Podobno niektóre wyznania protestanckie dopuszczają małżeństwa osób tej samej płci. Jeśli tak, to które są to kościoły?



Yüklə 1,4 Mb.
səhifə20/22
tarix26.08.2018
ölçüsü1,4 Mb.
#64281
1   ...   14   15   16   17   18   19   20   21   22

Ostatnie martyrologium rzymskie wymienia ich 6538. Sprawę jednak komplikuje fakt, że nie wszyscy święci zostali kanonizowani przez Rzym. Po prostu w dawniejszych czasach powstawał zatwierdzany przez lokalnych biskupów kult męczenników i wyznawców, który stopniowo rozszerzał się na cały Kościół. Dopiero w X wieku zaczęła rozwijać się praktyka pytania papieża o zdanie w tych kwestiach, a w 1171 roku Aleksander III wydał dekret zastrzegający udzielanie zezwolenia na kult publiczny Stolicy Apostolskiej.
Pyt: Artur z Krakowa
Dlaczego sztuczne metody antykoncecpji prowadzą do oderwania seksu od prokreacji i redukują drugą osobę do obiektu pożądania??
Czyż współżycie w okresie niepłodnym nie jest oderwane od prokreacji??

Odp: J.
Odpowiadającego pierwsze z pytań nieco zdumiało, gdyż wydaje mu się, że odpowiedź na nie jest oczywista. Przecież celem, dla którego używa się środków antykoncepcyjnych jest możliwość współżycia seksualnego bez „narażenia się” na poczęcie dziecka. Antykoncepcja w oczywisty sposób odrywa więc seks od prokreacji. Wyjątkiem od tej zasady są sytuacje, gdy pewne środki hormonalne stosuje się w celach leczniczych, a ich skutkiem ubocznym jest niepłodność. Ale wtedy nie mówimy o antykoncepcji, gdyż nie w tym celu dany środek jest używany...
Druga część pytania: można oczywiście twierdzić, że używający środków antykoncepcyjnych traktują drugą osobę rzeczywiście jak osobę, a nie przedmiot. Może być w tym nawet sporo racji. Ale nie do końca. Uciekanie przed poczęciem dziecka przy jednoczesnej postawie dążenia do „seksu na żądanie” (nie chce się sprawdzić kiedy kobieta ma tych kilka płodnych dni, nie chcemy czekać, musimy mieć już) to postawa dziecka pragnącego zabawy tu i teraz, ale jednocześnie uciekającego przed odpowiedzialnością za swoje czyny. Utrwalenie takiej postawy owocuje egoizmem nie liczącym się także z partnerem, a wyrażającym się w pragnieniu doznań erotycznych za wszelką cenę; ludzie tacy często nie potrafią zrozumieć partnera, który odmawia im współżycia, kiedy oni akurat mają ochotę... Reszty chyba nie trzeba dopowiadać... Dodajmy tylko: nie ma prawdziwej miłości bez odpowiedzialności...

W kwestii ostatniego pytania: słusznie Artur zauważył, że współżycie w dni niepłodne jest oderwane od prokreacji. Jest jednak różnica między „jest oderwany”, a „oderwać”. W tym wypadku między „mam dni niepłodne” a „sprawiam, że jestem niepłodna”. Tak jak jest różnica między byciem jednookim, a wyłupaniem sobie oka...


Naturalne metody regulacji poczęć, wymagając powstrzymywania się od seksu wtedy, gdy kobieta ma dni płodne, a my akurat nie chcemy mieć kolejnego dziecka, wymagają odpowiedzialności za swoje czyny. Ucząc ascezy w tym względzie uczą liczenia się z drugą osobą, a przez to pogłębiają więź między małżonkami.

Pyt: gesio
(29 października 2002) Dlaczego księża chodza w stroju nazywanym sutanną, skąd wzięła się taka tradycja i dlaczego sutanna jest koloru czarnego?
Odp: red.
Dawniej mężczyźni nie nosili spodni, koszuli i swetra, a ich stroje były bardziej urozmaicone. Nakaz noszenia sutanny przez księży wydał papież Sykstus V w roku 1589.
Możesz tez zajrzeć na stronę
http://www.katolik.pl/sakramenty/43.php3

