obróciło mistyczną opokę, Petra , najpierw w Chrystusa, a później w jego głównego ucznia, Piotra (Petros); uczyniło faktyczną tunikę z mistycznego płaszcza bez szwu z misteriów Ozyrysa i mazdejskich, symbolu światła i nieba; spowodowało odegranie na uczcie weselnej, dla wygody większych pijaków pomiędzy gośćmi, dionizyjskiego cudu zamiany wody w wino; kazało Jezusowi spacerować po wodzie nie tylko w poezji i symbolice, jak to czynił Posejdon, ale dla użytecznego celu wypróbowania wiary Piotra i uratowania go; i włożyło bicz Ozyrysa w rękę Pana dla przepędzenia tych, którzy splamili świątynię nie uduchowionym natłokiem. Nie może istnieć zbyt wiele pytań co do tego, na jakim poziomie doktryna ta była bardziej popularną. Chrześcijańskie opowieści, w różnym klimacie moralnym, reprezentowały dokładnie zwyczajny impuls, jaki zbudował trzon greckiej mitologii przy pomocy narracji, która zredukowała do anegdotycznych podstaw mistyczne rzeźby i tajemnicze obrzędy.

Ale to nie było wszystko. Fatalną słabością mitraizmu w zestawieniu z chrześcijaństwem, był fakt, iż sama jego organizacja była ezoteryczną. Gdyż, choć pewien ezoteryczny stopień jest pożyteczną atrakcją i był jako taki, używanym i przez Kościół, to jednak całkowicie ezoteryczna instytucja nie jest nigdy w stanie objąć ignoranckich mas. Mitraizm był zawsze czymś w rodzaju wolnomularstwa, nigdy całkowicie publiczną organizacją. Tym, co uczynili chrześcijanie, było rozpoczęcie, podobnie, jak samego Rzymu, z republikańskiej bazy, łączenia życiowych elementów samowystarczalnych skojarzeń religijnych Greków z odnośnymi organizacjami żydowskich synagog, a następnie dalsze budowanie wielkiej organizacji opartej na modelu tegoż republikańskiego i imperialnego Rzymu - organizacji tak wspaniałej dla ery zmierzchu, że już sama jej tradycja mogła służyć w późniejszym świecie jej przeżyciu przez tysiąc lat. Kościół chrześcijański odnowił zaklęcie cesarskiego Rzymu i dostarczył faktycznej siły, aby uczynić dobrem intelektualną słabość. Tak więc czytamy, iż kult mitrajski był tłumiony przy użyciu fizycznej siły w Rzymie i w Aleksandrii w roku 376 lub 377, w czasie, kiedy to, jak głoszą napisy, dokonywał on znacznego postępu.

W Rzymie dzieło to było dokonywane przez chrześcijańskiego prefekta Gracchusa, ale postępowanie było specyficznym przejawem kościelnej złośliwości, gdyż nawet tak cnotliwy cesarz, jak Gracjan, nie śmiał otwarcie wystąpić przeciwko temu szanowanemu kultowi pogańskiemu. Ale, raz rozpoczęty, ruch destrukcji szerzył się i Kościół, który wciąż zbijał kapitał na prześladowaniu, jakie ucierpiał z rąk pogańskich - zewnętrznie zniszczył rywala, którego nie mógł pokonać na drodze duchowej.

W starej armeńskiej historii rządów Tiridatesa, opowiada się, jak św. Grzegorz zniszczył w mieście Pakaiaridż świątynię Mihra, "zwanego synem Armazda", zabrał jej skarbiec "na biednych" i poświęcił jej teren Kościołowi. Ale podobne akty pirackich gwałtów, które zostały ułatwione przez wcześniejsze powiązanie mitraizmu z jego szczególnym polem - armią, jedynie zaciemniły aktualną kapitulację Kościoła wobec mitraizmu, jak również i innych kultów, które on zaabsorbował. Nawet te praktyki, których nie mógł on wygodnie zaabsorbować, a zatem musiał odrzucić, zwyciężały w jego własnym łonie przez całe wieki, tak że w 8 w. mamy sobory kościelne zakazujące prozelitom oddawanie czci chramom i skałom. I były też inne przeżytki. Ale wszystko to było fraszką w porównaniu z faktycznym przetrwaniem mitrajskich symboli i obrzędów w samym kulcie Chrystusa. Co do poświęcania jagnięcia, pod koniec 7 wieku, ogólny sobór zaryzykował opór wobec powszechnej praktyki przedstawiania Chrystusa, jako baranka, ale veto było zupełnie bezużytecznym; symbol przetrwał.