Pyt: Teresa


(30 października 2002) Czy w Polsce w obecnym czasie jest rozpowszechnione tzw. "kierownictwo duchowe", spiritual direction. Jezeli tak, to jaki wydzial teologii i gdzie prowadzi formalne ksztaltowanie kierownikow duchowych i czy ludzie swieccy sa zainteresowani takimi studiami? Jest to oczywiscie stara i szanowana tradycja w Kosciele, ktora przetrwala wieki i interesuje mnie jej dzisiejsza szata. Na Zachodzie wiele osob powraca dzis do tej pieknej formy wspolpracy z Bogiem w rozwoju duchowym na wszelkich plaszczyznach życia.
Odp: J.
Trudno odpowiedzieć na pytanie jak bardzo kierownictwo duchowe jest w Polsce rozpowszechnione. Ten zwyczaj praktykowany jest przede wszystkim w zakonach, wśród księży i w seminariach duchownych. Jednak czasem i świeccy proszą swojego spowiednika (lub innego kapłana), by był ich duchowym kierownikiem. Jako że nie jest to praktyka sformalizowana i zależy tylko od uzgodnień pomiędzy dwoma stronami, trudno odpowiedzieć na pytanie jak wiele osób z tego rodzaju posługi korzysta i czy świeccy także czasami nie bywają czyimiś powiernikami i kierownikami duchowymi.
Każdy kapłan kończy studia z zakresu teologii. Teologię mogą studiować także świeccy. W ramach teologii istnieje przedmiot nazywany teologią duchowości. Każdy student może się w tym kierunku specjalizować, wybierając np. wykład monograficzny dotykający tej problematyki czy pisząc z tej dziedziny pracę magisterską. Nie ma jednak odrębnych studiów dla kierowników duchowych. Wydaje się, że w takich sprawach bardziej od wyuczonej wiedzy liczy się doświadczenie, roztropność, umiejętność sensownego radzenia innym oraz pewna znajomość psychologii (niekoniecznie tej książkowej). Na pewno liczy się także w tym względzie obdarowanie darami Ducha Świętego (np. darem mądrości czy rady).

Pyt: ZyGzaK
(30 października 2002) Czy po śmierci moje cialo moze zostac skremowane?/ czy religia dopuszcze taką możliwość? czy musze byc pochowany w tradycyjny sposób??
Odp: J.
Kościół zezwala na kremację zwłok, jeśli nie jest ona przejawem podważania wiary w zmartwychwstanie ciała (KKK 2301).
Pyt: Tadeusz
(30 października 2002) Co to znaczy:
1. ufać Bogu
2. starać się o dary Ducha Św.
3. ubiegać się o cnoty
4. Zatwardziałość wobec natchnień Ducha Świętego

Odp: J.
1. Ufać Bogu to znaczy wierzyć, że cokolwiek mnie spotka, dzieje się z Jego woli lub przynajmniej za jego wiedzą. Człowiek ufający Bogu ma nadzieję, że każda spotykająca go sytuacja jest fragmentem drogi, którą zbliża się do Boga...

2. Starać się o dary Ducha świętego możemy tylko przez modlitwę. Na dar, jako całkowicie zależny od obdarowującego, nie można żadnym sposobem zasłużyć. Można jednak wspomagać działanie Bożej łaski przez rozwijanie swoich naturalnych (czyli w sumie też pochodzących od Boga) uzdolnień.

3. Cnota to łatwość w czynieniu dobra w tym zakresie, jakiej dana cnota dotyczy (Zob. też KKK 1804). Przede wszystkim należy prosić Boga, by pomógł nam je w sobie wypracować. Ale trzeba też się starać, by je w sobie wypracować. Najważniejsze cnoty to roztropność, sprawiedliwość, męstwo i umiarkowanie (Zob. KKK 1803-1807). Są też cnoty teologalne (czyli odnoszące się do Boga): wiara nadzieja i miłość. Wszystkie wymagają jednak także współpracy z Bożą łaską...

4. Zatwardziałość wobec natchnień Ducha Świętego to zamykanie się na dobro, które dzięki Duchowi Świętemu mamy okazję czynić. Może to np. być zaniedbywanie okazji do spowiedzi przez osobę, która dawno już tego sakramentu nie przyjmowała....


Pyt: L-K
(30 października 2002) Wracam do pytania o Konstytucję "Pastor Bonus". Pod podanym adresem zanajduje sie jedynie Wstęp (Introductio), natomiast nie ma IX rozdziałów ani żadnego z dwu aneksów znajdujących sie w oryginale łacińskim dostępnym na stronie watykańskiej. Niestety, oprócz tekstu łacińskiego są tam wersje anglo-, hiszpańsko- i włoskojęzyczna. Brak przekładu polskiego. Dlatego prosze o informację o pełnym tekście polskim (obojętne czy w wersji elektronicznej, czy tradycyjnej papierowej). Pozdrawiam serdecznie
Odp: red.
Według naszych ustaleń tekst tej konstytucji nie został wydany po polsku. Stuprocentową pewność trudno jednak w tym względzie mieć...
Przepraszamy, że nie możemy pomóc i również pozdrawiamy.

Pyt: Paweł B.
(30 października 2002) W jaki sposób można wpłynąć na losy zmarłego.
Odp: J.
Jeśli jest w niebie lub piekle, to nasze modlitwy nic nie zmienią. Możemy pomóc osobie przebywającej w czyśćcu: przez naszą modlitwę, posty, nasze dobre czyny, ofiarowane za nią, a zwłaszcza przez sprawowanie w jej intencji Eucharystii. Możemy również ofiarować w jej intencji odpustu itd. Wszystkie te pobożne czyny mogą skrócić osobie zmarłej cierpienia czyśćcowe. Trzeba jednak pamiętać, że czyściec jest jakby przedsionkiem nieba: kto trafił do czyśćca, ten już nie trafi do piekła.
Pyt: Boni
(30 października 2002) Czy pójście na dyskotekę w Dzień Zaduszny jest grzechem?
Odp: J.
Dzień zaduszny nie jest w Kościele dniem pokuty (chyba, że wypada w piątek), a więc nie jest grzechem pójście tego dnia na dyskotekę. Inna rzecz czy wypada...
Pyt: Marcin
(30 października 2002) Dlaczego ludzie w chwilach zwatpienia przestaja wierzyc w Boga?
Odp: M.
Dlaczego przychodzi zwątpienie? Trudno powiedzieć. Może to być dopust Boży. Ale może to też być kwestia słabej, egoistycznej wiary. Mamy tu na myśli sytuacje, w których coś dzieje się nie po naszej myśli, a my buntujemy się, że wola Boga jest inna. Może też być tak, że ktoś zaniedbał swoją wiarę: nie modlił się, nie przystępował do sakramentów, nie ugruntował jej przez czytanie Pisma Świętego oraz książek i czasopism religijnych, nie starał się o wyjaśnienie problemów, nie żył nią na co dzień. Wtedy wystarczy niewielki powiew trudności albo drobna wątpliwość, by gmach naszej wiary runął...
Wydaje się, że warto zwrócić uwagę, co na temat powodów niewiary mówił sam Jezus. Obrazowo przedstawia to przypowieść o siewcy (Mt 13, 3-9). Szczególnie o tych, w których ziarno słowa Bożego jest zasiane na skale i wśród cierni...

Pyt:
(30 paxdziernika 2002) Czy mogę prosić coś na temat: "Słowo Boga jest blisko Ciebie" ?
Z góry bardzo dziękuję

Odp: J.
Odpowiadający nie bardzo wie, o co w tak sformułowanym pytaniu chodzi. Kojarzy mu się tekst Rz 10, 8, gdzie zacytowany jest fragment z Księgi Powtórzonego Prawa (Pwt 30,14). W Księdze Powtórzonego Prawa Mojżesz przypomina Izraelitom o konieczności przestrzegania prawa przymierza, jakie Izraelici otrzymali na Synaju. Jeśli będą mu wierni, Bóg będzie im błogosławił. Jeśli nie, spotka ich kara (Zob. Pwt 30, 15-20). I przypomina:
„Polecenie to bowiem, które ja ci dzisiaj daję, nie przekracza twych możliwości i nie jest poza twoim zasięgiem. Nie jest w niebiosach, by można było powiedzieć: Któż dla nas wstąpi do nieba i przyniesie je nam, a będziemy słuchać i wypełnimy je. I nie jest za morzem, aby można było powiedzieć: Któż dla nas uda się za morze i przyniesie je nam, a będziemy słuchać i wypełnimy je. Słowo to bowiem jest bardzo blisko ciebie: w twych ustach i w twoim sercu, byś je mógł wypełnić”.