MITRAJSCY CHRZEŚCIJANIE

Pewne mitrajskie detale zaniknęły więc, ale większość z nich ocalała. Chrześcijański biskup odprawiał więc ceremoniał popierania Kościoła, naśladując starożytne misterium, w którym istniała formuła: " Bądź pozdrowiony, o ty, nowy małżonku; witaj, o nowe światło". Jego mitra została nazwana koroną, lub tiarą, co korespondowało z nakryciem głowy Mitry i mitrajskich kapłanów, jak również kapłanów egipskich. Nosił on czerwone obuwie wojskowe, które obecnie nazywa się "emblematycznym dla tejże walki duchowej, w którą właśnie wkraczał", a w rzeczywistości zapożyczone z militarnego kultu Mitry, już tak wcześnie, jak za Joviana. Co do wyższych misteriów komunii, boskiej ofiary i zmartwychwstania, jak już widzieliśmy, należą one w podobnym stopniu do mitraizmu, co i chrystyzmu, tak że mitraiści mogli przejść do wyznania chrześcijańskiego i odkryć swoje główne obrzędy w stanie nienaruszonym, odciążone z brzemienia inicjatorskich wstrzemięźliwości, odarte ze starożytnego, niejasnego mistycyzmu i ze wszystkim rozumianym dosłownie i konkretnie, stosownie do zaniku wiedzy i filozofii w ówczesnym świecie.

Mitrajscy chrześcijanie właściwie kontynuowali obchody Bożego Narodzenia, jako narodzin słońca, pomimo cenzur papieskich; ich niedziela została zaadoptowana przez napierające wyznanie. Kiedy słuchali oni rzymskiej litanii do świętego imienia Jezus, wiedzieli oni, że słuchają tychże samych epitetów, odnoszących się do słonecznego boga, Boga niebios, czystości wiecznego światła, króla chwały, słońca sprawiedliwości, silnego Boga, ojca wieków, które mają nadejść, anioła wielkiej rady. W listach Pawła znajdywali oni chrześcijańską dydaktykę, dostrojoną do nuty ich własnego, mistycznego militaryzmu.

Ich kapłani zwykli byli mawiać, iż "ten od czapki" był "sam chrześcijaninem". Wiedzieli oni, iż "Dobry Pasterz", był przydomkiem Apollina; że Mitra, podobnie, jak Hermes i Jezus, dźwigał baranka na ramionach; że obydwaj byli pośrednikami, obydwaj stworzycielami, obydwaj sędziami zmarłych. Jak niektóre z ich świętych jaskiń i tak wiele pogańskich świątyń - chrześcijańskie kościoły otwarte były ku wschodowi. Ich solarno-lunarne nabożeństwa o północy, zostały zachowane w postaci pasterki, która kontynuowała cel północnych spotkań wczesnych chrześcijan, w czym po prostu naśladowali oni Esseńczyków, Egipcjan, Azjatów oraz praktyki mitrajskie, co nie daje podstaw dla ortodoksyjnych twierdzeń, jako by owe tajemne spotkania odbywały się ze strachu przed prześladowaniami. Ich myazd , czy mizd , albo inaczej święte pieczywo, zostało zachowane w obrządku mszy , która prawdopodobnie skopiowała i samo imię.