Chodzi więc o to, że nakazy Boże nie są bardzo trudne do spełnienia. Bóg nie żąda rzeczy nadzwyczajnych, sprzecznych z ludzką naturą. To Boże prawo zgodne jest z tym, co mamy wypisane w naszych sumieniach: żyć dobrze i uczciwie miłując Boga i bliźniego. W tym sensie Boże słowo jest blisko nas...


Pyt: maria
(31 października 2002) Czym różni się Kościół Greko-Katolicki od Rzymsko-Katolickiego, również w posłudze kapłańskiej?
Na jakich warunkach i z jakimi konsekwencjami mógłby zostać ważnie zawarty sakrament małżeństwa katoliczki i kapłana greko-katolickiego?

Odp: J.
Kościół grekokatolicki to Kościół trwający w pełnej jedności z Kościołem rzymskokatolickim. W kwestiach wiary niczym się nie różnimy. Tworzymy w zasadzie jeden Kościół, a różni nas obrządek, czyli z grubsza rzecz biorąc sposób sprawowania Eucharystii, nieco inne zwyczaje i tradycje. Nie jest to jednak w żadnym wypadku powód do sporów, ale raczej zgoda na różnorodność w jednym Kościele.
Podkreślmy to jeszcze raz – zachowujemy pełną jedność, łącznie z uznawaniem zwierzchnictwa tego samego papieża.
Więcej o Unitach dowiesz się zaglądając na strony
wiara.hoga.pl/struktury_3.asp?Str=1&Id=21&rel=2, www.wroc-gda.opoka.org.pl/frame_pl.htm, http://www.archidiecezja-gr.opoka.org.pl/.
Nie ma więc żadnych przeszkód, by zawrzeć małżeństwo z osobą należącą do Kościoła grekokatolickiego.
O ile nam jednak wiadomo księża grekokatoliccy w Polsce zachowują celibat. Poza tym prawo przewiduje możliwość przyjęcia święceń przez żonatego, ale nie możliwość zawarcia sakramentu małżeństwa przez już wyświęconego...

Pyt: Michal z Tajwanu
(31 października 2002) Niech bedzie pochwalony Jezus Chrystus
Prosze ksiedza. Mam takie pytania chcialbym sie dowiedziec jaka jest z ta Trojcą Świetą. Co znaczy w trzecha osobach jedna osoba. Dodatkowo interesuje mnie co znacza slowa w Biblii ze Jezus modlil sie do Boga. Wszak sam byl Bogiem.
Kolejne pytanie co to jest za wersja Bibli z 72 ksiegami.
Na koniec jeszcze jedno male. Dlaczego Mateusz i Lukasz zamieszczaja w Bibli rozne rodowody Chrystusa. Niescislosci zaczynaj sie zaraz po Jozefie? .

Na koniec nalezy sie moze wyjasnie czemu mnie interesuja te watki. Jestem na Tajwanie na stypendium. Mam sporo znajomych bedacych muzulmanami. Czasem rozmawiamy o religii. Te kwestie poruszalismy ostanio. Chcialbym sie upewnic czy nie odszedlem swoimi tlumaczeniami o prawdy.


Odp: J.
Tajemnica Trójcy Świętej jest tajemnicą i tu na ziemi na pewno nie jesteśmy jej w stanie do końca pojąć. Najwyżej możemy próbować ją trochę rozświetlić. A wierzymy w Trójjedynego Boga, Ojca, Syna i Ducha Świętego, gdyż tak nas uczył Jezus Chrystus, który oprócz Ojca także siebie nazywał Bogiem i wskazywał nam jeszcze na Ducha Świętego. Chrześcijanie chyba zawsze mieli kłopoty ze zrozumieniem tej prawdy. Ale dlatego nazywamy się chrześcijanami (należącymi do Chrystusa), że bardziej niż swój rozum cenimy autorytet naszego Pana i Nauczyciela, Jezusa Chrystusa. I jeśli On nas wyraźnie o czymś poucza, to przyjmujemy, że tak jest, najwyżej starając się rozumem wyjaśnić, wytłumaczyć czy przybliżyć niektóre sprawy...
Najbardziej kompetentnie o sprawach dotyczących tajemnicy Trójcy Świętej dowiesz się z Katechizmu Kościoła Katolickiego, numery 238-267, zwłaszcza 253-256 (kliknij
tutaj ).
Wyjaśnijmy: mówiąc o Trójcy mówimy o jednej naturze (istocie, substancji) i Trzech Osobach, nie jednej osobie i trzech osobach. Stąd chyba oczywiste, że Jezus, jako inna Osoba Trójcy, może mówić do swego Ojca...

Nie bardzo wiemy o co chodzi pytającemu, gdy pisze o Biblii z 72 księgami. Katolicy bowiem uznają za kanoniczne 73 księgi (74, jeśli jako osobną księgę potraktować List Jeremiasza, zazwyczaj łączony z księgą sekretarza tego proroka, czyli księgą Barucha – Bar 6): 46 ksiąg Starego Testamentu i 27 ksiąg NowegoTestamentu. Protestanci zaś mają kanon składający się z 66 ksiąg (39+27). Niektóre Kościoły wschodnie mają nieco inne kanony (większe lub mniejsze), ale chyba w żadnym nie ma 72 ksiąg. Być może chodzi o takie wydanie Biblii, w której jakieś dwie księgi potraktowano jako jedną. W takim razie nie ma problemu. Niektóre księgi, które dziś traktujemy jako odrębne, kiedyś były jedną całością. Dla wygody podzielono je na części. W czasach, gdy księgi miały formę zwoju, był to na pewno dobry pomysł.


Prosimy więc o uszczegółowienie pytania, o jaką konkretnie księgę chodzi.

Co do rodowodów: nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie, mamy tylko hipotezy.


Juliusz Afrykańczyk w III wieku wysunął hipotezę, że oba rodowody są rodowodami Józefa, ale Mt podaje genealogię naturalną, a Łk legalną, wynikającą z prawa lewiratu (brat zmarłego bezdzietnie miał obowiązek poślubić wdowę). Annius z Virerbo (zmarły w 1505 roku) wysunął hipotezę, że Mateusz podał genealogię Józefa, a Łukasz Maryi. Argumenty zwolenników tej hipotezy nie były jednak zbyt przekonujące. Dopiero hipoteza tzw. adopcji wirtualnej sprawę lepiej uargumentowała. Otóż według Lb 27, 3 mąż córki dziedziczącej wchodził w rodzinę żony i zyskiwał wszelkie prawa, przywileje i obowiązki syna. W tej sytuacji obaj Ewangeliści podaliby genealogię Józefa, ale Łukasz napisałby faktycznie o przodkach Maryi, którzy prawnie stali się także przodkami Józefa. Ta hipoteza ma sens, ale nie jesteśmy w stu procentach pewni, czy Maryja była córką dziedziczącą, tzn. czy nie miała starszej siostry...

Pyt: Małżonek swojej żony
(31 października 2002) Dużo się tu mówi o życiu małżeńskim i antykoncepcji. Czy dobrze rozumuję, że Bóg nie jest aż tak skomplikowany i że wszystko zawarł w swoich przykazaniach? Przykazanie VI - nie cudzołożyć, a więc fizycznie nie zdradzać małżonka? Przykazanie IX - nie pożądać, a więc nie zdradzać go w myślach i pragnieniach? Przykazanie V - nie zabijaj, a więc nie przerywać poczętego życia? No i oczywiście przykazanie miłości - miłować Boga z całego serca i swego małżonka, jak siebie samego? Bóg jest prosty i jasny, a ludzie komplikują i mącą. Czyż nie tak? Szczęść Boże!
Odp: J.
Wiele w tym racji, ale nie do końca. Trzeba bowiem pamiętać, że dziesięć przykazań Bożych już w Starym Testamencie doczekało się całkiem sporych rozmiarów wyjaśnień. Nie wchodząc głębiej w te kwestie warto zauważyć, że nie mamy w dekalogu przykazania „Nie pluj na bliźniego swego”, a na pewno jest to czyn paskudny, nie mówiąc już o torturowaniu, szydzeniu czy złamaniu nogi. Zakaz czynienia takich rzeczy łączy się dziś z piątym przykazaniem. Podobnie jest z przykazaniem ósmym. Formalnie zakazuje tylko oszczerstwa (fałszywie świadczyć przeciw bliźniemu). Ale obmowa, czyli niepotrzebne mówienie prawdziwych, ale złych rzeczy o innych, czy rzucanie fałszywych podejrzeń (np. przez publiczne pytanie kogoś: czy to prawda, że jesteś złodziejem?) też wchodzą w jego zakres.