Przede wszystkim, ich mistyczna Opoka, Petra, została im zaprezentowana, jako Piotr-opoka, założyciel Kościoła. Zostało gdzie indziej wykazane, iż mit o zdradzieckim Piotrze, wiąże się zarówno z mitami Proteusa i Janusa, podobnie, jak z mitem Mitry, jako że Janus również miał "dwa oblicza", przewodził 12 miesiącom, tak jak Mitra przewodził 12 znakom zodiaku, a Piotr 12 apostołom i podobnie, jak Proteus - Piotr i Bóg-Czasu w mitrajskim kulcie, nosili oni wszyscy klucz od nieba. Tutaj, ponownie, mityczne rozwinięcie Piotra, prawdopodobnie naśladuje toż samo u Jezusa; w każdym razie Jezus, również, posiada kilka atrybutów Proteusa-Janusa, np.: "Ja jestem drzwiami", "Stoję u drzwi i stukam"; "Jestem w Ojcu i Ojciec jest we mnie"; (Janus z dwoma obliczami, starym i młodym, usadowiony pośrodku 12 ołtarzy); "Ja mam klucze od śmierci i piekła". Funkcja Janusa, jako boga wojny, kojarzona była również ze stwierdzeniem, "Nie pokój przynoszę, ale miecz".

Ostatecznie, święto objawienia jest w styczniu. Ale należy odnotować dalszą, godną uwagi zbieżność, iż w Egipskiej Księdze Zmarłych - Petra jest imieniem boskiego odźwiernego w niebie, okoliczność, która sugeruje istnienie starożytnego powiązania pomiędzy kultami egipskimi i azjatyckimi. Z drugiej zaś strony, wczesne rzeźby chrześcijańskie, które reprezentują historię Jezusa, Piotra i piejącego koguta, sugerują, iż powstała ona jako interpretacja niektórych z tych rzeźb; częsta obecność koguta, jako symbolicznego ptaka bóstwa słońca, sugeruje ponownie możliwość mitrajskiego źródła. Istnieją nawet pewne podstawy dla poglądu, iż legenda o św. Jerzym jest jedynie adaptacją legendy mitrajskiej i nie jest wykluczonym, iż św. Michał, który na chrześcijańskim Wschodzie jest nosicielem niebiańskiego klucza, jest w tym aspekcie adaptacja perskiego boga wojny. Zabójca smoka w sposób jasny wywodzi się z Babilonu.

Również od mitraistów, w oczywisty sposób, wyszła doktryna czyśćca, nie wysuwana nigdzie w Nowym Testamencie, za wyjątkiem podrobionego listu Piotra. I choć ich najwyższy symbol Mitry, zabijającego byka, został siłą odsunięty na bok, będąc niemożliwym do zasymilowania, wiedzieli oni, iż Dziewica Matka była jedynie odmianą Bogini Matki, której kult w różnych czasach bywał łączony z kultem Mitry i której niektóre posągi służyły, jako Madonny. Nawet doktryny Logosu, Ducha Świętego i Trójcy zostały zapożyczone z ich własnej religii i starszych kultów azjatyckich oraz egipskich.

Stało się tak, przypadkowo, iż te z chrześcijańskich sekt, które pełniej zaadaptowały teozofie pogańskie, zniknęły pod kontrolującą siłą głównej organizacji, która, jak już mówiliśmy, trzymała się raczej, z konieczności umacniania własnej egzystencji, konkretnego i literalnego systemu i z tegoż samego powodu sztywno ustanowionego zestawu dogmatów. Wiemy, że Gnostycy zaadaptowali Mitrę, czyniąc jego imię mistycznym zaklęciem, z którego otrzymywali oni liczbę 365, podobnie, jak z mistycznego imienia Abraxas. Również manicheizm, największa i najtrwalsza ze wszystkich chrześcijańskich schizm, nosiła na swej ascetycznej fasadzie znak perskiego środowiska, w którym wyrosła i w sposób widoczny odpowiada za połączenie ascetycznych i mistycznych elementów mitraizmu i chrześcijaństwa. Gdyż celebracja zabitego Chrystusa jest praktycznie zastąpieniem obrzędów zabitego Manesa w sezonie paschalnym, redukującym ukrzyżowanie do zwykłej alegorii kultu wegetacyjnego i utożsamiającym potęgę i mądrość boga- Zbawiciela, ze słońcem i księżycem.