Dziesięć przykazań to nie jedyne dziesięć nakazów i zakazów, ale te najważniejsze, jakby sztandarowe. Warto dodać, że Jezus streścił wszystkie przykazania w dwóch: miłości Boga i bliźniego. Nam pozostaje odpowiedzieć sobie na pytanie, czy dany konkretny czyn jest przejawem miłości Boga i bliźniego czy nie...


Pyt: Katarzyna Suchocka
(31 października 2002) Ostatnio przeczytałam hymn Kasprowicza "Dies Irae". Po tej lekturze zaczęłam się zastanawiać. Dlaczego właściwie zostaliśmy stworzeni? Dlaczego Bóg stworzył człowieka? Po co? Przecież żyjemy, grzeszymy, spotyka nas za to kara, albo dopiero spotka. Jaki jest sens naszego życia? Ja wiem że, mamy niepowtarzalną szansę wielbienia Boga. Możemy również go nie wielbić, ale za to zostaniemy osądzeni. Czy Bóg nie stworzył nas przypadkiem dla "zabawy"?
Żyjemy i umieramy. Potem jest Sąd Ostateczny.
Widzę to tak, że na życie wieczne mamy szansę jedynie, gdy wielbimy Boga. Czy to nie jest zaspokajanie próżności przez Naszego Pana?
Stworzył człowieka, żeby ten go wielbił... jak to jest?

Odp: J.
Odczucia odpowiadającego w tym względzie są zupełnie inne. Wydaje mu się bowiem, że Bóg stworzył nas z nadmiaru swojej miłości, którą chciał się podzielić z kimś, kto potrafiłby na tę miłość odpowiedzieć. Boża miłość ku nam jest zupełnie bezinteresowna. On od nas niczego nie potrzebuje. Nasz hołdy i modlitwy nie są w stanie niczego Mu dodać. Ale Bóg nas po prostu lubi. Tak jak rodzice kochają swoje dziecko nie za to, co im daje, ale za to, że jest...

Ten pogląd wydaje się odpowiadającemu mocno zakorzeniony w tym, czego o Bogu uczy nas Biblia. Już stwarzając człowieka Bóg dał mu za mieszkanie piękny ogród (dla ludzi tamtego kręgu geograficznego, często odczuwających brak wody, to oczywiście raj). A nawet kiedy człowiek zgrzeszył i musiał opuścić raj, Bóg nie przestał się nim interesować. Pięknie pisze autor natchniony, że przed wygnaniem z raju Bóg przyodział pierwszych ludzi w skóry.... (Rdz 3, 21).


Cała dalsza historia biblijna to dzieje Boga ciągle szukającego ludzi. Bóg zawiera z jednym ludem przymierze (z Izraelem na Synaju), obiecując, że będzie się nim opiekował, jeśli on (lud) będzie przestrzegał Bożego prawa. Czy Bóg igrający ludźmi wychodziłby z taką propozycją? Potem ten sam Bóg jest wierny Izraelowi, mimo że Izraelici ciągle łamią zawarte przymierze... Pięknie pisze o tym prorok Ozeasz (Oz 11, 1-4):
Miłowałem Izraela, gdy jeszcze był dzieckiem, i syna swego wezwałem z Egiptu. Im bardziej ich wzywałem, tym dalej odchodzili ode Mnie, a składali ofiary Baalom i bożkom palili kadzidła. A przecież Ja uczyłem chodzić Efraima, na swe ramiona ich brałem; oni zaś nie rozumieli, że troszczyłem się o nich. Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości. Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę - schyliłem się ku niemu i nakarmiłem go.
Nawet wtedy, gdy Bóg używa ostrych słów na określenie postawy Izraela nie przestaje kochać swojego ludu. Czytamy w pierwszym rozdziale księgi Izajasza (Iz 1, 24):
Niebiosa, słuchajcie, ziemio, nadstaw uszu, bo Pan przemawia: Wykarmiłem i wychowałem synów, lecz oni wystąpili przeciw Mnie. Wół rozpoznaje swego pana i osioł żłób swego właściciela, Izrael na niczym się nie zna, lud mój niczego nie rozumie. Biada ci, narodzie grzeszny, ludu obciążony nieprawością, plemię zbójeckie, dzieci wyrodne! Opuścili Pana, wzgardzili Świętym Izraela, odwrócili się wstecz.
ale w tym samym rozdziale czytamy (Iż 1, 16-18):
Obmyjcie się, czyści bądźcie! Usuńcie zło uczynków waszych sprzed moich oczu! Przestańcie czynić zło! Zaprawiajcie się w dobrem! Troszczcie się o sprawiedliwość, wspomagajcie uciśnionego, oddajcie słuszność sierocie, w obronie wdowy stawajcie! Chodźcie i spór ze Mną wiedźcie! - mówi Pan. Choćby wasze grzechy były jak szkarłat, jak śnieg wybieleją; choćby czerwone jak purpura, staną się jak wełna.
Czy tak przemawia tyran igrający ludźmi?

Najwięcej o Bożej miłości do człowieka mówi nam przyjście Jego Syna na świat w ludzkiej naturze. On stał się jednym z nas, byśmy my mogli stać się dziećmi Bożymi. Żył wśród nas: będąc Bogiem uczył się chodzić i mówić, biegał po podwórku, a potem pracował własnymi rękami. Gdy w końcu po trzydziestu latach rozpoczął swoją publiczną działalność został przez wielkich tego świata odrzucony i skazany na śmierć jak przestępca... Nie jesteśmy dla Niego igraszką. On naprawdę nas lubi i szanuje...


Podobnie Biblia przedstawia nam przyszłe nasze życie w niebie. Pięknie mówi Apokalipsa w dwudziestym pierwszym rozdziale: „
Zwycięzca to odziedziczy, i będę Mu Bogiem, a on będzie Mi synem” (wiersz 7), a wcześniej (wiersz 3) „... i zamieszka wraz z nimi i będą oni Jego ludem, a On będzie Bogiem z nimi” . Proszę zwrócić uwagę: nie ich Bogiem, ale Bogiem z nimi. To znaczy Bogiem bliskim i życzliwym...

Odpowiadającemu wydaje się, że obraz Boga - okrutnego tyrana, igrającego ludzkim losem, mógł się zrodzić tylko za sprawą szatana. On już w raju sugerował Ewie, że Bóg nie jest wcale taki dobry, jak się to ludziom wydaje, gdy mówił: Na pewno nie umrzecie! Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło . (Rdz 3, 4-5). Obraz Boga zazdrosnego o swoją wiedzę i władzę to obraz szatański! Ale grzeszny człowiek ma tendencje do takiego widzenia swojego Stwórcy i Ojca. Tak jak Adam, który właściwie nie wiadomo czemu po grzechu schował się przed Bogiem (Rdz 3, 8). To grzech sprawia, iż wydaje nam się, że Bóg tylko czyha na nasze potknięcie...