Ani wyznawcy, ani też ich oponenci nie ujawniali, iż był to jedynie nowy wariant mitraizmu, ale mitraiści nie mogli nie zauważać i nie sygnalizować zarówno tej heretyckiej, jak i ortodoksyjnej adaptacji i jest sprawą jasną, iż mitraizm nie tylko wkroczył w manicheizm, ale przygotował dla niego drogę na Zachodzie - tym większy powód, aby być uznanym za tabu przez zorganizowany Kościół. Dlatego więc możemy zrozumieć, dlaczego nawet sama jego nazwa została wymazana zupełnie. A jednak, wbrew usilnym naciskom, nie tylko przetrwały posągi tej religii i jej obrzędy zachowały się, jako samo jądro kultu chrześcijańskiego, ale nawet jego zapis pozostaje nieświadomie wyrytym na kopule wielkiej świątyni chrześcijańskiej w Rzymie po to, aby uczyć w późniejszych czasach lekcji historii ludzkości i świadczyć o jedności ludzkiej religii, bardziej trwałej, niż sekciarskie wyznania proklamowane w jej ramach.

Widzieliśmy już uprzednio, jak w różnych punktach mit Piotra jest rozwinięciem mitu Jezusa i w jaki sposób, zarówno przywódca dwunastu, rybak, "opoka", i nosiciel kluczy od nieba i piekła, pierwszy z uczni, utożsamia się z Mitrą i Janusem, którzy odrębnie lub łącznie posiadali te same atrybuty i których połączone kulty osiągnęły specjalny status w Cesarstwie Rzymskim, jako będące zarazem kultem armii i ( po stronie Janusa) kultem wiecznego miasta. I tam, gdzie legendarny Piotr tak blisko dostosowuje się w symbolu do "boga ze skały", tam i również naczelny kapłan kultu mitrajskiego w Rzymie dostosowuje się niemniej blisko do biskupa chrześcijańskiego, ostatecznie wyróżnianego, jako Papa - Ojciec. Pomiędzy stopniami mitraistów znajdowali się Patres Sacorum , czyli Ojcowie Misteriów oraz Pater Patrum , czyli Ojciec Ojców, którego siedziba była w Rzymie; a jako, że istniała tam mitrajska jaskinia pod Kapitolem, wiemy też z monumentalnych ruin, iż nabożeństwa mitrajskie były przeprowadzane również na Wzgórzu Watykańskim, gdzie istniała świątynia bogini-Matki, Kybele i gdzie zamieszkiwał również Archi-Gallus , czyli arcy-eunuch, głowa kultu Kybele i Attisa.

Główną tendencją późniejszego pogaństwa było łączenie, czyli "syndykat" wszystkich wiodących kultów i jako rzymscy patrycjuszowie mieli zwyczaj piastowania urzędów kapłańskich różnych bóstw, nie jest rzeczą zaskakującą odkrycie, iż w roku 376, pod rządami cesarzy Walensa i Walentyniana, pewien Sekstylius Agesilaus Aedesius był mianowany Pater Patrum Dei Solis Invicti Mithrae , "ponownie narodzonego dla wieczności poprzez taurobolium i cribolium ," a jednocześnie kapłanem Hekate i Bachusa, jak również wielbicielem Matki Bogów i Attisa. Na Wzgórzu Watykańskim, zatem, jeśli gdziekolwiek w ogóle, byłaby siedziba pogańskiego papieża, który uważał boga słońca, za Zbawiciela i oddawał cześć Matce Bogów.

KRZESîO ŚWIĘTEGO PIOTRA


Istniało tam jednak zaskakujące zastrzeżenie po stronie chrześcijańskiej, iż poganie wznieśli swoje późniejsze świątynie na Wzgórzu Watykańskim, profanując grób świętego Piotra. Jesteśmy obecnie upoważnieni do konkluzji, iż wręcz odwrotnie, to grób świętego Piotra został ulokowany w tradycji na Wzgórzu Watykańskim,
Yüklə 0,8 Mb.

Dostları ilə paylaş:
1   2   3   4   5   6   7   8   9




Verilənlər bazası müəlliflik hüququ ilə müdafiə olunur ©genderi.org 2024
rəhbərliyinə müraciət

    Ana səhifə