Bóg nie stawia wymagań ponad siły człowieka. Może warto pamiętać, że kiedyś sądzeni będziemy nie przez drobiazgowego urzędnika, ale kochającego Ojca, który weźmie pod uwagę także nasze dobre czyny:
„byłem głodny, a daliście mi jeść, byłem spragniony, a daliście mi pić...” (Mt 25, 35nn)....
Pyt: aparoz
(31 października 2002) Mam zapytanie.
Pisałem już do wielu osób ale nikt nie był w stanie mi odpowiedzieć, stąd bardzo liczę na Waszą odpowiedź.
Zacznę od początku.
Mam 23 lata. 2 lata temu wykryto u mnie nowotwór złośliwy jelita grubego.
Najpierw wycięto mi guz. Potem przez 3 miesiące byłem leczony w Centrum Onkologii w Warszawie bardzo intensywną chemioterapią. To był najgorszy okres w moim życiu, pełen bólu fizycznego ale i psychicznego. Kiedy wyszedłem byłem bardzo słaby, ale w miarę zdrowy fizycznie według lekarzy. Natomiast zachorowałem psychicznie. Wiadomość o tym, że mam nowotwór był dla mnie szokiem. Przestało mnie cokolwiek interesować, poza chorobą, ale o niej też nie mogłem słuchać. Byłem pewny, że umrę, wszystko było mi obojętne, pozbawione sensu i płytkie-skoro i tak miałem umrzeć to po co się czymkolwiek interesować? Jednak moi rodzice, których nawiasem mówiąc bardzo kocham, walczyli. Kiedy byłem w szpitalu przynosili mi książki o cudownych ozdrowieniach, o leczeniu wiarą. Więc zacząłem wierzyć, zawsze to jakaś walka. Wcześniej też wierzyłem, ale była to wiara na zasadzie „odpękać swoje w kościele i przed telewizor”. Rozmawiałem z Bogiem i przynosiło mi to otuchę. To była dla mnie nowość, jestem zamkniętą w sobie osobą, zawsze radziłem sobie sam z problemami. Zawierzyłem Bogu i pozwoliłem się mu prowadzić i podobało mi się to. Przy końcu leczenia miałem bardzo dobre wyniki (jak na chorego oczywiście) i wydawało mi się, że mój organizm poradził sobie z chorobą. Wtedy lekarze powiedzieli mi, że w przeciągu następnych 5 lat może nastąpić nawrót. Na początku, póki byłem w szpitalu, wszystko było ok. Ale kiedy wyszedłem coraz bardziej zacząłem się bać. W szpitalu, przed operacją „zresetowałem się”. Uznałem, ze niedługo umrę i w tym nastawieniu psychicznym, jakakolwiek zmiana na lepsze była małym cudem. Tym bardziej zacząłem wierzyć, że wiara mi pomaga, kiedy lekarze powiedzieli mi, że, co dziwne, moja choroba rozwija się wolniej niż inne i leczy lepiej. Ja wszystko staram się brać na logikę i racjonalnie. Jeżeli choroba była karą za grzechy, jak utrzymuje wiele osób w Kościele, to bałem się, że jak popełnię grzech to choroba wróci. I tu jest problem. Jestem osobą nieśmiałą, wcale nie silną duchem. Chciałbym mieć dziewczynę, nie powiem, ale nie umiem z nimi gadać. Jestem uczciwą osobą, przestrzegam przykazań i przestrzegałbym nawet gdybym nie wierzył – tak zostałem wychowany . Wszystkich poza szóstym. Uważam, że seks oraz onanizm są najzupełniej normalną biologiczną cechą, taką jak jedzenie czy wydalanie – onanizm rozładowuje stres i napięcie seksualne, bo organizm produkuje nasienie i hormony niezależnie od naszej woli, nie da się tego wyłączyć a nie ma innej możliwości pozbycia się ich nadmiaru z organizmu jak przez seks lub onanizm. Sam seks, jak to dowiedziono naukowo, pozytywnie wpływa na ludzką psychikę, a nawet wykazano, że wywołuje skutki somatyczne. Stąd też nie uważam ich za grzech, tylko za naturalną (choć wstydliwą) czynność organizmu.
Niestety, orzecznictwo Kościoła i wykładnia Pisma Świętego są zupełnie odmienne od moich poglądów i piętnują takie zachowanie. Ja sam, jak chyba każdy, onanizowałem się nieraz, seksu jeszcze nie uprawiałem. Jestem w sile wieku i jest to chyba normalne. Tyle, że ja boję się, że Bóg myśli inaczej i w końcu mnie skarze nawrotem choroby. A tego bym nie przeżył, po prostu chyba nie wytrzymam psychicznie i połknę jakieś tabletki, czy coś takiego. Bardzo boję się i nie chcę umierać w bólu, bez nadziei na poprawę, wolę sam wybrać jak zginę. Rozmawiałem ze zbyt wieloma chorymi osobami, żebym miał jakieś złudzenia, lekarze też mnie ostrzegli – przy następnym nawrocie, szanse na wyzdrowienie są coraz mniejsze i nic tu nie pomaga. Ja już nie chcę chorować, mam tego dość. Więc mam pytanie, czy jeżeli się zonanizuję bądź będę ewentualnie będę uprawiał seks, bądź ewentualnie zgrzeszę w inny sposób, to czy zostanę ukarany chorobą? Coraz bardziej wierzę, że tak. Przez to straciłem wiarę, Bóg nie niesie dla mnie już nadziei i miłości tylko groźbę i karę. Żyję w lęku, chciałbym mieć dziewczynę, kogoś bliskiego, kto by mi pomógł, ale która by chciała niezrównoważonego paranoika, który cały czas się czegoś boi? A samotne życie jest tak bezsensowne i żałosne, że raczej jest to wegetacja niż życie.
„...a miłości bym nie miał, byłbym nikim”. Tak się teraz czuję, jak nikt.
Bardzo proszę o odpowiedź, to dla mnie bardzo ważne.
Adam

Odp: J.
Yüklə 1,4 Mb.

Dostları ilə paylaş:
1   ...   14   15   16   17   18   19   20   21   22




Verilənlər bazası müəlliflik hüququ ilə müdafiə olunur ©genderi.org 2024
rəhbərliyinə müraciət

    Ana səhifə